Z Białegostoku rowerem dojedziemy bezpiecznie do Krynek! Najpierw pierwszy etap.

Z Białegostoku rowerem dojedziemy bezpiecznie do Krynek! Najpierw pierwszy etap.

Województwo podlaskie zyska kolejną atrakcję dla miłośników dwóch kółek. Trwają przygotowania do budowy pierwszego odcinka ścieżki rowerowej, która połączy Białystok z Krynkami. Do Supraśla droga dla rowerów istnieje już od dawna. Teraz przyszedł czas na kolejny odcinek do Podsokołdy. To trasa o długości 7,5 km, łącząca wieś z uzdrowiskowym Supraślem.

Nowy odcinek stanie się przedłużeniem już istniejącej drogi rowerowej z Białegostoku do Supraśla. Trasa rozpocznie się w pobliżu cmentarza przy wyjeździe z miasta i będzie prowadzić wzdłuż prawej strony drogi. Ścieżka będzie miała szerokość 2,5 metra i zostanie odsunięta od jezdni, aby zapewnić większe bezpieczeństwo rowerzystom i pieszym. Teraz na drodze wojewódzkiej pośród licznych rozpędzonych samochodów można napotkać wielu użytkowników jednośladów.

Dzięki współpracy z Nadleśnictwem Supraśl część terenu pod inwestycję została już przygotowana. Niestety, dalsze prace będą musiały zostać wstrzymane ze względu na rozpoczynający się okres lęgowy ptaków. Wszelkie działania związane z wycinką i przygotowaniem terenu, których nie udało się ukończyć przed 15 marca, będą mogły być wznowione dopiero po 31 sierpnia. Według wstępnych ustaleń, nadleśnictwo postara się odpowiednio wcześniej przygotować teren, by we wrześniu wykonawca mógł rozpocząć budowę.

W najbliższym czasie zostanie ogłoszony przetarg na realizację tej inwestycji. Szacuje się, że budowa odcinka z Supraśla do Podsokołdy potrwa około 8 miesięcy. Jeśli chodzi o dalszą część trasy prowadzącą do Krynek, na razie trwają formalności związane z dokumentacją, a termin rozpoczęcia prac nie jest jeszcze znany. Warto jednak podkreślić, że obecnie z Supraśla da się bezpiecznie dojechać do Krynek rowerem, omijając drogę wojewódzką. Droga prowadzi przez Cieliczankę, Kołodno, Nowosiółki, a dalej przez głęboką Puszczę Knyszyńską do Nowej Świdziałówki, Ostrów Północny i Rachownik. Ze względu na to, że to tereny dzikie nie rekomendujemy tej trasy osobom niedoświadczonym w długich, leśnych trasach bez znajomości poruszania się po szlakach.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Kraina Otwartych Okiennic na rowerze. Zwiedzisz więcej niż samochodem!

Kraina Otwartych Okiennic na Podlasiu to wyjątkowe miejsce, idealne do odkrywania na dwóch kółkach. Malownicze drewniane domy, ozdobne okiennice i spokojne, sielskie krajobrazy tworzą niezapomnianą atmosferę, która najlepiej smakuje z perspektywy rowerowego siodełka.

Wyprawę warto zacząć od Trześcianki, urokliwej wsi słynącej z intensywnych kolorów i bogato zdobionych domów. Jazda pozwala delektować się każdym detalem architektury – misternymi zdobieniami, ażurowymi ornamentami oraz kolorowymi, drewnianymi okiennicami, które zdają się opowiadać własne historie. Z Trześcianki, trasa poprowadzi nas do kolejnych miejscowości: Soc, Puchłów czy Ciełuszek, gdzie można podziwiać jeszcze więcej wyjątkowych domów, odpocząć przy starej drewnianej cerkwiach i ogólnie poznać lokalną kulturę.

Podróż rowerem po Krainie Otwartych Okiennic to nie tylko doznania estetyczne, ale także bliski kontakt z naturą. Ścieżki biegną przez pachnące łąki, kwitnące pola oraz sosnowe lasy, które oferują cień w upalne dni. Warto mieć ze sobą koszyk piknikowy i zatrzymać się nad brzegiem malowniczej rzeki Narew i wsłuchać się w ciszę przerywaną jedynie śpiewem ptaków.

Rowerowa wycieczka po Krainie Otwartych Okiennic to prawdziwa uczta dla zmysłów oraz sposób na aktywne spędzenie czasu, podczas którego poznasz jeden z najbardziej magicznych zakątków Podlasia

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Tak promowało się Podlaskie ponad 20 lat temu. Zobacz ile się zmieniło!

To niesamowite jak wszystko wokół nas się zmieniło od 2004 roku. Wtedy to powstał film promujący Podlaskie. 22-minutowy dokument opowiada potencjalnym turystom o wszelkich walorach naszego regionu. Dla lokalsów tematy są dobrze znane – Białystok, Puszcza Białowieska, Wigry, Kruszyniany, Biebrza… Ale warto na ten film spojrzeć z drugiej strony – jak na cudowną podróż do przeszłości, do świata sprzed dwóch dekad, takiego, którego już nie ma, bo został wchłonięty przez rozwój.

Obrazy w filmie mają niezwykłą moc przywoływania nostalgii. Oglądając kadry sprzed dwudziestu lat, dostrzegamy mniej ludzi, węższe drogi i nieodnowione jeszcze budynki, albo takie co całkowicie się zmieniły. Film pokazuje również ludzi – ich styl życia, ubiór. To przypomnienie, jak bardzo ewoluowaliśmy w ciągu zaledwie jednej generacji. Wtedy telefon komórkowy był rzadkością, a internet dopiero wchodził w codzienność mieszkańców Podlaskiego. Dziś trudno wyobrazić sobie choćby weekend bez zdjęć i relacji w mediach społecznościowych z odwiedzanych miejsc.

Tym bardziej warto przypomnieć sobie te czasy, by docenić piękno regionu oraz spojrzeć, jak szybko zmienia się świat wokół nas. Film jest nie tylko pamiątką historyczną, ale także punktem odniesienia do refleksji – jak wyglądać będzie Podlaskie za kolejne dwie dekady? Obyśmy nadal posiadali to co w naszym regionie najcenniejsze – dzika natura, wielokulturowość i niepowtarzalny klimat.

Partnerzy portalu:

Wraca połączenie kolejowe Białystok – Waliły
Wyżary znajdują się nieopodal Walił

Wraca połączenie kolejowe Białystok – Waliły

9 marca wszedł w życie nowy rozkład jazdy Polregio. Wśród najważniejszych zmian znajdują się zaplanowane, sezonowe połączenia kolejowe z Białegostoku do Walił oraz dodatkowy pociąg na trasie Białystok-Suwałki. Sezonowe pociągi z Białegostoku do Walił będą kursowały w soboty i niedziele od 3 maja do 28 września. W długi majowy weekend oraz w okresie letnim, od 19 czerwca do 31 sierpnia, na trasie Białystok-Suwałki pojawi się dodatkowy pociąg, który będzie kursował w piątki, soboty i niedziele.

Trasa kolejowa Białystok-Waliły ma 36 km, a pociąg zatrzymuje się na stacji Białystok Fabryczny oraz w Kurianach i Zajeziercach. To doskonała propozycja dla miłośników przyrody, ponieważ linia prowadzi przez serce Puszczy Knyszyńskiej – jednego z największych kompleksów leśnych w Polsce. Waliły są świetnym punktem startowym do pieszych i rowerowych wypraw po rezerwatach i ścieżkach edukacyjnych.

Podróżując na trasie Białystok-Suwałki, również można znaleźć wiele ciekawych miejsc do zwiedzania. Suwałki stanowią doskonałą bazę wypadową do Wigierskiego Parku Narodowego, który zachwyca malowniczymi jeziorami, ścieżkami rowerowymi i klasztorem pokamedulskim w Wigrach. Turyści mogą także udać się do Suwalskiego Parku Krajobrazowego, gdzie znajduje się najgłębsze jezioro w Polsce – Hańcza, oraz Góra Cisowa, zwana „Suwalską Fudżijamą”, skąd rozciąga się wspaniała panorama regionu.

Podróżni planujący aktywne zwiedzanie mogą zabrać ze sobą rower – zarówno Puszcza Knyszyńska, jak i tereny wokół Suwałk oferują liczne szlaki rowerowe, które pozwalają dotrzeć do miejsc niedostępnych dla samochodów. Warto skorzystać z tej możliwości i połączyć podróż koleją z wycieczką rowerową, aby w pełni cieszyć się urokami przyrody Podlasia i Suwalszczyzny.

W nowym rozkładzie uwzględniono także niewielkie zmiany w godzinach odjazdów i przyjazdów na trasach Białystok-Czyżew, Białystok-Ełk i Białystok-Ostrołęka.

Nowe rozkłady są dostępne na stacjach i przystankach kolejowych, w kasach biletowych, na stronach internetowych polregio.pl i portalpasazera.pl oraz poprzez całodobową infolinię Polregio, pod numerem 22 474 00 44.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Rekordowy przyrost populacji żubrów w Puszczy Knyszyńskiej!

Co roku zimą w województwie podlaskim odbywa się inwentaryzacja żubrów. To kluczowy moment, w którym eksperci oraz pracownicy parków narodowych i nadleśnictw sprawdzają liczebność tych majestatycznych zwierząt. Najnowsze wyniki przyniosły rekordowy wzrost populacji w Puszczy Knyszyńskiej, podczas gdy w Puszczy Białowieskiej zaobserwowano nieznaczny spadek liczby osobników.

Tegoroczna inwentaryzacja odbyła się 4 i 5 lutego, ale obserwacje prowadzone są przez cały rok. Pracownicy Lasów Państwowych oraz naukowcy wykorzystują nie tylko tradycyjne metody naziemne, ale również nowoczesne technologie, takie jak drony, które pozwalają na bardziej precyzyjne obliczenia bez niepokojenia zwierząt. W tym roku w Puszczy Knyszyńskiej odnotowano aż 562 żubry, co oznacza znaczący wzrost w porównaniu do ubiegłego roku, gdy liczba osobników wynosiła 322. To rekordowy przyrost, który wskazuje na bardzo dobre warunki dla żubrów w tym rejonie.

W Puszczy Białowieskiej odnotowano 870 żubrów, w tym 107 cieląt. To nieco mniej niż przed rokiem, gdy populacja liczyła 892 osobniki. Spadek liczebności wynika jednak głównie z naturalnych migracji – około 120-130 żubrów przeniosło się na teren Nadleśnictwa Żednia, co zostało potwierdzone telemetrycznie. To pierwszy udokumentowany przypadek przemieszczania się nie tylko pojedynczych byków, ale także całych grup mieszanych, co świadczy o zdrowym przepływie genów między populacjami.

Tegoroczne wyniki inwentaryzacji potwierdzają, że populacja podlaskich żubrów rozwija się w naturalny sposób, a zarządzanie ich siedliskami przynosi wymierne korzyści. Ochrona tego gatunku, choć nadal wymagająca, zdaje się przebiegać w dobrym kierunku.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Podlaskie miejsca, które zachwycają

Podlasie, malowniczy region Polski, kryje w sobie wiele nieodkrytych skarbów, które zachwycą każdego turystę. Odwiedzając tę część kraju, warto zwrócić uwagę na miejsca takie jak Supraśl, ruiny kościoła w Jałówce, Dąb Dunin oraz okolice Grądów-Woniecka.​

Supraśl – perła Podlasia

Supraśl to niewielkie miasteczko położone nad rzeką o tej samej nazwie, otoczone lasami Puszczy Knyszyńskiej. Jego historia sięga XV wieku, kiedy to powstał tu prawosławny monaster, który stał się centrum duchowym i kulturalnym regionu. Dziś Supraśl przyciąga turystów nie tylko ze względu na swoje walory historyczne, ale także jako uzdrowisko oferujące spokój i relaks w otoczeniu przyrody.​

Najważniejszym zabytkiem miasta nadal jest monaster, który zachwyca swoją architekturą i bogatą historią. W jego murach mieści się Muzeum Ikon, prezentujące jedną z najbogatszych kolekcji ikon w Polsce. Spacerując po Supraślu, warto zwrócić uwagę na urokliwe drewniane domy z XIX wieku oraz Pałac Buchholtzów, będący przykładem secesyjnej architektury.​ Najprzyjemniej spędza się czas na bulwarach im. Wiktora Wołkowa, a także w całej leśnej okolicy.

Ruiny kościoła w Jałówce – świadectwo historii

Jałówka to niewielka wieś położona blisko granicy z Białorusią, która kryje w sobie niezwykły zabytek – ruiny kościoła św. Antoniego. Świątynia została zbudowana na początku XX wieku w stylu neogotyckim, jednak podczas I wojny światowej została poważnie uszkodzona i nigdy jej nie odbudowano. Dziś ruiny stanowią malownicze miejsce, które przyciąga miłośników historii i fotografii. Spacerując pośród ceglanych ścian i strzelistych łuków, można poczuć ducha minionych czasów i zastanowić się nad burzliwymi losami tego miejsca.​

Dąb Dunin – strażnik Puszczy Białowieskiej

W okolicach wsi Przybudki rośnie imponujący Dąb Dunin, nazywany również Strażnikiem Puszczy. To potężne drzewo o obwodzie pnia wynoszącym około 700 cm i wysokości około 13 metrów jest symbolem siły i długowieczności przyrody Podlasia. 400-letnie drzewo w 2022 roku zdobyło tytuł Europejskiego Drzewa Roku, co świadczy o jego wyjątkowości i znaczeniu dla lokalnej społeczności oraz miłośników przyrody. Odwiedzając to miejsce, można nie tylko podziwiać majestatyczny Dąb, ale także poczuć więź z naturą i historią regionu.​

Grądy-Woniecko i okolice – kraina wydm nad Narwią

Grądy-Woniecko to niewielka miejscowość położona w dolinie Narwi, otoczona unikalnym krajobrazem wydm śródlądowych. Te piaszczyste wzniesienia, porośnięte sosnowymi lasami, tworzą niepowtarzalny pejzaż, który zachęca do pieszych wędrówek i obserwacji przyrody. Okolice Grądów-Woniecka są również siedliskiem wielu gatunków ptaków, co czyni je atrakcyjnym miejscem dla ornitologów i miłośników dzikiej fauny. Spacerując po tych terenach, można poczuć się jak na nadmorskiej plaży, mimo znacznej odległości od morza.​

Ciekawe są także wiosenne rozlewiska – gdy nie ma suszy. Jak widać na powyższym filmie – woda potrafi pozostawić zaledwie cienkie pasy drogi. Niesamowity klimat przyciąga wiele osób, które nie mogą sobie odmówić interesującej fotografii w tym miejscu.

Podlasie to region pełen kontrastów i niezwykłych miejsc, które warto odkryć. Supraśl zachwyca swoją historią i architekturą, ruiny kościoła w Jałówce przypominają o burzliwych dziejach tych ziem, Dąb Dunin symbolizuje potęgę przyrody, a okolice Grądów-Woniecka oferują unikalne krajobrazy wydmowe. Odwiedzając te miejsca, można doświadczyć różnorodności i bogactwa kulturowego oraz przyrodniczego Podlasia, które na długo pozostaną w pamięci każdego turysty.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Dlaczego powinniśmy zlikwidować Zalew Siemianówka, by uratować rzekę Narew?

Podlaska Narew – rzeka, która przez stulecia kształtowała krajobraz i ekosystemy regionu – dziś przypomina cień samej siebie. To, co kiedyś było tętniącą życiem arterią natury, coraz bardziej zamienia się w zanieczyszczony kanał. Wina? Zalew Siemianówka, inżynieryjny eksperyment, który miał pomóc w zarządzaniu wodą, a w rzeczywistości stał się gwoździem do trumny dla Narwi. Choć miał zatrzymywać wodę i wspierać turystykę, dziś coraz wyraźniej widać, że efekty jego istnienia są odwrotne. Ekosystem rzeki jest w kryzysie, poziomy wód są skrajnie niestabilne, a jakość wody dramatycznie spada. Lokalne władze zdają się ignorować problem, lecz fakty mówią same za siebie.

Sinice, które zabijają rzekę

Siemianówka stała się idealnym miejscem dla sinic – toksycznych mikroorganizmów, które w odpowiednich warunkach potrafią zmienić wodę w trujący koktajl. Eutrofizacja, czyli nadmierne namnażanie się glonów wskutek nagromadzenia zanieczyszczeń i nawozów spływających z pól, to jeden z głównych powodów, dla których woda w zalewie przestaje nadawać się do życia. Sytuacja jest na tyle poważna, że władze, chcąc ratować zalew, zdecydowały się na radykalne obniżanie poziomu wody. Efekt? Niszczenie siedlisk ptactwa wodnego i ryb, które nie miały szans na przystosowanie się do tych drastycznych zmian. Dodatkowo, w 2019 roku doszło do masowego śnięcia ryb w Kanale Rudnia – przyczyną był niski poziom tlenu w wodzie, wynikający z wysokich temperatur, braku wiatru i ograniczonego przepływu.

Kreatywna turystyka czy zwykłe oszustwo?

Jednym z oficjalnych argumentów za istnieniem zalewu była turystyka. Urzędnicy twierdzili, że zbiornik stanie się atrakcją dla mieszkańców i turystów. Ale rzeczywistość jest zupełnie inna. Siemianówka nie stała się Mazurami Podlasia. Co więcej, zakwit sinic sprawił, że zamiast promować kąpielisko, lokalne władze stosują sprytną sztuczkę: nie organizują oficjalnej plaży pod nadzorem Sanepidu, ale budują infrastrukturę turystyczną wokół. W ten sposób można zapraszać ludzi do korzystania z zalewu, jednocześnie unikając odpowiedzialności za jakość wody.

Zamiast pomóc – szkodzi

Największym problemem Siemianówki jest to, że nie spełnia ona swojej podstawowej funkcji – stabilizacji poziomu wód. W rzeczywistości działa wręcz odwrotnie. W okresach suszy woda w zbiorniku jest zatrzymywana, co prowadzi do dramatycznego spadku poziomu Narwi i wysychania jej koryta. Kiedy z kolei woda jest nagle uwalniana, rzeka nie jest w stanie przyjąć jej tak gwałtownie, co skutkuje powodziami.

