pieniądze szczęścia nie dają

Białostoczanie zapłacą wyższy podatek od nieruchomości

Nowy rok to nowe podwyżki. Do tego w naszym kraju już można było przywyknąć. Zacznijmy najpierw od podstaw. Może to wydawać się kuriozalne, ale jest naprawdę spory odsetek ludzi w Polsce, którzy nie wiedzą że płacą podatki. Lata PRL-u o to dobrze zadbały. Obywatel nie był wtajemniczany w ten świat. To wszystko działo się poza nim. Po 1989 roku wszystko się zmieniło. Zaczęło być też jawne to, ile podatków się zapłaciło.

Uporządkujmy więc. Każdy, kto idzie do sklepu – za towar płaci sprzedawcy określoną kwotę, do której doliczony jest podatek VAT. Do tego każdy, kto pracuje oddaje około połowę swojej pensji na podatek dochodowy oraz składki do ZUS, by sfinansować obecne emerytury starszym, licząc że ktoś mu też kiedyś sfinansuje. Podatków jest jeszcze dużo więcej, ale skupmy się na tych najważniejszych. Tylko z tych dwóch wymienionych połowa trafia na konto rządu, a druga połowa na konto samorządu.

Oprócz tego samorząd nakłada dodatkowe podatki lokalne. Na przykład opłatę targową dla handlujących na bazarach, ale też podatek od nieruchomości. Im większą ktoś ma nieruchomość – tym więcej musi oddać podatku.

Do tej pory każdy metr kwadratowy posiadanego gruntu kosztował 98 groszy, a każdy metr w budynku 88 groszy. Teraz właściciele gruntów i lokali zapłacą odpowiednio 1,16 zł i 1 zł.

Ta podwyżka dotyczy nie tylko zwykłych mieszkańców, ale także przedsiębiorców. Pogardliwie nazywani są “prywaciarzami”, zaś prawda jest taka, że gdyby nie oni to bieda by piszczała. To właśnie z podatków małych i średnich firm oraz z podatku VAT utrzymywane jest polskie państwo. Pozostałe wpłaty z innych tytułów tylko uzupełniają budżet.

Przedsiębiorca natomiast musi uczciwie wypracować pieniądze, bo te nie biorą się przecież z powietrza. Dlatego duże jest prawdopodobieństwo, że żeby zapłacić wyższe podatki – będzie musiał podnieść ceny. Do tej pory pensje w miarę rosły adekwatnie do podwyżek cen. Ostatnio inflacja jednak tak wystrzeliła, że pensje nie nadganiają już cen w sklepach. W efekcie wszyscy pracujący stają się biedniejsi.

Teraz sami sobie odpowiedzcie czy podatków powinno być więcej i powinny być wyższe czy jednak państwo polskie nie powinno finansować wszystkiego i wszystkim, a lepiej by każdy dysponował swoimi pieniędzmi tak jak tylko zechce.