Białostockie symbole Niepodległości

Gdy myślę o Białymstoku właśnie w kontekście święta Odzyskania Niepodległości, to zawsze najpierw pojawia mi się ten nasz skomplikowany los.

Droga do niepodległości zakończyła się w Białymstoku dopiero 19 lutego 1919 roku. Od 1919 roku w Białymstoku świętowano „podwójnie”. Ot taka nasza tradycja.  Druga myśl o naszym mieście w związku z niepodległością wiedzie mnie już na spacer po Białymstoku. Spacer mający na celu poszukiwanie pamiątek.

Zacząłbym chyba od Parku Konstytucji 3 Maja. To pierwsza w mieście po odzyskaniu niepodległości zrealizowana inicjatywa podkreślająca niepodległy byt. Podjęli ją radni miejscy jeszcze w 1919 roku.
Najważniejszą pamiątką jest z pewnością kościół Św. Rocha, który jest przecież dziękczynieniem za odzyskanie niepodległości.  Ale w ten sam nurt wpisuje się też gmach Teatru Dramatycznego i o nim dziś słów kilka. O budowie teatralnego budynku zaczęto oficjalnie mówić już w 1919 roku.

Redaktor naczelny Dziennika Białostockiego – Benedykt Filipowicz w artykule „Teatr i miasto” stwierdzał kategorycznie, że „wielkie miasto musi posiadać teatr”. Przytaczał argumenty, że właśnie teatr jest instytucją, która kształtuje gusty, ale przede wszystkim postawy obywatelskie i patriotyczne. Postulował więc, aby nowa rada miejska, która zostanie wyłoniona po wrześniowych wyborach „na jednym z pierwszych posiedzeń swoich poweźmie uchwałę” o utworzeniu teatru.

W kolejnym swoim artykule Filipowicz powracał do poruszanej kwestii. Do krzewienia patriotyzmu i kultury polskiej dołożył jeszcze rozrywkę. Argumentował, że w Białymstoku oprócz kinematografów i urządzanych zabaw nie ma innych rozrywek. Pisał więc, że „w Białymstoku potrzebny jest nie tyle teatr dla inteligencji, ile dla mas szerszych o niższym wykształceniu, a więc teatr popularny, ludowy, któryby wystawiał sztuki interesujące i bawiące te masy szersze, a więc sztuki patriotyczne, historyczne, a poza nimi sztuki popularne ze śpiewem i tańcami – albowiem szerokie masy ludności szukają w teatrze przede wszystkim zabawy i rozrywki”.  Z czasem zamysł ten zaczęto łączyć z ogólnopolską akcją budowy Domów Ludowych.

W lutym 1921 roku Stowarzyszenie Robotników Katolickich postanowiło przystąpić do budowy Domu Ludowego. Dziennik Białostocki informował, że „sprawa ta olbrzymiej doniosłości dla naszego miasta jest na zupełnie dobrej drodze i można mieć nadzieję, że projekt będzie wkrótce już zrealizowany”.

Sprawa jednak utknęła w martwym punkcie z powodu braku funduszy. Dopiero w 1924 roku krakowski tygodnik Nowości Ilustrowane informował, że „w wojewódzkim mieście Białymstoku, rozpoczęto wielkie dzieło: budowę Domu Ludowego przy parafii katolickiej”. 9 listopada 1924 roku odbyło się poświęcenie fundamentów budynku, których część użyto w następnych latach do budowy kina Świat (obecnie Ton) przy Rynku Kościuszki.

Nowości Ilustrowane informowały, że w przyszłym okazałym budynku planuje się umieszczenie „Biura dla organizacji społecznych, kulturalnooświatowych, gospodarczych, robotniczych i rolniczych, gospodę, czytelnie, biblioteki i t. p., salę na 300 osób, oraz wielką salę teatralną na 700 krzeseł”. Zachęcając do wsparcia budowy redakcja podkreślała, że przyszły Dom Ludowy jest „zakrojony na miarę zachodnioeuropejską, szeroki w rozmiarach i różnorodny w pomysłowych urządzeniach wewnętrznych”.

Pisano, że „pomieści w sobie wszystkich co łakną czaru polskiego słowa Ojczyznę miłującego”.  Nigdy nie zrealizowano jednak w całości tego projektu. Gdy przygotowywano się do zakrojonych na dużą skalę w całej Polsce obchodów 10-lecia odzyskania niepodległości, to niestety w Białymstoku ledwo napomknięto o nieudanych próbach budowy Domu Ludowego, a całość obchodów przesłonił konflikt w radzie miejskiej i dymisja prezydenta miasta Michała Ostrowskiego. Temat budowy podjęty został na początku lat trzydziestych. Wspominał o tym inż. Jarosław Seredyński, który nadzorował budowę gmachu.   W 1935 roku mówił: „Wiemy wszyscy, że miasto nasze nie miało odpowiedniego budynku, w którym mieściłoby się życie kulturalne naszego społeczeństwa. Teatru Palace niepodobna brać pod uwagę, gdyż z wielu względów nie odpowiada wymogom i potrzebom ludności naszego miasta”. W dalszej wypowiedzi przedstawił w skrócie ciekawą historię poprzedzającą budowę teatru. Mówił, że „dawno już, […]w roku 1928 Rada Miejska przeznaczyła pewną sumę pieniędzy na zapoczątkowanie budowy takiego domu.  Jak wiadomo, były wojewoda białostocki, a obecny minister spraw wewnętrznych p. M. Zyndram-Kościałkowski, sprawę tę przesądził. […]

