Powyborcza mapa Polski jest już znana. Tak się układają nasze preferencje nad urną, że często głosujemy na nazwisko, ale nawet to nie zawsze gwarantuje, że z wyników wyborów jesteśmy zadowoleni. Najwyraźniej widać ten dylemat przy wyborach prezydentów, burmistrzów i wójtów. Mimo, że za każdym z nich stoi jakaś siła polityczna, to jednak on sam swoim nazwiskiem firmuje wszystko. Po jakimś czasie mówi się więc o kadencji X bądź Y, odsuwając na dalszy plan jego zaplecze polityczne. Tak też mieliśmy w międzywojennym Białymstoku.
Niby wszystko jasne. 20 lat II RP to kadencje Bolesława Szymańskiego, Michała Ostrowskiego, Wincentego Hermanow skiego i Seweryna Nowakowskiego. Pomijam Józefa Puchals kiego, bo sprawowanie przez niego funkcji Przewodniczącego Tymczasowego Komitetu Miejskiego od lutego do września 1919 roku nie wynikało z wyborów, ale z nominacji podyktowanej przejściową, tymczasową sytuacją polityczną w Białymstoku. Tak więc tych czterech przedwojennych prezydentów swoimi nazwiskami zapisało historię miasta.
Ciekawe jednak jest to, kto, jaka siła, rządziła w Białymstoku. Pierwsze wybory samorządowe z 7 września 1919 roku poprzedziła gabinetowa kampania mająca wyłonić główną siłę polityczną, która utworzyć miała radę miejską. To ona miała ze swojego grona, a nie jak obecnie mieszkańcy, wybrać prezydenta miasta.
Te gabinetowe ustalenia były bez wątpienia jedną z głównych przyczyn zaledwie 12-procentowej frekwencji wyborczej. Białostoczanie, którzy tak mizernie ruszyli do urn mogli głosować na trzy listy: parafii ewangelickiej, Polskiego Komitetu Wyborczego i Polskiego Robotniczego Komitetu Wyborczego. Mandaty uzyskali przedstawiciele tylko dwóch ostatnich komitetów.
Przytłaczające zwycięstwo, 35 mandatów na 42 miejsca w radzie, odniósł Polski Komitet Wyborczy. Był on stworzony na potrzeby wyborów z największym naciskiem na „polski”. Stąd jeszcze przed wyborami pojawiły się w nim oczywiste tarcia. W ich rezultacie powstała właśnie lista nr 3. Polski Komitet nie miał więc jednolitego oblicza polityczno-ideowego. Na czas pierwszych wyborów wystarczał fakt reprezentowania polskiego środowiska. Wśród radnych z listy nr 2 znaleźli się tak później różniący się między sobą Feliks Filipowicz, Wincenty Hermanowski czy Władysław Olszyński. Był też oczywiście Bolesław Szymański. Siedmiu radnych z listy nr 3 miało już wkrótce po wyborach stać się głównymi oponentami wszelkich poczynań większości. Był wśród nich Józef Puchalski.
Trudno zatem określić oblicze polityczne pierwszej rady miejskiej. Można też tak samo stwierdzić, że zaplecze polityczne Bolesława Szymańskiego również nie było wykrystalizowane. Jedyną podporą prezydenta w następnych latach był przewodniczący rady Feliks Fili- powicz. Gdybyśmy jednak mieli określić charakter tamtej rady, to trzymając się najprostszego podziału: lewica – centrum – prawica, lokować ją powinniśmy w centrowo-prawicowych rewirach. Już stosunkowo szybko okazało się, że wyznacznik „polski” nie był wystarczający do skutecznego rządzenia. Radą wstrząsały konflikty, a nie rzadko i skandale.
Podziały, często na tle personalnym, doprowadziły w 1927 roku do praktycznego paraliżu rady, a tym samym do zakończenia kariery publicznej Szymańskiego i Filip owicza. Kolejne wybory samorządowe odbyły się 11 grudnia 1927 roku. To już była całkiem inna sytuacja. Zgłoszonych zostało 16 list. W przeddzień wyborów lista nr 14 została przez prokuraturę unieważniona.
Stwierdzono bowiem, że „wszyscy ci kandydaci na radnych są notorycznymi komunistami”. Tym razem kampania wyborcza zaskakiwała temperaturą. Oprócz różnych odcieni politycznych chyba największe emocje budziły listy żydowskie. W zwią- zku z nimi odwoływano się do „Honoru i Sumienia Polaka Obywatela”. Nawoływano do udział u w wyborach, bo od tego „zależy ilość mandatów polskich w Radzie Miejskiej”. Ze strony społeczności żydowskiej też była duża mobilizacja. Przełożyło się to na bardzo wysoką frekwencję – 64,4 proc.