Zamiast wyrównywać naturalne wahania poziomu wody, zbiornik sprawia, że są one jeszcze bardziej ekstremalne. Co gorsza, osady z pól i rzeki, zamiast być naturalnie przenoszone dalej, osiadają na dnie zalewu. W efekcie woda, która z niego wypływa, nie ma już naturalnych minerałów i zaczyna „zjadać” dno rzeki, prowadząc do erozji i dalszej degradacji ekosystemu.

Czas na odważną decyzję

Dziś wiemy już, że sztuczne zbiorniki, takie jak Zalew Siemianówka, to przestarzałe rozwiązania, które przynoszą więcej szkody niż pożytku. Zamiast trzymać się złych decyzji z przeszłości, powinniśmy skupić się na renaturyzacji Narwi. I to jak najszybciej! Bo zaraz nie będzie czego renaturyzować! Odbudowa naturalnych rozlewisk rzeki, przywrócenie bagiennych terenów i przyjęcie strategii ochrony przyrody zamiast jej kontroli to najlepsza droga do uratowania Narwi.

Siemianówka to symbol złych decyzji, które latami były usprawiedliwiane fałszywymi argumentami o retencji i turystyce. Jeśli naprawdę zależy nam na przyszłości Narwi, nadszedł czas, aby pozwolić jej znów swobodnie płynąć. Jak wyglądałaby Narew bez sztucznej regulacji i betonowych ingerencji?

Wbrew obiegowej opinii, to właśnie naturalne rzeki najlepiej magazynują wodę. Narew bez zalewu mogłaby znów swobodnie rozlewać się po swoim dawnym korycie, wsiąkać w bagna i torfowiska, zasilając wody gruntowe. To mechanizm, który przez wieki chronił okoliczne tereny przed suszami i powodziami. Dziś, gdy klimat staje się coraz bardziej nieprzewidywalny, właśnie takie naturalne sposoby zarządzania wodą mogą uratować region przed dramatycznymi niedoborami.

To był dom dla setek gatunków

Dolina Narwi była kiedyś domem dla setek gatunków ptaków, ryb i roślin. Przywrócenie jej naturalnego biegu oznaczałoby odbudowę siedlisk, powrót tarłowych terenów dla ryb, a także odrodzenie się bogatego świata ptaków wodnych. Bez sztucznej zapory, stojącej wody i zalegających w mule zanieczyszczeń, Narew mogłaby znów zacząć się samooczyszczać. Przepływająca swobodnie rzeka transportuje osady, rozkłada organiczne substancje i nie pozwala sinicom na rozwój w takim stopniu, jak dzieje się to w stojących zbiornikach. To czysta woda nie tylko dla ekosystemu, ale także dla ludzi, którzy mieszkają w pobliżu rzeki.

Zamiast zbiornika, który przez większą część roku jest biologiczną bombą, Narew mogłaby stać się prawdziwą perłą ekoturystyki. Wyobraźmy sobie szlaki kajakowe wijące się przez naturalne rozlewiska, bogactwo dzikiej przyrody przyciągające fotografów i przyrodników, a nawet możliwości rozwoju zrównoważonej gospodarki rybackiej. W miejscach, gdzie rzeki przywrócono naturze, turystyka przeżywa renesans – i to nie ta oparta na wątpliwych kąpieliskach, ale na autentycznych doznaniach przyrodniczych. Tereny, które widzicie na filmie powyżej to miejsce, gdzie można przeżyć niesamowita przygodę na kajaku. Tylko, że jak nie ma wody, to można najwyżej szorować po dnie.

Nie chcemy powodzi

To może brzmieć paradoksalnie, ale to właśnie regulacja rzek zwiększa zagrożenie powodziowe. W momencie, gdy rzeka traci naturalne rozlewiska, każda nadwyżka wody staje się problemem, który kumuluje się na dolnym odcinku biegu rzeki. Naturalne doliny rzek działają jak gigantyczne gąbki, pochłaniając nadmiar wody w czasie ulewnych deszczy i uwalniając ją stopniowo. Renaturyzacja Narwi mogłaby pomóc w zapobieganiu przyszłym katastrofalnym powodziom, na które narażone są coraz bardziej niektóre rejony Polski. W tym my. Każda kolejna ogromna ulewa będzie nasilać problem.

Zalew Siemianówka to relikt przeszłości, który dziś bardziej szkodzi, niż pomaga. Zamiast trzymać się starych, błędnych decyzji, możemy zrobić krok w przyszłość – w stronę rzeki, która znów stanie się naturalnym bogactwem regionu. Czas, by zamiast regulować i niszczyć, pozwolić Narwi być tym, czym zawsze była: wolną i żywą rzeką, która od tysięcy lat radzi sobie bez naszej ingerencji.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Ostatnie dni karnawału na Podlasiu – jakie tradycje przetrwały do dziś?

Karnawał to czas radości, zabawy i świętowania, który przez wieki miał na Podlasiu wyjątkowy charakter. Choć dziś kojarzy się głównie z balami i ostatkami, dawne zwyczaje były znacznie bogatsze i pełne lokalnych rytuałów. Jak świętowano kiedyś, a jak wygląda to dziś? Czy tradycje karnawałowe na Podlasiu przetrwały w niezmienionej formie, czy może zmieniły się wraz z upływem czasu?

W dawnych czasach karnawał na Podlasiu był okresem pełnym zabawy i biesiad, szczególnie na wsiach, gdzie ludzie cieszyli się ostatnimi chwilami przed okresem Wielkiego Postu. Organizowano wesela, kuligi, a także wieczory pełne śpiewu i tańca. Nie brakowało też obrzędów związanych z przepędzaniem zimy – to właśnie na Podlasiu można było zobaczyć grupy przebierańców, które odwiedzały domostwa, śpiewając i psocąc, w zamian za poczęstunek.

Dziś te tradycje są mniej popularne, ale wciąż można je spotkać w niektórych miejscowościach. Nie brakuje w regionie zabaw karnawałowych w nowoczesnym wydaniu – z DJ-em zamiast kapeli ludowej, ale wciąż z dużą dawką radości i tańców do białego rana. Jedną z najbardziej charakterystycznych tradycji karnawałowych na Podlasiu są kuligi. Dawniej były one nieodłącznym elementem zimowego świętowania – orszaki sanek, ciągniętych przez konie, przemierzały zaśnieżone drogi, a uczestnicy popijali grzane wino lub herbatę z miodem. Po przejażdżce odbywały się ogniska, podczas których śpiewano i biesiadowano. Dziś niestety nie można na to liczyć ze względu na brak śniegu.

Tłusty czwartek to jedno z najważniejszych wydarzeń karnawałowych, znane w całej Polsce, ale na Podlasiu miał on swoje lokalne odmiany. Oprócz pączków popularne były również chrusty (faworki), racuchy i pampuchy. W wielu domach ostatni tydzień karnawału był czasem szczególnej obfitości jedzenia. Pieczono placki, smażono skwarki, a na wsiach organizowano wspólne gotowanie i biesiady.

Dziś przeważnie świętowanie Tłustego czwartku ogranicza się do wystania w ogromnej kolejce, by kupić mnóstwo pączków. Aczkolwiek, jeżeli nie chcemy jeść dziadostwa z marketu, tylko pożądne wypieki, to ceny przysmaku przyprawiają o zawrót głowy. Wiele osób stawia jednak na jakość, a nie ilość. Co też ma znaczenie dla naszego zdrowia.

Partnerzy portalu:

Jak przyroda budzi się po zimie? Przed nami miesiąc przejściowy.

Jak przyroda budzi się po zimie? Przed nami miesiąc przejściowy.

Marzec to miesiąc przejściowy w przyrodzie – zima powoli ustępuje miejsca wiośnie, choć noce bywają jeszcze mroźne, a w głębi lasów można spotkać śnieżne połacie. To czas, gdy przyroda na Podlasiu budzi się do życia, a wędrowcy i miłośnicy natury mogą dostrzec pierwsze oznaki nadchodzącej zmiany. Co warto wypatrywać podczas spacerów po podlaskich lasach w marcu?

Już w pierwszej połowie marca, na obrzeżach lasów, w wilgotnych miejscach i pod osłoną starych drzew, można dostrzec pierwsze kwiaty. Przebiśniegi i śnieżyce wiosenne to jedne z pierwszych roślin, które przebijają się przez resztki śniegu. W dolinach rzek oraz w pobliżu mokradeł mogą pojawiać się kaczeńce – ich żółte kwiaty stanowią piękny kontrast do jeszcze szaroburego krajobrazu.

Marzec to czas, gdy do podlaskich lasów powracają pierwsze ptaki wędrowne. Można już usłyszeć śpiew skowronków i czajek, które zwiastują nadchodzącą wiosnę. Do swoich lęgowisk wracają także bociany – pierwsze osobniki można zaobserwować już pod koniec lutego. W koronach drzew zaczynają być bardziej aktywne dzięcioły, które stukaniem w pnie oznajmiają rozpoczęcie okresu lęgowego. To również czas, gdy w borach sosnowych można usłyszeć charakterystyczne nawoływania żurawi, które przylatują na rozlewiska Narwi i Biebrzy.

Pod koniec marca, gdy temperatura wzrośnie powyżej 10 stopni, można zobaczyć pierwsze owady. Szczególnie warto wypatrywać cytrynków – żółtych motyli, które jako jedne z pierwszych budzą się z zimowego letargu. W ciepłe dni nad leśnymi polanami zaczynają się pojawiać pszczoły oraz trzmiele, które szukają pierwszych kwitnących roślin.

Jelenie i sarny zaczynają zmieniać zimową sierść na letnią. Ich futro staje się jaśniejsze i mniej puszyste. To również czas, gdy można zauważyć młode sarny, które uczą się samodzielności i powoli odłączają się od matek. Choć wilki i rysie są trudne do spotkania, ich ślady można jeszcze dostrzec na resztkach śniegu. Marzec to czas, gdy młode wilki zaczynają większą samodzielność i oddalają się od stada. Drapieżniki w tym okresie mają mniej łatwej zdobyczy, ponieważ inne zwierzęta stają się bardziej czujne i aktywne.

Partnerzy portalu:

To ostatnia szansa na zimowy spacer po Podlasiu. Gdzie się wybrać?

To ostatnia szansa na zimowy spacer po Podlasiu. Gdzie się wybrać?

Podlasie to region pełen dzikiej przyrody, rozległych lasów i malowniczych dolin rzek. Nawet zimą można tu znaleźć wyjątkowe trasy spacerowe, które pozwalają podziwiać uroki tej krainy w nieco surowszej, ale niezwykle klimatycznej odsłonie. Gdzie warto wybrać się na zimowy spacer?

Puszcza Białowieska

To jeden z najbardziej oczywistych wyborów, ale też jeden z najlepszych. Puszcza Białowieska zimą wygląda bajecznie (nawet, gdy nie ma śniegu) – przyroda, dzikie zwierzęta i wyjątkowa cisza sprawiają, że to doskonałe miejsce na spokojny spacer. Można wybrać się na trasę do Rezerwatu Pokazowego Żubrów albo przejść się po rozległym Parku Pałacowym.

Narwiański Park Narodowy

Narwiański Park Narodowy zimą jest niemniej malowniczy niż latem. Niestety w tym roku nie możemy liczyć na rozlewiska rzeki Narwi, bo o mamy susze hydrologiczną. Ponadto rzeka ta została zniszczona przez powstanie zalewu Siemianówka. Ale i tak warto jechać, by zobaczyć i posłuchać pierwszych przybyłych z ciepłych krajów ptaków. Ogólnie, świetnym miejscem na spacer jest kładka Śliwno-Waniewo (teraz trwa tam remont), dlatego warto objechać rzekę od Kruszewa, Śliwna, Topilca, przez Waniewo i Kurowo. Szczególnie wcześnie rano, gdy słońce wschodzi – jest tam magicznie.

Suwalszczyzna

To propozycja dla tych, którzy szukają nieco bardziej surowych krajobrazów. Suwalszczyzna zimą jest piękna, a trasa wokół Hańczy – najgłębszego jeziora w Polsce (obecnie zamarzniętego) – oferuje wyjątkowe widoki. Można tu podziwiać klify i taflę jeziora, a w pobliżu znajdują się punkty widokowe, z których rozciąga się panorama na całą okolicę.

Dolina Biebrzy

Biebrza zimą wygląda zupełnie inaczej niż latem – krajobraz jest surowy, ale jednocześnie niesamowicie malowniczy. Spacer po jednym z drewnianych pomostów w Biebrzańskim Parku Narodowym pozwala poczuć prawdziwy spokój i obcować z dziką przyrodą. Słuchanie dzikich ptaków czy spacery wzdłuż rzeki dzikimi terenami od Dolistowa do Polkowa – to coś, co warto odbyć przed pełną wiosną.

Rezerwat Antoniuk w Białymstoku

Jeśli nie masz czasu na dłuższą wyprawę, warto wybrać się na spacer do Rezerwatu Antoniuk w Białymstoku. To idealne miejsce na zimową przechadzkę blisko miasta – można w ciszy podziwiać różne drzewa oraz cieszyć się świeżym powietrzem.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Podziemny Białystok – tajemnice, legendy i zapomniane miejsca

Białystok, miasto o bogatej historii i wielokulturowym dziedzictwie. Mimo wojennych zniszczeń, skrywa w sobie niejedną tajemnicę. Pod jego ulicami, placami i budynkami rozciągają się zapomniane piwnice, tunele i schrony, które przez lata owiane były legendami. Niektóre z nich to pamiątki po dawnych czasach świetności, inne – świadectwa dramatycznych momentów w historii miasta.

Jednym z najbardziej znanych podziemnych miejsc jest system piwnic i korytarzy znajdujących się pod dawnym Pałacem Branickich. To właśnie tu, według miejskich opowieści, znajdowały się tajemne przejścia, którymi można było uciec w razie zagrożenia. Istnieją spekulacje, że niektóre z tych korytarzy mogły prowadzić aż do pobliskich kompleksów budynków, a nawet do Pałacyku w Choroszczy. Dziś część piwnic jest udostępniona zwiedzającym, ale wiele miejsc pozostaje zamkniętych i owianych tajemnicą.

Białystok, podobnie jak inne miasta, posiada sieć schronów z czasów zimnej wojny. Wiele z nich wybudowano w latach 50. i 60. XX wieku jako element systemu obronnego na wypadek konfliktu nuklearnego. Niektóre schrony są opuszczone, inne zaadaptowane na magazyny lub pomieszczenia techniczne. Jednym z ciekawszych przykładów jest schron pod budynkiem Lasów Państwowych w Białymstoku. Inny z infrastrukturą jest przy Al. Piłsudskiego 15. Dobrze zorganizowany jest również pod hotelem BOSiR. Łącznie w Białymstoku istnieją 182 obiekty zakwalifikiwowane jako prawdziwe schrony – a nie tylko miejsca doraźnego schronienia – które można uznać niemalże podziemia każdego budynku w mieście.

Nie sposób mówić o podziemiach Białegostoku bez wspomnienia o miejskich legendach. Jedna z najbardziej znanych mówi o rzekomo istniejących tunelach pod centrum miasta, które miały być wykorzystywane przez różne grupy – od szlachty Branickich po partyzantów w czasie II wojny światowej. Wiele osób twierdziło, że widziało plany wskazujące na tajemnicze przejścia pod ulicami Białegostoku. To oczywiście wymysły, ale jest pewien tunel, który istnieje w centrum naprawdę. To dawna kanalizacja ściekowa pod ul. Kilińskiego, którą możemy zobaczyć tylko z jednej strony – przy samym moście obok Pałacu Branickich nad Rzeką Białą. Dawniej służyła Hotelowi Ritz.

Wiadomo także, że Kościół Św. Rocha ma jakieś podziemia, ale trudno powiedzieć w tej kwestii więcej. Warto jednak pamiętać, że najwięcej ciekawskich przyciągają raz do roku krypty pod białostocką katedrą.

Warto też wspomnieć o tunelu na Hetmańskiej, który jeszcze przez lata od zamknięcia drogi był dostępny. Teraz niestety już wstępu do środka nie ma. Jak to było? Możecie zobaczyć na filmie powyżej.

Podziemny Białystok to fascynujący świat pełen historii i nieodkrytych miejsc. Dla miłośników tajemnic i eksploracji miasto kryje jeszcze wiele zagadek, które czekają na swoje odkrycie. Może pewnego dnia uda się odnaleźć kolejne zapomniane przejścia i dodać nowy rozdział do tej niezwykłej opowieści.

Partnerzy portalu:

Ostatnie podrygi zimy. Spadł śnieg i od razu zrobiło się magicznie!

Ostatnie podrygi zimy. Spadł śnieg i od razu zrobiło się magicznie!

Zima jeszcze raz postanowiła przypomnieć o sobie, otulając Supraśl i całe Podlasie białym puchem. To jeden z tych dni, gdy warto odłożyć wszystko i ruszyć na spacer, zanim śnieg stopnieje i ustąpi miejsca przedwiośniu. Szczególnie, ze w tym roku rozlewisk nie będzie. Mamy suszę hydrologiczną. Ścieżki Supraśla, wijące się wśród malowniczych sosen i świerków, zachęcają do spokojnej wędrówki, podczas której można chłonąć ciszę przerywaną tylko skrzypieniem śniegu pod butami.

Ale Supraśl to dopiero początek. Podlasie o tej porze roku odkrywa swoje mniej oczywiste uroki – Białowieża, gdzie zimowe tropy zwierząt rysują historie na białej płachcie lasu, krajobrazy Narwi, gdzie śnieżne pejzaże odbijają się w spokojnych wodach, czy Suwalszczyzna, gdzie wzgórza pokryte białym puchem wyglądają niczym krajobraz z bajki.

To już ostatnia szansa, by poczuć magię zimy – jeszcze raz przejść się zaśnieżonymi alejkami, zobaczyć, jak słońce skrzy się na lodowych kryształkach i nacieszyć się widokiem świata w bieli. Za chwilę przyjdzie odwilż, a z nią błoto i kałuże. Więc jeśli czekaliście na idealny moment, by ruszyć na zimowy spacer, to właśnie teraz jest ten czas. Za chwilę będzie warto ruszać nad Biebrzę, by wysłuchiwać jak natura budzi się do życia.

Partnerzy portalu:

Jest już połączenie kolejowe Białystok – Wilno – Ryga – Tallin. W bonusie Helsinki.

Jest już połączenie kolejowe Białystok – Wilno – Ryga – Tallin. W bonusie Helsinki.

