” Moja Młynowa “

Z lubością cofam czas w obszary zapomnienia:
w lata mojej młodości,
beztroskiego dzieciństwa … do granic zaistnienia.
Bywam tam niemal codziennie, kiedy mi się zamarzy:
szukam tego, co dla mnie bezcenne,
rozkopuję pamięć z dawnych zdarzeń …
Gdzieś jest tam moja Ojczyzna,
co tam została i stoi!
Dla miasta mojego blizna,
która się goi … i goi …
Tam moja ulica Młynowa, pachnąca maciejką i bzem.
Dziś jej już jakby nie ma …
Ktoś tam już po mnie sprząta …
to czego właściwie ja chcę?
Na moim wielkim podwórzu –
pamiętam po dziś dzień –
rosło potężne drzewo … nazwy ja nie pamiętam –
pamiętam jego cień,
w którego błogim schronieniu przed rodzicami, skrycie,
w swoistym podnieceniu … dzieciarnia wchodziła w życie.
Pamiętam też Sienny Rynek i jego czwartkowy gwar,
jak wpadał na moje podwórze z odorem końskiego łajna …
i to był jakiś czar …
choć atmosfera nie fajna.
Dziś nad moją Młynową toczy się ważna rozprawa:
czy chcemy nową Młynową, czy też nowemu nie sprzyjać,
może zostawić tą starą … kiedy była niczyja?
Dla mnie to obojętne, co się z Młynową dziś stanie.
Dla mnie jest najważniejsze, że to jest moja ulica
i taka, jaką pamiętam – piękną swoją brzydotą … ale …
pachnącą maciejką,
odorem końskiego łajna,
w maju kwitnącym bzem … na zwsze pozostanie!

Tadeusz Wrona