Początkowo noszono się z zamiarem przystosowania domu b. Resursy Obywatelskiej do wymagań Domu Ludowego, ale projekt ten ze względu na olbrzymie koszty, związane z przeróbką upadł. Brano potem pod uwagę hotel Ritz z jego kinoteatrem, ale brak odpowiedniej sceny, jako też i pomieszczeń dla organizacji społecznych spowodowały upadek i tego projektu”.  Wreszcie pod osobistym nadzorem wojewody Mariana Zyndram-Kościałkowskiego i komisarza rządowego, od 1934 roku prezydenta miasta Seweryna Nowakowskiego, w 1933 roku ustalono miejsce „gdzie w niedalekiej przyszłości stanąć  ma Dom Ludowy im. Marszałka Piłsudskiego.

Za odpowiedniejsze miejsce uznano plac na końcu ogrodu miejskiego na przedłużeniu osi ul. Kilińskiego. Zdecydowała tu bliskość śródmieścia oraz bezpośrednie sąsiedztwo tych terenów z województwem, magistratem i hotelem, co nie jest bez znaczenia dla przyszłego rozwoju miasta zarówno pod względem propagandowym jak i handlowym”. Uznano też, że inne jego zlokalizowanie „wpłynie ujemnie na frekwencję publiczności”.

O planowanej inwestycji rozpisywała się białostocka prasa. Podawano więc, że „Od strony ul. Mickiewicza i frontem do niej, mniej więcej w środku stanąłby Dom Ludowy im. Marszałka Piłsudskiego. Powinien on – zgodnie z projektem obejmować salę widowiskową, teatralną, odczytową, a może nawet w przyszłości mógłby się stać siedzibą biblioteki oraz towarzystw kulturalno-oświatowych. Przed Domem Ludowym w odpowiednim oddaleniu stanąć winien pomnik Józefa Piłsudskiego, jako dług wdzięczności obywateli miasta twórcy niepodległości Polski.

Tu powstałby też Ogródek Jordanowski dla dzieci. W ten sposób uzyskałoby się ładną, reprezentacyjną dzielnicę, oraz połączenie Parku Miejskiego im ks. Józefa Poniatowskiego z Parkiem 3-go Maja”. Wreszcie po zatwierdzeniu w lipcu 1933 roku projektu inż. Jarosława Girina, 2 września informowano, że „w najbliższych dniach rozpoczną się roboty ziemne przy budowie Domu Ludowego im. Marszałka Józefa Piłsudskiego, jaki będzie wzniesiony w ogrodzie miejskim”.

Powołany został Komitet Budowy, który podpisał umowę z komisarzem rządowym Sewerynem Nowakowskim. Na jej mocy miasto zobowiązało się przekazać Komitetowi grunt pod budowę Domu Ludowego. Komitet zobowiązywał się zaś wybudować gmach i przekazać go miastu. Określono, że budowa ma zakończyć się najpóźniej do 31 sierpnia 1939 roku. Postanowiono również, że „w gmachu tym będzie się mieścić obok siedziby różnych organizacji kulturalno-oświatowych, tak bardzo potrzebny naszemu miastu teatr oraz estetycznie urządzona kawiarnia”.

Budowa napotykała różne trudności, od technicznych do finansowych. Wielokrotnie wyznaczano i odwoływano terminy jej zakończenia.  Wreszcie 27 grudnia 1938 roku nastąpiło nieoficjalne otwarcie teatru. Nieoficjalne z powodu nieprzybycia na uroczystość marszałka Edwarda Rydza Śmigłego, który zapowiedział się dopiero na maj 1939 roku. Tego terminu też nie dotrzymał, tak więc oficjalnie Teatru prawdę powiedziawszy nigdy nie otwarto.  Ale to tylko procedury, białostoczanie  byli dumni, że wreszcie po blisko 20 latach mają piękny teatr.

Dziennik Białostocki informował, że inauguracyjne „przedstawienie, będące równocześnie prezentacją nowego gmachu, miało nastrój odświętny i niezwykle sympatyczny…  Z niezwykłą ciekawością oglądaliśmy wnętrze teatru, widownię, scenę, kuluary i foyer. Wszędzie – celowość, wygoda, solidność i wytworna prostota, a przy tym rozmach prawdziwie wielkomiejski. Fotele wygodne, przejścia szerokie, scena obszerna, głęboka, światła doskonale rozmieszczone i co z największym naciskiem podkreślić należy, co jest największym kunsztem budowy wnętrz teatralnych – akustyka doskonała. Na parterze wszak akustyka bez zarzutu. Podczas antraktu schodzi publiczność z balkonu i chwali, że tam słychać bardzo dobrze. Jeżeli wspomnimy jeszcze dobre ogrzanie teatru, wygodne i obszerne szatnie oraz pięknie prezentujący się dojazd, odpowiednio oświetlony, a całość da jak najlepsze wrażenie. W tak miłym otoczeniu i w warunkach, na jakie publiczność nasza całe lata z niecierpliwością czekała – odbyło się przedstawienie wesołej komedii  (Stefana] Kiedrzyńskiego)  Cudzik  i Ska. Wystąpił zgrany zespół Teatru Objazdowego”.

Andrzej Lechowski
były Dyrektor Muzeum Podlaskiego