Featured Video Play Icon

Wiosny nie ma, a są już rozlewiska na Podlasiu!

Gdy myślimy o zimowym krajobrazie, wyobrażamy sobie najczęściej zaspy śniegu, zamarznięte jeziora i ciszę przenikającą lasy. Niestety, to w dużej mierze nasze wyobrażenia z dawnych czasów, bo takich zim nie ma nawet i na Podlasiu. Ale na szczęście jesteśmy położeni na mokradłach, przez co zimą magiczne potrafią być rozlewiska rzeki. Dolina Narwi, kojarzona głównie z wiosennymi i letnimi wędrówkami wśród bagiennych ostępów i ptasich odgłosów, zimą odkrywa swoje zupełnie nowe, zaskakujące oblicze. To właśnie wtedy staje się miejscem, gdzie cisza nabiera szczególnego znaczenia, a zimowa pustka pozwala dostrzec to, co w innych porach roku często umyka.

Podczas tej pory roku, gdy temperatura spadnie poniżej zera, woda która latem i wiosną rozlewa się po szerokich terenach doliny, stopniowo zamarza. Powstają tu różnorodne wzory lodowe, które przypominają artystyczne dzieła tworzone przez naturę. Mróz skuwa nie tylko powierzchnię rozlewisk, ale też wprowadza niezwykłą harmonię w krajobrazie – białe połacie śniegu ciągną się aż po horyzont, a gdzieniegdzie wystające trzciny czy nagie drzewa tworzą graficzne akcenty na tej spokojnej scenerii. To idealny moment na długie spacery, ponieważ szlaki, zwykle otoczone wodą, teraz stają się bardziej dostępne i ciche. I mówimy tu o sytuacji, gdzie tego śniegu nie musi spaść zbyt dużo.

Największą atrakcją dla miłośników natury pozostaje jednak ptactwo. Choć wiosną i latem rozlewiska Narwi pełne są ptaków migrujących, to zimą również można spotkać wiele interesujących gatunków, takich jak łabędzie krzykliwe czy bieliki majestatycznie szybujące nad rzeką. Ptaki drapieżne, jak myszołowy czy pustułki, patrolują teren w poszukiwaniu małych gryzoni, co daje możliwość unikalnych obserwacji. Warto jednak dodać, że w tym roku wiosenne powietrze przyciągnęło już dzikie gęsi. Mimo, że mamy styczeń.

Nie trzeba być zagorzałym przyrodnikiem, by docenić piękno zimowych rozlewisk Narwi. To miejsce, które działa na zmysły, niezależnie od tego, czy jest się doświadczonym podróżnikiem, czy osobą szukającą chwili wytchnienia od codziennego zgiełku. Cisza, przestrzeń i naturalne piękno sprawiają, że zima nad Narwią jest nie tylko przygodą, ale także sposobem na odnalezienie wewnętrznego spokoju. Wyruszajcie!

Featured Video Play Icon

Czy na Podlasiu mówi się jeszcze „po swojomu”?

Ponad 10 lat minęło od umieszczenia na YouTube powyższego filmu. To dobra okazja, by sobie zadać pytanie o jego aktualność. czy Podlaska mowa, w poprzednich latach mocno obecna we wschodnich miasteczkach i wsiach Podlasia jest jeszcze obecna? Upływ czasu robi swoje, więc pytanie dotyczy w zasadzie tego czy młodzież kultywuje dawne tradycje. Szczególnie, że nasz region się wyludnia.

W Białymstoku w zasadzie już to zjawisko zanikło. W jaki sposób to w ogóle można sprawdzić? Wystarczy chodzić i słuchać – na giełdzie, ryneczkach, przystankach autobusowych. Dwie dekady temu w stolicy województwa podlaskiego „prosty język” można było usłyszeć na każdym kroku, dziś już prawie nigdzie. Wszyscy, którzy go na co dzień używali – albo już powymierali albo są już bardzo starzy i przeważnie nie wychodzą z domu. Kolejne pokolenia mówiły już tak samo jak na zachodzie Podlaskiego i reszty Polski.

W Bielsku Podlaskim, Sokółce, Michałowie czy też Gródku do dziś można usłyszeć jeszcze gwarę, ale również nie jest to tak powszechne jak kiedyś. Kolejne pokolenia, które zostały na Podlasiu, albo jeszcze stąd nie wyjechały – „tradycji” już nie przejęły. Warto jednak pamiętać, że to może być uczucie subiektywne, gdyż nikt stałych badań nad tym nie prowadzi. Tak czy inaczej zjawisko zanikania prostej mowy było zauważane – także na wschodzie województwa już dekadę temu.

Wszystko sprowadza się do poczucia tożsamości kulturowej. Kaszubi, Ślązacy taką posiadają i swoje tradycje dumnie pielęgnują. Na Podlasiu tego niestety nie ma i chyba nigdy nie było. Warto jednak z uznaniem uwzględnić, że dość dobrze „trzyma się” mniejszość białoruska – czyli obywatele Polski, narodowości Białoruskiej, posługujący się językiem białoruskim. Warto tu dodać, że Republika Białorusi jest pod tak silnym rosyjskim wpływem, że tam powszechnie mówi się po rosyjsku, zaś białoruski jest tak samo językiem mniejszości jak w Polsce.

Miejscem, gdzie możemy na co dzień obcować z językiem białoruskim jest Hajnówka. Warto mocno podkreślić, że Białoruski należy do wschodniosłowiańskiej grupy języków, wywodzi się z prasłowiańskiego, który był wspólnym językiem przodków wszystkich Słowian. Jego rozwój był ściśle związany z historią Wielkiego Księstwa Litewskiego, gdzie język ruski (przodkowie dzisiejszych białoruskiego, ukraińskiego i części rosyjskiego) pełnił rolę urzędową od XIV do XVI wieku. W kolejnych wiekach, pod wpływem polskim i rosyjskim, język białoruski ulegał zmianom, jednak zachował unikalne cechy, takie jak miękkie brzmienie czy charakterystyczne słownictwo. Współczesny język białoruski ukształtował się w XIX wieku, kiedy zaczęto świadomie promować jego literacką formę jako wyraz tożsamości narodowej.

Ważne by ten język przetrwał. Dlaczego? Bo język prosty wywodzi się z mieszanki języków wschodniosłowiańskich, głównie białoruskiego właśnie, a także wpływów polskich i ukraińskich. O ile Polska czy Ukraina (mimo wojny) nie jest zagrożona zaniknięciem swoich języków, tak Białoruś niestety jest. Jeżeli dożyjemy czasów przemian politycznych na Białorusi, gdy odrodzi się tam silna tożsamość narodowa u większości społeczeństwa, a następnie nastąpi powrót do języka białoruskiego to można będzie wtedy ze spokojem uznać, że element dziedzictwa Wielkiego Księstwa Litewskiego  ciągle żyje. Dlatego każdemu Polakowi powinno zależeć na tym, by języki podlaskich mniejszości nie zanikały.

Bezpośrednie połączenie kolejowe Białystok – Lublin. Wiemy kiedy może powstać!
fot. Archiwum PKP PLK SA - po prawej mapa Magistrali Wschodniej

Bezpośrednie połączenie kolejowe Białystok – Lublin. Wiemy kiedy może powstać!

Mieszkańcy województwa podlaskiego wciąż muszą jechać do Lublina pociągiem przez Warszawę z przesiadką. To wszystko może zmienić się już w 2029 roku, bo wtedy ma powstać ostatni – 106 kilometrowy odcinek torów z elektryfikacją. To ostatni, brakujący element, dzięki któremu pociągi dalekobieżne mogłyby jeździć aż do Lublina. Teraz jest to możliwe, ale tylko lokomotyw spalinowych lub z możliwością zmiany. Połączenie ściany wschodniej jest konieczne. O Magistrali Wschodniej mówi się już od 10 lat. Pozwoliłoby to połączyć ze sobą kolejowo Olsztyn – Białystok – Lublin i Rzeszów.

Projekt „Elektryfikacja linii kolejowej nr 30 Łuków – Lublin” realizowany jest już od roku. Inwestycja zakłada elektryfikację między Łukowem a Lublinem poprzez Radzyń Podlaski, Parczew, Lubartów.

Być może zauważyliście, w tytule napisaliśmy „wiemy kiedy MOŻE powstać”. Otóż inwestycja nie jest realizowana po to, by łączyć Podlaskie z Lubelskim, a by usprawnić połączenia między Lubelskiem a Mazowszem. Zatem ewentualne połączenie Białegostoku i Lublina i dopełnienie Magistrali Wschodniej zależy w dużej mierze od porumień między politykami, którzy rządzą koleją. Jedni lepiej, drudzy gorzej, a jeszcze inni doprowadzając spółki kolejowe do ruiny.

Dlatego przed wszystkimi, którym zależy na połączeniu tych miast kolejowo, czeka bardzo ważne zadanie. Przede wszystkim – najbliższe 5 lat zainteresowanie tym tematem nie może zniknąć. A poza tym – po wyborach do Sejmu w 2027 roku trzeba będzie cisnąć o to wszystkich podlaskich i lubelskich polityków. Należy pamiętać, że ci sami z siebie nigdy nic nie zrobią.

Cerkiew w Orli wyremontowana. Obejrzyj te piękne wnętrza!
fot. Parafia Prawosławna p/w świętego Michała Archanioła w Orli

Cerkiew w Orli wyremontowana. Obejrzyj te piękne wnętrza!

Po prawie półrocznej przerwie, związanej z kapitalnym remontem cerkwi parafialnej w Orli, podczas której nabożeństwa odbywały się w kaplicy cmentarnej, wierni ponownie mogli powrócić do swojej ulubionej świątyni. 3 grudnia w wigilię święta Wprowadzenia Najświętszej Bogurodzicy do świątyni w obecności licznej społeczności wiernych, odbyło się pierwsze nabożeństwo – Wsienoszcznoje Bdienije / Całonocne Czuwanie, podczas którego nastąpiło poświęcenie odnowionej świątyni. Od tego dnia wszystkie nabożeństwa ponownie będą odbywały się w cerkwi p.w. św. Archanioła Michała.

Parafia w Orli powstała już w XVI wieku! W 1512 właściciel Orli Bohusz Bohowitynowicz ufundował w tej podbielskiej miejscowości aż dwie świątynie prawosławne. Jedna została powierzona pod opiekę świętemu Janowi Teologowi, a druga Symeonowi Słupnikowi. Ta druga niestety spłonęła w czasie wielkiego pożaru w 1794. Po pożarze w tym samym miejscu zbudowano obecną cerkiew św. Michała Archanioła, wyświęconą w 1796. Warto odnotować, że obecnie cerkiew pod wezwaniem św. Szymona Słupnika także istnieje – ale w innym miejscu. Cerkiew została wzniesiona w latach 1991–1995 na miejscu, zajmowanym wcześniej przez zniszczoną w XVIII wieku cerkiew św. Jana Teologa, w celu upamiętnienia tej świątyni.

Featured Video Play Icon

Jest nowy film od Cząstki Podlasia. Odkrywa kulisy popularnego programu.

Autor popularnej serii „Cząstka Podlasia”, gdzie możemy podziwiać przepiękne podlaskie pejzaże, cudowne spektakle natury, wyjątkowe i nieznane, dzikie miejsca – to także ta sama osoba, która współtworzy Zasilanych – popularny program na YouTube, w którym Magdalena Gołaszewska i Petros Psyllos odwiedzają wiele zakątków i ludzi Podlasia. W ostatnim czasie na kanale wspomnianej „Cząstki Podlasia” pojawił się film „zza kulis” Zasilanych. To bardzo interesujący projekt – szczególnie, że nagrywany kamerą starego typu, co daje wyjątkowy klimat całemu przedsięwzięciu.

Magda i Petros wspólnie odbyli 99 podróży w ramach cyklu „Zasilani”. Dwójka prowadzących zwiedzała skrupulatnie region przez dwa lata, poznając niezwykłe miejsca i wyjątkowych ludzi, którzy tu mieszkają. Po zakończeniu programu Magda i Petros siadają w pewien piękny, letni dzień w Narewce, aby wrócić wspomnieniami do początku ich przygody. W tym filmie to oni sami wraz z ekipą – stają się bohaterami, którzy odkrywają kulisy realizacji programu.

A wszystko po to, by wierni widzowie „Zasilanych” – a bywało ich dziesiątki tysięcy – mieli ochotę ponownie wrócić do rozmów z gośćmi, których Magda i Petros spotkali na swojej drodze. A może znajdzie się też ktoś nowy, kto zechce poznać „Zasilanych”? I wrócić do ich pierwszej podróży?

Jak zwiedzać Podlaskie samochodem? Oto plan na kilkanaście godzin.

Jak zwiedzać Podlaskie samochodem? Oto plan na kilkanaście godzin.

Podlaskie to region pełen dzikiej przyrody, unikalnych krajobrazów i zabytkowych miejsc. Jeśli planujesz zwiedzanie naszego województwa samochodem, warto zaplanować trasę, która pozwoli maksymalnie wykorzystać czas, bez konieczności wracania po własnych śladach. Oto sugestia, jak zwiedzać Podlaskie w jeden ciągły, malowniczy przejazd, obejmujący najważniejsze atrakcje, od Białegostoku przez zachwycające zakątki przyrody aż po perły architektury. To plan na kilkanaście godzin zwiedzania i jeżdżenia po regionie.

Punktem startowym większości podróży po Podlasiu jest Białystok, największe miasto regionu i jego kulturalne centrum. Tu warto zatrzymać się na krótką wizytę w Pałacu Branickich – jednej z najlepiej zachowanych rezydencji magnackich w Polsce. Park otaczający pałac to doskonałe miejsce na krótki spacer, a w samym mieście jest szeroka baza noclegowa, więc warto coś wybrać gdy już będziecie wracać po całym dniu.

Po opuszczeniu Białegostoku, wyrusz w kierunku północnym, w stronę Tykocina – malowniczej miejscowości nad Narwią. Tykocin to prawdziwa perełka barokowej architektury, z majestatycznym kościołem Trójcy Świętej oraz imponującą synagogą. Miasto ma również bogatą historię, co można odkryć, odwiedzając zrekonstruowany zamek, będący niegdyś rezydencją królewską. Spacer po spokojnych uliczkach tego miasteczka przenosi w przeszłość i pozwala poczuć atmosferę dawnych lat.

Z Tykocina trasa wiedzie dalej na północ, w stronę Biebrzańskiego Parku Narodowego – jednego z największych i najdzikszych parków narodowych w Polsce. To idealne miejsce na krótką przerwę i obcowanie z naturą. Szlaki turystyczne prowadzą wzdłuż bagien, gdzie można obserwować unikalną faunę i florę. Szczególnie warto wybrać się na jedną z wież widokowych, skąd rozpościera się widok na rozległe tereny doliny Biebrzy.

Następnie warto przez Biebrzański Park Narodowy dojechać do Augustowa. Tam oczywiście największymi atrakcjami są jeziora i rzeki otaczające miasto – uzdrowisko. Zatrzymajcie się też nad śluzami Kanału Augustowskiego, by podziwiać ten cud techniki. Warto dodać, że chociaż to letnia stolica Polski, to przez cały rok jest tam naprawdę atrakcyjnie. Nie brakuje miejsc, które warto odwiedzić oraz przespacerować.

Następnie możecie pojechać przez Lipsk i Dąbrowę Białostocką do Sokółki, Krynek i Kruszynian. Odkryjecie tatarską kulturę, poczujecie magię wschodu, a nawet natraficie na dzikie stada żubrów. Kruszyniany to jedna z najważniejszych w Polsce wsi tatarskich. To miejsce szczególne nie tylko z uwagi na piękno przyrody, ale także ze względu na swoją unikalną historię i kulturę. Drewniany meczet w Kruszynianach oraz cmentarz muzułmański (mizar) przyciągają turystów z całego kraju. Tutaj możesz skosztować kuchni tatarskiej.

