Krowa uratowała życie gospodarza

Wojna zniszczyła marzenia wielu ludziom. Nie inaczej było w przypadku rodziny Oksiutów. Od połowy lat 30. mieszkała ona w podbiałostockich wówczas Pietraszach. Życie w strachu sprawiło, że głowa rodziny, Karol poważnie zachorował na żołądek. Objawy mogło złagodzić tylko mleko. Dlatego więc wszystkie pieniądze, jakie odkładali na dom, przeznaczyli na zakup krowy.

 

Mućkę sprowadziła żona z sąsiedniej wsi. Aby nie narazić się Niemcom musiała przebrać się za chłopkę. Zwierzę ostatecznie udało się przetransportować i ulokowano je w nieskończonej przybudówce. Regularne spożywanie białego trunku przyniosło spodziewane rezultaty. Głowa rodziny została uratowana od śmierci.

 

Karol widząc, co się święci na froncie zbudował schron, wyłożony od wewnątrz słomą. Prowadziły do niego dwa tajne wejścia – z kartofliska i przybudówki. Kryjówka przydała się jednak nie tylko na czas zbrojnych działań. Ktoś życzliwy doniósł, że pan Karol pędzi bimber. Milicjanci nie zdołali odszukać gospodarza i jego zapasów. Ten zdążył schować się na czas.  W czasie poszukiwań cała rodzina modliła się do obrazu Matki Boskiej. Księżycówka cudownie więc ocalała.