Mała rzeka niemal zniszczyła miasto

Rzeka Biała przepływająca przez Białystok obecnie wydaje się niepozorna. Kiedyś, kompletnie nieuregulowana siała spustoszenie. Największa powódź w stolicy Podlasia nastąpiła w 1992 r.

Biała zalała wówczas częściowo centrum miasta. Zagrożony był nawet słynny Pałac Branickich. Chodzić po ulicach się nie dało więc pływano łódkami. Powódź zmobilizowała do pracy władze miasta. W momencie nadejścia zimy stulecia, powstała obawa przed kolejną klęską. Śniegu było tak dużo, że roztopy mogły źle się skończyć dla całego Białegostoku. Miasto zostało podzielone na 6 fragmentów i wydzielono obserwatorów. Ze stawów miejskich spuszczono nawet wodę.

Postanowiono również wprowadzić sygnały alarmujące mieszkańców. Gdyby zaistniało zagrożenie powodziowe na ratuszy miała zawisnąć biała kula, zaś nocą latarnia o czerwonym kolorze. Diabeł nie okazał się tak straszny, jak go malują. Białka nie wylała tym razem, gdyż gwałtowne ocieplenie nie przyszło. Od tej pory Białka nie sprawia większych kłopotów.