Chcieli sprawdzić, czy prorok mówi prawdę. Postanowili go ukrzyżować.

Co byście zrobili gdyby przemówił do Was tajemniczy głos? Czy byście go posłuchali? A może uznalibyście to za objaw szaleństwa? Wątpliwości nie miał w latach 20. Eliasz Klimowicz z Grzybowszczyzny. Usłyszawszy, że ma zbudować cerkiew, nie zawahał się. Dla prostego niepiśmiennego chłopa ukazywała wielokrotnie się Matka Boska, która miała powierzyć mu ważne zadanie.

Miejscowi nie skąpili datków na stworzenie świątyni. Po błogosławieństwo udał się aż do Zatoki Fińskiej. Tam bowiem rezydował Joan Kronsztadzki, który był spowiednikiem carów. Plany jednak musiały być szybko zweryfikowane. Nadeszła I Wojna Światowa. Mieszkańców wsi przesiedlono, a w rodzinne strony powrócili dopiero kilka lat po zakończeniu działań. Cerkiew stanęła na nogi dopiero w 1929 r.

Eliasz przez pewien czas był zakonnikiem, który przybrał imię Joan. Nie mogąc patrzeć na zepsucie dostojników zrzucił jednak habit i to w sposób widowiskowy. Otóż gdy usłyszał, że ma zakaz odprawiania nabożeństw, zrzucił swe szaty i ze złości zaczął po nich skakać. Cerkiew zamknął na amen. Zdecydował się postawić nową świątynię w nowym założonym przez siebie mieście.

Nową osadę nazwał Wierszalinem. Tam na 40 ha miała być stolica świata. Kiedy? Gdy już świat stanie w obliczu apokalipsy i utonie w morzu ognia. Nie każdy jednak mógł tam znaleźć schronienie. Trzeba było odznaczać się sprawiedliwością, wiernością i uczciwością. W planach była budowa domów, wiatraka, szpitala i cerkwi na wzgórzu. Na każdym rogu miały zaś stanąć klasztory. W rzeczywistości wszystko wyszło trochę skromniej.

Szukający ocalenia ludzie zjawiali się tłumnie przyciągani wiarą w przepowiednie. Przybywali choćby z Wołynia czy Gródka.  Mimo, że nigdy nie mówił o konkretnej dacie zagłady, przewijała się plotka, że koniec nastąpi w czerwcu 1936 r.  Gdy termin minął ludzi ogarnęła niepewność. Wielu z nich zostawiła bowiem cały swój majątek. Dowodem na to, że Eliasz mówił prawdę, miała być pewna próba.

Ciągnąca się polnymi drogami procesja szła ukrzyżować nowe wcielenie Chrystusa. Ludzie uznali, że pierwsze odkupienie nastąpiło już zbyt dawno. Dlatego też należy złożyć nową ofiarę. Pewnie ciężko to sobie wyobrazić. Żniwa, piękne krajobrazy i chęć dokonania krwawego rytuału. Brzmi jak scena z horroru. Do ukrzyżowania jednak nie doszło. Eliasz zdążył się ukryć w kopcu ziemniaków.

Minęły 3 lata a ”koniec świata” jednak nastąpił. Wybuch konflikt zbrojny na masową skalę. Prorok zaginął. Jedni uważają, że został rozstrzelany przez komunistów, drudzy skłaniają się do wersji z wywózką na Sybir. Jedna z teorii spiskowych mówi o tym, iż przeżył wojnę, stając się nawet doradcą Bieruta.