10 lutego wystartowało wspólne połączenie kolejowe z Wilna przez Rygę do Tallina. Oznacza to, że z Białegostoku bezpośrednio dojedziemy nie tylko jak dotychczas do stolicy Litwy, ale też do stolic Łotwy i Estonii. Podróż w dwie strony to koszt 500 zł.

Pierwszy etap jest już znany. Kupujemy bilet za 77 zł i wsiadamy na stacji w Białymstoku (albo Sokółce, Augustowie, Suwałkach) i dojeżdżamy do litewskiej Mockawy. Tam na tym samym peronie będzie stać pociąg LTG Link, którym dojedziemy do Wilna. Na trasie obowiązuje ten sam bilet. Wyjazd ze stolicy Podlaskiego jest o godz. 10.30. Na granicy czeka nas zmiana czasu, to też dojedziemy o 17.29 tracąc godzinę w sekundę. Teraz mamy 13,5 godziny przerwy. Możemy ją wykorzystać na zwiedzanie Wilna wieczorową porą. A w weekend nawet zasmakować nocnego życia. Alternatywnie możemy po prostu przenocować.

Następnego dnia meldujemy się na stacji kolejowej, kupujemy bilet do Tallina za 39 Euro (około 160 zł). O 7.05 następnego dnia meldujemy się na stacji i odjeżdżamy. Najpierw dojedziemy do Valgi, gdzie musimy zmienić pociąg (bez dokupowania biletu), by po 10,5 godzinach zameldować się w stolicy Estonii. Tu możemy zwiedzać miasto wieczorową porą, przenocować by zwiedzać je jeszcze w dzień. Możemy też dodatkowo wybrać się promem do Helsinek (stolica Finlandii). Gdy już zobaczymy wszystko, to powrót jest każdego kolejnego dnia o 10.25.

Nie zapominajmy jeszcze o Rydze! W stolicy Łotwy będziemy o 16.37. Zatem kolejny wieczór przed nami. Następnego dnia, gdy będziemy wracać, wyjazd do Wilna jest o 16.55. Na miejscu będziemy o 21:03. Powrót do Białegostoku jest kolejnego dnia o 12.35. Na miejscu będziemy o 17.28. Tu odzyskamy straconą przy wyjeździe za granicę godzinę.

Jak widzicie – by realnie objechać 4 bałtyckie stolice trzeba nam co najmniej 5 noclegów. Hotele nie są zbyt drogie – w porównaniu z Polską. Cały wyjazd na jedną osobę powinien kosztować w okolicach 2000 zł, nie licząc jedzenia i ewentualnego imprezowania. Warto? Ocenę pozostawiamy Wam.

Jak kupić bilety? Najlepiej online:

Białystok – Wilno oraz Wilno – Białystok:

https://ebilet.intercity.pl/

Wilno – Tallin, Tallin – Ryga, Ryga – Wilno

https://ltglink.lt/en/vilnius-tallinn

Promy Tallin – Helsinki

https://www.directferries.pl/helsinki_tallinn_prom.htm

 

Partnerzy portalu:

Supraśl zimą – malownicze ścieżki wśród lasów Puszczy Knyszyńskiej

Supraśl zimą – malownicze ścieżki wśród lasów Puszczy Knyszyńskiej

Zimą Supraśl zmienia się w miejsce niemal baśniowe, szczególnie wtedy gdy spadnie śnieg. Miasto, które latem przyciąga turystów zabytkami i niezwykłym przyrodniczym klimatem, na początku roku zamienia się w spokojny azyl, otulony ciszą i zapachem lasu. Właśnie wtedy Puszcza Knyszyńska odkrywa swoją mniej znaną, ale wyjątkową stronę, tworząc tło dla spacerów i aktywności na świeżym powietrzu, które w tej porze roku zyskują magiczny charakter. Szczególnie, że mówimy o terenach uzdrowiskowych.

Wchodząc na szlak, można poczuć, jak śnieg pod butami lekko skrzypi, a powietrze pachnie wilgotnym mchem i sosnami. Puszcza Knyszyńska to nieprzebrane bogactwo leśnych ścieżek, które w zimowych warunkach przybierają zupełnie nową formę. Czasami drogi są lekko przysypane białym puchem, a w słoneczne dni promienie słońca migoczą na oblodzonych gałęziach drzew, tworząc wrażenie, jakby las był pokryty kryształami. Wiele z tych tras jest dobrze oznaczonych i dostosowanych do pieszych wędrówek, a niektóre fragmenty są idealne również dla miłośników nordic walking czy narciarstwa biegowego – gdy jest wystarczająco dużo śniegu. Supraśl to bowiem nie tylko historia i kultura – to także brama do aktywnego kontaktu z naturą, niezależnie od pory roku.

Szczególnie polecanym miejscem na zimowe wyprawy jest szlak prowadzący wzdłuż rzeki Supraśl. Jej bieg w zimie przybiera malownicze formy – brzegi bywają pokryte lodem, a gdzieniegdzie taflę wody zdobią unoszące się kry. Idąc tym szlakiem, można odnieść wrażenie, że jest się w samym sercu dzikiej przyrody, mimo że od miasteczka dzieli nas tylko kilkanaście minut spaceru. Podczas wędrówki nie jest trudno natknąć się na ślady dzikich zwierząt odciśnięte w śniegu. Czasem to niewielkie tropy saren, czasem większe ślady łosia, który jest jednym z symboli Puszczy Knyszyńskiej. Dla tych, którzy potrafią wędrować w ciszy, Supraśl i jego okolice mogą zaoferować prawdziwe spotkania z naturą – choćby pod postacią widoku biegnącego przez las stada jeleni.

Miłośnicy dłuższych wypraw często wybierają szlak przez Jałówkę, Budzisk, Czarną Białostocką, Podratowiec, Zaścianek, Rybniki prowadzący w kierunku Rezerwatu Krzemianka. Trasa ta biegnie w 99 procentach przez puszczę. Jej długość to 33 km. W samym rezerwacie Krzemianka można jeszcze przejść kolejnych kilka kilometrów. A warto, bo słynie z malowniczych torfowisk i różnorodności gatunkowej drzew. Zimą miejsce to nabiera tajemniczego charakteru – nisko wiszące gałęzie pokryte szronem wyglądają niczym zamrożone na wieki, a ścieżki prowadzące przez bagna i mniejsze wzniesienia stają się idealnym miejscem na oderwanie się od codzienności. Właśnie tam można poczuć, jak natura w zimie przechodzi w stan uśpienia, ale nie martwego spokoju – las wciąż tętni życiem, choć na pierwszy rzut oka może się wydawać zamrożony w bezruchu.

Supraśl zimą to również raj dla fotografów przyrody. Poranne mgły unoszące się nad polanami czy promienie słońca przebijające się przez lodowe igły osadzone na drzewach to obrazy, które trudno znaleźć w innych porach roku. Fotografowie często kierują się ku mniej uczęszczanym zakątkom Puszczy Knyszyńskiej, by uchwycić rzadko spotykane ptaki, które przylatują w poszukiwaniu pożywienia, lub uwiecznić baśniowy krajobraz mroźnego lasu. Wśród tych, którzy kochają ciszę i przyrodę, Supraśl to mały raj, szczególnie gdy zima odsłania swoją surową, ale zarazem niezwykle piękną stronę.

Warto odwiedzić Supraśl zimą właśnie po to, by doświadczyć tej ciszy i bliskości natury, która w sezonie letnim często ustępuje miejsca tłumom turystów. Zima to czas, kiedy las opowiada swoją własną historię – mniej oczywistą, ale dla uważnych wędrowców pełną ukrytego piękna. Niezależnie od tego, czy przyjeżdża się tu na aktywny wypoczynek, czy w poszukiwaniu chwilowego oderwania od miejskiego zgiełku, z pewnością miasteczko i jego piękna okolica wynagrodzi każdego, kto odważy się zejść z utartych ścieżek i poszukać zimowej magii.

Partnerzy portalu:

Rowerzyści długo czekali na tą inwestycję. Kładka nad rzeką już gotowa.
fot. UM Białystok / Dawid Gromadzki

Rowerzyści długo czekali na tą inwestycję. Kładka nad rzeką już gotowa.

Białystok ma mnóstwo tras rowerowych, co niewątpliwie jest jednym z bardzo niewielu plusów z dorobku obecnego prezydenta Białegostoku. Gdy jedziemy od strony Dojlid, możemy przy Ciołkowskiego wjechać w przyjemne bulwary przy Białej. Dalej kontynuujemy trasę przy rzece ulicą Branickiego. Szczególnie przyjemnie zaczyna się w okolicach Pałacu Branickich w kierunku centrum. Tam można jechać specjalnymi tunelami przy naszym cieku wodnym, by następnie dojechać do mostu przy zabytkowej poczcie na Warszawskiej, a dalej wjechać w kolejny tunel przy Galerii Jurowieckiej.

Dalej trasa rozchodziła się w trzy strony. W lewo do ścisłego centrum miasta na Rynek Kościuszki, prosto Aleją Piłsudskiego na dworzec kolejowy, zachodnie obrzeża miasta, a także Antoniuk. Była też trasa w prawo przez bulwary przy basenie na Włókienniczej. I to było problematycznie, bo droga rowerowa, która znajduje się przy tej ulicy jest tak fatalna, że w zasadzie albo trzeba by było ją zlikwidować albo wyremontować całą ulicę. Teraz wszystko się zmieniło. Jadąc bulwarami przy rzece, zamiast w Włókienniczą możemy skręcić w nowy mostek nad Białą, by dostać się do ulicy Jurowieckiej. Tu droga otwiera się na nowoczesne drogi rowerowe osiedla Białostoczek, którymi możemy kontynuować naszą podróż wzdłuż rzeki Białej, dojechać do obwodnicy lub kierować się na Jurowce.

Niby taki mostek, a tak wiele zmienia. W ramach inwestycji wybudowana została kładka o wymiarach 14,3 x 5,3 m o konstrukcji w formie belki jednoprzęsłowej wspartej na przyczółkach. Powstał też podwieszany chodnik (na palach żelbetowych), chodnik łączący kładkę z ciągiem pieszym i rowerowym oraz instalacja oświetleniowa. Prace związane z inwestycją (dokumentacja, roboty, opinie, nadzór dendrologiczny) kosztowały ponad 1 mln 73 tys. zł (same roboty – ponad 1 mln 14 tys. zł).

Partnerzy portalu:

Zapora na granicy już kompletna. Zakończono montaż ostatnich elementów.

Zapora na granicy już kompletna. Zakończono montaż ostatnich elementów.

W tym roku po zimie przekonamy się ostatecznie czy skuteczna jest zapora na granicy polsko-białoruskiej, zbudowana w Podlaskiem. Przypomnijmy dotychczas ona nie działała i świadczyły o tym twarde dane z granicy niemieckiej. Międzyczasie poprawiono 5,5 metrowy płot, który dało się rozchylać lewarkiem. Do tego zamontowano 500 słupów – a na nich 1300 kamer, po to by uniemożliwić przekraczanie granicy rzeką. Czy to będzie skuteczne? Ten „sezon na przekroczenia” pokaże. W tamtym roku łącznie było to 30 000 prób. Póki co, zimową porą – w tym roku odnotowano zaledwie 240 prób. Kluczowe będzie jednak lato, gdy pogoda nielegalnej migracji i koczowaniu w białoruskich lasach sprzyja.

Na ten moment nie da się przesądzić czy usprawnienie zapory coś dało, ale jedno jest pewne – Straż Graniczna ma o wiele bardziej zaawansowane narzędzie niż wcześniej. Na początku był sam płot, a funkcjonariusze o przekroczeniu dowiadywali się dopiero gdy ono już następowało. Teraz wiedzą to już dużo wcześniej, a patrol mogą skierować jeszcze przed samą próbą przekroczenia granicy. Problemem był brak fizycznej zapory na rzekach. Teraz – dzięki czujnikom i kamerom może się to zmienić. Ale to pokażą dopiero wyniki zatrzymań na granicy polskiej oraz na granicy niemieckiej.

Na 206 km granicy z Białorusią bariera stoi już od trzech lat. 186 km to płot, a już na całości bariera elektroniczna, która teraz także funkcjonuje na rzekach. Inwestycja na pewno utrudniła przekraczanie granicy, ale do tej pory problemu całkowicie nie rozwiązała.

Partnerzy portalu:

Burmistrzu nie idź tą drogą, bo zabijesz turystykę!

Burmistrzu nie idź tą drogą, bo zabijesz turystykę!

Supraśl to nie tylko według badań najlepsza gmina do życia w Podlaskiem, która wyprzedza Wasilków (2 miejsce) i Białystok (3 miejsce) (dane z rankingu Serwis Samorządowego PAP „Gmina Dobra do Życia” – przyp. red). Miasteczko w Puszczy Knyszyńskiej to także turystyczny hit. Wystarczy trochę dobrej pogody i jest już zapełnione przyjezdnymi. To takie nasze małe Zakopane. Na szczęście Bulwary im. Wiktora Wołkowa, to nie pełne straganów Krupówki, a na każdym rogu nie czyha chciwy baca, który chce dutków za pogłaskanie konia. I bez tego – turyści w Supraślu zostawiają mnóstwo pieniędzy chociażby posilając się w lokalnych restauracjach.

Niestety w budżecie gminy Supraśl zrobił się poważny wyłom. Wszystko to za sprawą mieszkańców Grabówki, którzy latami walczyli o to, by odciąć się od gminy Supraśl. Teraz jako odrębna gmina z długami zapewne za jakiś czas staną się kolejnym osiedlem Białegostoku. A wiele na to wskazuje. Tymczasem Supraśl musi mierzyć się ze szkodami jakie wywołała secesja. Jednym z problemów jest zmniejszenie budżetu. Nowy zakłada 61 milionów złotych wpływów i 65 milionów złotych wydatków. Miasteczko ma także kredyt do spłacenia – 20 milionów złotych.

I tu niestety w urzędzie gminy wpadli na zły pomysł. Dodatkowych źródeł dochodów upatrzono w utworzeniu strefy płatnego parkowania. O ile – samo w sobie płatne parkowanie nie jest złe, o tyle ustawa nakazuje tworzyć strefy po to, by wymuszać rotację pojazdów, by nie zostawiać godzinami samochodów. Wszystko po to, by dać szasnę na zaparkowanie innym. To ważne na przykład tam, gdzie jest mało miejsc parkingowych, a wielu chętnych – by na przykład załatwić sprawy urzędowe.

Tymczasem w Supraślu miejsc parkingowych nie brakuje. Ponadto – wymuszanie rotacji jest zupełnie bezsensowne, bo przecież wiele osób przyjeżdża do uzdrowiska na długie spacery. Opłaty parkingowe spowodują, że wiele osób zacznie parkować w lesie, a nie w mieście. A burmistrz pieniędzy nie zobaczy. Poza tym – płatne parkowanie to coś, co zwyczajnie zniechęca. Turyści pojadą tam, gdzie płacić nie trzeba.

Dlatego, wracając do tytułu. Burmistrzu nie idź tą drogą, bo zabijesz turystykę! Przypomnijmy, że Supraśl żyje właśnie dzięki niej. Jak to się mówi, nie zażyna się kury znoszącej złote jaja.

Partnerzy portalu:

Co się dzieje z Podlaską koleją? 139 kursów odwołanych!

Co się dzieje z Podlaską koleją? 139 kursów odwołanych!

Mało kto wie, że istnieje taka strona na Facebooku jak „Czy ZKA w Podlaskim dziś wyjechało?”. Jedno jest pewne – musi być ona solą w oku Polregio i Urzędu Marszałkowskiego. Ten duet w ostatnim czasie stanowił antyreklamę kolei, a wspomniana strona boleśnie o tym przypominała niemalże każdego dnia.

139 kursów odwołanych

Żeby zrozumieć tą skomplikowaną sytuację, potrzebny jest szerszy kontekst. Tylko od 24 listopada 2024 roku do 24 stycznia 2025 roku odwołanych zostało 139 kursów pociągiem. Polregio zapewnia, że utrudnienia w ruchu już nie występują. Ale ile napsuli krwi pasażerom, to zostanie z nami jeszcze na długo. Warto jednak dodać, że do obsługi połączeń kolejowych województwo użycza spółce Polregio 17 pojazdów szynowych. Jednak tabor, którego właścicielem jest województwo, nie zabezpiecza w pełni obsługi wszystkich zaplanowanych kursów (potrzeba do tego 24 pojazdy – dop. red). Zgodnie z umową, operator jest zobowiązany do uzupełnienia brakującego taboru we własnym zakresie.

Jak zapewnia Polregio, problemy na liniach z trakcją spalinową wynikały z niezbędnych przeglądów technicznych połączonych z modernizacją szynobusów, co wiąże się z potrzebą wyłączenia pojazdów z ruchu. – poinformowała nas Renata Gerasimiuk – specjalista z działu handlowego POLREGIO S.A. Dodatkowe problemy wynikały z konieczności przeprowadzenia napraw gwarancyjnych oraz powypadkowych. – dodała. Widać jak na dłoni, że Polregio ma za małą liczbę pociągów do swojej dyspozycji, skoro 17 maszyn użycza jej Województwo Podlaskie, a do tego niezbędne przeglądy i naprawy paraliżują funkcjonowanie  kolejowych przewozów pasażerskich w naszym regionie. Bo nie oszukujmy się, jeżeli ktoś kupił bilet na pociąg – to chce jechać pociągiem, a nie autobusem. Zatem podstawianie komunikacji zastępczej nie jest rozwiązaniem. Polregio powinno dysponować takim taborem, by przeglądy czy naprawy nie powodowały odwoływania kursów.

To całkiem poważny problem, bo przez właśnie takie sytuacje parkingi w miastach puchną od samochodów, a ruch na wszystkich drogach się nasila. Nic dziwnego – skoro cztery osoby w rodzinie (ojciec, matka, córka, syn) muszą mieć cztery osobne samochody. Gdyby mogli liczyć na solidną komunikację – być może potrzebowaliby ich mniej.