Jeśli wyruszysz dalej na południe, to przez miejscowość Jałówka i Bondary trasa prowadzi w kierunku Puszczy Białowieskiej – jednego z najważniejszych przyrodniczych skarbów Europy, wpisanego na listę UNESCO. Białowieża to idealne miejsce na kilkugodzinny spacer po dziewiczych lasach, gdzie można spotkać żubry i inne dzikie zwierzęta. Warto odwiedzić Rezerwat Pokazowy Żubrów, przejść szlakiem dębów królewskich, obejrzeć siedzibę parku oraz koniecznie zajrzeć na stację Białowieża Towarowa. Na koniec możecie wracając zahaczyć o Krainę Otwartych Okiennic – zwiedzając Trześciankę, Soce i Puchły.

Następnie z Zabłudowa kierujcie się do Michałowa, potem przez Gródek na Królowe Stojło i Wyżary. Dalej pojedziecie przez Radunin, Królowy Most, Kołodno, Cieliczankę do Supraśla podziwiając Puszczę Knyszyńską. Wyżary to piękne bagna i kładki leśne, Królowy Most z Kołodnem spodoba się Wam dzięki swoim Wzgórzom Świętojańskim, gdzie możecie wejść na wieżę widokową, by podziwiać panoramę Puszczy Knyszyńskiej. Następnie czeka Was Supraśl. Niewielkie, ale urokliwe miasteczko, które słynie z prawosławnego klasztoru. Oprócz tego warto odwiedzić Muzeum Ikon, które w oryginalny sposób przybliża bogactwo duchowego dziedzictwa prawosławia. Spacer nad rzeką Supraśl oraz odpoczynek na miasteczkowym rynku to miłe uzupełnienie wizyty. Potem możecie wracać do Białegostoku.

Podsumowując, wycieczka samochodowa po Podlasiu to nie tylko okazja do odwiedzenia najważniejszych historycznych miejsc i obcowania z dziką przyrodą, ale także szansa na poznanie różnorodności kulturowej tego regionu. Trasa obejmuje zarówno zabytki architektury, jak i malownicze parki narodowe, a jej układ pozwala na płynne poruszanie się po województwie bez konieczności wracania tą samą drogą. To idealny plan dla tych, którzy chcą zobaczyć jak najwięcej, bez zbędnego pośpiechu.

Już można! Grzyby w podlaskich lasach czekają.

Już można! Grzyby w podlaskich lasach czekają.

Podlaskie to prawdziwy raj dla miłośników grzybobrania, szczególnie w miesiącach jesiennych, kiedy lasy pełne są różnych gatunków grzybów. Nasz region wyróżnia się obfitością terenów leśnych, zalesionych wzgórz i malowniczych puszcz, które stanowią idealne warunki dla rozwoju grzybów. Każdy rok przynosi wyjątkowe doświadczenia grzybiarzom, a rok 2024, choć poprzedzony suszą, zapowiada się dobrze, zwłaszcza po ostatnich deszczach, które sprawiły, że grzyby zaczęły rosnąć intensywnie w wielu miejscach.

Podlasie oferuje bogactwo lasów, a najbardziej rekomendowane lokalizacje na grzybobranie to okolice Czarnej Białostockiej, Knyszyna, Grabówki oraz całej Puszczy Knyszyńskiej. Te tereny są znane z wysokiej jakości zbiorów, zwłaszcza borowików, podgrzybków, kurek i koźlarzy. W okolicach Białegostoku warto wybrać się w kierunku Gródka, Walił czy Supraśla, gdzie lasy od lat przyciągają grzybiarzy. Ponadto, na południu regionu, szczególnie w lasach w pobliżu Siemiatycz, Hajnówki oraz na zachodzie w okolicach Łomży, grzybiarze również znajdą bogate zasoby tych leśnych przysmaków.

Warto pamiętać, że sukces grzybobrania zależy nie tylko od miejsca, ale również od pory dnia. Doświadczeni grzybiarze radzą, by do lasu wyruszać wcześnie rano, najlepiej po ciepłej i deszczowej nocy, kiedy to grzyby pojawiają się najliczniej. Przepełnione grzybami kosze widziane u lokalnych grzybiarzy dowodzą, że październikowe poranki są szczególnie owocne.

Grzybobranie to jednak nie tylko sposób na zdobycie smacznych i zdrowych dodatków do dań, ale również doskonała okazja do spędzenia czasu na świeżym powietrzu. Podlaskie lasy zachwycają jesiennymi barwami, a cisza i spokój, jakie tam panują, sprawiają, że każda wizyta w lesie staje się odprężającym doświadczeniem. Podczas spaceru po leśnych ścieżkach można nie tylko zebrać grzyby, ale także podziwiać piękno natury – spotkać dzikie zwierzęta, usłyszeć śpiew ptaków czy napawać się zapachem mokrego mchu i igliwia.

Historia Krainy Otwartych Okiennic jest niezwykła.

Historia Krainy Otwartych Okiennic jest niezwykła.

Historia Krainy Otwartych Okiennic jest niezwykła, podobnie jak sam region. To miejsce, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej, a tradycja harmonijnie współistnieje ze współczesnością. Aby zrozumieć, jak powstała ta kraina, trzeba cofnąć się do czasów, gdy Podlasie było regionem wielokulturowym, zamieszkiwanym przez różne grupy etniczne i religijne. To właśnie ta różnorodność sprawiła, że Kraina Otwartych Okiennic stała się miejscem o unikatowej tożsamości.

Podlasie, położone na wschodnich krańcach Polski, było przez wieki obszarem przenikania się kultur. Wpływy polskie, białoruskie, litewskie, ukraińskie i żydowskie tworzyły mozaikę, która odzwierciedlała się w architekturze, języku i obyczajach. Kraina Otwartych Okiennic, obejmująca wiele wiosek. Za serce tejże krainy uznaje się trzy wsie: Trześciankę, Soce i Puchły. To jeden z najlepszych przykładów kulturowej mieszanki.

Skąd się wziął ten cud na Podlasiu?

Już w XIX wieku tereny te były znane z pięknych, bogato zdobionych domów, które stały się znakiem rozpoznawczym regionu. Podlasie zamieszkiwała społeczność, która była w dużej mierze samowystarczalna i związana z ziemią. Drewno było podstawowym materiałem budowlanym, a zdobienie domów stało się naturalnym przedłużeniem rzemiosła i sztuki ludowej. Rzemieślnicy i cieśle, którzy budowali domy, czerpali inspirację z otaczającej ich przyrody, lokalnych legend, a także z motywów religijnych. Wzory zdobiące domy, takie jak kwiaty, gwiazdy czy motywy geometryczne, miały nie tylko znaczenie estetyczne, ale także symboliczne, często wiązane z wierzeniami i obrzędami ludowymi.

Charakterystyczne dla tego miejsca są drewniane chaty z malowanymi na jaskrawe kolory okiennicami, nadokiennikami i narożnikami. Wzory zdobiące domy – kwiaty, gwiazdy, geometryczne motywy – nawiązują do religii, tradycji ludowej, ale też do wpływów innych kultur. Każdy dom to małe dzieło sztuki, świadczące o kunszcie i wyobraźni jego twórców. Kolory okiennic i zdobień na domach często są tożsame z kolorami cerkwi. A te mają znaczenie – zielone, niebieskie, pomarańczowe – każda z nich ma swojego patrona – konkretnego świętego, Ducha Świętego, czy Bożą Rodzicielkę.

Cerkiew w Puchłach w 2024 roku

Symboliczne otwieranie okiennic

Nazwę „Kraina Otwartych Okiennic” zawdzięcza ta część Podlasia charakterystycznemu stylowi architektonicznemu, w którym okiennice pełniły nie tylko funkcję praktyczną, ale również dekoracyjną. W czasach, gdy okna były niewielkie i często jedynym źródłem światła w domach, otwieranie okiennic miało znaczenie symboliczne – oznaczało otwartość na świat i gościnność mieszkańców. Tradycja zdobienia okiennic wywodzi się z chęci uczynienia domów piękniejszymi, a także z potrzeby wyrażenia indywidualności. W dawnych czasach właściciele starali się wyróżnić swoje domy, dodając im niepowtarzalny charakter. Warto pamiętać, że w czasach, gdy powstawały pierwsze domy nie było multum architektów jak dziś. Gdyby nie zdobienia, każdy dom byłby dosłownie identyczny.

Wioski tworzące Krainę Otwartych Okiennic były zamieszkane przez ludność prawosławną, co również miało wpływ na rozwój regionu. Religia ta odegrała kluczową rolę w kształtowaniu się lokalnej kultury i tradycji. W każdej z wiosek znajdziemy cerkiew – w Puchłach, uważaną za jedno z najpiękniejszych miejsc sakralnych na Podlasiu, w Trześciance i w Socach (tu w formie kaplicy). Te drewniane świątynie, z bogato zdobionymi ikonostasami, są nie tylko miejscem kultu, ale także ważnym elementem krajobrazu kulturowego Krainy Otwartych Okiennic.

Na przestrzeni lat region ten przeszedł wiele zmian. W okresie zaborów, gdy Podlasie znalazło się pod panowaniem rosyjskim, dochodziło tu do prób rusyfikacji, które wpłynęły na rozwój i tożsamość miejscowej ludności. W XX wieku z kolei, wraz z dynamicznymi zmianami społeczno-gospodarczymi, wiele tradycyjnych wiosek zaczęło się wyludniać. Jednak mimo tych przeobrażeń Kraina Otwartych Okiennic zachowała swój wyjątkowy charakter.

Trześcianka

Serca ludzi otwarte na tradycje

Dziś Kraina Otwartych Okiennic to swoisty skansen żywej kultury.  Dzięki wysiłkom lokalnych społeczności i organizacji, wiele z zabytkowych chat zostało odrestaurowanych, a tradycja zdobienia domów jest wciąż kultywowana. Turyści odwiedzający te tereny mogą zobaczyć, jak wyglądało życie na Podlasiu przed laty, a także poznać bogatą historię tego miejsca. Region ten stał się również inspiracją dla artystów i rzemieślników, którzy czerpią z niego natchnienie do swoich prac.

Kraina Otwartych Okiennic jest doskonałym przykładem, jak historia, tradycja i kultura mogą współistnieć w harmonii z naturą. To miejsce, gdzie piękno tkwi w prostocie i gdzie można poczuć ducha dawnych czasów. Spacerując po wioskach Trześcianka, Soce i Puchły, ma się wrażenie, że czas się zatrzymał, a życie toczy się tu w rytmie wyznaczonym przez pory roku i przyrodę.

Choć wiele się zmieniło na przestrzeni lat, Kraina Otwartych Okiennic pozostała wierna swoim korzeniom. Dzięki temu wciąż możemy podziwiać unikatowe dziedzictwo kulturowe Podlasia, które stanowi nieocenioną wartość dla przyszłych pokoleń. Ta kraina to nie tylko piękne drewniane domy i zdobione okiennice, ale przede wszystkim ludzie, którzy pielęgnują tradycję i przekazują ją dalej. To oni tworzą żywy pomnik historii, który wciąż zachwyca i inspiruje.

Czas na dożynki. Na czym polega ta tradycja? Ma głębokie korzenie w naszej kulturze.
fot. Krystian Guzewicz / podlaskie.eu Dożynki gminno-parafialne w Kalnicy (powiat bielski)

Czas na dożynki. Na czym polega ta tradycja? Ma głębokie korzenie w naszej kulturze.

Dożynki to jedno z najważniejszych świąt ludowych w Polsce, którego tradycje sięgają wieków i mają głębokie korzenie w kulturze wiejskiej. Obchodzone po zakończeniu żniw, święto to stanowi nie tylko wyraz dziękczynienia za plony, ale także symbolizuje silne więzi społeczne wśród rolników i ich związek z naturą. Na przestrzeni lat dożynki zyskały charakter zarówno religijny, jak i świecki, stając się okazją do uroczystych spotkań, festynów oraz ceremonii podziękowania za urodzaj.

Tradycja dożynek w Polsce wywodzi się z czasów pogańskich, kiedy to rolnicy składali ofiary bogom, dziękując za obfite plony i prosząc o pomyślność w nadchodzącym roku. Wraz z przyjęciem chrześcijaństwa, obrzędy te uległy przekształceniu, wplatając elementy religijne, co szczególnie widoczne jest w obecnych obchodach. Współcześnie dożynki mają wyraźny kontekst religijny, który łączy się z tradycją składania wieńca dożynkowego na ołtarzu kościoła oraz uroczystą mszą dziękczynną. Taki wieniec, najważniejszy symbol dożynek, jest misternie pleciony z kłosów zboża, kwiatów, owoców oraz innych darów natury. Często przybiera kształt korony lub krzyża, co odzwierciedla chrześcijańskie znaczenie święta.

Sam proces tworzenia wieńca dożynkowego to istotna część tradycji, w której udział bierze cała społeczność. Zwykle zajmują się tym kobiety, które z niezwykłą starannością dobierają materiały, a każdy etap plecenia odbywa się zgodnie z dawnymi zwyczajami. Gotowy wieniec jest dumnie niesiony na czele uroczystego korowodu, któremu towarzyszy śpiew, muzyka ludowa i kolorowe stroje regionalne. Korowód ten jest jednym z najbarwniejszych elementów dożynek, w którym często uczestniczą także przedstawiciele lokalnych władz, kapłani oraz osoby związane z rolnictwem. Wieniec, jako symbol ukończonych żniw, jest wręczany gospodarzowi dożynek – zwykle jest to wójt czy burmistrz gminy.

Podczas obchodów nie brakuje również symbolicznych gestów podkreślających zakończenie żniw, jak np. przekazanie pierwszego bochenka chleba wypieczonego z tegorocznych plonów. Chleb ten, podobnie jak wieniec, pełni ważną funkcję w obrzędzie, symbolizując owoc pracy rolników oraz ich trud włożony w uprawę ziemi. Wręczany gospodarzom dożynek chleb jest następnie dzielony wśród zebranych, co nawiązuje do idei dzielenia się dobrem i wspólnoty.

Dożynki to jednak nie tylko religijne i obrzędowe święto, ale także okazja do wspólnej zabawy i integracji społeczności wiejskiej. Po zakończeniu części oficjalnej, zwykle odbywają się festyny, koncerty i różnorodne występy artystyczne, które są doskonałą okazją do odpoczynku i świętowania. Charakterystycznym elementem tych festynów są także tradycyjne potrawy, przygotowywane z produktów lokalnych, które stanowią doskonałą promocję regionalnej kuchni. Stoły uginają się od domowych wypieków, wędlin, serów oraz świeżo przygotowanych dań, które mają podkreślać urodzaj i obfitość darów ziemi.

Warto podkreślić, że dożynki mają także wymiar symboliczny, odzwierciedlający związek człowieka z naturą oraz szacunek dla pracy rolnika. W Polsce rolnictwo od wieków było jednym z filarów gospodarki, a dożynki, jako święto związane z plonami, zawsze stanowiły ważny element kultury. Mimo postępu technologicznego, który zmienił sposób uprawy i zbiorów, dożynki wciąż pozostają żywym świadectwem tradycji, przekazywanej z pokolenia na pokolenie. Co więcej, w ostatnich latach święto to zyskuje na popularności również w miastach, gdzie organizowane są festyny dożynkowe, mające na celu przypomnienie o rolniczych korzeniach oraz promowanie zdrowej żywności.

Ciekawym zjawiskiem jest także zmieniająca się forma dożynek. Współcześnie coraz częściej można spotkać się z dożynkami gminnymi, powiatowymi czy wojewódzkimi, które gromadzą rolników z szerszych okolic, a ich obchody przybierają rozmach zbliżony do festiwalu.

Featured Video Play Icon

Ratusz i Rynek w Bielsku Podlaskim – serce miasta pełne historii i życia

W samym sercu Bielska Podlaskiego, niewielkiego miasta położonego na Podlasiu, znajduje się miejsce, które od wieków stanowiło centrum życia społecznego i kulturalnego. To Rynek, wraz z górującym nad nim późnobarokowym ratuszem, jest prawdziwym świadkiem historii miasta. Pomimo wielu zmian, jakie zaszły przez stulecia, ten historyczny plac nadal odgrywa kluczową rolę w życiu mieszkańców i stanowi popularną atrakcję turystyczną.

