Wilk ze Słonimskiej. Rozdaje pieniądze na lewo i prawo. Tyle, że z waszych portfeli.

Opłacone przez: KKW Trzecia Droga PSL–PL2050 Szymona Hołowni

Rządzenie każdym miastem jest jak koncert. Najpierw mieszkańcy mogą usłyszeć nowe hity, a gdy tylko koncert dobiega końca (zbliżają się wybory), to można posłuchać starych szlagierów. Nie inaczej jest w Białymstoku. 2018 rok to czas, gdy odbędą się w Polsce wybory samorządowe. Dlatego Tadeusz Truskolaski kończący kolejną kadencję przyszykował największe hity. Jednak nie chodzi o pożegnanie, raczej prezydent spodziewa się bisu.

 

Choć prezydent jest wykonawcą budżetu, to nad jego zawartością głosują radni. W Białymstoku politycznie wykonawca i głosujący są po innych stronach barykady. Tadeusz Truskolaski jest bezpartyjny, ale najpierw startował z poparciem Platformy Obywatelskiej, później gdy ta coraz bardziej topiła się we własnych aferach, to wystartował z poparciem własnego komitetu wyborczego. Gdy po raz kolejny mieszkańcy wybrali go na swojego włodarza, to powołał swojego wieloletniego asystenta na wiceprezydenta, który jest z Nowoczesnej (jak syn Truskolaskiego), powołał też Zbigniewa Nikitorowicza – z Platformy Obywatelskiej. Większość w radzie miasta zaś ma Prawo i Sprawiedliwość. Jakby nie patrzeć klub ten nie ma ani po drodze z Platformą, ani Nowoczesną, a zatem komitet Truskolaskiego łączący te obie partie także im nie pasuje.

 

Jednak w święta dzieją się cuda. Zaczęło się trochę przed nimi. Będący przeciw radni PiS zagłosowali “Za” budową pasa startowego w Białymstoku. Tym razem nieoczekiwanie dogadali się z prezydentem co do budżetu. Trochę ponegocjowali, dorzucili od siebie, prezydent się zgodził i mamy budżet. Oznacza to, że przed wyborami nie będzie kłótni tylko inwestycje. Mieszkańcy idąc do lokali wyborczych będą widzieć dynamicznie zmieniający się Białystok. Co dokładnie zobaczą? Właśnie wyżej wspominane szlagiery, o których od dawna się mówiło.

 

Przede wszystkim parking na tyłach hotelu Cristal. Nie od dziś wiadomo, że zostawienie samochodu w centrum to jak wygranie w totolotka, gdyż wszystkie miejsca od rana do wieczora są zajęte. Powstanie cała masa uliczek osiedlowych, by mieszkańcy stąpali po twardym gruncie i parkingów, by można było zostawiać swoje samochody normalnie, a nie byle gdzie. Zobaczą mieszkańcy swymi oczyma także jak się buduje plac zabaw na Leśnej Dolinie.

 

To nie wszystko – miasto sypnie pieniędzmi dla każdej, większej, zorganizowanej grupy wyborców. Rodzice dzieci z podstawówek nie będą musieli płacić za pociechy w komunikacji miejskiej, kibice Jagiellonii otrzymają pieniądze na modernizację Ośrodka Kibice Razem przy Cieszyńskiej. Fani strzelania doczekają się strzelnicy na ul. Węglowej, która została wybrana głosami w budżecie obywatelskim, ale radni dorzucili do niej dodatkowe pieniądze.

 

Na koniec warto przypomnieć, że ani radni ani prezydent swoich pieniędzy Wam, drodzy białostoczanie nie dali. Wzięli wasze portfele i zaczęli płacić za wszystko, co tylko się da. Byleby dużo się działo w roku wyborczym. Cały ten koncert życzeń będzie kosztować 2,369 mld zł. Jak to się mówi – najlepiej się wydaje nie swoje pieniądze.