Przyszłość pod znakiem zapytania

Zapytaliśmy Polregio o to jak planuje rozwiązać problem w przyszłości. W odpowiedzi czytamy, że spółka planuje wypuścić w trasę… wagon piętrowy. Tak, to nie jest żart. Weźmy na to 16 stycznia 2025. Tego dnia odwołane zostały: PR 10441 Czeremcha 06:44 – Hajnówka 07:10, PR 10430 Hajnówka 07:45 – Czeremcha 08:12, PR 10415 Czeremcha 10:28 – Białystok 11:45, PR 10404 Białystok 15:05 – Czeremcha 16:24, PR 10302 Białystok 16:15 – Ostrołęka 18:07, na odcinku Łapy – Ostrołęka, PR 10312 Ostrołęka 18:33 – Białystok 20:32, na odcinku Ostrołęka – Łapy. Chociaż spółka zapewnia, że utrudnienia w ruchu już nie występują – co przytaczaliśmy powyżej – to przecież nie znaczy, że już takich utrudnień nie będzie. I co wtedy ma dać jeden wagon?

Na szczęście, Polregio jest świadome, że trzeba coś robić przyszłościowo. Priorytetem obecnych władz POLREGIO jest – obok stałego rozwijania oferty spółki – wymiana najstarszych i najbardziej wyeksploatowanych pojazdów. Pozyskanie nowego taboru jest kluczowe dla poprawy sytuacji i komfortu pasażerów. Zarząd spółki jest w trakcie rozmów dotyczących finansowania takiego zakupu. Jego wartość w skali wszystkich zakładów POLREGIO szacowana jest na wiele miliardów złotych, co sprawia, że proces ten jest ogromnym wyzwaniem i wymaga czasu. Mamy nadzieję, że prowadzone obecnie rozmowy zakończą się pomyślnie. My też mamy nadzieję, ale życie nadzieją to trochę jednak za mało.

Co na to marszałek?

O sytuację z tak wielką liczbą odwołanych połączeń kolejowych zapytaliśmy tego, kto płaci naszymi pieniędzmi za przewozy czyli Urząd Marszałkowski Województwa Podlaskiego. Zgodnie z umową o świadczenia usług publicznych w zakresie kolejowych przewozów pasażerskich, finansuje jedynie zrealizowane połączenia. W przypadku niewykonania przewozów operator nie otrzymuje rekompensaty i dodatkowo jest naliczana kara umowną za każdy niezrealizowany kurs. – napisała nam w mailu Barbara Likowska-Matys, Zastępca Dyrektora Departamentu Polityki Informacyjnej i dodaje – Jeżeli jest to komunikacja zastępcza – autobusowa, to traktujemy to jako zrealizowanie kursu, przy czym nakładamy karę w związku niedotrzymaniem warunków umowy. 

Na koniec warto się zastanowić jak to jest, że spółka, która ma wystarczającej liczby taboru (brakuje pociągów przy przeglądach i naprawach, musi też „pożyczać” od województwa), nie dość, że realizuje połączenia dla województwa podlaskiego, to jeszcze może wygrać kolejne konkursy na przewozy. Zgodnie z najnowszą umową z listopada 2024 – Polregio ma zapewniać usługi naszemu województwu aż do 2030 roku. W dni robocze na trasy kolejowe Podlaskiego pociągi powinny wyjechać 75 razy. Tabor do obsługi połączeń w regionie to 24 pojazdy. Firma obsługuje 94 stacje i przystanki osobowe, a podczas wakacji 99.

Jak można rozwiązać ten problem?

Wystarczy popatrzeć na Koleje Dolnośląskie. Można stawiać je za wzór. W styczniu 2024 roku z jej usług skorzystało prawie 1,9 miliona pasażerów. W ponad 15-letniej historii przewoźnika jego pociągi nigdy nie przewiozły tak wielu osób w ciągu jednego miesiąca. Rekordy popularności biją także Koleje Wielkopolskie. Jaki jest wspólny mianownik obu? Tam samorządy województw nie zlecają nikomu przewozów pasażerskich tylko organizują je same. Dlatego nie mamy wątpliwości, że w 2030 roku żadnej z umowy z Polregio ani nikim innym podpisywać nie powinniśmy. Za to muszą powstać Koleje Podlaskie.

Dlaczego to ważne? Bo samorząd realizuje zadania publiczne i nie musi jak spółka – zarabiać. Wystarczy bilansować się na zero. To wystarczy – by komunikacja publiczna działała naprawdę dobrze. Ponadto nie jest zrozumiałe dlaczego – mimo tak okazałej infrastruktury kolejowej – w Białymstoku i całej aglomeracji nie ma kolei miejskiej? Taką usługę mogłyby również prowadzić wspomniane Koleje Podlaskie. Wystarczą decyzje polityczne i można działać. Warto jednak pamiętać, że politycy sami z siebie nigdy nic nie robią – zawsze potrzebna jest presja społeczna.

Partnerzy portalu:

Białystok się wyludnia. Te dane porażają!

Białystok się wyludnia. Te dane porażają!

Białystok, największe miasto w północno-wschodniej Polsce, zmaga się z zauważalnym spadkiem liczby mieszkańców. Jak wynika z najnowszych danych statystycznych, pod koniec 2024 roku miasto zamieszkiwało nieco ponad 267 tysięcy osób. W porównaniu z końcem 2023 roku, kiedy populacja wynosiła ponad 270 tysięcy, to wyraźny spadek. Jeszcze bardziej uderzające są dane z 2020 roku, kiedy w Białymstoku mieszkało aż 298 tysięcy osób.

Na koniec ubiegłego roku na pobycie stałym w Białymstoku zameldowanych było 261 907 osób, a na pobycie czasowym 5 739 osób. Dane te pokazują, że część mieszkańców miasta wybiera meldunek tymczasowy lub opuszcza miasto na stałe. Urząd Statystyczny w Białymstoku natomiast podaje, że liczba ludności w dniu 30 czerwca 2024 r. wynosiła – 290 900 osób. Skąd zatem ta rozbieżność? Zapewne 24 000 osób mieszka w Białymstoku – ale bez meldunku. Czy ta liczba jest prawdziwa? Jeżeli doliczymy do zameldowanych – liczbę studentów, Białorusinów, Ukraińców to mogłoby się okazać, że jest nas tu ponad 300 000. Co prawda wszyscy napędzają gospodarkę miasta, ale podatki płacą gdzie indziej. Dlatego teza, że Białystok się wyludnia – jest jak najbardziej uprawniona.

Wyludnienie Białegostoku to nie tylko problem demograficzny, ale także wyzwanie gospodarcze i społeczne, które wpływa na rozwój regionu. Przyczyn spadku liczby mieszkańców można upatrywać w wielu czynnikach, takich jak migracja młodych ludzi do atrakcyjniejszych miast takich jak Warszawa, Kraków, Gdańsk, Wrocław czy Poznań. Tam w poszukiwaniu lepszych perspektyw zawodowych, z dużo lepszymi zarobkami, rozwiniętą kulturą i nauką.

Wbrew ogólnemu trendowi spadku liczby mieszkańców, w Białymstoku w 2024 roku więcej osób się urodziło niż zmarło. W białostockim Urzędzie Stanu Cywilnego zarejestrowano 4 570 aktów urodzenia, podczas gdy aktów zgonu było 3 651. To może być zafałszowany obraz, bo nie wszystkie urodzone dzieci w Białymstoku – są białostoczanami. W stolicy województwa podlaskiego rodzą się dzieci, które mieszkają także w całej okolicy.

Spadek liczby mieszkańców powinno stanowić wyzwanie dla władz miasta, które muszą znaleźć sposób na zatrzymanie mieszkańców i przyciągnięcie nowych. Obserwując jednak poczynania włodarza i jego ekipy można odnieść wrażenie, że ten problem w ogóle go nie interesuje. Ważnym elementem, który mógłby wpłynąć na wybór Białegostoku jako miejsca do życia może być rozwój rynku pracy, by zarobki nie były jedne z najgorszych w kraju. Ponadto należy intensywnie pracować, by studenci mieli co robić w Białymstoku po zajęciach. Tymczasem u nas rozrywki ograniczają się głównie do chodzenia po knajpach. Jeżeli już są jakieś godne uwagi koncerty, to bilety albo rozchodzą się w kilka minut albo ich cena jest gigantyczna i zdecydowanie nie na studencką kieszeń. W mieście jest też malutka oferta teatralna. Kino w czasach serwisów VOD to także nie jest atrakcja. Baseny są przepełnione, a inne miejsca rozrywek – można policzyć na placach jednej, może dwóch rąk. Wszystkiego jest za mało.

Kolejny problem to komunikacja miejska, która pod kątem rozwoju jest na takim dnie, że można by było napisać o tym książkę. Wystarczy pojechać do Warszawy, by zobaczyć jak tamtejsza komunikacja wyprzedza nas o epokę. W zasadzie to stolica wysysa z Białegostoku mieszkańców – oferując większe zarobki, znakomitą komunikację, ofertę kulturalną i miejsca rozrywek. Nie chodzi o to, by dorównać stolicy, ale by w ogóle podjąć wyzwanie – i choć trochę być atrakcyjną alternatywą dla ogromnej Warszawy. Jeżeli nadal będziemy udawać, że wszystko jest ok, to problem wyludniania jeszcze bardziej się pogłębi, co wpłynie jeszcze bardziej negatywnie na nasz region.

Partnerzy portalu:

Czy pociągi będą wozić powietrze 200 km/h?
fot. A. Ludwiczak / UM Białystok

Czy pociągi będą wozić powietrze 200 km/h?

Gdyby patrzeć na ekonomię, to ta inwestycja kompletnie nie miałyby sensu, ale na szczęście na kolej patrzy się pod kątem tego, by mieszkańcy w całej Polsce patrzyli na nią jak na wartościowy środek transportu. Dlatego pod tym względem modernizacja linii Białystok – Ełk jest ważna. Tylko, trzeba jeszcze wykonać pewną pracę w regionach podlaskim i warmińsko-mazurskim, by tu także kolej była atrakcyjna.

W teorii Rail Baltica – łącząca kraje bałtyckie z Polską, a dalej z zachodem Europy to projekt, dzięki któremu można będzie przejechać kawał kontynentu jednym pociągiem. W praktyce jednak ludzie są wygodni i nadal będą latać samolotami. Chyba, że ktoś tego zabroni i będzie to opcja tylko dla polityków i celebrytów.

Niezależnie od tego, kolej zawsze musi pełnić przede wszystkim rolę transportu lokalnego. Tak, by ludzie załatwiając swoje różne interesy nie musieli mieszkać blisko, ale by mogli szybko dojechać. Taki Białystok jest kompaktowym miastem, a władze miasta nie rozbudowują się na obrzeżach, tylko pozwalają wciskać jeszcze więcej bloków w każdą możliwą dziurę. Gdy już skończy się jakikolwiek wolny kawałek przestrzeni, a korki totalnie zapchają ulice, to kolej miejska będzie zbawieniem. Na razie nie ma jej i nic nie zapowiada, by była. A wystarczy popatrzeć na Warszawę – tam, gdyby nie dobrze zorganizowana komunikacja – łącząca autobusy, metro, tramwaje i kolej miejską – nie dałoby się funkcjonować.

I tu wracamy do linii kolejowej Białystok – Ełk. Patrząc na nią z dzisiejszej perspektywy – modernizacja nie ma kompletnie żadnego ekonomicznego sensu. Na szczęście w naszym kraju nikt się tym nie przejmuje i inwestycja trwa, by z prędkością 200 km/h wozić powietrze. Nie piszemy tego ze złośliwością. Podlaskie się wyludnia, a Warmińsko-Mazurskie jeszcze bardziej. Kto zatem w tym 2029 roku będzie jeździć po trasie? Raczej będzie to dogodne połączenie dla mieszkańców Grajewa i Moniek – by szybko coś załatwić w Białymstoku, albo dla mieszkańców całego Podlaskiego – by szybko skoczyć nad jeziora. Alternatywnie mieszkańcy Ełku zechcą zwiedzać Białowieżę i w Białymstoku dokonają przesiadki, albo wpadną tu na Rynek Kościuszki, by zjeść, wypić i poimprezować.

Popatrzmy na liczby – 61 903 mieszkańców to stan Ełku na koniec 2024 roku. W Grajewie 20 899 mieszkańców, Mońki 14 795. Prawie 100 000 osób. Dla zobrazowania skali – jeden Stadion Narodowy pomieści 50 000 osób. W drugą stronę Białystok to 300 000 osób. Warto jednak zaznaczyć, że o ile Ełk, Grajewo czy Mońki mogą przyjeżdżać do Białegostoku w wielu sprawach, to w drugą stronę jest to raczej wypad okazjonalny, turystyczny. Zatem frekwencja nie będzie równa w obie strony. Tym bardziej nie będzie wysoka, bo tych ludzi – szczególnie w warunkach wyludniania się – przybywać nie będzie.

Jaki z tego wniosek? Kolej musi się modernizować i oferować wysokie prędkości, ale… równolegle ktoś musi intensywnie przekonywać Polaków, że jazda pociągiem jest naprawdę przyjemniejsza i wygodniejsza niż stanie w korkach. Tymczasem w Białymstoku robi się wszystko, by ludzie myśleli odwrotnie. Kolei miejskiej nie ma bo nie, białostocka komunikacja miejska to dno, a samochody  królują ponad wszystko. Mimo, że korków jeszcze nie ma – to jest to kwestia nieodległego czasu. Parkingi dosłownie puchną, wszędzie masowo przybywa bloków zapychając to kolejne ulice, a kolejne pokolenie dorasta i zaraz będzie miało własny samochód. Więc jeżeli na takim poziomie – nie zachęcamy ludzi do korzystania z komunikacji, to potem nikt do pociągu z Białegostoku do Ełku też nie wsiądzie.

A jest co robić, bo statystyczny Polak pociągiem jeździ 9 razy w roku. Dla porównania statystyczny Szwajcar jeździ 50 razy w roku, więc od razu widać, że przekonanie naszych rodaków, że kolej jest rozrywką „dla biednych”, a samochód to „luksus” nie jest prawdziwe. Warto dodać, że średnia w przypadku Podlaskiego i Warmii i Mazur jest zawyżona. Takie Koleje Dolnośląskie funkcjonują wyśmienicie, Koleje Mazowieckie też nie gorzej. U nas funkcjonuje to kiepsko. Dlatego, jeżeli w tym 2029 roku nie chcemy by pociągi szybko woziły powietrze, władze muszą zacząć działać już teraz. 5 lat to wystarczająco dużo, by wypracować i wcielić w życie szereg zachęt do korzystania z pociągu – nawet, gdy ma się samochód.

Początkiem dobrych zmian powinna być rezygnacja z Polregio i powołanie Kolei Podlaskich. Ale to już temat na inną dyskusję.

Partnerzy portalu:

Zima odwiedziła Białystok. Kiedyś śnieg w styczniu to było coś oczywistego.

Zima odwiedziła Białystok. Kiedyś śnieg w styczniu to było coś oczywistego.

Mimo, że od dłuższego czasu mówi się o zmianach klimatycznych na świecie, to brak śniegu w styczniu cały czas zaskakuje tak samo. Dlatego, gdy ostatnio popadało i lekko pokryło białym puchem w regionie, to wiadomo było, że to dobry czas, by uwiecznić zaśnieżone miasto na pamiątkę.

Szczególnie pięknie prezentuje się Pałac Branickich, który przyciągnął wielu spacerowiczów. Posągi, odnowiony most, ptaszarnia – to wszystko punkty, które wyłaniały się z wszechogarniającej bieli. Ciekawie się również obserwuje zamarznięty staw, który kaczkom służy za chodnik (mimo, że mają skrzydła i mogą wszędzie podlecieć). Jeżeli macie sanki, to z pewnością Wasze dzieci w Pałacu Branickich miałyby niezwykła frajdę, bo jest gdzie jeździć i zjeżdżać.

Na białostockich Dojlidach natomiast królują morsy. Co chwilę można było zobaczyć jak pojawia się nowa grupka, rozbiera do rosołu, rozgrzewa i chlup do wody. A po kąpieli, szybkie wycieranie, zakładanie ubrań i bieganie na dogrzanie. Sporą frajdę miały też dzieci na placach zabaw, bo ślizgawka była jakby bardziej śliska. A co najważniejsze dla wszystkich – plaża zimą jest za darmo! Warto więc korzystać. Jeżeli komuś zimno, to na miejscu jest Sauna, w której można solidnie się wygrzać.

Partnerzy portalu:

Rzeź na Plantach. Niektóre żywotniki rosły tu 96 lat!

Rzeź na Plantach. Niektóre żywotniki rosły tu 96 lat!

Przeszłość Białegostoku odchodzi w zapomnienie. Planty w dotychczasowej odsłonie zanikają. O ile asfaltu, który potrafił się w letnie upały topić nikomu nie żal, tak gigantycznych żywotników, rosnących między ścieżkami do spacerów już tak. Niektóre przetrwały nawet 96 lat i mogłyby zostać uznane za pomnik przyrody. Tak się jednak nie stało. Zbieranie podpisów nic nie dało. radni zagłosowali, prezydent dostał zielone światło. Teraz trwają intensywne prace, by park przekształcić.

Warto sobie przypomnieć nieco historii Plant, bo jest interesująca. Park powstał w latach 1908–10, został zaprojektowany przez Waleriana Kronenberga w stylu naturalistycznym. Posiadał bogatą i zróżnicowaną szatę zieleni. W parku zbudowano jedną z dwóch zaprojektowanych fontann. Początkowo był ogrodzony parkanem drewnianym, a od 1910 parkanem metalowym, który przetrwał do 1934 roku. Były też trzy ozdobne bramy.

W latach 1930–1938 pod patronatem ówczesnego wojewody Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego, na terenach przyległych do pałacu Branickich dobudowano do Planty dalszy ciąg. Choć dziś mówimy zwyczajowo na to Planty, to oczywiście chodzi o bulwary imienia Mariana Zyndrama-Kościałkowskiego. We wschodniej części parku od ul. Mickiewicza zbudowano różankę oraz prostokątny basen wodny, przy którym ustawiono przed 1938 r. rzeźbę Praczek dłuta Stanisława Horno-Popławskiego. Pojawił się też staw wodny „Serce”.

Generalnie, zawsze najważniejsze były w Plantach dywany kwiatowe. Same tuje, które właśnie wycięto, rozrosły się niesamowicie, w pewnym momencie zaczęły nawet swoim rozmiarem sprawiać pewne problemy, toteż odciągano niektóre stalowymi linami. Szkoda jednak, że niektóre z nich przetrwały nawet 96 lat i je po prostu od tak wycięto. Tak jakby nie można było znaleźć kompromisu, pozostawić jakieś „na pamiątkę”.