Ratusz w Bielsku Podlaskim, będący centralnym punktem rynku, powstał w XVIII wieku i jest jednym z najlepiej zachowanych przykładów architektury barokowej w regionie. Zbudowany został na planie kwadratu, a jego zwieńczeniem jest charakterystyczna wieża zegarowa, która dawniej służyła nie tylko jako punkt orientacyjny, ale także jako wieża strażnicza, z której można było dostrzec zagrożenia zbliżające się do miasta. Wnętrze ratusza, niegdyś pełniącego funkcje administracyjne, dziś służy jako siedziba Muzeum Obojga Narodów – dokumentujące historię miasta i okolic, funkcjonujące jako oddział Muzeum Podlaskiego w Białymstoku.

Rynek jest otwarty i przestronny. Oprócz ratusza, można podziwiać także zabytkowe kamienice, które zachowały swój pierwotny układ urbanistyczny. Kamienice te, w większości pochodzące z XIX wieku, są doskonałym przykładem tradycyjnej architektury miejskiej Podlasia, łączącej elementy stylu neoklasycystycznego z lokalnymi akcentami. Stoi też słynny z filmu „Znachor” sklep. Dziś można kupić tam buty. W pobliżu znajduje się też bazarek.

Bielski Rynek z ratuszem stanowią jego serce, które bije rytmem zarówno dawnych tradycji, jak i nowoczesnych inicjatyw. Jest to miejsce, gdzie historia spotyka się z codziennym życiem, tworząc niepowtarzalną atmosferę, którą warto poczuć osobiście. Dla każdego, kto odwiedza Bielsk Podlaski, rynek i ratusz są obowiązkowymi punktami na mapie zwiedzania, oferującymi wgląd w przeszłość.

Featured Video Play Icon

Sekrety kuchni podlaskiej: Co sprawia, że jest wyjątkowa?

Podlasie słynie nie tylko z malowniczych krajobrazów i bogatej historii, ale również z wyjątkowej kuchni, która łączy w sobie smaki wielu kultur. Co sprawia, że kuchnia podlaska jest tak wyjątkowa? Odpowiedź na to pytanie kryje się w historii, różnorodności wpływów i miłości do naturalnych składników.

Jednym z największych skarbów kulinarnych Podlasia są pierogi, które w różnych odmianach można spotkać na stołach w całym regionie. Pierogi na Podlasiu wyróżniają się nie tylko kształtem, ale przede wszystkim farszem. Tradycyjne receptury przekazywane z pokolenia na pokolenie łączą w sobie różnorodne nadzienia – od klasycznych z kapustą i grzybami, przez mięso, po słodkie warianty z jagodami czy serem. Sekret tkwi w delikatnym cieście, które dzięki odpowiednim proporcjom mąki, wody i jajek jest jednocześnie miękkie i elastyczne, co sprawia, że każda porcja to prawdziwa uczta dla podniebienia.

Wielokulturowość na talerzu

Nie można mówić o kuchni podlaskiej bez wspomnienia o jej wielokulturowych korzeniach. Nasz region był miejscem, gdzie przez wieki przenikały się wpływy białoruskie, ukraińskie, litewskie, rosyjskie i żydowskie. Każda z tych kultur wnosiła swoje smaki i tradycje, które z czasem tworzyły unikalną mozaikę kulinarną. Na przykład, babka ziemniaczana, znana również jako kartoflak, jest potrawą, która łączy w sobie wpływy białoruskie i polskie. To proste danie, składające się z tartych ziemniaków, cebuli i boczku, zapieczone w piecu, zyskało ogromną popularność dzięki swojemu bogatemu smakowi i sycącej naturze.

W kuchni podlaskiej ogromną rolę odgrywają również dzikie rośliny i grzyby, które można znaleźć w pobliskich lasach. Mieszkańcy od pokoleń zbierają jagody, maliny, borówki i grzyby, które stanowią podstawę wielu tradycyjnych potraw i ciast. Sosy grzybowe, nalewki z jagód czy dżemy z dzikich owoców to tylko niektóre z przysmaków, które można znaleźć na podlaskich stołach. Dodatkowo, stosowanie lokalnych ziół i przypraw, takich jak czosnek niedźwiedzi, koper czy majeranek, nadaje potrawom niepowtarzalny aromat i smak.

Delikatne mięso

Mięso również odgrywa kluczową rolę w kuchni podlaskiej. Tradycyjne wędliny, kiełbasy, boczek czy kaszanka są wytwarzane według starych receptur, które wymagają czasu i precyzji. Wędzenie na dymie z drzew owocowych nadaje mięsom niepowtarzalny smak, a proces dojrzewania sprawia, że stają się one niezwykle aromatyczne i delikatne. Szczególną dumą regionu są sery korycińskie, które produkowane są z mleka krowiego, a ich unikalny smak zawdzięczają zarówno lokalnym ziołom, jak i unikalnym metodom produkcji.

Podlasie to również miejsce, gdzie tradycja spotyka się z nowoczesnością. Coraz więcej młodych kucharzy eksperymentuje z tradycyjnymi przepisami, wprowadzając do nich nowoczesne techniki kulinarne i składniki. Dlatego możemy napotkać wiele wariantów babki ziemniaczanej czy kartaczy.

Kuchnia naszego regionu to prawdziwa podróż w czasie i przestrzeni, gdzie każdy posiłek opowiada historię. Smaki, które można tu znaleźć, są efektem wielowiekowego dziedzictwa, miłości do natury i szacunku dla tradycji. To, co sprawia, że kuchnia jest tak wyjątkowa, to nie tylko różnorodność składników i potraw, ale przede wszystkim pasja i serce, które mieszkańcy wkładają w każde przygotowywane danie. Każdy, kto odwiedzi Podlasie i spróbuje lokalnych specjałów, z pewnością zrozumie, co sprawia, że nasza kuchnia jest tak wyjątkowa i dlaczego warto do niej wracać.

Featured Video Play Icon

Podlaskie lato młodymi ziemniakami stoi. Co z nich zrobić?

Ziemniaki to na Podlasiu temat bardzo wdzięczny, gdyż kuchnia regionalna bardzo mocno o nie się opiera. Tłumy turystów przyjeżdżają, by zasmakować babki ziemniaczanej, kartaczy czy placków ziemniaczanych. Bo nawet jeżeli jakieś potrawy znają ze swoich regionów, to u nas i tak smakują wyjątkowo. A to dlatego, że na walory smakowe wpływa wiele czynników. Na przykład jakość ziemi uprawnej, intensywność nawożenia, położenie gruntów względem innych obiektów „cywilizacyjnych”.

Oczywiście nie można też zapominać o świeżym powietrzu i jakości wody. I tak ziemniaki pochodzące z upraw w rolnictwie wielkoobszarowych, komercyjnym, zarządzanym mechanicznie przez korporacje, trafiające do marketów nie mogą równać się w smaku z tymi, które wyrosły w małym gospodarstwie na podlaskiej ziemi, daleko od cywilizacji, przy czystych wodach gruntowych i dobrym powietrzu, a także przy bardzo słabym nawożeniu. Smak takiego ziemniaka jest wyraźny i rozbudza kubki smakowe.

Dlatego teraz, gdy mamy pełnie lata, z młodych ziemniaczków z podlaskiego pola można czynić prawdziwe cuda. Oprócz wspomnianych placków czy babki ziemniaczanej, które smakują bosko, można tez pokusić się też na ziemniaczane danie z pieczarkami. Do tego samodzielnie uprawiane cebula, koper, czosnek i pietruszka dodadzą ogromnej intensywności smaku. Każdy kęs będzie wyśmienity. A jak wykonać takie danie? Zobaczycie na filmie powyżej.

Odzyskanie niepodległości nic nie dało. Do Białegostoku można było tylko z przepustką.

Odzyskanie niepodległości nic nie dało. Do Białegostoku można było tylko z przepustką.

Wszyscy pasjonaci regionalnej historii znają doskonale datę 19 lutego 1919 roku. Bowiem wtedy to Białystok odzyskał niepodległość – stając się częścią Polski. Czyli było to 3 miesiące później niż reszta kraju, gdzie formalnie za datę odzyskania niepodległości uznaje się 11 listopada 1918 roku. Mało jednak kto wie, że w lipcu 1919 roku nadal było przejście graniczne ustawione na rzece Narew. Tak – wewnątrz Polski. Żeby pojechać do Białegostoku, Sokółki czy Bielska Podlaskiego trzeba było mieć przepustkę.

Jako, że 2024 rok jest w Białymstoku rokiem ks. Stanisława Hałko, to warto przypomnieć tu jego postać. Gdyby nie to, że bardzo wpływowa postać w naszym regionie, kto wie ile jeszcze czasu ówcześni białostoczanie musieliby się czuć jak obywatele drugiej kategorii. Wspomniany duchowny przyjechał do Białegostoku po ukończeniu studiów filozoficznych w Austrii w 1913 roku. Zatem, gdy jeszcze Polski nie było na mapie.

W sierpniu 1915 r. Białystok został zajęty przez Niemców (trwała I Wojna Światowa). Społeczeństwo założyło w tym czasie Towarzystwo Pomocy Szkołom Polskim i zaczęło organizować polskie szkoły. Na kierownika i organizatora szkoły średniej wybrano ks. dr Hałkę, który natychmiast przystąpił do organizowania szkoły otworzył Polskie Gimnazjum Realne w gmachu przy ul. Warszawskiej 63 – na drugim piętrze. Parter i pierwsze piętro zajmowało bowiem gimnazjum niemieckie. Ks. Hałko został pierwszym dyrektorem Polskiego Gimnazjum. Były klasy męskie i żeńskie. Oprócz tego realizowano w tej szkole wychowanie patriotyczne oraz promowano harcerstwo. I najprawdopodobniej za tę działalność patriotyczną ks. Hałko został aresztowany. Najpierw trzymano go w więzieniu w Białymstoku, a później wywieziono do jenieckich obozów internowania.

Po 11 listopada 1918 roku najbliższej wiosny odbyły się wybory do Sejmu Ustawodawczego odrodzonej Polski. Ks. Hałko został wybrany na posła w okręgu nr 33 (powiaty białostocki i sokólski). Bardzo leżały mu na sercu sprawy ziem wschodnich oraz oświaty. I jednym z palących problemów były wspomniane przepustki. Gdy w całym kraju normalnie funkcjonowała już administracja państwowa, to Białostocczyznę podporządkowano Zarządowi Wojskowemu Ziem Wschodnich i Generalnemu Komisarzowi Cywilnemu przy Zarządzie Wojskowym Ziem Wschodnich. A to wywołało sprzeciw społeczeństwa. 37 tys. osób podpisało rezolucję wzywającą Sejm do pełnoprawnego włączenia administracyjnego Ziemi Białostockiej do terytorium Polski.

ks. Stanisław Hałko

Być może zastanawiacie się dlaczego właściwie Ziemia Białostocka była oddzielona granicą od reszty. Otóż granicę 20 km od Białegostoku ustawiły okupacyjne wojska niemieckie. Przejście to dotrwało do czasów, gdy Polska odzyskała niepodległość i zaczynała normalnie funkcjonować. Warto jednak przypomnieć sobie, że II Rzeczypospolita była krajem nacjonalistycznym (co w świeżo odzyskanym kraju jest procesem zrozumiałym). Dlatego niechęć u nowych władz budzili obywatele, którzy nie mieli polskiej narodowości. A tak się składa, że Ziemia Białostocka w zdecydowanej większości była zamieszkiwana przez Żydów.

Ks. Stanisław Hałko argumentował jednak przed Sejmem, że w wyborach do Sejmu w regionie była bardzo wysoka frekwencja (79 proc.), zaś zdecydowana większość Żydów doskonale mówi po polsku. To też ostatecznie sprawa została załatwiona pozytywnie. Dzięki wykonanej pracy na tą rzecz ks. Hałko, Sejm przystąpił do pracy i 2 sierpnia 1919 roku przyjął ustawę o powstaniu województwa białostockiego.

Podlaski Szlak Bociani. To najlepsza trasa do zwiedzania regionu!

Podlaski Szlak Bociani. To najlepsza trasa do zwiedzania regionu!

Są miejsca na mapie, gdzie natura i człowiek harmonijnie splatają swoje losy, tworząc niezapomniane historie. Podlaski Szlak Bociani to właśnie takie miejsce, magiczna trasa rozciągająca się na 412 kilometrów przez serce Podlasia, oferująca nie tylko widoki, ale i niezliczone opowieści czekające na odkrycie. Podlaski Szlak Bociani to więcej niż trasa rowerowa lub samochodowa. To podróż przez serce natury i kultury, gdzie każdy kilometr to nowa historia, a każdy krok to odkrycie. To miejsce, gdzie bociany, symbol Podlasia, towarzyszą nam na każdym kroku, przypominając o pięknie i magii tego niezwykłego regionu.

Nasza podróż zaczyna się w sercu pradawnej Puszczy Białowieskiej, w Białowieży, gdzie szlak bierze swój początek. To miejsce, gdzie czas zdaje się stać w miejscu, a szelest liści i śpiew ptaków przenoszą nas w inną epokę. Wędrujemy przez pałacowy park, gdzie przyroda splata się z historią, a drewniane domy opowiadają szeptem swoje tajemnice. Opuszczając Białowieżę, ruszamy w kierunku Narewki, gdzie drewniane cerkwie i kolorowe murale przywołują atmosferę dawnych lat. Wchodząc na teren prawosławnej pustelni w Odrynkach, czujemy duchowy spokój miejsca, odciętego od świata meandrującymi wodami Narwi. Kraina Otwartych Okiennic wita nas barwami i wzorami, które zdobią drewniane domy Trześcianki, Puchłów i Ciełuszek. Tu, w sercu tradycji, każde otwarte okno to zaproszenie do świata gościnnych ludzi i ich bogatej kultury.

Przemierzając Narwiański Park Narodowy, zatrzymujemy się na chwilę przy malowniczych rozlewiskach, gdzie kładki w Śliwnie i Waniewie oraz pychówki w Kurowie stają się naszym mostem do nowych przygód. A Tykocin, z jego żydowską historią, wita nas synagogą i renesansowym zamkiem, skrywając opowieści minionych wieków. W Biebrzańskim Parku Narodowym, na carskiej drodze, obserwujemy ptaki z wież widokowych i podziwiamy dziką przyrodę. Osowiec-Twierdza i Goniądz to kolejne punkty na naszej mapie, gdzie historia splata się z naturą, a widoki na biebrzańskie bagna zapierają dech w piersiach.

Wjeżdżając w Puszczę Augustowską, czujemy moc natury, która towarzyszy nam aż do Wigierskiego Parku Narodowego. Kanał Augustowski z jego zabytkowymi śluzami i klasztor pokamedulski w Wigrach to miejsca, gdzie czas zdaje się płynąć wolniej, a my chłoniemy każdą chwilę. Suwalszczyzna, z jej polodowcowymi krajobrazami, to nasz ostatni przystanek. Pagórki, jeziora i szutrowe drogi prowadzą nas do Suwalskiego Parku Krajobrazowego, gdzie Cisowa Góra i jezioro Hańcza ukazują piękno natury w najczystszej formie.

Podlaski Szlak Bociani kończy się w Stańczykach, gdzie majestatyczne mosty nad rzeką tworzą niezwykłą panoramę. To tutaj, na skraju Suwalszczyzny, nasza wędrówka dobiega końca, ale opowieści i wspomnienia, które zbieraliśmy po drodze, pozostaną z nami na zawsze.

Featured Video Play Icon

Podlaskie żniwa. Ten film jest pełen uroku, bo jest „po svojomu”.

Wśród falujących morzem kłosów, gdzie horyzont zlewa się z błękitem nieba, rodzi się podlaska opowieść. To czas żniw, gdy ziemia oddaje swoje złote skarby, a rolnik, niczym dawne legendy, zbiera plony z szacunkiem i dumą. Słońce, jak matka ciepłym uśmiechem, rozpieszcza łany pszenicy, żyta i owsa. Każdy dzień to niekończąca się symfonia natury, pełna dźwięków szelestu liści, śpiewu ptaków i melodyjnych odgłosów pracujących rąk i maszyn. Ziemia Podlasia, bogata w historię i tradycję, staje się tłem dla tego odwiecznego rytuału.

