Nikt nie chce kupić umierającego obiektu

Za każdymi ruinami kryje się historia. Nie inaczej jest z pozostałościami po żydowskiej mykwie w miejscowości Boćki nieopodal Siemiatycz. Patrząc na nie, z pewnością wpadniemy w długą zadumę.

 

O boćkowskiej mykwie nie wiele wiadomo. Nie zachowały się bowiem żadne dokumenty na jej temat. Zbudowany z kamienia polnego budynek pokryty był w całości czerwoną dachówką. Wyglądał niezwykle okazale. Po zakończeniu działań wojennych mieściła się tam kuźnia. Następnie popadł w zapomnienie. Z nieznanych przyczyn dach po prostu zniknął. Teraz mykwa bardziej straszy niż przyciąga. W chwili obecnej plac z budynkiem należy do prywatnego właściciela. Próbował on sprzedać teren, ale chętnych brakowało.

 

Warto na koniec wytłumaczyć czym w ogóle jest owa mykwa. Najprościej mówiąc określa się nią zbiornik z bieżąca wodą służący do rytualnego obmycia ciała oraz naczyń liturgicznych. W późniejszym okresie mykwą nazywano łaźnie.