Partnerzy portalu:

Supraśl w zimowej odsłonie przyciągnął tłumy

Supraśl w zimowej odsłonie przyciągnął tłumy

Mamy za sobą bardzo długą przerwę świąteczno-noworoczną. Oczywiście międzyczasie były dni robocze, ale jeżeli ktoś mógł i chciał, to umiejętnie wykorzystując dni urlopowe mógł odpoczywać od 21 grudnia do 6 stycznia. Wystarczyło wziąć 7 dni urlopu. Po tłumach w Supraślu widać było, że wiele osób zdecydowało się na wypoczynek po nowym roku właśnie tam. Gdy tylko spadł śnieg, zrobiło się wszędzie przyjemnie biało, ludzie ruszyli na spacer bulwarami, a także po ścieżce spacerowej supraskim szlakiem bioróżnorodności oraz lasem pod Supraślem. Jeżeli ktoś chciałby zrobić pełne kółko, to trasa wyniesie kilkanaście kilometrów. Natomiast, gdy ktoś chciałby więcej, to może zahaczyć o park z tężnią, zabytkowe cmentarze czy trasę do Cieliczanki. W samym lesie natomiast można zrobić 20-kilometrowe kółko, zaliczając wiele rezerwatów przyrody. Inaczej mówiąc – jest gdzie chodzić. A zimowa aura to niezwykle korzystny czas na takie przechadzki.

Warto skupić się tez na samym Supraskim Szlaku Bioróżnorodności. Wiele osób pomija to miejsce, skupiając się tylko na bulwarach. Ta ponad 7-kilometrowa ścieżka jest idealna dla miłośników spacerów i aktywnego wypoczynku na łonie natury. Szlak rozpoczyna się na Uroczysku Pustelnia, stanowiąc kontynuację popularnych bulwarów Wiktora Wołkowa. Jego trasa wiedzie przez tereny objęte ochroną Natura 2000 – Ostoję i Puszczę Knyszyńską, będące domem dla unikalnych gatunków roślin i zwierząt. Około 3 km szlaku znajduje się w strefie ochrony konserwatorskiej, gdzie podziwiać można historyczny Supraski System Wodny. Jednym z jego najciekawszych elementów jest grobla, stanowiąca zabytek hydrotechniki.

Dla wygody turystów szlak został wyposażony w liczne atrakcje: 8-metrową wieżę widokową z tarasami, 54 ławki, 20 zadaszonych wiat w różnych rozmiarach oraz cztery edukacyjne parki z ekologicznymi grami dla dzieci. Na końcu trasy, przy ujściu rzek Supraśl i Kopanicy, można zobaczyć pozostałości dawnych systemów hydrotechnicznych, które przypominają o bogatej historii tego miejsca. Szlak to doskonały wybór dla rodzin, miłośników przyrody oraz osób pragnących odpocząć w otoczeniu ciszy i zieleni. Spacerując nim, odkryjesz piękno Puszczy Knyszyńskiej oraz ślady kulturowego dziedzictwa regionu.

Dlatego, gdy będziecie w Supraślu – nie pomijajcie tego miejsca!

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Czy na Podlasiu mówi się jeszcze „po swojomu”?

Ponad 10 lat minęło od umieszczenia na YouTube powyższego filmu. To dobra okazja, by sobie zadać pytanie o jego aktualność. czy Podlaska mowa, w poprzednich latach mocno obecna we wschodnich miasteczkach i wsiach Podlasia jest jeszcze obecna? Upływ czasu robi swoje, więc pytanie dotyczy w zasadzie tego czy młodzież kultywuje dawne tradycje. Szczególnie, że nasz region się wyludnia.

W Białymstoku w zasadzie już to zjawisko zanikło. W jaki sposób to w ogóle można sprawdzić? Wystarczy chodzić i słuchać – na giełdzie, ryneczkach, przystankach autobusowych. Dwie dekady temu w stolicy województwa podlaskiego „prosty język” można było usłyszeć na każdym kroku, dziś już prawie nigdzie. Wszyscy, którzy go na co dzień używali – albo już powymierali albo są już bardzo starzy i przeważnie nie wychodzą z domu. Kolejne pokolenia mówiły już tak samo jak na zachodzie Podlaskiego i reszty Polski.

W Bielsku Podlaskim, Sokółce, Michałowie czy też Gródku do dziś można usłyszeć jeszcze gwarę, ale również nie jest to tak powszechne jak kiedyś. Kolejne pokolenia, które zostały na Podlasiu, albo jeszcze stąd nie wyjechały – „tradycji” już nie przejęły. Warto jednak pamiętać, że to może być uczucie subiektywne, gdyż nikt stałych badań nad tym nie prowadzi. Tak czy inaczej zjawisko zanikania prostej mowy było zauważane – także na wschodzie województwa już dekadę temu.

Wszystko sprowadza się do poczucia tożsamości kulturowej. Kaszubi, Ślązacy taką posiadają i swoje tradycje dumnie pielęgnują. Na Podlasiu tego niestety nie ma i chyba nigdy nie było. Warto jednak z uznaniem uwzględnić, że dość dobrze „trzyma się” mniejszość białoruska – czyli obywatele Polski, narodowości Białoruskiej, posługujący się językiem białoruskim. Warto tu dodać, że Republika Białorusi jest pod tak silnym rosyjskim wpływem, że tam powszechnie mówi się po rosyjsku, zaś białoruski jest tak samo językiem mniejszości jak w Polsce.

Miejscem, gdzie możemy na co dzień obcować z językiem białoruskim jest Hajnówka. Warto mocno podkreślić, że Białoruski należy do wschodniosłowiańskiej grupy języków, wywodzi się z prasłowiańskiego, który był wspólnym językiem przodków wszystkich Słowian. Jego rozwój był ściśle związany z historią Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie język ruski (przodkowie dzisiejszych białoruskiego, ukraińskiego i części rosyjskiego) pełnił rolę urzędową od XIV do XVI wieku. W kolejnych wiekach, pod wpływem polskim i rosyjskim, język białoruski ulegał zmianom, jednak zachował unikalne cechy, takie jak miękkie brzmienie czy charakterystyczne słownictwo. Współczesny język białoruski ukształtował się w XIX wieku, kiedy zaczęto świadomie promować jego literacką formę jako wyraz tożsamości narodowej.

Ważne by ten język przetrwał. Dlaczego? Bo język prosty wywodzi się z mieszanki języków wschodniosłowiańskich, głównie białoruskiego właśnie, a także wpływów polskich i ukraińskich. O ile Polska czy Ukraina (mimo wojny) nie jest zagrożona zaniknięciem swoich języków, tak Białoruś niestety jest. Jeżeli dożyjemy czasów przemian politycznych na Białorusi, gdy odrodzi się tam silna tożsamość narodowa u większości społeczeństwa, a następnie nastąpi powrót do języka białoruskiego to można będzie wtedy ze spokojem uznać, że element dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego  ciągle żyje. Dlatego każdemu Polakowi powinno zależeć na tym, by języki podlaskich mniejszości nie zanikały.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Przywitaliśmy Nowy 2025 Rok! Tak wygląda

Podlaskie niebo rozświetliło się od fajerwerków w sylwestrową noc. Chociaż coraz więcej osób nawołuje, by na Nowy Rok nie strzelać – ze względu na wysoki stres u psów, to wiele osób początek nowego „rozdziału” celebruje właśnie poprzez wystrzelenie w niebo kolorowych fajerwerków. W internecie pojawiły się nagrania z dronów pokazujących jak wiele tych wystrzałów było. Powyżej widzicie pięknie rozświetlone niebo w Suwałkach, a pod spodem możecie obejrzeć obrzeża Białegostoku.

W stolicy województwa podlaskiego była też impreza na Rynku Kościuszki. O północy można było obserwować fajerwerki z okolicy, a miasto zafundowało uczestnikom koncertu pokaz laserowy. Niektórzy wyciągnęli swoje własne – zimne ognie.

Czy warto odejść od tradycji na rzecz psów? Odpowiedź na to pytanie zostawiamy Wam. Jedno wiemy na pewno – przymuszanie kogokolwiek zawsze daje efekt odwrotny do zamierzonego. Lepiej postawić na edukację i merytoryczne przekonywanie. Chociaż w dzisiejszych czasach chcemy wszystko szybko i tego typu rozwiązanie – niektórym może wydawać się absurdalne. Ale musicie też wiedzieć, że na wszystko w życiu przychodzi pora. Także na przekonanie, że szkoda psów, albo szkoda pieniędzy na fajerwerki oraz szkoda zdrowia na mieszanie szampana z wódką.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Magiczne Podlasie. Tyle pięknych miejsc do zwiedzania!

Podlasie to region pełen urokliwych miejsc, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej, a otaczający krajobraz koi zmysły. Jako cel obrała sobie naszą piękną krainę użytkowniczka YouTube – Paula. Odwiedziła wiele wspaniałych miejsc. W tym Drohiczyn, Kruszyniany, Krainę Otwartych Okiennic, Skit w Odrynkach, Supraśl i niesamowity Pałac w Patrykozach – ciągle na Podlasiu, ale w województwie mazowieckim.

Drohiczyn, jedno z najstarszych miast Podlasia, leży malowniczo nad rzeką Bug. To miejsce, gdzie historia przeplata się z pięknem przyrody. Spacerując wąskimi uliczkami, można podziwiać zabytki, ale warto także odwiedzić punkt widokowy, z którego roztacza się panorama na Bug i okoliczne łąki. Kruszyniany natomiast to niezwykłe miejsce, gdzie można poznać dziedzictwo polskich Tatarów. Meczet i mizar, czyli cmentarz tatarski, są świadectwem wielowiekowej obecności tej społeczności na Podlasiu. Wizyta w Kruszynianach to również okazja do spróbowania tradycyjnych potraw tatarskich.

Kraina Otwartych Okiennic to obszar obejmujący wsie Trześcianka, Puchły i Soce, gdzie czas zatrzymał się w XIX wieku. Charakterystyczne drewniane domy z kolorowymi okiennicami i bogatymi zdobieniami to prawdziwa wizytówka tego miejsca. Warto zatrzymać się tu na dłużej, by spacerować między domami i odwiedzić cerkiew w Puchłach, znaną z wyjątkowej architektury i malowniczego położenia. Warto dodać, że charakterystyczne domy napotkamy w wielu okolicznych wsiach obok wspomnianej trójki.

Skit w Odrynkach to miejsce pełne duchowej głębi i spokoju. Otoczony bagnami i lasami, skit jest jedyną taką prawosławną pustelnią w Polsce. Aby dotrzeć tam, trzeba przejść drewnianą kładką prowadzącą przez malownicze tereny doliny Narwi. To idealne miejsce na refleksję i oderwanie się od codziennego zgiełku. Supraśl natomiast, znany z unikatowego klimatu i walorów uzdrowiskowych, to miejsce idealne na relaks i odkrywanie historii. Na szczególną uwagę zasługuje monaster Zwiastowania Przenajświętszej Bogurodzicy, będący jednym z najważniejszych ośrodków prawosławia w Polsce. Nieopodal znajduje się również Muzeum Ikon, gdzie można podziwiać pokaźną kolekcję ikon oraz poznać tajemnice tej sztuki sakralnej.

Jeżeli chcielibyście zwiedzać Podlasie, ale wyrwać się spoza ram województwa podlaskiego, to z pewnością pojechać do miejscowości Patrykozy, w której znajduje się przepiękny pałac, który wybudowano na zamówienie generała polskiego wojska Teodora Lubicz-Szydłowskiego. Prace ukończono w 1843 roku. Po śmierci wojskowego w 1863 roku pałac przechodził z rąk do rąk, by finalnie po II wojnie światowej trafić we własność Skarbu Państwa. W 2000 roku ponownie trafił w ręce prywatne. Maurycy Zając – jego obecny właściciel gruntownie wyremontował obiekt w latach 2004 – 2010. Zabytek dostępny jest dla zwiedzających za drobną opłatą i po wcześniejszym uzgodnieniu z właścicielem. Obecnie pałac wystawiony jest na sprzedaż.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Zimowy spektakl wśród majestatu puszcz – żubry wychodzą z lasów

W miarę jak kończy się rok, natura nieubłaganie zapisuje kolejną stronę swojego cyklu. Puszcza Białowieska i Puszcza Knyszyńska – dwie perły dzikiej przyrody w sercu Podlasia – budzą się do życia w zupełnie inny sposób. Najpierw szron, a później śnieg pokryje ziemię jak puszysta kołdra, drzewa coraz częściej stają się posągowe w swojej bezlistnej prostocie, a w tym chłodnym pejzażu rozgrywa się fascynujące zjawisko – żubry opuszczają głębokie zakamarki lasu i ruszają w poszukiwaniu pożywienia.

Wczesny poranek, gdy słońce nieśmiało przebija się przez zamglone horyzonty, to najlepszy czas na wyprawę do puszczy. Na skraju lasu, wśród otwartych polan i młodników, można dostrzec pierwsze ślady – głębokie odciski racic. Ślady te prowadzą wprost do ich majestatycznych właścicieli. Żubry, największe ssaki lądowe Europy, przemierzają otwarte przestrzenie w poszukiwaniu traw, krzewów i resztek zeszłorocznych zbiorów. Ich ciche kroki zdają się odbijać echem w spokojnym krajobrazie, jakby przyroda wstrzymywała oddech, by nie zakłócić tego widowiska.

Spotkanie z żubrem w jego naturalnym środowisku to przeżycie jedyne w swoim rodzaju. Te potężne zwierzęta, choć wyglądają na groźne i nieco surowe, emanują spokojem i dostojnością. Żyją w harmonii z otoczeniem, a ich obecność jest przypomnieniem o potędze dzikiej przyrody, która przetrwała wieki. W Puszczy Białowieskiej i Knyszyńskiej można je zobaczyć, jak powoli przemierzają polany.

Przełom roku to najlepszy moment, by zanurzyć się w zimowej scenerii puszcz i spróbować dostrzec żubry. Mniej liści na drzewach i zaszronione, a czasem i śnieżne otoczenie sprawiają, że te zwierzęta są łatwiejsze do wypatrzenia. Ponadto, zimowe słońce, choć krótkie, rzuca miękkie światło, które podkreśla piękno puszczańskiego krajobrazu. Ale obserwacja żubrów to nie tylko okazja do bliskiego kontaktu z naturą. To również szansa na chwilę refleksji, na zatrzymanie się w biegu codzienności i na nowo odkrycie świata, który tętni życiem nawet w najzimniejszym okresie roku. Spacer po puszczy, dźwięki łamania butem lekko zmarzniętych traw, albo skrzypiącego śniegu, odgłos żubra chrupiącego pożywienie – wszystko to tworzy doświadczenie, które pozostaje w pamięci na zawsze.

Wyruszając w podróż, pamiętaj, by odpowiednio się przygotować. Ciepłe ubrania, termos z herbatą i lornetka to podstawowe wyposażenie. Na przełomie roku Puszcza Białowieska i Puszcza Knyszyńska zamieniają się w magiczną krainę, w której natura otwiera przed nami swoje tajemnice. To czas, gdy majestatyczne żubry wychodzą z cienia lasu, a my mamy okazję, choć na chwilę, stać się częścią ich świata. Warto więc spakować plecak i wyruszyć w podróż, która dostarczy niezapomnianych wrażeń – bo gdzie indziej, jeśli nie w sercu dzikiego Podlasia, można tak blisko poczuć puls życia?

Partnerzy portalu:

Koniec remontu to nie koniec. Wiadomo kiedy do Warszawy pociąg pojedzie 200 km/h.
Fot. PKP Intercity

Koniec remontu to nie koniec. Wiadomo kiedy do Warszawy pociąg pojedzie 200 km/h.

Pociągi z Białegostoku do Warszawy pojadą 200 km/h. Jest już znana data – kiedy to nastąpi. Przypomnijmy, że niedawno trwały testy lokomotywy, która rozpędzała się do takiej prędkości na szlaku. Zakończyły się pozytywnie. Dlatego warto wiedzieć do dalej.

Zmodernizowana linia na trasie Białystok – Warszawa ma umożliwić pociągom pasażerskim osiąganie prędkości do 200 km/h, co w praktyce skróci podróż między Warszawą a Białymstokiem do mniej niż 90 minut. Wpłynie to też na wyższy poziom bezpieczeństwa – szczególnie dzięki bezkolizyjnym skrzyżowaniom. Warto jednak tutaj dodać, że należy patrzeć na trasę pod względem województw – czyli Białystok – Czyżew oraz Czyżew – Warszawa Wschodnia. Prace przygotowawcze to prędkości 200 km/h będą trwały na tych odcinkach osobno.

Na tym pierwszym odcinku pociągi pojadą z zakładaną prędkością w 2029 roku. Natomiast od Czyżewa do stolicy poczekamy do końca 2033 roku. Harmonogram zależy jednak od rozwoju systemu GSM-R, który musi zostać zainstalowany, by umożliwić podwyższenie prędkości. Warto też podnieć to, co zdążyli zauważyć już niektórzy miłośnicy kolei – PKP musi zadbać nie tylko o parametry samej linii, ale też o to, by pociągi nie stały pod Warszawą. Na odcinku mazowieckim – w Warszawie panuje bardzo duży ruch kolejowy. Może się tak zdarzyć, że pociąg dojedzie o czasie, ale nie będzie mógł wjechać na stację, bo z powodu jakichś problemów technicznych wjazd w perony nie będzie możliwy. Im większy ruch – tym więcej problemów. Dlatego trzeba o tym myśleć już teraz. Ale tu na Podlasiu – niestety nic do gadania nie mamy.

Aktualnie najszybsza podróż z Białegostoku do Warszawy Wschodniej zajmuje 83 minuty. Pozostaje więc tylko czekać, aż na nowoczesnej, zmodernizowanej linii pojawią się składy śmigające z prędkością 200 km/h, spełniając zapowiedzi inwestora o szybkiej, komfortowej i bezpiecznej podróży między stolicą a Podlasiem.

Partnerzy portalu:

Bezpośrednie połączenie kolejowe Białystok – Lublin. Wiemy kiedy może powstać!
fot. Archiwum PKP PLK SA - po prawej mapa Magistrali Wschodniej

Bezpośrednie połączenie kolejowe Białystok – Lublin. Wiemy kiedy może powstać!