Wieczorny wiatr niesie zapach świeżo skoszonych zbóż, mieszając go z wonią ziemi i letnich kwiatów. Pola, niczym złote płótna, malowane są promieniami zachodzącego słońca. Cisza, przerywana tylko odgłosami pracy, przynosi spokój, jakby czas zatrzymał się w tym magicznym momencie. Ludzie Podlasia, z twarzami opalonymi słońcem, z dłońmi twardymi jak kora starych drzew, przekazują sobie wiedzę z pokolenia na pokolenie. Każdy gest, każdy ruch sierpa i kosa, to wyraz szacunku dla przodków, którzy przed nimi uprawiali tę ziemię. Teraz tylko symbolicznie, bo już od dawna w żniwach wyręczają człowieka maszyny. Ale w oczach rolnika nadal odbija się mądrość natury, a w sercach – głęboka więź z ojczyzną.

Podlaskie żniwa to nie tylko czas zbiorów, ale i święto życia. To pieśń o harmonii człowieka z przyrodą, o miłości do ziemi, która daje chleb i poczucie przynależności. To czas, gdy każdy dzień przynosi nowe wyzwania, ale i nowe powody do radości. W blasku wschodzącego słońca, rolnik znów staje na skraju pola, gotów do pracy, z wdzięcznością spoglądając na złote łany. W sercu nosi nadzieję, że kolejne żniwa będą równie obfite, a Podlasie zawsze będzie tą krainą, gdzie ziemia i człowiek żyją w zgodzie, spleceni w wiecznym tańcu natury.

Kraina Otwartych Okiennic to nie tylko 3 miejscowości, a 100 km trasy!

Kraina Otwartych Okiennic to nie tylko 3 miejscowości, a 100 km trasy!

Niemalże każdy przewodnik turystyczny mówiący o Krainie Otwartych Okiennic skupia się wyłącznie na trzech miejscowościach – Trześcianka, Soce i Puchły. Jeżeli posiedzimy na wiejskiej ławce w którejś z miejscowości, to zobaczymy jak wiele turystów przez nie się przewija. Rowerzyści, samochody osobowe, kampery – to wszystko nieustannie się pojawia we wsiach. Tymczasem Kraina Otwartych Okiennic to większy obszar.

Dziś jeżeli budujemy dom, to albo zamawiamy projekt u architekta albo kupujemy gotowy, powielając budynek jak z szablonu. Dlatego jadąc przez przedmieścia Białegostoku czy innych większych miast możemy zauważyć ogromną różnorodność architektoniczną całego obszaru. W czasach, gdy powstawały dawne wioski, wszystkie domy budowano identycznie. Wynikało to przede wszystkim z braku wyboru. Na danym obszarze była dostępna jedna osoba, która miała wiedzę architektoniczną i wszyscy w oparciu o ten jeden wzór budowali. Dlatego jeżeli byście jeździli po Podlaskiem od wsi do wsi, to po architekturze doskonale byście zauważyli jak zmieniacie subregiony. Na północy województwa, gdzie były wpływy pruskie – jest zupełnie inne budownictwo, a na południu i wschodzie gdzie były wpływy rosyjskie jeszcze inne, a na zachodzie gdzie były wpływy mieszane także inne.

Dlatego to nie jest tak, że tylko w trzech miejscowościach zbudowano domy w określonym wzorze. Zbudowano je w znacznie większej liczbie wsi. My na poniższej mapie zaznaczyliśmy dla Was 19 takich miejscowości a i tak lista może być znacznie dłuższa, bo w dalszych obszarach nadal możemy napotkać domy z pięknymi okiennicami i ornamentami, ale znacznie rzadziej. Dlatego jeżeli chcielibyście wybrać się na zwiedzanie Krainy Otwartych Okiennic – zacznijcie w Narwi, a następnie jedźcie do Doktorc, by następnie wrócić do Narwi inną drogą. Jedna droga będzie po północnej stronie rzeki Narew, druga po południowej.

Featured Video Play Icon

Obłędne widoki, klimat jak w bajce. Oto podlaska wieś Koźliki.

Kto by się spodziewał, że niepozorna wieś Koźliki kryje w sobie tyle piękna wiosną. Pomiędzy Zabłudowem a Bielskiem Podlaskim położonych jest wiele wsi pomiędzy rozlewiskami Narwi. Widać to szczególnie wiosną, gdy cały obszar od nadmiaru wody zamienia się w przepiękną, bajkową krainę. Jeszcze kolorowe chaty z charakterystycznymi ornamentami i otwartymi okiennicami robią efekt „wow” podwójnie. Z miejsca można się zakochać.

Mało kto wie, ale w Koźlikach oprócz tych pięknych widoków znajduje się także skansen. Niepozorny drewniany budynek z wiatrakiem, ruską banią, stajnią, stodołą, spichlerzem i pomostem nad Narew dla kajaków to doskonałe miejsce, by sobie miło spędzić czas w ciszy i spokoju z dala od miejskiego zgiełku. Jest tam również miejsce na ognisko. Na miejscu jest także łódź pychówka. Sam skansem położony jest dokładnie 1 km od Koźlików. Obok zagrody przebiegają wytyczone szlaki piesze, rowerowe i konne, a rzeka Narew jest szlakiem kajakowym.

Warto wiedzieć, że w pobliżu Koźlik znajduje się także inna wieś o takiej samej nazwie, która jest bliżej Zabłudowa, gdzie jednak nie ma rzeki i rozlewisk. Zatem lepiej sprawdźcie w nawigacji czy jedziecie na pewno tam gdzie chcecie dojechać. Na Podlasiu, pośród setek maleńkich magicznych wsi łatwo się zagubić.

Featured Video Play Icon

Podlaski Szlak Bociani dla wytrawnych rowerzystów. Po drodze same podlaskie perełki.

Podlaski Szlak Bociani to szlak rowerowy o długości 449 km. Podczas trasy rowerzyści pokonają aż 4710 m podjazdów i 4688 m zjazdów. Najwyższy punkt szlaku jest na wysokości 270.0 m n.p.m. Dlatego jeżeli kochacie zwiedzać jednośladem to jest to dla Was wspaniałą przygoda na kilka dni. Pierwszy dogodny moment już się zbliża. Tegoroczna majówka zaczyna się w środku tygodnia, a zatem wystarczy odpowiednio zaplanować urlop i można będzie całe 9 dni odpoczywać.

A że niektórzy odpoczywają aktywnie, to właśnie dla nich jest proponowany Podlaski Szlak Bociani. Jego trasa zaczyna się tuż za granicą województwa w Stańczykach, gdzie możecie podziwiać dawne kolejowe, wysokie akwedukty. Na miejsce prowadzi cudowna, długa aleja z drzewami po obu stronach. Kolejny punkt wycieczki to Bachanowo już w Podlaskiem na Suwalszczyźnie. Ta miejscowość słynie z głazowiska, które są pamiątką po lądolodzie sprzed dziesiątek tysięcy lat. Później na trasie będziemy mijać Wodziłki, gdzie znajduje się wyjątkowa świątynia zwana Molenną. Należy do wiernych Wschodniego Kościoła Staroobrzędowego.

Kolejny punkt to Wigierski Park Narodowy z klasztorem. Tego miejsca specjalnie przedstawiać nie trzeba. Dodajmy tylko, że to dobre miejsce by odpocząć po zwiedzaniu pierwszego dnia. Wyśpimy się we wspaniałych okolicznościach przyrody, to też dobrze podjemy na kolejny dzień podróży.

Następny dzień zaczynamy od dojechania do Rudawki. To miejsce wyjątkowo podwójnie. Raz, że znajduje się tam początek polskiej części Kanału Augustowskiego, a dwa że przez sytuacje na granicy i stan wyjątkowy nie było można tam się dostać. W kolejnym miejscu przywita nas wielkie jajo stojące na jednym z rond. Mowa tu oczywiście o Lipsku. To także początek pięknej trasy po Biebrzańskim Parku Narodowym. Po drodze czeka nas jazda wzdłuż rzeki, przyrodnicze cuda, twierdza, bunkry i carski trakt – czyli bardzo długa, prosta droga przez las. Kto wie, może po drodze napotkacie łosie. Trasa będzie wyjątkowo długa, więc po drodze możecie zaplanować nocleg.

Kolejny etap podróży to już droga nad Narwiański Park Narodowy. Pierwszy punkt to Tykocin, gdzie czeka na Was wiele atrakcji. Będziecie mogli spacerować po rynku, a także ścieżką wokół rzeki. Do tego zobaczycie wyjątkowy barokowy kościół, synagogę czy zamek. A następnie będziecie mogli wybrać się w dalszą drogę. Konkretnie to do Kurowa. Jest to siedziba Narwiańskiego Parku Narodowego, gdzie znajduje się ośrodek edukacji oraz kładka. Nieopodal znajduje się kolejna kładka – bardziej znana. Prowadząca z Waniewa do Śliwna. Po drodze będziecie mogli przeprowadzić się aż 4 platformami nad rozlewiskami rzeki. Ostatecznie, by kontynuować szlak – trzeba będzie wrócić do Waniewa.

Następny punkt, gdzie po raz kolejny będziecie myśleć o noclegu to Suraż. Jedno z najmniejszych miast w Polsce. Gdy się solidnie wyśpicie, to czeka Was kolejny wspaniały dzień podróży. Dla poczucia klimatu możecie przeczytać lub obejrzeć Konopielkę. Bo będziecie jechać przez słynne z powieści „Taplary”, czyli wsie położone przy Narwi. Kolejny przystanek to Kraina Otwartych Okiennic. Ciełuszki, Trześcianka, Soce, Puchły. W tej ostatniej znajduje się znana i podziwiana niebieska cerkiew. Prawdziwe cudo architektoniczne.

W kolejnym kroku możecie jechać zgodnie ze szlakiem albo zboczyć z trasy nad Zalew Siemianówka. Aczkolwiek, naszym zdaniem nie warto. Poza tym że to wielki zbiornik wodny, gdzie wiosną można napotkać wiele ptaków, to nie ma tam nic więcej interesującego. Za to ciekawie będzie w Puszczy Białowieskiej. Bo to właśnie przez jej serce dojedziecie do końca szlaku czyli do samej Białowieży. To królestwo żubra i babki ziemniaczanej. Akurat by odpocząć i nabrać sił na powrót. Jeżeli przyjechaliście rowery pociągiem, to najbliższa stacja znajduje się w Hajnówce. Dojedziecie tam także leśną ścieżką.

Featured Video Play Icon

Po tym filmie można się zakochać z Podlasiu! Koniecznie zobacz Tryptyk.

W sercu wschodniej Polski, gdzie nieskażona natura łączy się z bogactwem kulturowym, narodził się projekt, który przenosi widzów w niezwykłą podróż przez Podlasie. „Tryptyk Podlaski” to trzyczęściowe dzieło, które oferuje nie tylko wizualne, ale i muzyczne doznania, prowadząc nas przez malownicze zakątki regionu w towarzystwie żubra – Króla Puszczy.

Film zabiera nas w głąb lasów pierwotnych, gdzie czas wydaje się płynąć inaczej, a natura rządzi niepodzielnie. Dzięki wyjątkowym ujęciom Pawła Jankowskiego i Zdzisława Folgi odkrywamy ukryte zakamarki tych dzikich ostępów, przemierzając ścieżki niezbadane przez większość z nas. Obecność Króla Puszczy, symbolicznej postaci oprowadzającej widza, dodaje podróży tajemniczości i głębi. Dzieło ukazuje także podróż wzdłuż najpiękniejszych rzek Podlasia. To tu, na brzegach krystalicznie czystych wód, można doświadczyć harmonii i spokoju, które są tak charakterystyczne dla naszego regionu. Film ukazuje nie tylko naturalne piękno rzek, ale także żyjące w ich pobliżu społeczności ptaków i zwierząt, które od pokoleń czerpią z nich życie i inspirację. „Tryptyk Podlaski” to także wizyta w malowniczych miejscach regionu wschodniego, gdzie tradycja i zwyczaje jeszcze mają się dobrze. To podróż przez miejsca, które mogą zaskoczyć niejednego podróżnika swoją unikalnością i urodą. Zaciszne wioski, kolorowe domy, wyjątkowa atmosfera. Każdy znajdzie tu coś dla siebie.

„Tryptyk Podlaski” to nie tylko film – to uczta dla zmysłów, która pozwala zanurzyć się w niezwykłości Podlasia bez wychodzenia z domu. Dzieło to, zrealizowane z pasją i wielką dbałością o szczegóły, można traktować jak wizytówkę regionu, która przyciąga do niego turystów z całego świata, spragnionych autentycznych wrażeń i bliskości z naturą.

Pierwsze bociany przyleciały na Podlasie!

Pierwsze bociany przyleciały na Podlasie!

Bocian, patrz, bocian! Jesteśmy uratowani, jak on żyję to znaczy, że my też możemy. – Każdy, kto oglądał kultową Seksmisję na pewno sobie ten tekst przypomina, gdy tylko po zimie pojawiają sie bociany. Dlatego możemy tak zakrzyknąć również w 2024 roku. Oto oficjalnie możemy ogłosić, że bociany wróciły z ciepłych krajów!

Nasze piękne ptaki zaobserwowano w Proniewiczach pod Bielskiem Podlaskim, Juchnowcu Kościelnym i w okolicach Łomży. Ornitolodzy zauważyli, że ptaki przyleciały około 2 tygodni wcześniej niż zwykle. Na szczęście jest już na tyle dużo pożywienia, że sobie poradzą. Szkoda tylko, że nie ma jeszcze zbyt ładnej pogody. Bociany na zimę odlatują nad jeziora afrykańskie. Niektóre lecą jeszcze dalej – wybierając dorzecze Kongo i dorzecza Zabezi i Limpopo. Niektóre dolatują nawet do RPA. Tutaj wszystko zależy od wiatru.

Dlaczego więc bociany wracają do Polski? Odpowiedź jest bardzo prosta. Bo są łasuchami. W czasie, gdy jest u nas wiosna i lato, to w Afryce rozpoczyna się pora sucha, co utrudnia zdobycie pożywienia. Zaś w Polsce w tym czasie jak w stołówce. Dlatego też to u nas bociany się rozmnażają, bo dzięki łatwemu zdobywaniu pożywienia bez problemu mogą wykarmić młode. Wbrew pozorom bociany nie jedzą samych żab (nie są przecież Francuzami tylko Polakami), tylko owady i mięso. Dlatego w menu każdego ptaka są pasikoniki, dżdżownice, ślimaki, gryzonie, małe ryby, żaby, węże, krety, łasicie, gronostaje, a nawet pisklęta ptaków i młode zające!

Co 4 bocian na świecie to Polak. Ptak w naszych warunkach przyrodniczych ma wielki wybór jeżeli chodzi o pożywienie. Tylko się cieszyć, że boćki mają się u nas dobrze.

Robi się ciepło. Uwaga na kleszcze w lasach!

Robi się ciepło. Uwaga na kleszcze w lasach!

Wystarczy kilka stopni na plusie, by uaktywniły się kleszcze. Szczególnie muszą o tym myśleć ci, którzy kochają chodzić po lasach. Dodatkowo czujni powinni być właściciele psów. Wspólny spacer powinien zakończyć się sprawdzeniem, czy nie ma intruza.

Najbardziej powinniśmy się obawiać kleszczowego zapalenia mózgu i opon mózgowo rdzeniowych. Tydzień po ukłuciu kleszcza może wystąpić gorączka. Jeżeli organizm sam sobie nie poradzi z wirusem, wtedy może dojść do zaburzeń neurologicznych. Cechą charakterystyczną ukłucia jest pojawienie się rozszerzającego rumienia. Podlaskie jest na pierwszym miejscu w Polsce pod względem zapadalności na kleszczowe zapalenie mózgu i boreliozę.

