Ul.Grunwaldzka 20

Pan Krzysztof. Antykwariusz. Urodził się i mieszka w domu przy ulicy Grunwaldzkiej 20. W domu zbudowanym przez Jego pradziadka. Pana Krzysztofa poznałem dziś podczas konsultacji społecznych w departamencie urbanistyki.
– O tym, że mój rodzinny dom jest przeznaczony do wyburzenia dowiedziałem się dwa dni temu – powiedział Pan Krzysztof – Kolega przysłał mi artykuł z gazety. Czy naprawdę urząd nie może zawiadamiać mieszkańców o takich poczynaniach?
– Zamieściliśmy informację na stronie internetowej – odpowiedzieli urzędnicy
– Ale na tej ulicy obecnie stoją może trzy zamieszkane domy – odpowiedział Pan Krzysztof – 10 rodzin nie wiecej, tak trudno jest powiadomić ludzi?

– Nie mamy prawa wieszać ogłoszeń na prywatnych płotach – odpowiedzieli urzędnicy
“Ciekawe dlaczego nie wrzucą informacji do skrzynek?” pomysłałem “To też zabronione?”
Pan Krzysztof przyniósł ze sobą dokumenty. Projekt budowy domu. Autorstwa Szymona Pappe.
– Oooo! – zawołali architekci – Projekt domu na trzech stronach! Dzisiaj jest potrzebna do tego cała książka!
Pan Krzysztof opowiadał o swoim domu, zaś urzędnicy kręcili głowami
– Nie wiedzieliśmy, że ten dom jest taki fajny – mówili – Może warto zainteresować nim konserwatora zabytków?
Bo obecnie dom nie jest zapisany w żadnej ewidencji i w najbliższym sąsiedztwie mają powstać budynki mieszkalne. Ośmio i czteropiętrowe. Część mieszkańców jest z tego powodu zadowolona.
– Mój dom nie jest tak zabytkowy – mówił Pan z Grunwaldzkiej 29 – Od wielu lat nie mogę go remontować i modernizować. Natomiast regularnie ofdwiedza mnie Straż Miejska, która kontroluje czystość działki. I za wszelkie śmieci sypią się mandaty. Ja rozumiem pana przywiązanie do rodzinnego domu, ale tu wszędzie wokół budowane są już wyskościowce. Po drugiej stronie ulicy Wyszyńskiego, po drugiej stronie ulicy Sosnowskiego. Tak czy siak Ci ludzie będą nam zaglądać do okien. To jest centrum miasta. Jak Pan sobie wyobraża najbliższe otoczenie za kilka lat? Niech pan powie, może osiągniemy jakiś kompromis? Na czteropiętrowce też się Pan nie chce zgodzić?
– Dowiedziałem się dwa dni temu – odparł Pan Krzysztof – Jeszcze nie wiem. Szukałem dokumentów.
Pojechałem odwiedzić Pana Krzysztofa na ulicy Grunwaldzkiej. Znam ten dom. Jako dziecko byłem tu u krawca. Szył mi paltko
– To mój pradziadek – mówi Pan Krzysztof
– A mój ojciec – mówi Pani Henryka i zaprasza na herbatę – Miał na imię Feliks. To On zbudował ten dom.

– Pochodził z wielodzietnej rodziny – opowiada Pan Krzysztof – Podobno do Białegostoku trafił w samych butach
– Nie mów nawet takich… Zobacz więcej — z: Krzysztof Zdzitowiecki, Wiltoria Kamieńska i Henryka Zdzitowiecka
Siedzimy już przy stole. W dzbanku zaparza się herbata.
– Zachowała się też ksiazka meldunkowa – opowiada Pan Krzysztof – Ile tu nazwisk. Jest nawet Żyd Dawid Klebanow. Był lekarzem. Znaleźliśmy niedawno z Nim wywiad. z 2011 roku
– Przestań takie rzeczy opowiadać! – woła Pani Henryka
– To o esesmanie może? – zapytał Pan Krzysztof – W czasie wojny w tym pokoju mieszkał esesman.

A dziadek do AK należał. Był łącznikiem i miał pseudonim “Dąb”.
– Przynieś zaświadczenie Liniarskiego – woła Pani Henryka – Albo czekaj, ja sama przyniosę!
– Podobno brat pradziadka Konstanty służył na pancerniku Aurora – mówi Pan Krzysztof
– Przestań takie rzeczy opowiadać – woła Pani Henryka – Służył i nawet jakieś odznaczenia przyszły. Ale w rodzinie nikt się do tego nie przyznawał! Niech Pan tego nie pisze!
– Ale to historia przecież! – wołam
– To jest historia – mówi Pani Henryka rozkładając dokumenty – Więc powiada Pan, że mój tata uszył Panu paltko?

Wojciech Koronkiewicz