Mieszkańcy województwa podlaskiego wciąż muszą jechać do Lublina pociągiem przez Warszawę z przesiadką. To wszystko może zmienić się już w 2029 roku, bo wtedy ma powstać ostatni – 106 kilometrowy odcinek torów z elektryfikacją. To ostatni, brakujący element, dzięki któremu pociągi dalekobieżne mogłyby jeździć aż do Lublina. Teraz jest to możliwe, ale tylko lokomotyw spalinowych lub z możliwością zmiany. Połączenie ściany wschodniej jest konieczne. O Magistrali Wschodniej mówi się już od 10 lat. Pozwoliłoby to połączyć ze sobą kolejowo Olsztyn – Białystok – Lublin i Rzeszów.

Projekt „Elektryfikacja linii kolejowej nr 30 Łuków – Lublin” realizowany jest już od roku. Inwestycja zakłada elektryfikację między Łukowem a Lublinem poprzez Radzyń Podlaski, Parczew, Lubartów.

Być może zauważyliście, w tytule napisaliśmy „wiemy kiedy MOŻE powstać”. Otóż inwestycja nie jest realizowana po to, by łączyć Podlaskie z Lubelskim, a by usprawnić połączenia między Lubelskiem a Mazowszem. Zatem ewentualne połączenie Białegostoku i Lublina i dopełnienie Magistrali Wschodniej zależy w dużej mierze od porumień między politykami, którzy rządzą koleją. Jedni lepiej, drudzy gorzej, a jeszcze inni doprowadzając spółki kolejowe do ruiny.

Dlatego przed wszystkimi, którym zależy na połączeniu tych miast kolejowo, czeka bardzo ważne zadanie. Przede wszystkim – najbliższe 5 lat zainteresowanie tym tematem nie może zniknąć. A poza tym – po wyborach do Sejmu w 2027 roku trzeba będzie cisnąć o to wszystkich podlaskich i lubelskich polityków. Należy pamiętać, że ci sami z siebie nigdy nic nie zrobią.

Partnerzy portalu:

Polegli polscy żołnierze mają nowe nagrobki
fot. UM Białystok

Polegli polscy żołnierze mają nowe nagrobki

Dwadzieścia uszkodzonych, z ubytkami nagrobków polskich żołnierzy wymieniono na nowe. To wszystko na białostockim cmentarzu wojskowym przy ul. 11 Listopada.

Z uwagi na stan nagrobków, występujące ubytki i uszkodzenia spowodowane korozją betonu, w 2023 roku Miasto Białystok wystąpiło z wnioskiem do ministra kultury i dziedzictwa narodowego o przyznanie dotacji w ramach programu „Groby i cmentarze wojenne w kraju”. W kolejnym roku dofinansowanie zostało przyznane. Następnie opracowano plan dotyczący wymiany nagrobków wraz z krzyżami. Z powodu lokalizacji cmentarza na terenie zabytkowym uzyskano również pozwolenie na pracę miejskiego konserwatora zabytków.

W ramach prac wykonano rozbiórkę istniejących betonowych płyt nagrobnych wraz z betonowymi krzyżami. Wykonano żelbetowe płyty fundamentowe, na których zostały zamontowane kamienne płyty nagrobkowe. Zamontowano także kamienne krzyże z wykutymi inskrypcjami. Łącznie prace kosztowało ponad 200 000 zł.

Cmentarz przy ul. 11 listopada założono dla żołnierzy poległych w walce 1920 r. Dawniej w pobliżu znajdował się niedaleko szpital polowy.

Warto też dodać, że prace renowacyjne wcześniej trwały również w innym miejscu pamięci. W Lesie Pietrasze znajduje się cmentarz pomordowanych. W Lasku Pietrasze znajduje się 7 zbiorowych mogił, gdzie leżą prochy ofiar hitlerowców: 5.000 białostockich Żydów (podawane są także liczby pomiędzy 3000, a 4000) rozstrzelanych w dn. 3 i 12 lipca 1941r oraz ok. 100 Polaków i Białorusinów pomordowanych w latach późniejszych.

fot. UM Białystok

Partnerzy portalu:

Supraśl zamieni się w świąteczną krainę. To będą niezapomniane chwile!

Supraśl zamieni się w świąteczną krainę. To będą niezapomniane chwile!

Już 14 i 15 grudnia Supraśl zamieni się w prawdziwą, świąteczną krainę dzięki Jarmarkowi Świątecznemu, który odbędzie się w samym sercu miasteczka. Przez dwa dni mieszkańcy i goście będą mieli okazję poczuć magię nadchodzących Świąt Bożego Narodzenia, spacerując wśród klimatycznych stoisk wypełnionych piernikami, domowymi wypiekami, wędlinami, miodami i ręcznie robionymi ozdobami. Zapach choinek i cynamonu unosić się będzie w powietrzu, tworząc niezapomnianą atmosferę.

Jarmark w sobotę rozpocznie się o godzinie 9:00, a niedzielne atrakcje ruszają już od 10:00. Głównym punktem programu będzie uroczyste rozpoczęcie sezonu świątecznego o godzinie 15:30 w niedzielę, kiedy to otwarta zostanie szopka, a plac wypełnią dźwięki kolęd. Wszystko to przy zapaleniu świątecznych świateł. Wspólne śpiewanie i występy artystyczne wprowadzą każdego w radosny, świąteczny nastrój. Na najmłodszych czekają niezapomniane chwile z alpakami, spotkanie z samym Świętym Mikołajem oraz możliwość wysłania listów dzięki elfiej poczcie.

Jarmark w Supraślu to nie tylko okazja do zakupu wyjątkowych, regionalnych produktów, ale przede wszystkim możliwość spędzenia czasu w gronie bliskich, ciesząc się magią świąt i urokiem malowniczego miasteczka. Pachnące lasem stoisko z choinkami, ciepłe światło lampek i serdeczna atmosfera sprawiają, że wydarzenie to przyciągnie zarówno mieszkańców, jak i turystów. To doskonały moment, aby oderwać się od codziennego pośpiechu i na nowo odkryć, co w świętach jest najważniejsze – wspólnota, radość i magia małych chwil. Nie przegapcie tej okazji, by zanurzyć się w świątecznej aurze Supraśla!

Partnerzy portalu:

Stulecie urodzin Dagny Rosé. To była legendarna, białostocka aktorka!
Zdjęcie z realizacji Adwokat i róże | Teatr Dramatyczny, Wałbrzych 1966-03-27 | fot. Wyszomirska Grażyna | sygnatura: IT/T/66243

Stulecie urodzin Dagny Rosé. To była legendarna, białostocka aktorka!

Sto lat temu ( 8 grudnia 1924 r.) w Warszawie urodziła się wybitna aktorka scen polskich Dagny Rosé (właśc. D. Pugacz-Muraszkiewicz) – niezrównana, legendarna artystka Teatru Dramatycznego im. A. Węgierki w Białymstoku, na scenach którego zagrała 49 wspaniałych ról w ważnych (także historycznych dla tej instytucji) spektaklach w ciągu 22 lat (1967–1989). Pierwszą jej rolą w Białymstoku była Berta w »Niemcach« L. Kruczkowskiego (reż. Bronisław Orlicz), ostatnią – Rebeka Nurse w »Czarownicach z Salem« A. Millera (reż. Andrzej Jakimiec).

Pisano o niej m.in.: „Wspaniała aktorzyca Dagny Rosé, jedna z tych wielkości, co przywiązana do zawodu, teatru i miasta, które wybrała nie dba o ogólnopolską sławę”,

„Dagny Rosé, druga wybitna aktorka białostockiej sceny (obok Alicji Telatyckiej), którą widzowie pamiętają w rolach godnych pierwszych scen kraju (ostatnia Pani Moniszki w sztuce »Święta rodzina« Gyorgy Schwajdy – aż żal, że nikt jej nie opisał, a mało kto mógł widzieć) jako Maria Józefa wprowadza do akcji »Domu Bernardy Alba« nieco cieplejszy i jaśniejszy przerywnik”,

„Zupełnie wyjątkowa była natomiast Dagny Rosé. W stworzonej przez nią postaci zawarty został realizm i groteska, liryzm i brutalność. Rolę tę będzie się pamiętać!”.

Aktorka występowała również na scenach Teatru Wybrzeże w Gdańsku, Teatrze Ziemi Opolskiej w Opolu i Teatrze Dramatycznym w Wałbrzychu. Łącznie wzięła udział w ponad 100 realizacjach teatralnych, kreując zróżnicowane postacie w szerokim repertuarze polskim i powszechnym.

Zmarła 21 kwietnia 1998 r. w Białymstoku. Pochowana została na białostockim Cmentarzu Miejskim.

Rafał Górski

Partnerzy portalu:

Łatwo dojedziesz pociągiem z Podlaskiego do stolic Litwy, Łotwy i Estonii!

Łatwo dojedziesz pociągiem z Podlaskiego do stolic Litwy, Łotwy i Estonii!

Dobra wiadomość dla pasażerów z Podlaskiego. Do tej pory mogą łatwo dojechać z Czyżewa, Szepietowa, Łap, Białegostoku, Sokółki, Augustowa, Suwałk do litewskiej Mockavy, gdzie czeka podstawiony pociąg do Wilna. Od 6 stycznia 2025 dojedziemy z Podlaskiego do Wilna – stolicy Litwy, Rygi – stolicy Łotwy i Tallina – stolicy Estonii. Dodajmy tylko, że pomiędzy Tallinem a fińskimi Helsinkami są regularne promy. Oznacza to doskonałą okazję do zwiedzenia Litwy, Łotwy, Estonii i Finlandii za jednym razem!

Przewoźnicy trzech krajów bałtyckich – „LTG Link”, „Vivi” i „Elron” – uzgadniają rozkłady jazdy pociągów, aby zapewnić połączenie kolejowe między stolicami trzech krajów. Dotychczas nie było możliwości dotarcia w ciągu jednego dnia pociągiem z Wilna do Tallina. Teraz to się zmieni! Po tym, jak Litwa w grudniu ubiegłego roku uruchomiła pociąg Wilno–Ryga, uzgodniono, że kolejnym etapem będzie połączenie wszystkich trzech stolic (Wilna, Rygi i Tallina). Przewiduje się, że w początkowej fazie, po skoordynowaniu rozkładów jazdy pociągów wszystkich trzech przewoźników, pasażerowie z Wilna dotrą do Tallina z dwiema przesiadkami.

„LTG Link” wraz z partnerami przeprowadziło testowy przejazd na trasie Wilno–Valga, aby sprawdzić techniczną kompatybilność pociągu PESA 730 ML z infrastrukturą olejową Estonii. Od 15 grudnia tego roku rusza pociąg „Vivi” na trasie Ryga–Valga, którego godzina odjazdu z Rygi zostanie dostosowana do przyjazdu pociągu „LTG Link” Wilno–Ryga na dworzec w Rydze. Te pociągi zostaną skoordynowane również w kierunku przeciwnym, tzn. pociąg z Valgi do Rygi dotrze przed odjazdem pociągu Ryga–Wilno, zapewniając podróżnym około 20 minut na przesiadkę.

W kolejnym etapie, od 6 stycznia 2025 r., do przyjazdu pociągu „Vivi” Ryga–Valga do stacji Valga, „Elron” dostosuje dodatkowy pociąg Tallin–Valga–Tallin. W ten sposób powstanie w pełni funkcjonujące codzienne połączenie kolejowe między Wilnem, Rygą i Tallinem w obu kierunkach. Czas podróży będzie znany, gdy „Elron” ustali rozkład jazdy dodatkowego pociągu Tallin–Valga–Tallin.

Oczekuje się, że rozpoczynające działanie nowe połączenie będzie alternatywą dla podróży samochodem i stanie się podstawą do dalszego udoskonalania komunikacji, której ostatecznym celem jest bezpośrednie, konkurencyjne, codzienne połączenie kolejowe między stolicami krajów bałtyckich.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Tak było dawniej na wsi. Czy wiele się zmieniło?

Jeżeli pojedziemy do Podlaskiego Muzeum Kultury Ludowej i obejrzymy tamtejsze wnętrza, a następnie pojechalibyśmy po małych podlaskich wioskach, z dala od głównych dróg, to zobaczylibyśmy niezwykłe podobieństwo. Widać jak na dłoni, że ludzie żyjący dotąd w miastach – uciekają na wieś i wybierają lokalizacje blisko głównych dróg. W tych wsiach stoi obecnie mnóstwo nowoczesnych domów, czasem przeplatają się ze starszymi, ale generalnie podlaska wieś jest bardziej nowoczesna niż dawna. Wyjątki jednak się zdarzają, wystarczy bowiem zapuścić się na południowy wschód województwa, by odkryć – że tam czas stanął w miejscu.

Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej to także miejsce, gdzie czas wydaje się płynąć wolniej. Położone na obrzeżach Białegostoku, otoczone lasami, muzeum jest jak podróż w przeszłość, do czasów, gdy życie w podlaskich wsiach toczyło się w rytmie natury, a codzienność była pełna prostoty i pracy. W jego sercu znajdują się chałupy – skromne, drewniane domy, które opowiadają o życiu zwykłych ludzi sprzed dziesięcioleci.

Spacerując między zabytkowymi budynkami, trudno nie zauważyć ich różnorodności. Każda chałupa ma swoją historię i charakter. Wiele z nich pochodzi z małych podlaskich wsi, gdzie dawniej mieszkały wielopokoleniowe rodziny. W chałupach odtworzono nie tylko układ wnętrz, ale także atmosferę. Meble są proste, drewniane, często ręcznie wykonane przez mieszkańców wsi. Na ścianach wiszą obrazy o tematyce religijnej, które były nieodłącznym elementem każdego domu. W kuchni zobaczymy piec chlebowy, wokół którego koncentrowało się życie rodziny – to tu gotowano, pieczono, a zimą także ogrzewano dom. Na stołach leżą tradycyjne naczynia, a w kącie można dostrzec żarna, służące do mielenia zboża na mąkę.

Gdy zajrzelibyście do jednej z takich chatek na prawdziwych wsiach, to zobaczylibyście jak niewiele się one różnią od tych z muzeum. Zarówno w podbiałostockiej placówce jak i na wsiach każdy szczegół jest świadectwem dawnej codzienności. Możemy wyobrazić sobie, jak wyglądał dzień typowego gospodarza. Rankiem kobiety przygotowywały posiłki, zajmowały się dziećmi i szyły odzież, podczas gdy mężczyźni pracowali w polu lub zajmowali się zwierzętami. Dzieci, gdy tylko podrosły, pomagały w obowiązkach – pasły krowy, zbierały drewno na opał czy uczestniczyły w żniwach. Wieczory spędzano przy świetle lamp naftowych, na rozmowach, śpiewie lub drobnych pracach ręcznych.

W jednej z stodół na terenie muzeum prezentowane są tradycyjne środki transportu. To nie tylko narzędzia pracy, ale także ważny element codziennych podróży – czy to do kościoła, na targ, czy w odwiedziny do sąsiedniej wioski. Te proste środki lokomocji pokazują, jak bardzo życie było uzależnione od natury i jak wiele wysiłku kosztowało przetrwanie zimowych miesięcy.

Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej to miejsce, które przyciąga nie tylko pasjonatów historii, ale także tych, którzy szukają inspiracji do bardziej świadomego życia. Spacer pośród chałup i stodół daje nie tylko wiedzę o przeszłości, ale też pozwala zrozumieć, jak kiedyś wyglądała codzienność – pełna pracy, ale też zakorzeniona w tradycjach i bliskości natury. To doskonała okazja, by zatrzymać się na chwilę i spojrzeć na współczesność z innej perspektywy. Może warto znów żyć podobnie?

Partnerzy portalu:

Jest co zwiedzać! Sześć nowych rezerwatów przyrody w Podlaskiem.
fot. RDOŚ Białystok

Jest co zwiedzać! Sześć nowych rezerwatów przyrody w Podlaskiem.

Regionalna Dyrekcja Ochrony Środowiska w Białymstoku powołała sześć nowych rezerwatów przyrody w województwie podlaskim. Celem jest ochrona cennych obszarów bagiennych. Łączna powierzchnia nowych rezerwatów to 670 hektarów.

Największy rezerwat – Dolina Rospudy

Największym z nowych obszarów ochrony jest „Rezerwat Doliny Rospudy” o powierzchni blisko 264,6 ha. Znajduje się on na terenie Nadleśnictwa Szczebra i obejmuje jeden z najważniejszych ekosystemów torfowiskowych w Puszczy Augustowskiej. Rezerwat został nazwany imieniem prof. Aleksandra Sokołowskiego, wybitnego badacza przyrody północno-wschodniej Polski. Dolina Rospudy była w przeszłości miejscem głośnych protestów ekologów sprzeciwiających się budowie obwodnicy Augustowa przez ten teren.

Ostatecznie droga powstała w innym wariancie. Nowy rezerwat zabezpiecza torfowiska, które mają kluczowe znaczenie dla magazynowania wody, co jest szczególnie istotne w kontekście zmian klimatycznych. W Puszczy Augustowskiej utworzono również rezerwaty „Wiłkokuk” (104 ha) oraz „Bory nad Kanałem Augustowskim” (57 ha).

Pozostałe rezerwaty

W Puszczy Knyszyńskiej powstały rezerwaty „Łosiniany” (60,4 ha), „Bartoszycha” (95 ha) oraz „Łazarz” (89 ha). Każdy z nich chroni unikalne ekosystemy, takie jak torfowiska alkaliczne, siedliska łęgowe czy torfowiska wysokie. Łącznie z nowo utworzonymi obszarami, w województwie podlaskim znajduje się obecnie 100 rezerwatów przyrody! W planach jest powołanie kolejnych dziesięciu. Nowe rezerwaty mają głównie powstawać w Puszczy Augustowskiej i Knyszyńskiej, gdzie ostatnie obszary ochrony utworzono kilkadziesiąt lat temu.

RDOŚ podkreśla, że tam, gdzie będzie to możliwe, rezerwaty pozostaną otwarte dla mieszkańców i turystów, umożliwiając zbieranie runa leśnego i owoców.

Partnerzy portalu:

Samozapłon deweloperski na Młynowej. Kolejny stary dom poszedł z dymem.
fot. kpt. Piotr Wyszyński/KM PSP Białystok

Samozapłon deweloperski na Młynowej. Kolejny stary dom poszedł z dymem.