Jak postępować, gdy złapiemy kleszcza? Przede wszystkim niczym nie smarować. Kleszcza należy usunąć. Można zgłosić się do apteki po specjalny przyrząd do tego. Gdy w taki się zaopatrzymy możemy go wyssać albo schwytać jak najbliżej skóry i wyciągnąć. Należy jednak pamiętać – gdy kleszcz napił się już krwi, to jest ona zainfekowana. Wciśnięcie brzucha owada z krwią spowoduje, że wpuścimy do swego organizmu zainfekowaną krew. Dlatego też najlepiej wtedy zgłosić się do lekarza.

Gdy uda się pozbyć intruza, to starannie dezynfekujemy miejsce i myjemy też ręce. Warto też żeby obejrzał nas lekarz, gdy już kleszcza się pozbędziemy. Pamiętajmy jednak, żeby nie odmawiać sobie przyjemności chodzenia po lesie z powodu kleszczy. Te występują wyłącznie na roślinach niskich i liściastych. Dlatego może się zdarzyć, że kleszcze zadomowią się też na łąkach i ogrodach. Jak magnes działają na kleszcze paprocie, mszaki, wysokie trawy, leszczyny, jeżyny, czarny bez, gęste krzewy. Jeżeli chcecie mieć pewność, że kleszczy nie spotkanie to spędzajcie czas wśród takich roślin jak kocimiętka, lawenda, rozmaryn, tymianek, czosnek, eukaliptus, mięta, pelargonie, piołuny, aksamitki.

Featured Video Play Icon

Niesamowite rozlewiska w Ploskach! Czegoś takiego dawno tam nie było.

Każdy, kto regularnie jeździ krajową 19 z Białegostoku do Bielska Podlaskiego (lub odwrotnie) mija przepiękny, zabytkowy most w Ploskach. W tym roku, pierwszy raz od wielu lat z jego okolicy można podziwiać nie tylko małe koryto rzeki Narew, ale także ogromne rozlewiska. Nasza podlaska rzeka jest obecnie szeroka niczym Wisła! To wszystko jest możliwe dzięki obfitej w deszcz i śnieg zimie. Jeżeli pogoda dopisze, to lato będzie naprawdę przepiękne!

Najpierw wiosna delikatnie wprowadzi nas w kolory, bo zaroi się od pęków kwiatów, a także żółtych mleczy. Lato, gdy nie ma suszy prezentuje się także bajkowo. Wszędzie jest zielono, kwiaty są w pełnym rozkwicie, a słońce oświetla wszystko dokładnie. Zatem nawet jak po wiośnie znikną rozlewiska, miejsce, które widzicie na powyższym filmie będzie nadal przepiękne. To, co jest obecnie żółte i suche ustąpi na rzecz świeżych i zielonych pędów. Będzie można godzinami spędzać czas wpatrując się w spokojnie płynącą rzekę.

Teraz, gdy są rozlewiska – warto zwiedzać rzekę w różnych miejscach – od powiatu hajnowskiego po łomżyński. Nie brakuje rozlewisk nigdzie. Oprócz Plosek, najciekawiej prezentują się obecnie w Tykocinie, Strękowej Górze czy Grądach-Woniecko. Warto też odwiedzić Narwiański Park Narodowy z jego miejscowościami – Waniewo, Śliwno, Kurowo i Kruszewo.

Featured Video Play Icon

Co za piękne widoki! Bielsk Podlaski skąpany w rozlewiskach.

Bielsk Podlaski, malownicze miasteczko położone w sercu Podlasia, przez wielu turystów jest pomijane na rzecz Hajnówki i Białowieży. Tymczasem zwiedzanie go razem z tymi dwoma – daje świetny efekt. Bo oto na południowym wschodnie województwa mamy same przyrodnicze perły, piękną drewnianą architekturę oraz wyjątkowych ludzi, z którymi można zarówno porozmawiać „po swojomu” jak i po białorusku, co jest ewenementem bo nawet na Białorusi ten język zanika na rzecz rosyjskiego.

Przedwiosenna aura sprawia, że krajobrazy wokół Bielska Podlaskiego nabierają wyjątkowego uroku, a rozlewiska rzeki Białej przemieniają okolicę w prawdziwy raj dla obserwatorów ptaków i zwolenników spokojnego wypoczynku na łonie natury. Rozlewiska rzeki Białej, które w okresie wiosennym po dobrej zimie rozlewają się na szerokie obszary, tworzą naturalne labirynty wodne, kusząc widokami miłośników pieszych wędrówek. Woda, zalewając okoliczne łąki, tworzy idealne warunki dla wielu gatunków ptaków, które tu przylatują, aby odpocząć i zbudować gniazda. Tereny te, bogate w różnorodność biologiczną, są nie tylko wspaniałym miejscem do obserwacji fauny i flory, ale również stanowią oazę spokoju i relaksu.

W najbliższym czasie czeka nas też kolejny spektakl. Wiosna to także czas, gdy przyroda obudzi się do życia z zimowego snu, a Bielsk Podlaski i jego okolice zaprezentują się z tej okazji w pełnej krasie. Drzewa i krzewy ozdobią się młodymi, soczysto zielonymi liśćmi, a łąki pokryją się kolorowym dywanem kwiatów. Rzeka Biała, zasilana wiosennymi roztopami, wzbogaci krajobraz o dynamiczny element, dodając scenerii żywiołowości. Będzie przyjemnie ciepło, kolorowo i radośnie od śpiewu ptaków.

Featured Video Play Icon

To dzikie tereny Górnej Narwi. Mieszkają tu tylko nieliczni.

Pewnie wiele razy przejeżdżaliście przez tą miejscowość, nawet nie wiedząc jak piękna i dzika to okolica. Koźliki to jeden z wielu punktów na mapie prowadzący z Zabłudowa do Bielska Podlaskiego. Miejscowość położona jest niedaleko za Rybołami w Dolinie Górnej Narwi. Żyją tam półdzikie konie, czerwone krowy będące gatunkiem w odbudowie (w rolnictwie zanikła na rzecz bardziej wydajnych) oraz takie ptaki jak czajki, rycyki, dubelty i krwawodzioby. Warto tam się wybrać zwiedzając wschodnią Białostocczyznę.

Teraz, gdy jest zima możemy obserwować tam przepiękne rozlewiska. Szczególnie, że nie brakowało śniegu, więc poziomy rzek są naprawdę wysokie. A to wszystko wkrótce przyciągnie mnóstwo ptaków, gdy tylko zrobi się cieplej. Pierwsze już na Podlasie przylatują z dalekich, ciepłych krajów. Zarówno w Dolinie Górnej Narwi jak i w wielu innych miejscach – takich jak Biebrzański Park Narodowy czy Narwiański Park Narodowy – będziemy mogli każdego poranka obserwować niesamowite widowisko.

Promienie słoneczne będą nie tylko nagrzewać otoczenie, ale też nadawać mu przepięknych barw. Na dzikich terenach, gdzie nie ma hałasu miejskiego zgiełku będziemy słyszeć tylko naturę. Nie zabraknie kukania kukułki, śpiewu słowików, trylu dzierlatki, klangoru żurawi, krzyku orlika czy klekotania bociana. Oprócz tego nie zabraknie też szumu wody i wiatru. Wystarczy ciepło się ubrać, wziąć podręczny, materiałowy fotel, rozsiąść się wygodnie patrzeć i słuchać.

Wiera Popławska – znana „Szeptucha z Orli” nie żyje

Wiera Popławska – znana „Szeptucha z Orli” nie żyje

Wiera Popławska, mieszkanka Orli, znana szerzej jako „Szeptucha z Orli”, a lokalnie jako „Pani Wala” nie żyje. Miała 98 lat.

Mimo szeroko rozwiniętej medycyny, nie brakowało ludzi, którzy w różnych sytuacjach wybierali się do Pani Wali po modlitwę oraz inne niekonwencjonalne metody uzdrawiania. Przyjeżdżali do Orli nie dlatego, że nie wierzyli w lekarza. Po prostu często znajdowali się w sytuacji, gdy medycyna już rozkładała ręce. Wiele osób zgłaszało się też bez problemów zdrowotnych, ale na przykład z duchowymi.

Rolą Pani Wali – czy też innych Szeptuch (bo to niejedyna w Podlaskiem) było za pomocą szeptu specjalnych formułek i modlitw – proszenie Boga o uzdrowienie. W Orli – przed Panią Wierą – Szeptuchą była jej matka Zofia. Bez wątpienia, w lokalnej społeczności, ale też i poza nią – Pani Wiera Popławska była osobą powszechnie znaną i szanowaną. Chodziła na nabożeństwa, póki zdrowie pozwalało. Śpiewała w chórze – jeszcze w okresie przedwojennym.

1 lutego odbędzie się Panichida – czyli żałobne nabożeństwo. W piątek – 2 lutego – o 8.30 odbędzie pogrzeb. Pani Wiera Popławska – spocznie na cmentarzu parafialnym w Orli w grobie przy swoim mężu. Rodzina zwróciła się do wszystkich, którzy będą uczestniczyć w pogrzebie, by zamiast kwiatów i wieńców – składano odiary do skarbonki. Zebrane pieniądze będą przekazane do monasteru żeńskiego w Zaleszanach na dokończenie budowy cerkwi św. wielkiej męczennicy Katarzyny i Męczenników Podlaskich.

Featured Video Play Icon

Piękne widoki na rzekach! Gdzie są najlepsze rozlewiska?

Obfita zima spowodowała, że rzeki wypełnione są wodą. To dobra informacja dla wszystkich, którzy chcą obserwować piękne widoki. W Podlaskiem utworzyły się rozlewiska. Szczególnie niesamowicie wygląda to tak, gdzie Biebrza łączy się z Narwią. Ale nie tylko tam jest pięknie. Warto zobaczyć też rozlewiska Narwi na południu województwa. Podobnie sprawa ma się z Bugiem – tam również jest na co popatrzeć.

Strękowa Góra, Ruś, Wizna, Grądy-Woniecko – to miejscowości, które warto odwiedzić – by spoglądać na pięknie widoki. Samo ujście Biebrzy do Narwi znajduje się w Kalinówce. W samej Wiźnie jest natomiast taras widokowy. Ciekawym miejscem jest też Osada Wydmowa. Jednak wszystkie z nich bije na głowę Grądy-Woniecko, gdzie będziemy mogli podziwiać rozlewiska z wąskiej drogi szutrowej – zalanej po obu stronach. Należy jednak pamiętać, by nie próbować wszędzie dojeżdżać samochodem, bo może o się skończyć zatopieniem go w grząskim gruncie. Zdecydowanie lepiej dojechać do jednego punktu (na przykład do miejscowości Ruś – która jest bezpośrednio przy drodze Łomża – Białystok), a dalej zwiedzać pieszo.

Rozlewiska przyciągają nie tylko ludzi, ale też ptaki. To doskonałe dla nich warunki. Rozlewiska są dla nich jak jedna, wielka stołówka. Toteż na Biebrzy, Narwi, ale też innych rozlewiskach będziemy mogli obserwować gatunki, które są tylko przelotem.

Featured Video Play Icon

Nadchodzi Szczodry Wieczór – na Podlasiu znów można świętować Nowy Rok!

Bielsk Podlaski, Hajnówka, Sokółka, Siemiatycze czy Białystok – to miejsca w województwie podlaskim, gdzie w nocy z 13 na 14 stycznia będzie można zobaczyć na niebie fajerwerki, bo bardzo wiele osób świętować będzie nadejście Nowego Roku. To prawosławni obchodzą święto według kalendarza juliańskiego. Szykuje się wiele małych imprez w regionie.

Warto nieco wspomnieć o samym kalendarzu juliańskim. Powstał on już w 45 r. p.n.e. jako odpowiedź na rozregulowany kalendarz księżycowy. Niestety i z nowym był problem, który wyszedł dopiero za jakiś czas. Rok w kalendarzu juliańskim trwał 365 dni, podzielonych na 12 miesięcy, z dodatkowym dniem co cztery lata, znanym jako rok przestępny. To wprowadzenie roku przestępnego było kluczowe dla utrzymania kalendarza w zgodności z rocznym cyklem słonecznym.

Mimo swojej innowacyjności, kalendarz juliański nie był doskonały. Miał niewielkie, ale kumulujące się błędy, ponieważ rok słoneczny jest nieco krótszy niż 365,25 dnia. Ponadto urzędnicy odpowiedzialni za pilnowanie lat przestępnych swoje obowiązki wykonywali na tyle niechlujnie, że w pewnym momencie i kalendarz juliański się rozregulował, przez co w przeciągu 36 lat zamiast 9 wtrącano do kalendarza 12 dni. Doszło też do zmian w liczbach dni w poszczególnych miesiącach. Pierwotnie piąty, szósty i siódmy miesiąc (dzisiaj ten same miesiące to siódmy, ósmy i dziewiąty) miały po 31 dni. Później doszło do zmian – na część cesarza Augusta zmieniono Sextilis na Augustus. W Polsce znany jako Sierpień. Wbrew powszechnym legendom – zarówno w poprzedniej nazwie jak i w nowej – ten miesiąc miał 31 dni, więc nie został wydłużony kosztem lutego, który od samego początku miał 28 dni, a w lata przestępne 29.

Problemem kalendarza juliańskiego było spóźnianie się o 1 dzień na 128 lat w stosunku co o słońca. Dlatego też powstał kalendarz gregoriański. Pomimo tej zmiany, kalendarz juliański nadal jest stosowany przez niektóre kościoły wschodnie oraz w różnych celach kulturowych i historycznych. Na Podlasiu nie ma problemu by stosować oba kalendarze – najpierw świętują Boże Narodzenie i Sylwestra katolicy (i wszyscy chętni), następnie te same święta obchodzą prawosławni. Boże Narodzenie już było, teraz czas na sylwester juliański czyli popularny Szczodry Wieczór lub Małanka.

W głośnikach będą królować takie zespoły jak Zorka, Prymaki, Time, Viesna, Czeremszyna, Kalinka, Pozytyw, Vieroza czy Ruch. Playlista do słuchania poniżej:

Featured Video Play Icon

Zimowa magia przyrody. Piękna aura jeszcze się utrzyma.

Za oknem panuje typowa zimowa sceneria i nic nie wskazuje na to, by w ciągu najbliższych dwóch miesięcy coś się zmieniło. Przymrozek skutecznie maluje drzewa na biało, a śnieg przykrywa ziemię miękką, cichą kołderką. Według prognoz, ta urokliwa aura zimy będzie trwać do końca lutego. Ale czy zastanawialiśmy się kiedyś, jak przyroda radzi sobie w tych mroźnych warunkach? Dlaczego zima jest tak istotna dla prawidłowego funkcjonowania kolejnych pór roku?

Lasy, które latem były pełne życia, w okresie zimy przekształcają się w miejsce spokoju i ciszy. Drzewa, które wiosną i latem dostarczały cieni i schronienia dla dzikiego życia, teraz odpoczywają. Liście opadły, a gałęzie pokryły się warstwą śniegu, co pomaga w ochronie przed mrozem. Drzewa ograniczają także utratę wody przez transpirację, co jest istotne w sezonie zimowym, kiedy dostęp do wody z deszczu jest ograniczony. Zima jest kluczowym okresem dla lasów, ponieważ pozwala na ich regenerację. Śnieg działa jako naturalna izolacja, chroniąc korzenie drzew i rośliny przed ekstremalnymi temperaturami. Głębszy pokład śniegu to także zasobnik wody, który zasili strumienie i rzeki w okresie wiosennego topnienia.

Rzeki, które płynęły dynamicznie latem, teraz w zimie ulegają przemianie. Przymrozek sprawia, że powierzchnia wód zamarza, tworząc magiczne krajobrazy lodowych formacji. To stanowi wyzwanie dla ryb i innych organizmów wodnych, ale także wpływa na ekosystem rzeczny. W okresie zimy ryby dostosowują się do warunków, zmniejszając swoją aktywność i obniżając metabolizm. Niektóre gatunki, takie jak pstrągi, szukają schronienia w głębszych i mniej zamrożonych miejscach rzeki. W miarę topnienia lodu wiosną, życie w rzekach budzi się do życia, a ryby wracają do aktywności.

