Zabawa skończyła się tragedią. Znaleziono ciała.

Początki wsi Niewodnica Kościelna, leżącej nieopodal Białegostoku, sięgają połowy XVI w. Wówczas to sędzia ziemski, Maciej Lewickim nadał sobie tytuł dziedzica. Wziął on sobie za żonę księżniczkę Annę Porycką ze Zbaraża, przez co szybko wspinał się w hierarchii społecznej. Jego karierę przerwała śmierć, a majątek  przez ponad pół wieku zarządzany był przez zaradną żonę. To jej dworek zawdzięczał swój rozkwit.

 

Ostatnim jego właścicielem była rodzina Nowickich. Miejscowi oskarżali ich o zawarcie paktu z diabłem. Ze względu na praktykowanie czarnej magii, nikt nie zbliżał się do dworku. Strach brał górę. Po wojnie w budynku dawnego dworku odbywały się zabawy. Miały one tragiczny finał. Wiele osób odebrało sobie życie po skończeniu imprezy. Czy coś ich opętało? Młodzi kończyli powieszeni na sznurku.

 

Dworek szlachecki miał być wielokrotnie remontowany, lecz na planach się kończyło. Dziwnym trafem inwestor szybko bankrutował. Magiczna siła opróżniała jego portfele. Niewytłumaczalne historie mogą mieć związek z pewną historią. Otóż jeden z mieszkańców dworku, jeszcze za czasów rodziny Nowickich, został żywcem zamurowany w piwnicy. Ciała jednak nie odnaleziono. Zapisy parafialne jasno mówią, że w czasie pogrzebu ostatniego właściciela, ludzie ustawiali beczki z płonącą smołą. Twierdzili, że powinien być już w piekle.  Dziwne zjawiska występują tam też obecnie. Ludzie skarzą się na zapach siarki, która to wedle przekazów stanowi zapach demonów.