Krywlany dalej będą bezużyteczne. Czy prezydent nie umie wydać decyzji czy nie chce?

W ostatnim czasie głośno było o tym, że Samorządowe Kolegium Odwoławcze uchyliło decyzję prezydenta dotyczącą wycinki drzew pod lotnisko. Gdy jakiś czas temu stojąc na płycie ogłaszał jej wydanie wiceprezydent Musiuk rozpływano się nad inwestycją jakby chcieli przekonać nieprzekonanych. Sprawa budowy lotniska trwa jednak już tak wiele lat, że tu już nie ma kogo przekonywać, bo jest to coś, co dzieli białostoczan.

Do pierwszej grupy zaliczamy się my. Tak jak wielu mieszkańców uważamy, że to niezbędna budowa do rozwoju gospodarczego regionu. Nie dlatego, żeby mieszkańcy mogli latać do Londynu czy Brukseli, ale dlatego żeby tu w Białymstoku mógł wylądować ktoś, kto generuje dla miasta pieniądze. Tajemnicą nie jest, że lotniska na świecie wcale nie zarabiają na pasażerach lecz na cargo. To możliwość importowania lotnictwem generuje pieniądze dla lokalnych firm. Ponadto wiele międzynarodowych imprez nie może się odbyć w Białymstoku właśnie przez brak lotniska, bo nikomu nie będzie się chciało tu jechać kilka godzin busem po wyczerpującym locie na przykład z USA. Zalet lotniska w regionie jest dużo więcej, ale nie zamierzamy nikogo przekonywać, tylko dla porządku przypominamy o co cały ten ambaras.

Tak samo trzeba przypomnieć, że są przeciwnicy. Jest grupa ludzi, która uważa, że wystarczy lotnisko w Warszawie (a za jakiś czas lotnisko między Warszawą a Łodzią). Uważają też, że skoro pas startowy jest krótki i będą mogły lądować na nim tylko samoloty zabierające do 50 pasażerów, to znaczy, że nie będzie można już go rozbudowywać. Nie podoba im się także, że pobudowali się w okolicy, a teraz będzie im coś głośnego nad głowami latać. Aczkolwiek ten argument nie jest trafiony – raczej zaliczyć go należy do obaw. Krywlany nie będą przecież międzynarodowym gigalotniskiem. Liczba lotów dużych samolotów – generujących największy hałas będzie przecież niska. Koronnym argumentem przeciwników jest to, że na pewno nikt nie będzie chciał tutaj organizować lotów tak samo jak w Radomiu. Ponadto kontrowersje wzbudza wycięcie tak dużej liczby drzew.

Wracając do nieprawidłowej decyzji SKO. Po jej wydaniu przez miasto, odwołało się od niej Nadleśnictwo Dojlidy, które uważało, że usunięcie 35 procent lasu Solnickiego musi wymagać zgody urzędu odpowiedzialnego za ochronę środowiska, gdyż usunięcie tylu drzew będzie ingerencją w przyrodę. Ponadto zarzucono miastu, że to co nazywali liczeniem drzew w rzeczywistości nie miało miejsca. Po prostu przeprowadzono to tak jak sondaż. Wybrano grupę losową i ustalono “reprezentację”. Ponadto nie ustalono czy w lesie są gatunki chronione, siedliska czy gniazda.

Swoją drogą ten ostatni argument leśników akurat można by było uznać za trafny. Najpierw powinno się ustalić kto mieszka w lesie, następnie ustalić czy jest pod ochroną, a jeżeli tak to wtedy zwrócić się o pozwolenie na wycinkę drzew. Liczenie było tak naprawdę bez sensu. Wystarczyło wyznaczyć obszar wycinki. Tak jak pisaliśmy wielokrotnie Truskolaski i jego ekipa cały czas rzucają sobie kłody pod nogi. Tym razem nie było inaczej.

Samorządowe Kolegium Odwoławcze jednak było łaskawe dla nieudolności włodarza. Nie przyjęło argumentów leśników, ale i tak kazało decyzję Truskolaskiemu ponownie wydać, bo zawierała ona błędy formalne. W decyzji prawidłowo nie wyjaśniono co to jest przeszkoda lotnicza, jakie drzewa trzeba usunąć, nie wskazano nawet prawidłowo aktualnych numerów działek geodezyjnych! Wygląda to albo na wyjątkowe niechlujstwo, niekompetencję albo sabotaż.

Tadeusz Truskolaski zajmuje stołek prezydenta od 14 lat. Jest trochę jak Łukaszenka, który “trochę się zasiedział”. Widać to przede wszystkim w jego działaniu. Wygląda na to, że sam zajmuje się wyłącznie polityką, a miasto zostawił niekompetentnym urzędnikom, albo takich co nie chcą lotniska i je sabotują. Bo jak inaczej można nazwać to co się wydarzyło? Ktoś, kto tyle lat wydaje decyzje administracyjne powinien robić to perfekcyjnie, szczególnie przy tak ważnej inwestycji. A tymczasem robi się wszystko, by Krywlany stały bezużyteczne wiele lat. Wstyd! I to za duże pieniądze.