Zima to dla dzikich zwierząt czas wyzwań i walki o przetrwanie. Niska temperatura i ograniczone źródła pożywienia sprawiają, że zwierzęta muszą być sprytne i oszczędne w zużyciu energii. Niektóre gatunki hibernują, co pozwala im przetrwać okresy, kiedy pożywienia jest niewiele. Ptaki migrują na cieplejsze tereny, gdzie mogą znaleźć dostęp do pożywienia. Inne zwierzęta, takie jak wilki czy jelenie, zmieniają swoje zwyczaje żerowania, przemieszczając się w poszukiwaniu młodych pędów drzew i innych roślin. Żubry można napotkać na polach rolników.

Featured Video Play Icon

Podlasie zimą. Zamarznięte piękno i dzikie zwierzęta na wyciągnięcie reki.

Zimowy krajobraz Podlasia to spektakularne połączenie surowego mrozu i niepowtarzalnego piękna. Kiedy termometry pokazują 20 stopni poniżej zera, natura przybiera zupełnie nową postać. Wszystko wokół zamienia się w krystaliczny świat, gdzie drzewa pokryte szronem tworzą bajkowe sceny, a pola i łąki zamieniają się w lśniące połacie śniegu.

Warunki zmuszają dzikie zwierzęta do zmiany swoich zachowań. Z lasów na otwarte przestrzenie wyłaniają się liczne gatunki zwierząt w poszukiwaniu pożywienia. Nie brakuje króla podlaskiej kniei – żubra. To idealny czas dla miłośników natury i fotografów, aby podziwiać te dzikie stworzenia w ich naturalnym środowisku. Rano, gdy słońce wschodzi, rozświetlając mroźne krajobrazy, można też zaobserwować sarny, jelenie czy dziki, które ostrożnie przemierzają śnieżne pola. Jeżeli będziemy mieli trochę szczęścia to napotkamy również wilki.

Jeżeli zdecydujemy się na wycieczkę, warto bardzo ciepło się ubrać. Podczas wyprawy w teren odpowiedni strój jest kluczowy. Blisko pól wieje wiatr, a gdy jesteśmy niedaleko rzeki, to zimno będzie spotęgowane od wilgoci. Aby cieszyć się pięknem zimowej przyrody bez ryzyka przemarznięcia, należy pamiętać o kilku warstwach ubioru. Przyda się bielizna termoaktywna, która odprowadzi wilgoć z ciała. Do tego izolująca swetrem czy polarem, a na na to jeszcze wodoodporna kurtka. Ważne jest też mieć czapkę, rękawicę, ciepłe zimowe i wodoodporne buty. Nie ma co też wzgardzać termosem z herbatą i czymś słodkim. Taka wyprawa energię i ciepło będzie z nas wysysać powoli, ale skutecznie. Mimo wszystko dla takich widoków jakie mamy – warto.

Featured Video Play Icon

Powstał nowy dokument historyczny. Śladami Powstania Styczniowego.

To gratka dla fanów lokalnej historii. Powstał film dokumentalny Śladami Powstania Styczniowego. W Polsce niestety dyskusje o historii są zdominowane przez wydarzenia II wojny światowej i w ostatnich latach też trochę mówi się o odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości. Tymczasem jest wiele ważnych wydarzeń poprzedzających wybuch I i II wojny światowej, dzięki której nasz znów ma swoje miejsce na mapie i jest podmiotem. Jednych z takich wydarzeń jest Powstanie Styczniowe. Szczególnie upamiętnianie w województwie podlaskim.

Powstanie Styczniowe z 1863 roku było przeciwko Imperium Rosyjskiemu, ogłoszone Manifestem 22 stycznia wydanym w Warszawie przez Tymczasowy Rząd Narodowy. Wybuchło 22 stycznia 1863 w Królestwie Polskim i 1 lutego 1863 na Litwie, trwało do jesieni 1864, zasięgiem objęło ziemie zaboru rosyjskiego, tj. Królestwo Polskie i ziemie zabrane, zyskując także szerokie poparcie wśród ludności litewskiej i częściowe pośród białoruskiej. Było największym i najdłużej trwającym polskim powstaniem narodowym, spotkało się z poparciem międzynarodowej opinii publicznej. Miało charakter wojny partyzanckiej, w której stoczono ok. 1200 bitew i potyczek. Przez oddziały powstania styczniowego przewinęło się około 200 tys. osób, zarówno z rodzin szlacheckich, jak też w mniejszym stopniu z chłopstwa i mieszczaństwa.

Pomimo klęski militarnej powstanie styczniowe osiągnęło część celów politycznych, zwłaszcza długofalowych, jakie stawiali sobie jego organizatorzy. Powstanie przyczyniło się do korzystniejszego niż w dwóch pozostałych zaborach i w etnicznej Rosji uwłaszczenia chłopów, zarówno w Królestwie, jak i na ziemiach zabranych. Konsekwencją był w końcowych trzech dekadach XIX wieku gwałtowny skok demograficzny, niemniej potężny wzrost produkcji przemysłowej, wzrost urbanizacji, podniesienie się stopy życiowej. Tym gospodarczym procesom towarzyszył bujny rozwój czasopiśmiennictwa, literatury pięknej, teatru, malarstwa. Na wsi zaczęło się szerzyć czytelnictwo polskie. W Królestwie Polskim nastąpił progres na drodze kapitalistycznego rozwoju. Zaś podstawową przesłanką tego rozwoju był radykalny charakter reformy uwłaszczeniowej ogłoszonej w 1864 roku.

Po upadku powstania znaczna część patriotów, w tym uczestników powstania zwróciła się ku pracy organicznej, zaś pamięć o powstańcach stała się ważnym motywem w literaturze (np. Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa, Stefan Żeromski) i malarstwie (min. Artur Grottger, Jan Matejko, Maksymilian Gierymski) oraz motywacją dla nowego pokolenia działaczy niepodległościowych (np. skupionych wokół Józefa Piłsudskiego).

Featured Video Play Icon

Czy znacie Pyszki? To wspaniały przysmak. Jak się go robi w Bielsku Podlaskim?

Pyszki to rodzaj drożdżowo-ziemniaczanych klusek autorstwa Pani Barbary Andrejuk. Pasję do gotowania dzieliła ona z pasją do muzyki, bowiem w 2015 roku – gdy odcinek powstawał należała do zespołu „Wasiloczki”. W 2023 roku nie możemy zweryfikować czy ta informacja jest nadal aktualna, ale wiemy na pewno, że przepis na Pyszki jest ciągle aktualny. Prócz Pani Barbary w filmie wystąpią również Pan Doroteusz Fionik oraz Tomasz Sulima, którzy opowiedzą o tradycjach i obrzędach „na Jurja”, a więc związanych z obchodami święta ku czci św. Jerzego. Dlaczego święto to było tak ważne dla rolników? Z czym obchodziło się żyto i co wypiekało z okazji tego święta? To wszystko w powyższym filmie.

Potrzebne składniki:

– mąka (pszenna, tortowa, przesiana)

– ugotowane i zmielone ziemniaki

– kwaśne mleko

– śmietana

– jaja

– masło

– drożdże rozprowadzone w mleku

– sól

 

Wiadomo już do kiedy powstanie Podlaska część Krajowej 19! Wyłoniono wykonawców.

Wiadomo już do kiedy powstanie Podlaska część Krajowej 19! Wyłoniono wykonawców.

Chińska firma Stecol, Unibep z Bielska Podlaskiego, a także Budimex z Warszawy – te firmy do 2028 roku (jeżeli nie będzie niespodzianek i trudności) stworzą ekspresową dziewiętnastkę w województwie podlaskim. O tej drodze mówiło się od bardzo dawna. Droga prowadzi z Kuźnicy (granica Polska-Białoruś) do granicy z województwem mazowieckim w miejscowości Turna Mała, a dalej przez Lublin, Rzeszów do granicy ze Słowacją. Jej stan – delikatnie mówiąc – nie jest zbyt dobry. Wąska, przepełniona  TIR-ami, niebezpieczna to zdecydowanie miejsce, które trzeba omijać – gdy tylko można. Nawet jadąc do Lublina – lepiej wybrać inną, dłuższą i bezpieczniejszą trasę.

Obecnie w budowie jest już odcinek Kuźnica – Sokółka. Jako, że granica jest zamknięta, to nie jest to zbyt kluczowa inwestycja, ale od czegoś trzeba było zacząć. Kolejny odcinek Sokółka – Czarna Białostocka stworzy chińska firma Stecol. Następnie 2 fragmenty trasy od Czarnej Białostockiej po Białystok, a dalej z Białegostoku do Dobrzyniewa wybuduje Unibep. Nie wiadomo jeszcze nic co z fragmentem Dobrzyniewo – Ploski. To najtrudniejszy fragment do realizacji, ze względu na cenne przyrodniczo obszary.

Realizacja wszystkich trzech odcinków – od Sokółki po Dobrzyniewo planowana jest na lata 2025-28. To oznacza, że kierowcy powinni móc z nich skorzystać jeszcze w 2028 r. Fragment drogi z Sokółki do Czarnej Białostockiej poprowadzony będzie w przybliżeniu śladem istniejącej DK19. Dodatkowo na istniejącej obwodnicy Wasilkowa dobudowana zostanie druga jezdnia, a dotychczasowa zostanie przystosowana do parametrów drogi ekspresowej. Na całym odcinku przewidziano 18 obiektów inżynierskich.

Na odcinkach, które wybuduje – czyli prowadzące przez Białystok zaplanowano 14 obiektów inżynierskich – mosty, wiadukty, przejścia dla zwierząt. Powstanie też węzeł drogowy w Dobryzniewie, który będzie łączyć drogi 19 i 16. To tam także w przyszłości będzie nowy wylot na Augustów.

Na odcinku Haćki – Bielsk Podlaski – budowa także już postępuje, obecnie rozpoczęto realizację obiektów ‎mostowych. Za ten fragment odpowiedzialny jest Budimex. Na odcinku ‎wykonano już m.in. pierwsze fundamenty oraz podpory obiektów mostowych. W ramach zadania poza zaprojektowaniem i budową drogi ekspresowej S19 o długości 9 km oraz drogi krajowej ‎nr 66 o długości 2,16 km wykonane będzie połączenie istniejącej drogi krajowej nr 19 poprzez wybudowanie ‎łącznic oraz ronda, które zostanie zlokalizowane przed wjazdem do Bielska Podlaskiego od strony Białegostoku. W ‎zakres robót drogowych wchodzi również budowa Węzła ‎„Bielsk Podlaski Północ” z łącznicami, ‎ Węzła „Bielsk ‎Podlaski Zachód” ‎z dwoma średnimi rondami stanowiącymi ‎elementy węzła‎ oraz skrzyżowania typu czterowlotowe ‎rondo średnie ‎łączące projektowane ‎przełożenie DK66 z ‎istniejącą drogą krajową 66.‎ Łącznie w ramach inwestycji ‎ma także powstać siedem wiaduktów, siedem przepustów ekologicznych i dwa przejścia dla zwierząt.‎ Oprócz ‎wymienionych prac, inwestycja będzie obejmowała wykonanie‎ ‎Obwodu Drogowego na Węźle „Bielsk Podlaski ‎Zachód”‎ wraz z m.in. budynkami, parkingiem i magazynem soli.‎

Sekrety wschodniej Polski. Fascynujące dziedzictwo unitów.

Sekrety wschodniej Polski. Fascynujące dziedzictwo unitów.

Kiedy myślimy o wielokulturowości Podlasia, pierwszym co przychodzi do głowy jest wiara bądź narodowość. Rzeczpospolita Obojga Narodów – potęga w Europie składała się bowiem głównie z Polaków, Litwinów i Rusinów. Dziś powiedzielibyśmy, że chodzi o Polskę, Litwę, Białoruś i Ukrainę. Pod względem religijnym dominującą wiarą był katolicyzm rzymski, jednak nikt tu nie prześladował wierzących ludzi z innych obrządków chrześcijaństwa, a nawet osób nie będących chrześcijanami. Zatem dobrze się mieli prawosławni, protestanci, kalwini. Nie mieli też problemu Żydzi i Tatarzy (Islam). Choć o nich mówi się w kontekście historii Polski najmniej. A już zupełnie nie mówi się o Unitach. A to dosyć ciekawy obrządek, który przetrwał do dzisiejszych czasów i szczególnie jest powiązany z Podlasiem.

Unici mają własną tradycję, bizantyjsko-słowiańską w kościele katolickim. Mówiąc w największym skrócie są to prawosławni, którzy uznają zwierzchnictwo katolickiego papieża. Czy nie ma lepszego połączenia wiary w miejscu, gdzie zdarzały się antagonizmy pomiędzy katolikami i prawosławnymi?

Zaczęło się od Unii

W 1596 roku, na synodzie w Brześciu, niecałe 30 lat po powstaniu Rzeczpospolitej Obojga Narodów, grupa biskupów prawosławnych z terenów Rzeczpospolitej postanowiła nawiązać bliskie związki z Kościołem Katolickim, przy jednoczesnym zachowaniu swoich tradycyjnych obrzędów, języka liturgicznego, prawa kościelnego i wyglądu swoich cerkwi. To wydarzenie doprowadziło do powstania Kościoła Katolickiego wschodniego obrządku, znanego jako Kościół unicki. Rosja, która wówczas traktowała Kościół prawosławny jako część swojej tożsamości narodowej, była przeciwna tej unii. Gdy Rosja zdobywała kontrolę nad częścią ziem polskich, zaczęła eliminować Kościół unicki. W Rosji, proces ten został zakończony w 1839 roku, a w Kongresowym Królestwie Polskim (pod władzą Rosji) – w 1875 roku, kiedy to ostatnia diecezja unicka w Chełmie została zlikwidowana. Mieszkańcy tych terenów, wcześniej katolicy, zostali zmuszeni do przejścia na prawosławie, co stało się obowiązkową religią państwową w Rosji. Unici, broniąc swojej wiary, doświadczyli prześladowań i represji, a niektórzy z nich nawet oddali życie za swoje przekonania. Pomimo późniejszej możliwości powrotu do katolicyzmu (ale tylko w obrządku rzymskim), wiele osób i miejscowości przeszło na prawosławie i pozostało przy tej wierze.

Po odzyskaniu niepodległości przez Polskę, wiele osób, wcześniej zmuszonych do przejścia na prawosławie, zaczęło wyrażać chęć powrotu do katolicyzmu, ale w obrządku wschodnim. W odpowiedzi na te aspiracje, w 1924 roku, został utworzony Kościół Katolicki obrządku bizantyjsko-słowiańskiego, zatwierdzony przez papieża Piusa XI, który nazwał go „neounią”. Ten nowy Kościół miał zachować obrzędy i liturgię prawosławną, jednocześnie uznając papieża. Mimo początkowego zainteresowania, brakowało księży znających ten obrządek, a władze polskie miały mieszane uczucia co do tego projektu, obawiając się napięć na tle wyznaniowym i narodowościowym. Kościół ten przetrwał do końca II wojny światowej, ale po wysiedleniu Ukraińców i zmianach granic państwowych, jego obecność znacznie się zmniejszyła.

Piękne drewniane cerkwie i kościoły

Co dziś pozostało po Unitach? Piękne drewniane cerkwie i kościoły. Zwiedzający zwykle skupiają się na ich kolorach, a nie stylach architektonicznych (co zrozumiałe). Jednak cerkwie unickie różnią się od tych, budowanych w stylu moskiewskim.

Pod wpływem obrządku łacińskiego w cerkwiach unickich zaczęły występować elementy wyposażenia, które były nie do pomyślenia w świątyniach ortodoksyjnych: architektoniczne ołtarze (przy braku niekiedy ikonostasu) z figuralną dekoracją rzeźbiarską, ołtarze boczne, ambony, organy, ławki, bardzo zlatynizowane malarstwo. Po 1839 r. często przebudowywano świątynie w duchu moskiewskim, w związku z czym zatraciły one pierwotny charakter. Nowi właściciele podjęli działania zmierzające do oczyszczenia dawnych cerkwi unickich z łacińskiego nalotu, jaki w ciągu dwóch stuleci zdołał się na nich nawarstwić.

Na terenie województwa podlaskiego zachowało się całkiem sporo obiektów powstałych jako cerkwie unickie, a dziś pełniących funkcje świątyń prawosławnych lub katolickich (parafialnych i cmentarnych). Są to np. świątynie w Bielsku Podlaskim, Czeremsze, Czyżach, Folwarkach Tylwickich, Grodzisku, Jurowlanach, Koźlikach, Kuraszewie, Lewkowie Starym, Łosince, Mielniku, Nowej Woli, Nowoberezowie, Orli, Parcewie, Pasynkach, Pawłach, Ploskach, Rudawce, Sokołach, Zawykach, Żurobicach itd.

Występują one dziś jako kościoły rzymskokatolickie lub cerkwie prawosławne. Jednak są i takie, które nadal są unickie: Cerkiew Unicka Bazylianów w Sokołach oraz Cerkiew Unicka w Wysokiem Mazowieckiem. Ten drugi to murowany budynek w stylu późnobarokowym. Ten pierwszy w Sokołach to piękna drewniana budowla w stylu barokowym. Sokoły znajdują się na pograniczu Mazowsza i Podlasia, wzdłuż dolnego biegu rzeki Narwi. Tamtejsza drewniana cerkiew, jest częścią grupy barokowych świątyń zbudowanych około połowy XVIII wieku. Te wyjątkowe konstrukcje, prawdopodobnie dzieło jednego warsztatu ciesielskiego, wyróżniają się prostokątnym korpusem nawowym, połączonym z ryzalitem frontowym oraz wydłużonym prezbiterium. Całość pokryta jest wspólnym dachem z charakterystyczną sygnaturką. Charakterystyczne dla tych świątyń są elewacje z szerokimi, drobno profilowanymi gzymsami oraz okna o dekoracyjnych kształtach. Cerkiew w Sokołach wyróżnia się tym, że jest jedyną cerkwią w tej grupie.

Historia cerkwi sięga 1778 roku, kiedy to została zbudowana w Tykocinie jako cerkiew unicka pod wezwaniem św. Mikołaja, należąca do bazylianów supraskich. Po utracie przez nich majątku w 1805 roku, cerkiew została przekształcona w kościół rzymskokatolicki. Następnie, w 1833 roku, została przeniesiona do Sokołów, gdzie zastąpiła spaloną kaplicę cmentarną. Przez lata cerkiew była wielokrotnie remontowana, z czego najważniejsze prace miały miejsce w latach 1984-1986. Remont ten obejmował naprawę fundamentów, wymianę szalunku i pokrycie dachu blachą. Ostatni remont odbył się w latach 2010-2011 i wiązał się z wymianą stolarki okiennej, pokrycia dachu na miedziane oraz obiciem blachą sygnaturki. Dzisiaj cerkiew w Sokołach stanowi nie tylko cenny zabytek architektoniczny, ale także ważne świadectwo historii regionu, łącząc elementy unickie i katolickie, odzwierciedlając wielowarstwowość kulturową i religijną tego obszaru Polski.

Elita dawnego Podlasia – Suprascy Bazylianie

W kontekście religii unickiej trzeba jeszcze wspomnieć o Bazylianach Supraskich. To właśnie od nich zaczęła się historia monasteru. To jedyna w Polsce świątynia obronna, która łączy ze sobą cechy gotyku i architektury bizantyjskiej. Klasztor prowadził tu silną działalność wydawniczą i drukarnię. To dzięki nim w nasz zakątek dotarło oświecenie. Produkowaliśmy bowiem księgi religijne, czasopisma, kalendarze. To w końcu u nas wydrukowano słynne do dziś dzieła Franciszka Karpińskiego. Jedno z nich czasie świąt Bożego Narodzenia. Mowa tu oczywiście o kolędzie „Bóg się rodzi – moc truchleje”.

W 1498 r. Aleksander Chodkiewicz sprowadził z Ławry Pieczerskiej do Gródka mnichów reguły Bazylego Wielkiego, którzy w 1500 r. przenieśli się do uroczyska Suchy Grąd nad rzeką Supraśl. Pierwszą budowlą klasztorną była niewielka drewniana cerkiew pw. św. Jana Ewangelisty w 1501 roku. Budowę murowanej cerkwi pw. Zwiastowania NMP ukończono w 1511 r. W połowie XVI wieku ściany pokryto bizantyńskimi freskami autorstwa serbskiego malarza Nektarija. W 1603 r. klasztor supraski przystąpił do obrządku unickiego.

Od przyjęcia unii brzeskiej między 1601 r. a 1603 r. aż do 1839 r. konwent supraski był jedynym w Polsce klasztorem autonomicznym. Nie podlegał zwierzchnictwu centralnie zarządzanym kongregacjom bazyliańskim. Zależny był jedynie od swojego metropolity i Stolicy Apostolskiej. Opatami supraskimi byli najwyżsi dostojnicy Cerkwi unickiej w Polsce, w tym metropolici tego Kościoła.

W latach 1695-1803 istniała w Supraślu typografia klasztorna. Prasy drukarskie w ciągu 108 lat działalności wytłoczyły 452 zarejestrowanych współcześnie pozycji, spośród których aż 73 proc. wydrukowano czcionką łacińską, zaś 27 proc. cyrylicą.

Unici to dziedzictwo naszego regionu

Wielokulturowość Podlasia ujawnia się w pełnej krasie, gdy przyjrzymy się historii i teraźniejszości cerkwi unickich, które stanowią nie tylko architektoniczne, ale i kulturowe dziedzictwo regionu. Kościół unicki, będący połączeniem tradycji prawosławnej i katolickiej, a zapoczątkowany na synodzie w Brześciu w 1596 roku, wskazuje na historię tolerancji i integracji różnych kultur i wyznań na Podlasiu. W XIX wieku, pod wpływem polityki rosyjskiej, Kościół unicki został zmuszony do zaniku, a jego wierni przeszli na prawosławie. Po odzyskaniu przez Polskę niepodległości, próbowano ożywić tradycję unicką poprzez utworzenie Kościoła Katolickiego obrządku bizantyjsko-słowiańskiego, jednak z czasem jego rola znacząco zmalała.

Dziedzictwo Unii Brzeskiej żyje dziś w postaci zabytkowych cerkwi, jak ta w Wysokiem Mazowieckiem, Sokołach, Supraślu i wielu innych miejscach, które są świadectwem bogatej historii religijnej regionu. Wiele z tych cerkwi, niegdyś unickich, obecnie służy jako kościoły rzymskokatolickie lub prawosławne, co odzwierciedla skomplikowaną historię wyznaniową tych ziem. Bazylianie Suprascy, jako ważny element tej historii, przyczynili się do rozwoju kulturalnego i religijnego regionu, a ich dziedzictwo jest nadal widoczne w regionie. Ich wpływ na oświecenie i działalność wydawnicza miały kluczowe znaczenie dla kultury Podlasia.

Jeżeli chcielibyście poznać lepiej obrządek unicki, możecie wybrać się na drugą stronę Bugu do miejscowości Kostomłoty. Jest to miejscowość, która w końcu XVIII wieku znajdowała się w powiecie brzeskolitewskim województwa brzeskolitewskiego Wielkiego Księstwa Litewskiego. Teraz to województwo lubelskie. Przy samej granicy z województwem podlaskim.

Podlasie ma nowy przystanek kolejowy. Rzut beretem od rodzinnej wsi Zenka.

Podlasie ma nowy przystanek kolejowy. Rzut beretem od rodzinnej wsi Zenka.

Nowy peron ma wysokość 76 cm, co ułatwia wsiadanie do pociągów. Zainstalowano oznakowanie i tablice informacyjne, wiatę chroniącą przed opadami, ławki oraz ekologiczne oświetlenie LED. Na potrzeby mieszkańców łączących podróż rowerem i koleją przygotowano stojaki. Dostęp osobom o ograniczonej mobilności zapewnia pochylnia. Sąsiadujący z nowym peronem przejazd kolejowo-drogowy został wyposażony w nowe urządzenia – o nadjeżdżającym pociągu poinformuje sygnalizacja świetlna i dźwiękowa.

Na terenie województwa podlaskiego w ramach Programu Przystankowego przewidziano łącznie budowę lub modernizację piętnastu przystanków. Na linii Białystok – Czeremcha podróżni korzystają już z peronów w Kleszczelach oraz Suchowolcach. Powstanie także nowy przystanek – Repczyce Zalew. Dzięki tej inwestycji mieszkańcy zyskają możliwość dojazdu koleją do popularnego miejsca wypoczynku nad zalewem na rzece Nurzec. Modernizowany będzie także przystanek Podbiele. Na linii Sokółka – Suwałki gotowych jest osiem zmodernizowanych peronów, prace kontynuowane są w Dąbrowie Białostockiej, zmodernizowany zostanie również przystanek Kamienna Nowa.

Featured Video Play Icon

Czy zobaczymy jeszcze śnieg zimą? To zależy od nas.

Pełno śniegu oraz temperatura minus 17 stopni. Jeszcze 5 lat temu tak wyglądała podlaska zima. Czy są szanse, że taka pogoda jeszcze wróci?

Zacznijmy od wyjaśnienia marudom, co śniegu nie lubią, jak bardzo ważne jest, by spadło jak najwięcej puchu i poleżało do wiosny. Przede wszystkim każde anomalie pogodowe zaburzają ekosystem. Jeżeli nie spadnie śnieg, namnażać się będą wszelkiej maści owady. A latem odczujemy tego skutek. Ponadto brak śniegu spowoduje, że wiosną nie będzie miało się co rozpuszczać i zasilać gruntów i rzek. Inaczej mówiąc – jeżeli wiosną nie będzie regularnych opadów po zimie, to nastanie susza. Wówczas ceny polskiego jedzenia skoczą do góry i będziemy skazani na importowane, które delikatnie mówiąc nie smakuje zbyt dobrze i jest przepełnione chemią.

Brak śniegu to także więcej gatunków roślin i zwierząt inwazyjnych, które w Polsce normalnie nie występują. Zatem długotrwały brak zim może doprowadzić do całkowitej zmiany naszego ekosystemu. Ostatecznie będzie coraz mniej drzew, zanikną rzeki, a krajobraz w Polsce będzie przypominał taki, jaki mamy w Bieszczadach – czyli niska roślinność i dużo kamieni. Do tego zaadaptowane do takiego klimatu owady i zwierzęta. Czy wyobrażacie sobie Podlaskie choćby bez łosi, które kochają bagna i wysokie trawy?

Należy sobie zadać pytanie czy coś w ogóle możemy zrobić. Ależ owszem, nie tylko nasz region, ale cały nasz kraj powinien obfitować w zbiorniki retencyjne, w których gromadzić będziemy deszcz. Ponadto trzeba naprawić to, co zniszczył PRL – a mianowicie koryta rzek. Otóż wówczas urzędnicy próbując rozwiązać problem powojennego głodu, udrożnili i wyprostowali koryta rzek tak, by woda szybko spływała do morza. W efekcie odsłonięto nowe pola, które mogli zasiać rolnicy. Dziś w XXI wieku, gdy jedzenia nie brakuje – koryta rzek muszą zostać przywrócone, by znów woda w nich mogła powoli meandrować i zasilać szeroko całą okolicę wodą. W efekcie będziemy mieli bujną roślinność w Podlaskiem.

W tamtym roku śnieg zasypał całą okolicę tylko na jeden dzień. Jeżeli chcielibyśmy, by padało dłużej i utrzymywało się wszystko częściej, to musimy przestać emitować tak dużo ciepła jak obecnie. To nie tylko globalny problem, to także trzeba rozwiązywać lokalnie. Wystarczy wziąć termometr i przejechać się z centrum Białegostoku do okolicznych miejscowości, by zobaczyć jak bardzo zabetonowanie stolicy województwa wpływa na temperaturę. Te wszystkie samochody spalinowe, które Unia Europejska chce zlikwidować, nie są winne tego, że urzędnicy wylali miliony ton betonu w Europie. Nawet mocno pro-ekologiczna Kopenhaga, stolica Danii jest mocno zabetonowana. Pozytywnie natomiast można wyrazić się pod tym względem od Wiedniu – czyli stolicy Austrii. Tam kierunek jest odwrotny – nie walczy się z samochodami, tylko betonem właśnie.

Dlatego i my powinniśmy iść drogą Wiednia. Odbetonować Białystok i inne miasta, nasadzić ile się da i gdzie się da oraz poczekać aż cała okolica się schłodzi. Wtedy będzie przyjemnie latem i zobaczymy śnieg zimą.

Featured Video Play Icon

Po tym filmie znów zapragniecie lata. Podlaskie wtedy jest cudowne.

Oglądając ten film w jesienny dzień od razu chce się z powrotem lata. Podlaskie jest cudowne o każdej porze roku, ale latem i zimą (ze śniegiem) szczególnie. Jesienią jest kolorowo, ale nie każdy lubi niskie temperatury i częste braki słońca. Dla mieszkańców innych regionów – nasz jest jeszcze nieodkryty w pełni, arcypiękny i przebogaty w doznania. To także drewniane, przepiękne chaty, cisza i odludzie. A do tego pyszne jedzenie, żubry i lasy.

Jak autorzy powyższego filmu opisują atmosferę panującą tutaj? Mówiąc o ciszy, mamy na myśli spokój wiszący w powietrzu, bo nie brak dźwięków. Melodii tam mnogość! Zaczynając od śpiewów cerkiewnych, na odgłosach komunikujących się jeleni i nadlatujących w uzbrojonych oddziałach szerszeni kończąc. Tych ostatnich pewnego wieczoru przy grillu odwiedziło nas osiem. – czytamy na kanale Pracownia. – Atrakcją było też odganianie tabunu os o iście mutanckich rozmiarach i szalenie krwiożerczych żądłach. Bardzo chcemy wrócić i zrobimy to na pewno.
Teraz dajemy Wam pocztówkę z krótkiego, ale urokliwego czasu sierpniowego, który mogliśmy spędzić na Podlasiu dzięki kochanym: Szymonowi, Paulinie, Ignacemu, Justynie. – dodają autorzy.

Na filmie możemy podziwiać między innymi cerkiew w Puchłach, pustelnię w Odrynkach, podlaskie drewniane chaty, ruiny kościoła w Jałówce oraz piękne podlaskie krajobrazy. Dlatego, gdy się ogląda to wszystko od razu pragnie się lata z tą cała, wspaniałą atmosferą.

Rekordowa frekwencja wymiotła ich z Sejmu. Zasiadali tam od wielu lat.
Wybory w Polsce, foto archiwalne / fot. Lukasz2 / Wikipedia

Rekordowa frekwencja wymiotła ich z Sejmu. Zasiadali tam od wielu lat.

Pamiętam czasy, gdy wystarczyło lekko ponad 2 tysiące głosów, by dostać się do Sejmu. Było to możliwe dzięki bardzo niskiej frekwencji. Dlatego ostatnie wybory, gdy Polacy poszli tłumnie do urn i pobili rekord frekwencji, dosłownie zdmuchnęły ze sceny politycznej tych, którzy przez wiele lat bardzo małym wysiłkiem zostawali posłami. I tak, po raz pierwszy od bardzo dawna nie zobaczymy już na wiejskiej takich parlamentarzystów jak:

Tania pietruszka

Mieczysław Baszko (Zjednoczona Prawica / Partia Republikańska), Robert Tyszkiewicz (KO), Eugeniusz Czykwin (KO). To właśnie ta trójka musiała ustąpić nowym posłom, ze swoich ugrupowań. Po raz pierwszy w Sejmie zobaczymy Sebastiana Łukaszewicza z PiS (dotąd wicemarszałek województwa podlaskiego), Alicja Łepkowska-Gołaś z KO oraz Jacek Niedźwiedzki również z KO. Na razie skupmy się na tych, co właśnie odchodzą. Mieczysław Baszko był posłem dwie kadencje. Nie przemęczał się tam zbytnio. W ciągu ostatnich 4 lat – tylko 16 razy wyszedł na mównicę, złożył 47 interpelacji, wygłosił 6 oświadczeń, i złożył 15 pytań i zapytań. Warto jednak podkreślić, że to tylko liczby. Bywają tacy parlamentarzyści, co nie produkują na papierze, ale są bardzo wpływowi, dzięki czemu region tylko zyskuje.