Dziś przed godz. 4 rano Państwowa Straż Pożarna w Białymstoku otrzymała zgłoszenie o pożarze przy Młynowej 63. Palił się pustostan, na którym widniał napis „na sprzedaż”. I tu pytanie zasadnicze do Policji – komu zależało na podpaleniu tegoż budynku? Bo chyba nikt nie jest na tyle głupi, uwierzyć, że to przypadek.

Kolejny dom płonie w mieście, a potem w jego miejscu powstaje blok. Ten scenariusz jest już w Białymstoku znany od wielu lat. I akceptowany przez wszystkich – Prezydenta, Radę Miasta, Policję i Prokuraturę. Dlaczego tak uważamy? Bo mimo spalenia całej dawnej dzielnicy Bojary, a teraz wypalania Przydworcowego – nigdy nie udało się złapać sprawcy. Ba! Radni mogli tak zmienić prawo lokalne, by nikomu się nie opłacało wypalać budynków. Śmiemy twierdzić, że podpalacze mogą się różnić, ale zleceniodawca jest zawsze ten sam – mafia deweloperska.

Mafia, która w Białymstoku rządzi. Ma na tyle silne wpływy, że wszyscy patrzą biernie jak wypalane są kolejne osiedla w Białymstoku. Od zawsze powtarzamy, że Białystok jak każde duże miasto to dynamicznie rozwijająca się tkanka, natomiast nie ma naszej zgody na ten bandytyzm. Nie ma naszej zgody na obciążanie strażaków tego typu akcjami. Nie ma naszej zgody na bezprawie. I tak panie Truskolaski, tak Rado Miasta, tak Policjo i Prokuraturo – WEŹCIE SIĘ W KOŃCU DO ROBOTY! TO WASZA WINA I WASZA ODPOWIEDZIALNOŚĆ, ŻE NADAL PODPALENIA MAJĄ MIEJSCE. ILE JESZCZE?

Partnerzy portalu:

Wieża widokowa w Kołodnie. Piękne widoki przez cały rok!

Wieża widokowa w Kołodnie. Piękne widoki przez cały rok!

W sercu malowniczej Puszczy Knyszyńskiej, nieopodal wsi Kołodno, wznosi się Góra Św. Anny, najwyższe wzniesienie Wzgórz Świętojańskich, osiągające 211 metrów nad poziomem morza. To właśnie na jej szczycie zbudowano drewnianą wieżę widokową, która stała się jednym z najbardziej urokliwych punktów obserwacyjnych regionu.

Wieża oferuje odwiedzającym panoramiczne widoki na rozległe połacie Puszczy Knyszyńskiej oraz dolinę rzeki Płoska. Z jej szczytu można podziwiać nie tylko bogactwo przyrodnicze okolicy, ale także dostrzec pobliską wieś Kołodno. To miejsce przyciąga zarówno miłośników przyrody, jak i entuzjastów fotografii krajobrazowej, którzy pragną uchwycić piękno podlaskich pejzaży.

Dojście do wieży wymaga pewnego wysiłku, ale malownicze trasy prowadzące przez zalesione tereny rekompensują trud wspinaczki. Jedna z popularnych ścieżek wiedzie od strony Królowego Mostu, gdzie żwirowa droga niedaleko cmentarza prowadzi w głąb lasu, a następnie stromą ścieżką na szczyt wzgórza. Inna trasa rozpoczyna się we wsi Kołodno, skąd polna drog prowadzi do lasu, a dalej leśne ścieżki prowadzą bezpośrednio do wieży. Dotarcie do wieży jest możliwe też na dwóch kółkach.

Wieża widokowa jest również częścią ścieżki turystycznej „Szlakiem Powstania Styczniowego Puszczy Knyszyńskiej”, co czyni ją atrakcyjnym punktem dla osób zainteresowanych historią regionu. Spacerując tym szlakiem, można nie tylko podziwiać piękno przyrody, ale także zgłębiać dzieje walk niepodległościowych, które toczyły się na tych terenach.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Chcesz jechać w weekend do lasu? Wyżary to najlepszy kierunek!

Wyżary i Sianożątka to malownicze zakątki Puszczy Knyszyńskiej, które przyciągają miłośników przyrody i spokoju. Zbiornik Wyżary, utworzony w 1970 roku na rzece Radulinka, pełni funkcje przeciwpożarowe, rekreacyjne oraz przyrodnicze. Otoczony gęstym lasem, oferuje odwiedzającym pomosty, ławki oraz zadaszoną wiatę, idealne do odpoczynku i obserwacji natury. Niedaleko znajduje się rozlewisko Sianożątka, dziki zbiornik wodny pośród lasów, z kładką wcinającą się w bagno. To miejsce zachwyca ciszą i możliwością podziwiania ptaków, takich jak łabędzie krzykliwe, oraz bujnej roślinności wodnej. Spacer po kładce pozwala zanurzyć się w magicznej atmosferze tego zakątka Puszczy Knyszyńskiej.

Dla entuzjastów historii i sztuki, w pobliżu zbiornika Wyżary znajduje się leśna galeria rzeźb „Drugie Życie Drzew”. Stworzona w 2017 roku przez studentów Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie oraz członków Grupy Nowolipie, prezentuje unikalne drewniane rzeźby, które z czasem ulegają naturalnemu rozpadowi, wpisując się w leśny krajobraz. Dojazd do tych miejsc prowadzi przez malownicze leśne drogi. Od wsi Radunin wiedzie trasa przez las do zbiornika Wyżary. Przypomnijmy, że od niedawna na drodze dojazdowej przestał obowiązywać zakaz poruszania się pojazdami mechanicznymi.

Wyżary i Sianożątka to miejsca, gdzie natura i sztuka harmonijnie współistnieją, oferując odwiedzającym niezapomniane wrażenia i chwilę wytchnienia od codziennego zgiełku.

Partnerzy portalu:

Białystok najgorszym miastem do życia. Ten ranking poraża.

Białystok najgorszym miastem do życia. Ten ranking poraża.

Polska jest podzielona na 16 województw, a każde z nich ma swoją stolicę. W przypadku Podlaskiego – stolicą jest Białystok. Jak się żyje tutaj w porównaniu z innymi stolicami? Ranking Business Insider pokazał, że bardzo źle. Białystok znajduje się na szarym końcu. A kto pierwszy? Tu może być wielkie zdziwienie.

Jak to w ogóle ustalono? Do rankingu wzięto pod uwagę wysokość wynagrodzeń, ceny mieszkań z rynku wtórnego, dostęp do lekarzy, przestępczość, jakość powietrza. W takim zestawieniu pierwszy jest Olsztyn. Kolejne miasto to Lublin. Czyli miasta, które z Białymstokiem konkurują. I jak widać – wygrały tą konkurencję. A Białystok przegrał dosłownie ze wszystkimi. Jest na ostatnim miejscu.

Podziękować z pewnością możemy Tadeuszowi Truskolaskiemu – który do tego doprowadził. Dlaczego? Wysokość wynagrodzeń w stolicy Podlaskiego jest od zawsze na bardzo niskim poziomie i ani prezydent ani rada nie kiwnęli palcem, by pobudzić białostocką gospodarkę. Ostatnie „dokonania” prezydenta są sprzed wielu lat. To stworzenie Białostockiego Parku Naukowo-Technologicznego i dołączeniem miasta do Suwalskiej Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Ponadto stworzenie Rynku Kościuszki – jako zamkniętego deptaka. Jest jeszcze coś, o czym wielu nie pamięta. Przed Tadeuszem Truskolaskim miastem rządził totalnie fatalny Ryszard Tur oraz ekipa mocno związana z kościołem. W efekcie walczono nawet z budową galerii handlowych. Z dzisiejszej perspektywy – to te dawne „dokonania” Truskolaskiego tworzą dzisiejszy, białostocki rynek pracy – produkcja na Dojlidach, HoReCa (hotele, restauracje, kawiarnie) na Rynku Kościuszki i konsumpcja w galeriach. No i niestety na tym zakończono, W efekcie dzisiejsze zarobki w Białymstoku to – jak kiedyś mówił klasyk – śmiech na sali.

Ceny mieszkań z rynku wtórnego? Tutaj dołożyli do pieca poprzedni rządzący krajem – wprowadzając dopłaty do kredytów oraz doprowadzając do gigantycznej inflacji, która spowodowała, że ludzie z kapitałem zaczęli masowo wykupować mieszkania i traktować jak aktywa inwestycyjne. Ceny metra skoczyły mocno w górę. To co wyprawiają w Białymstoku deweloperzy to już inna historia. Na ten ranking jednak ich działania nie wpływają. Ale gdyby w Białymstoku intensywnie rozwijano budownictwo komunalne, dałoby się ceny na rynku wyhamowywać. Zatem to pośrednio wina Tadeusza Truskolaskiego. Wina zaniechania.

Dostęp do lekarzy. Tu problemem nie są zarobki, bo te w medycynie są wysokie. Tu jest problem braku lekarzy. Nawet istnienie Uniwersytetu Medycznego w Białymstoku nie pomaga. Czy prezydent mógł coś w tej kwestii zrobić? Otóż studia to jedno, ale życie po studiach to drugie. Czy w Białymstoku jest co robić po zajęciach? Można najwyżej opić się piwem na Rynku. Oferta kulturalna jest mizerna. Innymi słowy – niewiele się dzieje – z perspektywy studentów. Wygrany w rankingu Olsztyn – ma potężne miasto studenckie – Kortowo. A u nas Kampus uniwersytecki stoi w lesie, składa się tylko z części dydaktycznej. Politechnika po sąsiedzku ma akademiki i klub Gwint. To jednak za mało. Co widać zresztą po liczbie studentów. Niegdyś w Białymstoku było ich 50 000. Teraz ponad połowa wyparowała.

Jeżeli chodzi o przestępczość, to Białystok na szczęście od zawsze był bezpieczny i oby tak pozostało. Co do jakości powietrza, to mimo, że kiedyś nazywali nas „zielonymi płucami Polski”, to bardziej zielone są miasta w Polsce, które z tym się w ogóle nie kojarzą. Pod tym kątem pierwsze miejsce zajmuje Lublin, potem Kraków, potem Łódź. Co ciekawe – ponad połowę powierzchni miasta zajmuje zieleń w… Katowicach  – w mieście, które kojarzy się raczej z węglem – jak cały Śląsk. W Białymstoku możemy być betonowymi płucami Polski. A to za sprawą rozmysłu z jakim Tadeusz Truskolaski modernizowali miasto po latach 90. Wówczas rzeczywiście wszystko wyglądało fatalnie. Teraz jest schludnie, ale czy naprawdę nie można było zorganizować zieleni? Trzeba było wszystko zabetonować.

Oto pełen ranking:

1. Olsztyn
2. Lublin
3. Poznań i Gdańsk
4. Katowice
5. Bydgoszcz
6. Warszawa
7. Opole
8. Rzeszów
9. Szczecin
10. Wrocław i Gorzów Wielkopolski
11. Łódź
12. Kraków
13. Kielce
14. Białystok

Partnerzy portalu:

Podlaskie drogi buduje. Prawie miliard w budżecie.

Podlaskie drogi buduje. Prawie miliard w budżecie.

Województwo Podlaskie planuje osiągnąć dochody na poziomie około 1 miliarda 800 milionów złotych, a jednocześnie wydać około 1 miliard 950 milionów złotych. Jak widać – na minusie będzie o około 150 milionów złotych. Te liczby mogą Wam nic nie mówić, poza tym że są wielkie. Warto tu jednak podkreślić, że w stosunku do ubiegłego roku dochody i wydatki powiększą się aż o jedną trzecią.

Najwięcej Województwo Podlaskie planuje wydać na inwestycje drogowe, bo aż 950 milionów złotych. Drogowcy mają wybudować obwodnice Ciechanowa i Kolna. Ponadto przebudować drogę wojewódzką nr 677 na odcinku Konarzyce-Śniadowo. Rozbudowana będzie też droga z Łomży do Mężenina, a także z Juszkowego Grodu do miejscowości Zwodzieckie (okolice Siemianówki). W tamtym rejonie drogowcy mają też zbudować drogę z Tarnopola do Siemianówki.

Najwięcej pieniędzy pochłonie jednak droga z Łap do Wysokiego Mazowieckiego. W budżecie zaplanowano na nią prawie 500 milionów w tym budżecie i 300 milionów dołożymy w kolejnym.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Jeszcze kilka dni i rusza Jarmark Świąteczny w Białymstoku! Będą nowości.

Rynek Kościuszki i Lipowa w Białymstoku już wkrótce zabłysną każdego wieczora ozdobami świątecznymi. A to za sprawą zbliżającego się jarmarku świątecznego, który wystartuje w sobotę 30 listopada. Nowością będzie Miasteczko Mikołaja, które zastąpi lodowisko. W przeszklonych pawilonach będzie można skorzystać z takich atrakcji jak Poczta Świąteczna i Polarna, Warsztat Elfów czy Studio Mikołaja. W tym pierwszym wyślemy listy do Mikołaja z Laponii, w drugim dzieci nauczą się dekorować pierniczki, obejrzą wystawę grę retro, a w trzecim będzie można zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie z dekoracjami świątecznymi. W studiu będzie też  czekać na chętnych do zdjęcia Mikołaj – w piątki, soboty i i niedzieiele.

Jarmark potrwa od 30 listopada do 22 grudnia, a każdy weekend będzie obfitował w niepowtarzalne atrakcje. 7 grudnia na scenie wystąpią Agnieszka Hekiert i Iwona Węgrowska podczas specjalnego koncertu świątecznego o godzinie 17.00. 8 grudnia natomiast Białystok odwiedzi Święty Mikołaj, który na zaproszenie Prezydenta Miasta pojawi się około godziny 16.00. Jarmark będzie czynny od poniedziałku do soboty w godzinach: 11.00–18.00 (piątki i soboty do 22.00), zaś w niedzielę od 10.00 do 20.00.

Na jarmarku nie zabraknie rękodzieła, produktów regionalnych i świątecznych. Będzie można też się posilić i napić czegoś ciepłego. Przede wszystkim warto wybrać się na spacer – by obejrzeć te wszystkie piękne ozdoby.

Partnerzy portalu:

W miastach zielono, w Puszczy Biało. Podlaskie pełne kontrastów pogodowych!

W miastach zielono, w Puszczy Biało. Podlaskie pełne kontrastów pogodowych!

Jeszcze w niedzielę 25 listopada 2024 mieliśmy taką oto sytuację, że w Białymstoku było zielono, a w Puszczy i na wschodzie województwa było biało. Dlatego, jeżeli komuś brakowało śniegu, to mógł się nim nacieszyć jadąc choćby do Czarnej Białostockiej, która położona jest w Puszczy Knyszyńskiej. Różnica była już widoczna pomiędzy Wasilkowem a Czarną Białostocką, które dzielą od siebie zaledwie 10 km.

Tego typu zjawisko, nazywane lokalną zmiennością pogodową, wynika z różnic w ukształtowaniu terenu, roślinności oraz mikroklimacie regionu. W przypadku Puszczy Knyszyńskiej znaczącą rolę odgrywa gęsty las, który działa jak naturalna izolacja. Drzewa ograniczają wpływ wiatru, co sprzyja utrzymywaniu niższej temperatury na danym obszarze. Dodatkowo, wilgotność w lesie jest wyższa niż w otwartych terenach miejskich, co sprzyja powstawaniu i utrzymywaniu pokrywy śnieżnej. W miastach, takich jak Białystok, ciepło generowane przez budynki, ruch uliczny i infrastrukturę techniczną powoduje szybsze topnienie śniegu i podwyższenie temperatury, tworząc efekt tzw. miejskiej wyspy ciepła.

Niską temperaturę, a także zasypany śniegiem las odczuły także żubry, które licznie powychodziły na pola. Sieć obiegły zdjęcia i filmy między innymi z Szudziałowa, gdzie potężne, kilkudziesięcioosobnikowe stado fotografowało i nagrywało wiele osób. Na wiejskiej drodze był ustawiony cały sznur aut. W tej sytuacji przypomnijmy tylko, że żubry to dzikie zwierzęta i by nie zbliżać się do nich – na przykład w celu „selfie”. Z najlepszym wypadku przepłoszymy zwierzęta, w najgorszym zostaniemy zaatakowane co może skończyć się dla nas pobytem w szpitalu, a nawet jeszcze gorszym.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Tak się prezentuje powstająca ekspresówka na odcinku Białystok – Krynice

W dobie dronów możemy oglądać między innymi postępy inwestycji, gdzie normalnie nie mielibyśmy wstępu do czasu ukończenia. A tak z wygodnej pozycji fotela czy kanapy obejrzymy co się dzieje na budowie fragmentu ekspresówki S19 na odcinku Białystok Zachód – Krynice.

Jak widać na powyższym filmie widać już konkrety, bo nie tylko rozkopany teren, ale też wylany asfalt. Oznacza to, że prace są już zaawansowane. Zwykle, gdy powstaje droga to w pierwszej kolejności przygotowywany jest teren. Wycinane są wszystkie drzewa, krzaki i inne zarośla. Następnie koparki rozkopują teren pod przyszłą drogę, bo nie wystarczy wylać sam asfalt. Zanim to następuje należy odpowiednio utwardzić podłoże. Im wyższa klasa drogi – tym wszystko musi być bardziej wytrzymałe. I tak lejemy asfalt dopiero, gdy podłoże jest gotowe. Z filmu możemy dowiedzieć się, że w 2024 roku „zamknięcie masy bitumicznej” – czyli mówiąc nie po fachowemu – wylanie asfaltu – nastąpi na 45 proc. odcinka, który liczy sobie nieco ponad 10 km.

W przyszłym roku przed drogowcami największe wyzwanie – a mianowicie wybudowanie największego węzła drogowego w regionie – łączącego ze sobą drogi S19 i S8. Będzie nosić on dumną nazwę Białystok – Zachód.

Partnerzy portalu:

Podlasianie pokochali tężnie. Powstaną kolejne, ale niestety gorsze.
Tężnia na Pieczurkach, fot. R. Rudnicki, wiceprezydent Białegostoku - UM Białystok

Podlasianie pokochali tężnie. Powstaną kolejne, ale niestety gorsze.

Tężnia solankowa w Białymstoku na os. Pieczurki, ale także ta funkcjonująca w Supraślu cieszą się dużą popularnością wśród mieszkańców, którzy korzystając działają na korzyść własnych dróg oddechowych. Wkrótce tego typu obiekty powstaną nie tylko w Białymstoku, ale też w Wasikowie, gdzie kończy się remont otoczenia zalewu.

