Gdzieś na podlaskiej wsi

Gdzieś na podlaskiej wsi

Na tej podlaskiej wsi, gdzieś daleko od miast, życie toczy się powoli. Poranne mgły unoszą się nad łanami jak srebrzyste cobinki ze stronic zapomnianej baśni, a pszeniczne morze połyskuje złotem, jakby słońce szeptało mu czarodziejski poemat. W sadzie stare grusze splatają korony niczym wschodniosłowiańscy kochankowie, a ciche brzęczenie pszczół komponuje łagodną kantatę, w której pobrzmiewa echo odległej zapomnianej krainy.

Zakochani spacerują drogą wysypaną bielutkim piaskiem; śmieją się dźwięcznie, jakby z samego serca Narwi płynęła melodia, co koi każdy niepokój. Gdy zapada zmrok, jezioro odbija liliową smugę zmęczonego dnia, a gwiazdy wysnu­wają nad chałupami koronkę obietnic: że jutro, dopóki biją serca i pachnie lipcowy jaśmin, miłość będzie trwała równie nieugięcie jak pradawne dęby przy skraju lasu.

Partnerzy portalu: