Młynarz negocjuje z duchem syna

Tajemnice jeziora

Zapomniane jezioro Komosa odnajdziemy niedaleko Białegostoku na trasie w kierunku Supraśla. Powstało ono w XIX w. w wyniku działań niejakiego Rybowicza, który to na początku swej biznesowej kariery posiadał farbiarnię sukna. Jako prawdziwy człowiek interesu szedł za ciosem, zakładając rybne stawy hodowlane, gdzie odławiano karpie królewskie. Wkrótce powstał także młyn produkujący ponoć ”mąkę białą niczym śnieg”. Rozwój okolicy przyczynił się w znacznym stopniu do powstania osady o nazwie Krasne. Wielu ludzi dzięki Rybowiczowi, znalazło stałe zatrudnienie. Z malowniczym zakątkiem wiąże się historia z elementem nadprzyrodzonym w tle.

Miłe złego początki

Rybowicz po latach ciężkiej pracy powierzył młyn swemu synowi. Ten również posiadał geny przedsiębiorcy. Sprowadził nawet nowoczesne maszyny z zagranicy. To sprawiło, że klientami młyna byli już nie tylko miejscowi, ale także kupcy z Białegostoku, Czarnej Białostockiej czy Zabłudowa. Wszystko szło po myśli starego Rybowicza, lecz plany na życie zweryfikowała…śmierć. Jako, że młyn pracował 24 h na dobę, chłopi zdziwili się, że pewnej nocy nagle zgasło w nim światło. Urządzenia o dziwo nie przestały jednak pracować. Na miejscu pracowników przywitała złowieszcza cisza. Nawoływanie młodego zarządcy też nic nie dało.

 

Odpowiadało tylko echo. Wszyscy udali się pośpiesznie na strych. Z każdym krokiem byli bliżsi poznani przerażającej prawdy. Chłopak powiesił się na sznurku, a jego oczy zdały się wpatrywać w pustą przestrzeń. Nikt nie potrafił sobie wytłumaczyć, co mogło go skłonić do tak desperackiego czynu. Po okresie żałoby wszyscy wrócili do pracy. Pewnego dnia młyn niespodziewanie stanął. Początkowo nikt nie potrafił zdiagnozować problemu. Ojciec doszedł wkrótce jednak do wniosku, iż to dzieło jego zmarłego syna. Naprawę młyna miała przynieść rozmowa z duchem. Paranormalne negocjacje zakończyły się sukcesem. Postoje zdarzały się jeszcze kilkakrotnie. Zdarzenia te miały wpływ na psychikę pracowników, którzy po prostu  bali się przychodzić na nocną zmianę. Nawet najmniejszy hałas budził w nich niepokój, nawet jeśli nie były związane bezpośrednio z nawiedzającym duchem.