W stolicy Podlaskiego tężnie powstaną w Parku im. Jadwigi Dziekońskiej przy kościele św. Rocha i spodkach. Kolejna instalacja pojawi się w Parku im. Janiny Kurkowskiej-Spychajowej przy ul. Szkolnej na Starosielcach. Ostatnia tężnia pojawi się w bardzo popularnym parku Planty w centrum miasta. Niestety – będą to tężnie suche. Oznacza, że korzystający będą wdychać aerozol solny. Bo dla odmiany tężnia na Pieczurkach jest tężnią mokrą. Mieszkańcy tam inhalują się za pomocą solanki, która spływa po gałęziach tarniny.

Tężnia mokra nie jest po prostu aż tak „sztuczna”. Korzystający z mokrej tężni wspomagają leczenie dróg oddechowych. Następuje efekt inhalacyjny, który łagodzi objawy astmy, alergii oraz wspiera układ oddechowy. Ponadto mikrocząsteczki solanki mogą nawilżać i regenerować skórę, pomagając w jej oczyszczaniu i nawilżeniu, co jest dużym plusem dla osób z problemami skórnymi. Natomiast tężnia sucha jest zwykle wynikiem oszczędności. Bo tego typu instalacja jest bardziej energooszczędna, co przekłada się na niższe koszty eksploatacyjne. Ponadto brak wilgoci w otoczeniu działa korzystnie na elektronikę, która nie będzie zbyt często serwisowana. Inaczej mówiąc – nowe inicjatywy to typowe dziadowskie inwestycje. Nie ważne jak działa, byleby się czymś pochwalić.

Partnerzy portalu:

Czy powinniśmy strzelać do balonów z papierosami?

Czy powinniśmy strzelać do balonów z papierosami?

W ostatnim czasie nad podlaskim regionem zaczęły latać białoruskie balony, które lądują w różnych miejscach. W piątek, 15 listopada jeden z takich balonów wylądował w Sochoniach tuż obok Białegostoku. W mediach możecie przeczytać o nowym procederze przemytników papierosów. Czy to na pewno sprawa tylko dla Krajowej Administracji Skarbowej, czy może jednak dla polskiego wojska? Stawiamy hipotezę, że nie o żadne papierosy tu chodzi. Do tych balonów należy strzelać już na granicy. Dlaczego?

Federacja rosyjska razem z podległą sobie Białorusią prowadzą przeciwko Polsce wojnę hybrydową. Slogan ten utarł się nieco, więc przypomnijmy co on właściwie oznacza. A nie mniej, nie więcej chodzi o działania uderzające w polskie państwo poniżej progu wojny kinetycznej (czyli takiej, gdzie uderzają czołgi, samoloty, bomby, szturmują żołnierze). Nie ma dnia, by hackerzy nie atakowali w internecie państwowych instytucji czy nie próbowali wyłudzać danych. W serwisach społecznościowych cała armia ludzi i zautomatyzowanych programów produkuje mnóstwo komentarzy, w których nieustannie atakują Polskę za pomoc Ukrainie w agresywnej wojnie rozpoczętej przez rosję. Wielokrotnie zdarzało się też, że samoloty i helikoptery rosjan i Białorusinów przekraczały  na moment Polską granicę bądź wlatywały nad polskie morze. Te balony z papierosami przy tym wszystkim wyglądają niewinnie.

Prawda jest jednak taka, że na Białorusi przemyt jest ściśle kontrolowany przez tamtejszych celników. To oni zarabiają krocie na tym procederze i bez ich udziału próby przemytu by w zasadzie nie występowały. Kilka lat temu to samo robiły drony, które przelatywały z Białorusi, zrzucały ładunek po polskiej stronie i wracały. Balony są jednak tańsze w użyciu. Problem w tym, że ten przemyt to również test działania polskich służb. Sprawdzana jest wykrywalność, szybkość reakcji oraz możliwy zasięg do osiągnięcia przez balon. Po co to wszystko?

Wygląda to jak jeden z elementów przygotowujących rosję do wojny. Nie oznacza to, że ta wojna musi nastąpić, ale plany ataków posiada i cały czas je aktualizuje. Także może być w tym uwzględnione nie marnowanie pieniędzy na drodzy tylko wysyłanie balonów z ładunkami wybuchowymi. Brzmi abstrakcyjnie? W ostatnich latach, w toczących się konfliktach – na Ukrainie oraz na Bliskim Wschodzie wiele elementów mogło zaskoczyć. Współczesna wojna to już nie tylko czołgi i żołnierze z karabinami. To całe mnóstwo nowoczesnej, a także niekonwencjonalnej broni. Balony, które dziś transportują papierosy to też w przyszłości taka niekonwencjonalna broń. Dlatego z całą stanowczością państwo Polskie powinno bacznie obserwować granicę i zestrzeliwać balony.

Nie jest to oczywiście łatwe zadanie, bo radary na tak niskich wysokościach nic nie wyłapują. Obserwacja „na własne oczy” też nie sprawdzi się na tak dużym obszarze. Szukanie białego balona na białym lub niebieskim niebie to jak szukanie igły w stogu siana. Jednym z warunków do uzyskania przewagi na współczesnym polu walki jest zdobycie kontroli nad przestrzenią powietrzną. W tym Polska niestety cały czas kuleje. O ile w mediach możecie usłyszeć o różnych inicjatywach – w tym o Tarczy Wschód, to na całej granicy z Białorusią oraz z Obwodem Królewieckim powinna zostać wybudowana nie tylko fizyczna zapora, ale też gęsta sieć radarów radiolokacyjnych.

Taka infrastruktura pozwoliła by wykrywać nam obiekty o niskiej skutecznej powierzchni odbicia fal radarowych, w tym samoloty, pociski rakietowe i bezzałogowe statki powietrzne – także małych rozmiarów. Ponadto wykrywane byłyby obiekty poruszające się na niskich wysokościach. Nie tylko pociski manewrujące, śmigłowce, ale też tego typu balony. Ponadto byśmy kontrolowali też wlot obiektów poruszających się się z dużymi prędkościami tj. głowice taktycznych pocisków balistycznych oraz hipersoniczne rakiety i manewrujące pociski szybujące.

Dlatego te balony z papierosami, to takie przypomnienie, że Polska nadal ma problem i powinna jak najszybciej go rozwiązać.

Partnerzy portalu:

Featured Video Play Icon

Jest nowy film od Cząstki Podlasia. Odkrywa kulisy popularnego programu.

Autor popularnej serii „Cząstka Podlasia”, gdzie możemy podziwiać przepiękne podlaskie pejzaże, cudowne spektakle natury, wyjątkowe i nieznane, dzikie miejsca – to także ta sama osoba, która współtworzy Zasilanych – popularny program na YouTube, w którym Magdalena Gołaszewska i Petros Psyllos odwiedzają wiele zakątków i ludzi Podlasia. W ostatnim czasie na kanale wspomnianej „Cząstki Podlasia” pojawił się film „zza kulis” Zasilanych. To bardzo interesujący projekt – szczególnie, że nagrywany kamerą starego typu, co daje wyjątkowy klimat całemu przedsięwzięciu.

Magda i Petros wspólnie odbyli 99 podróży w ramach cyklu „Zasilani”. Dwójka prowadzących zwiedzała skrupulatnie region przez dwa lata, poznając niezwykłe miejsca i wyjątkowych ludzi, którzy tu mieszkają. Po zakończeniu programu Magda i Petros siadają w pewien piękny, letni dzień w Narewce, aby wrócić wspomnieniami do początku ich przygody. W tym filmie to oni sami wraz z ekipą – stają się bohaterami, którzy odkrywają kulisy realizacji programu.

A wszystko po to, by wierni widzowie „Zasilanych” – a bywało ich dziesiątki tysięcy – mieli ochotę ponownie wrócić do rozmów z gośćmi, których Magda i Petros spotkali na swojej drodze. A może znajdzie się też ktoś nowy, kto zechce poznać „Zasilanych”? I wrócić do ich pierwszej podróży?

Partnerzy portalu:

Muzeum Wojska w Białymstoku będzie miało nową siedzibę. Co powstanie na Kilińskiego?

Muzeum Wojska w Białymstoku będzie miało nową siedzibę. Co powstanie na Kilińskiego?

Rozpoczęła się budowa nowej siedziby Muzeum Wojska w Białymstoku. Plac budowy przy ul. Węglowej 7 został 5 listopada przekazany wyłonionemu w przetargu wykonawcy, który na realizację inwestycji ma 24 miesiące. Planowany termin zakończenia prac to październik 2026 roku. Przeprowadzka, obejmująca przeniesienie kilkudziesięciu tysięcy eksponatów oraz otwarcie wystaw głównych, przewidziana jest na lata 2026-2028.

Nowy budynek muzeum będzie miał kubaturę wynoszącą około 2300 mkw, co oznacza ponad trzykrotne zwiększenie powierzchni w porównaniu do obecnej siedziby. Część wystawiennicza zajmie 600 m² i zostanie uzupełniona przez otwarty w 2022 roku Park Militarny, który stanie się integralną częścią kompleksu.

W tym momencie warto już teraz zacząć dyskusję o tym co powinno znajdować się w obecnej siedzibie muzeum przy ul. Kilińskiego. Otoczenie wspaniałe – ścisłe centrum, na przeciwko pałacyk ślubów, po sąsiedzku Pałac Branickich. Gdyby miasto zechciałoby ten lokal sprzedać, to zarobiłoby miliony złotych. Nie byłaby to jednak zbyt mądra decyzja. Dobrze by było, gdyby to miejsce służyło mieszkańcom. I wcale nie musi to być kolejne muzeum.

Najlepiej jest, gdy tego typu obiekty służą różnym grupom ludzi. Dlatego w dzisiejszych czasach buduje się w takich miejscu centra aktywności obywatelskiej. To mieszkańcy sami powinni decydować co chcą tam robić. Spotykać się, działać, dyskutować, tworzyć, uczyć się i uczyć innych? Im bardziej uniwersalne miejsce – tym lepiej. Dlatego – już teraz warto myśleć nad koncepcją tego miejsca, by za dwa lata – po wyprowadzce Muzeum Wojska – od razu ruszać z przystosowaniem budynku do nowych realiów, a nie dopiero zaczynać dyskusję.

Partnerzy portalu:

Mieszkańcy mają wybór – albo fatalna komunikacja albo rower. Za nami kolejny sezon BiKeR.

Mieszkańcy mają wybór – albo fatalna komunikacja albo rower. Za nami kolejny sezon BiKeR.

Jedenasty sezon Białostockiej Komunikacji Rowerowej – BiKeR zakończył się 31 października. Od początku sezonu, który wystartował 1 kwietnia, rowery miejskie zostały wypożyczone prawie 375 tysięcy razy. W tym roku do społeczności BiKeRa dołączyło blisko 9 tysięcy nowych użytkowników. To dobry czas na kolejny „kamyczek do ogródka” fatalnej komunikacji miejskiej.

W sezonie 2024 BiKeR oferował mieszkańcom 55 stacji rowerowych w granicach miasta oraz 550 rowerów, w tym: 470 rowerów standardowych, 50 wyposażonych w foteliki dla dzieci, 10 rowerów tandemowych oraz 20 rowerów dziecięcych. Dzięki współpracy międzygminnej, sieć BiKeR objęła również gminy Choroszcz, Juchnowiec Kościelny, Supraśl i Wasilków, które zyskały łącznie 9 stacji oraz dodatkowych 84 rowery.

Użytkownicy sieci BiKeR korzystali z rowerów przez niemal 117 tysięcy godzin, a przeciętny czas jednego przejazdu wyniósł 12,5 minuty. Najpopularniejsze stacje znajdowały się w lokalizacjach Piłsudskiego/Sienkiewicza, Kaczorowskiego/Wyszyńskiego, Składowa/Pogodna, Wiejska/Pogodna oraz Zwierzyniecka/Świerkowa. Rowery były najczęściej wypożyczane w godzinach 15:00–19:00.

Już po tych danych widzimy, że rowery działają jako dodatek do szybkiego poruszania się po centrum. Jednoślady konkurują w tym z hulajnogami elektrycznymi. I na tym w zasadzie koniec zalety systemu rowerowego, który przez białostockich urzędników cały czas, z niewiadomych powodów traktowany jest jako alternatywa dla komunikacji miejskiej. Tymczasem nadal brakuje Szybkiej Kolei Miejskiej (lub Aglomeracyjnej), do której mamy infrastrukturę, a brakuje jedynie woli politycznej Tadeusza Truskolaskiego.

Tak samo nie ma żadnych linii ekspresowych, które łączyłyby obrzeża z centrami przesiadkowymi lub z innymi osiedlami na obrzeżach bez objeżdżania wszystkich osiedli po kolei, niemiłosiernie wydłużając czas przejazdu w porównaniu z samochodem. Kolejna rzecz, która powoduje fatalne działanie komunikacji jest fakt, że musi ona działać w warunkach rynkowych, co jest przepisem na katastrofę. A to dlatego, że za bardzo drogie bilety otrzymujemy bardzo niską jakość. Żaden konsument na coś takiego się nie godzi, szczególnie gdy ma wybór w postaci samochodu.

Te trzy czynniki powodują, że białostoczanie nie mają komunikacji miejskiej tylko muzeum komunikacji miejskiej. Wystarczy spojrzeć na stronę internetową BKM, by wiedzieć, że cała reszta jest tak samo archaicznie zorganizowane. To co działało kiedyś, dziś jest poniżej jakichkolwiek standardów. Wystarczy wyjechać z Białegostoku do innych dużych miast, by zobaczyć różnice. Szczególnym przykładem do podpatrywania i czerpania garściami jest Warszawa.

Partnerzy portalu:

Białostoczanie zdecydowali. Co powstanie w ramach budżetu obywatelskiego?

Białostoczanie zdecydowali. Co powstanie w ramach budżetu obywatelskiego?

W ramach Budżetu Obywatelskiego 2025 mieszkańcy Białegostoku wybrali 17 projektów, które zostaną zrealizowane z puli 81 propozycji poddanych głosowaniu. W głosowaniu wzięło udział 58,5 tys. mieszkańców, co zaowocowało wyborem 7 projektów ogólnomiejskich i 10 osiedlowych. Łączny budżet na realizację tych inicjatyw wynosi 15 milionów złotych, z czego 8 milionów przeznaczono na projekty ogólnomiejskie, a 7 milionów na projekty lokalne.

Wśród projektów ogólnomiejskich znalazły się m.in. inicjatywy takie jak „Włosy za głosy” mająca na celu zakup urządzeń chroniących włosy dla pacjentów onkologicznych, rozwój infrastruktury rowerowej w mieście, kolejne figurki „WidziMisie” oraz rewitalizacja Parku Antoniuk. Projekt „Włosy za głosy” otrzymał największe poparcie mieszkańców, zdobywając 6 467 głosów i zakłada zakup pięciu specjalistycznych urządzeń dla pacjentów poddawanych chemioterapii.

W ramach projektów osiedlowych mieszkańcy wybrali m.in. Centrum Sportowe Tysiąclecia, projekt edukacyjny „Przestrzeń do wielkich rzeczy” przy Zespole Szkół Elektrycznych oraz miejsca rekreacyjne takie jak tlen, owoce oraz cień dla białostoczan oraz Krzewy Jagiełły. Najwięcej głosów uzyskał projekt Centrum Sportowe Tysiąclecia (11 085 głosów), obejmujący adaptację pomieszczeń szkolnych na siłownię i pracownię sportu elektronicznego.

Łączny szacunkowy koszt realizacji wybranych projektów wynosi 14 992 600 zł. Proces głosowania odbywał się zarówno w formie elektronicznej, jak i papierowej. Złożono 68 696 kart, z czego 58 531 było ważnych. Szczegółowy wykaz projektów wybranych do realizacji można znaleźć w załączniku.

Partnerzy portalu:

Jesienna fotografia w Białymstoku. Gdzie są ciekawe plenery?

Jesienna fotografia w Białymstoku. Gdzie są ciekawe plenery?

Podlaskie jesienią to raj dla fotografów. Kolory zmieniających się liści, mgły unoszące się nad porannymi łąkami i złote promienie słońca przenikające przez korony drzew tworzą idealne warunki do robienia zapierających dech w piersiach zdjęć, a także szaro-bure widoki ja z kina noir. Fotografowie, zarówno amatorzy, jak i profesjonaliści, mają w regionie wiele miejsc, które jesienią stają się szczególnie fotogeniczne. Dziś skupimy się na Białymstoku.

Pałac Branickich i jego ogrody są bez wątpienia jednym z najczęściej fotografowanych miejsc w mieście. Symetria barokowych ogrodów, kolorowe liście pokrywające aleje oraz majestatyczny pałac w tle tworzą kompozycję godną fotografii artystycznych. Szczególnie malownicze są zdjęcia robione o poranku, gdy słońce wschodzi nad ogrodami, a rosa połyskuje na liściach. Innym świetnym miejscem do fotografowania jesiennej przyrody jest Las Zwierzyniecki, który oferuje nieskończoną liczbę ujęć natury w jesiennych barwach. Leśne ścieżki, stawy oraz różnorodne gatunki drzew dają wiele możliwości kreatywnego uchwycenia zmieniającej się przyrody. Wczesnym rankiem, gdy mgła wciąż unosi się nad ziemią, a słońce dopiero zaczyna przedzierać się przez drzewa, można uchwycić naprawdę magiczne momenty.

Również centrum Białegostoku jesienią prezentuje się wspaniale. Rynek Kościuszki, otoczony kamienicami, w jesiennym świetle i przyozdobiony opadającymi liśćmi nabiera romantycznego charakteru, który warto uwiecznić na zdjęciach. Mniejsze, ukryte uliczki miasta także oferują fotografom wiele okazji do uchwycenia codziennego życia Białegostoku w pięknym, jesiennym otoczeniu. Dlatego warto zejść z głównych arterii miasta i wybrać się na cudowny spacer.

Najciekawsze zdjęcia wychodzą, gdy posiadamy obiektyw, który potrafi osiągnąć wysoką ogniskową. Wtedy w kadrach możemy uwiecznić obrazy, których normalnie ludzkie oko nie jest w stanie zobaczyć.

Partnerzy portalu: