Przed I Wojną Światową przez małą wioskę Kruszewo nieopodal Białegostoku przebiegała tzw. carska droga. Rosjanie obawiając się rychłego konfliktu z Niemcami postanowili stworzyć trasę równoległą do szosy. Ułatwiłoby to znacznie transport dla wojska. Największe trudy napotkano przy budowie mostu. Prace ciągnęły się niemiłosiernie długo i nie było widać ich końca.
Pewnego dnia robotnikom ukazał się sam szatan. W zamian za jedną ludzką ofiarę zaproponował pomoc w szybkim zakończeniu zadania. Ludzie zaakceptowali warunki, lecz potem zmienili plan. Na cudownie wybudowany most zamiast obiecanego diabłu człowieka, wypuścili ślepego i kulawego konia. Władca piekła wpadł w furię. Próba oszustwa miała swoje konsekwencje. Diabeł spalił most i zapowiedział, że każda próba jego odbudowania skończy się tragedią na wielką skalę.
Most mógł trwać wyłącznie 11 lat. Tak też się stało. Odbudowa zarówno w 1903, jak i 1928 r. nie przetrwała długo, ponieważ wkrótce wybuchały wojny.