Rozkład mandatów pokazywał, że kolokwialnie rzecz nazywając – łatwo nie będzie. Do rady weszli przedstawiciele 10 list: PPS-u, Bundu, Bezpartyjnych (mniejszość niemiecka), Prawosławnych, Zjednoczonego Polskiego Komitetu Wyborczego, Rzemieślników Żydów, Zjednoczonego Żydowskiego Bloku Wyborczego, Żydowskiego Komitetu Wyborczego Właścicieli Nieruchomości, Polskiego Komitetu Wyborczego Pracy Gospodarczej i Zjednoczonego Komitetu Wyborczego byłych wojskowych. Najwięcej mandatów – 9 – miał Żydowski Blok Wyborczy, ale z innymi żydowskimi listami społeczność żydowska, która w 1919 roku zbojkotowała wybory, wprowadziła do rady aż 21 radnych na 41 mandatów.
W związku z takim rozkładem sił nową radę określano mianem żydowskiej. Prezydentem, z dużymi trudnościami, i jak się szybko okazało bez specjalnego powodzenia, został startujący z listy byłych wojskowych płk Michał Ostrowski. Znowu jest ogromna trudność gdy chcemy jednoznacznie stwierdzić, kto rządził w Białymstoku w drugiej kadencji. Wszyscy byli skłóceni ze sobą. Natomiast przedstawiciele mniejszości sprawowali głó- wne funkcje.
Przewodniczącym rady został profesor Seminarium Nauczycielskiego Roman Młyński, który uzyskał mandat z listy PPS, a zapleczem prezydenta Ostrowskiego było zaledwie dwóch radnych z listy wojskowej. To nie mogło się udać. 28 października Michał Ostrowski podał się do dymisji. Sięgnięto więc po Wincentego Hermano- wskiego, który nie sprawował funkcji radnego. Cieszył się natomiast dużym autorytetem.
Pamiętano jego pracę w samorządzie pierwszej kadencji, z której zrezygnował w 1925 roku nie zgadzając się z polityką duetu Filipowicz – Szymański. Hermanowski podjął się zadania, które już na starcie wyglądało jak „mission impossible”. Sytuację dodatkowo komplikował układ polityczny w województwie. Od połowy 1930 roku wojewodą białostockim został Marian ZyndramKościałkow ski, wywodzący się z tak zwanej grupy pułkowników, najbardziej zaufanych ludzi sanacji. Herman owski natomiast był endekiem. To skazywało go na niepowodzenie.
30 lipca 1932 roku Wincenty Hermanowski złożył swój urząd, a rada została rozwiązana. 1 sierpnia stanowisko komisarza rządowego objął Seweryn Nowakowski. Był związ any z obozem piłsudczykowskim. To, oprócz niezaprzeczalnych zasług wynikających z jego osobowości, było jedną z przyczyn powodzenia komisarza, a później prezydenta Białegostoku. Współpraca z wojewodą układała mu się wręcz wzorowo. To pozwalało Nowakowskiemu realizować ambitne plany. Kolejne wybory samorządowe odbyły się 27 maja 1934 roku. Aby uniknąć sytuacji z poprzedniej rady, przez całą kampanię wyborczą podkreślano potrzebę zjednoczenia środowiska polskiego.
Oczywiście zwornikiem miał być obóz sanacyjny. Lista sanacyjna, przy bardzo wysokiej frekwencji – 79 proc. zdobyła aż 23 mandaty na 48 miejsc w radzie. Żydzi, którzy startowali z dwóch list zapewnili sobie 19 mandatów. Endecy mieli zaledwie 6 radnych. Taki podział umożliwiał Sewerynowi Nowakowskiemu realizację programu „europeizacji” Białegostoku. Ostatnie wybory z 14 maja 1939 roku niewiele zmieniły w politycznym podziale mandatów. Rada jednak praktycznie nie rozpoczęła swojej kadencji z oczywistych powodów.
Oblicze polityczne samorządowego Białegostoku z lat 1919 – 1939 trudno jednoznacznie określić. Można natomiast podzielić ten okres na dwa wyraźne etapy – przed Nowakowskim i z Nowakowskim. Temu pierwszemu towarzyszył chaos i destrukcja. W drugim dzięki Sewerynowi Nowakowskiemu Białystok zaczynał być miastem nowoczesnym.
Andrzej Lechowski
Dyrektor Muzeum Podlaskie