Baszko jest związany z Sokółką. Czy coś nasz region albo chociaż powiat sokólski zyskały z jego obecności w parlamencie? Na TVN24.pl w styczniu tego roku mogliśmy przeczytać: 14 milionów złotych, czyli ponad połowę z puli dotacji w ramach programu „Sport dla Wszystkich”, otrzyma Krajowe Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych, na którego czele stoi poseł Partii Republikańskiej Mieczysław Baszko. Według informacji portalu, w tym samym czasie pełnił funkcję prezesa Krajowego Zrzeszenia Ludowych Zespołów Sportowych od listopada 2021 roku. Baszko zasłynął też w mediach ogólnopolskich udowadnianiem, że inflacja spada, ponieważ potaniała pietruszka.

Podlaski baron

Kolejny przegrany to Robert Tyszkiewicz, zwany przez podlaskie media „podlaskim baronem”. Jemu poświęcimy najwięcej, bo posiadał taką pozycję w Platformie, że mógł zdziałać dla regionu bardzo wiele. Białostoczanin w parlamencie zasiadał przez 5 kadencji. Jeżeli spojrzymy na jego ostatnie 4 lata, to też się nie przemęczał. 123 interpelacje, 8 pytań i zapytań, jedno oświadczenie i 18 wypowiedzi. Warto jednak spojrzeć na tą postać z perspektywy ostatnich 20 lat w Sejmie i tego, że nazywany był „baronem”. To szmat czasu, by coś dobrego dla regionu zrobić. Pierwszą kadencję, przez 2 lata rządził PiS. Jednak kolejne 8 lat – przewodniczący podlaskiej Platformy miał gigantyczne możliwości.

Zarówno w 2007 jak i 2011 w Białymstoku i w Podlaskiem przewijały się w kampanii tematy dróg krajowych nr 8 i 19, obwodnicy Augustowa, lotniska, szybkiej kolei do Warszawy, ale też hali widowiskowej w Białymstoku. Palących problemów było jeszcze więcej. Wszystkie miały wspólny mianownik. W 2004 Polska weszła do Unii Europejskiej, każdy chciał inwestować, ale do niektórych realizacji potrzebne były pieniądze rządowe. Jeżeli porównamy Tyszkiewicza jako barona PO do Jarosława Zielińskiego – barona PiS, to wsparcie za czasów PiS tego drugiego dla Suwałk było widoczne bardzo mocno w porównaniu do wsparcia dla Białegostoku za czasów PO.

Ostatecznie w czasach PO (2007-2015) powstała ekspresówka łącząca Białystok z Warszawą. Tymczasem do granicy z Litwą lepsze są tylko fragmenty, zaś do Augustowa droga fatalna. Krajowa 19 w zasadzie dopiero teraz zaczyna być budowana. Lotniska nie ma. Swoją drogą była szansa na jego powstanie w czasach PO. Gdyby tylko poseł Tyszkiewicz potrafił wylobbować, by pani minister w rządzie Tuska – Bieńkowska nie obcięła kasy unijnej na regionalne lotniska. Chociaż na nasze podlaskie.

Warto też wspomnieć o Rail Baltica. Poseł mógłby przekonać rząd, by przebiegała trasa przez Sokółkę i Augustów (obecnie nie ma tam nawet na trasie elektryfikacji). Tymczasem wariant będzie prowadzić przez Ełk i Olecko. Dopiero z Warmii i Mazur pociąg dojedzie do Białegostoku. A warto wspomnieć, że umowę, która ma realizować inwestycję podpisano już w 2014 roku. Zatem poseł miał bardzo dużo możliwości, gdyby tylko potrafił je wykorzystać w Warszawie.

Zaczynał w PRL

Na koniec został jeszcze Eugeniusz Czykwin – również z KO. Wiele osób o nim zapewne zbyt dużo nie słyszało. Małe liczby wystąpień i interpelacji też niewiele o nim powiedzą. W Sejmie zasiadał przez 8 kadencji – czyli zaczynał jeszcze w czasach PRL. Pochodzi z podbielskiej Orli i w zasadzie od lat koncentrował się na sprawach mniejszości białoruskiej oraz sprawach osób prawosławnych. I to w zasadzie dla nich będzie największa strata.

Swoją drogą w kontekście Czykwina warto przypomnieć jak słowny jest Donald Tusk. „Kto nie głosuje, ten nie kandyduje” – powiedział były premier o posłach, którzy nie potrafili usprawiedliwić swojej nieobecności podczas głosowania za „Lex Czarnek”. W gronie tychże był Eugenisz Czykwin, który dostał w obecnych wyborach wysokie 7 miejsce.

Powstaną nowe ścieżki rowerowe w regionie

Powstaną nowe ścieżki rowerowe w regionie

Supraśl połączony zostanie z Podsokołdą, a Nowogród ze Zbójną. W Augustowie powstanie kładka dla rowerów nad kanałem, zaś Bielsk Podlaski zostanie połączony z miejscowościami Augustowo i Biała. Warto dodać, że w przyszłości ze Zbójnej trasa rowerowa powiedzie dalej. Będzie to tak zwana Kurpiowska Ścieżka Rowerowa im. Adama Chętnika. Dzięki niej rowerzyści będą mogli jeździć z Mazowsza w Podlaskiem do Kurpi w województwie mazowieckim.

Ważne będzie także połączenie Supraśla z Podsokołdą. Obecnie kierowcy jadący w stronę Krynek lub z tej miejscowości do Supraśla, mijają bardzo wielu rowerzystów. To bardzo duże zagrożenie dla tych drugich. W Polsce kierowcy nie są nauczeni korzystać z dróg razem z rowerzystami. Dochodzi do wielu wypadków z winy kierowców samochodów. Głównym problemem jest brak należytego dystansu przy wymijaniu. Bardzo często zdarza się, że kierowca jednośladu dzieli centymetry od pojazdu. Prowadzący samochody często robią to złośliwie, bo brakuje im rozumu. Inni nie mają umiejętności, bo gdy zdawali egzamin na prawo jazdy, to nie istniało takie zjawisko jak rowerzysta na drodze.

Wszyscy czekają także na ogłoszenie budowy trasy dla rowerów z Hajnówki do Białowieży. Obecnie jezdnia prowadząca pomiędzy dwoma miastami jest bardzo wąska, przez co mijające się samochody robią to bardzo blisko siebie. Jeżeli dodamy do tego jeszcze rowerzystów, to ryzyko wypadku znacząco wzrasta. Na szczęście jest leśna alternatywa dla kierowców jednośladów. Problem polega na tym, że podczas upałów w lasach jest susza, a po deszczu błoto. Wtedy nie da się tamtędy przejechać.

Featured Video Play Icon

Czy Kraina Otwartych Okiennic może się nudzić? Tak naprawdę dopiero się rozkręca.

Przez długie lata w Podlaskiem turystyka praktycznie nie istniała, zaś jedyną znaną szerzej atrakcją była Białowieża. Teraz nieco się zmieniło, bo coraz więcej osób chce odwiedzać nasz region i przyjeżdża nie tylko do Białowieży, ale też i do wielu innych zakątków. Jednym z nich jest Kraina Otwartych Okiennic, która dopiero od niedawna zyskuje na masowej popularności.

Jeżeli popatrzymy na nasze województwo w ujęciu turystów z całego świata to można powiedzieć, że Podlaskie cieszy się zainteresowaniem niskim. Natomiast jak ktoś już coś usłyszał to zapewne w kontekście Białowieży i Białowieskiego Parku Narodowego. Drugim takim miejscem, ale daleko w tyle – jest Biebrzański Park Narodowy. Potem już nic. Dlatego wszystkie pozostałe atrakcje naszego regionu zaczynają być dopiero rozpoznawalne w kraju. To pierwszy krok do tego, by wieść o nich rozeszła się także po świecie.

Jedną z takich atrakcji jest Kraina Otwartych Okiennic czyli umownie trzy wsie – Trześcianka, Puchły i Soce. W praktyce tych wsi jest dużo więcej – ciągną się od Wojszek po Narew po obu stronach rzeki. Jeżeli byliście już we wspomnianych wsiach, a chcecie więcej to objedźcie rzekę od południowej strony. Od Plosek po miejscowość Narew. Te bardziej znane miejscowości zostawcie sobie na deser. A jeśli chcielibyście zagłębić historię tego miejsca, to powinniście koniecznie obejrzeć film powyżej.

 

Featured Video Play Icon

Hajnówka, Białowieża, Kraina Otwartych Okiennic, Białystok – rowerem? Tylko dla wytrwałych!

To dobry pomysł na wycieczkę dla wszystkich tych, którzy chcą dosłownie od świtu do wieczora spędzić na rowerze. A takich osób nie brakuje. Na powyższym filmie widać dlaczego warto zwiedzić Białowieżę, Krainę Otwartych Okiennic, Białystok. Do tego zestawienia od siebie chcemy dodać jeszcze Hajnówkę. Jeżeli chcielibyśmy to wszystko zwiedzić jednośladem, to musimy mieć prawdziwą kondycję, bo to odcinek o długości około 115 km. Samego pedałowania wyjdzie około 7 godzin dla średniozaawansowanych. Jeżeli do tego dodamy przerwy na odpoczynek, solidny obiad i… zwiedzanie, to zejdzie nam spokojnie 12 godzin.

Jak to wszystko w ogóle zaplanować? Wystarczy dojechać pociągiem do Hajnówki. Pierwsze połączenie z Białegostoku jest o 6:15, więc na miejscu będziemy 8:15. Bardzo dobra pora by zaczynać rowerowanie. Następnie możemy od razu ruszać Puszczą na Białowieżę (trasa zaczyna się od ul. Żabia Górka). Następnie po przejechaniu około 25 km kilometrów Puszczą znajdziemy się w Białowieży. Jeżeli czujecie się niepewnie w lesie, to możecie wbić kierunek w nawigację. Google Maps ma wbitą trasę do swojej bazy. Kolejny odcinek – 20 km – to Białowieża – Narew przez Pogorzelce i szlak Dębów Królewskich. Tu również będziecie jechać przez Puszczę.

W następnym odcinku mijać będziecie słynny Dąb Dunin, a to dlatego że pojedziecie przez Przybudki koło miejscowości Krzywiec. Następnie udamy się do miejscowości Narew, kolejne przystanki to Kraina Otwartych Okiennic. Przed nami Puchły, Ciełuszki i Ryboły. Możemy również jechać wariantem Soce, Dawidowiecze lub jak mamy czas – objechać pętlą wszystkie miejscowości. Ostatni etap przed nami to Rzepniki – Juchnowiec Kościelny – Białystok. Z Narewki to 70 km.

Warto dodać, że cała trasa jest malownicza i przepiękna, szczególnie teraz, gdy w lesie jest kolorowo, a pogoda nadal dopisuje. Łapmy ostatnie promienie słońca i korzystajmy! Kolejna taka szansa dopiero po zimie.

Featured Video Play Icon

Dziś w cerkwi Preczysta. Święto narodzenia i największy odpust.

Mielnik, Bielsk Podlaski, Gródek, Krynki czy Kożany to miejscowości, w których szczególnie uroczyście obchodzone jest przez prawosławnych święto Narodzenia Matki Bożej (Rożdiestwo Prieswiatoj Bohorodicy). Uroczystości odbywają się także w białostockiej cerkwi Haga Sofia. Potocznie święto nazywane jest Preczysta.

Warto wiedzieć, że i w kościele katolickim tego samego dnia obchodzone jest święto, tyle że w obu obrządkach stosuje się inny kalendarz. Dziś w kalendarzu juliańskim jest 8 września. W gregoriańskim 21 września. W kościele podobne święto obchodzone jest 8 września, ale w kalendarzu gregoriańskim. Potocznie mówimy o nim Matki Boskiej Siewnej i jest znane bardziej na wsi, bo tam rolnicy prowadzą uprawę i hodowlę. W cerkwi jest podobnie.

Jest to doskonała okazja, by zobaczyć na własne oczy przepiękną liturgię i usłyszeć na własne uszy doniosłe śpiewy. Mistyczna atmosfera unosi się w każdym gramie powietrza. Na powyższym filmie można zobaczyć archiwalne nagranie, gdzie można poczuć atmosferę tego święta. Preczysta to tradycyjnie także największy prawosławny odpust.

 

 

Featured Video Play Icon

Drewniane cerkwie na Podlasiu. Co oznaczają ich kolory?

Podlasie to malownicza kraina na wschodnich rubieżach Polski, jest znane nie tylko ze swojej przyrody i kulturowego bogactwa, ale także z niezwykłych drewnianych cerkwi, które zdobią te tereny. Te sakralne budowle nie tylko przyciągają wzrok swoją architekturą, ale także wyróżniają się kolorystycznym bogactwem, które odzwierciedla duchową głębię. Co oznaczają konkretne kolory cerkwi? Zaznaczmy, że nie jest to „oficjalne”, lecz bardziej oparte na przekonaniach ludzi, który pośród tych pięknych świątyń żyją.

Niebieski często przywołuje skojarzenia z niebem i nadzieją, symbolizującą boską obecność. To także kolor Matki Boskiej i ma za zadanie przypominać wiernym o jej opiece. Kolor zielony często utożsamiany jest z naturą i stworzeniem, co podkreśla harmonię pomiędzy człowiekiem a otaczającym go światem. Zielone ściany prawosławnej świątyni oznaczają opiekę Ducha Świętego. Pomarańczowy jest mniej powszechny w kolorystyce cerkiewnej, ale posiada mocne znaczenie. To barwa emocji, pasji i ofiary. W kontekście wiary, pomarańczowy może odnosić się do cierpienia i poświęcenia, jakie były integralną częścią życia wielu świętych i męczenników. Dlatego też barwa w podlaskich świątyniach odzwierciedla opiekę któregoś ze świętych.

Drewniane cerkwie Podlasia to prawdziwa kolorowa mozaika wiary i kultury. Ich unikalna architektura oraz starannie dobrane kolory tworzą harmonijną całość, przypominającą wiernym o głębokich wartościach duchowych, którymi trzeba kierować się w swoim życiu codziennym.

Featured Video Play Icon

Wakacje 2023. Zachwycająca Kraina Otwartych Okiennic na Podlasiu

Czy kiedykolwiek marzyliście  o odkrywaniu mało znanych, urokliwych miejsc, które są nieodkrytymi skarbami turystycznymi? Jeśli tak, to powinniście zaplanować wyprawę do Krainy Otwartych Okiennic na Podlasiu. Ta malownicza kraina, położona pomiędzy Zabłudowem, Bielskiem Podlaskim i Hajnówką, wzbudza zachwyt swoją niezwykłą atmosferą, zachowaną kulturą i przepięknymi drewnianymi cerkwiami.

Kraina Otwartych Okiennic to głównie trzy wsie: Soce, Puchły i Trześcianka. Warto dodać, że cała okolica jest zachowana w podobnym klimacie, więc zwiedzając nie ograniczajcie się tylko do tych głównych miejscowości. Jednak to mieszkańcy tychże trzech postanowili wypromować okolicę, która przez wiele lat pozostawała nieodkryta przez turystów odwiedzających Podlasie. Unikalnym walorem tego miejsca jest zachowany dawny charakter wiosek, które słyną z osobliwych okiennic na kolorowych, drewnianych domach. Jeśli pragniesz zanurzyć się w tradycji, historii i kulturze Podlasia, to Kraina Otwartych Okiennic jest idealnym miejscem dla Ciebie.

Wspomniana wyżej część regionu, charakteryzuje się dominacją wiary prawosławnej oraz charakterystyczną gwarą mieszkańców, którzy nadal używają swojego niepowtarzalnego dialektu z mocnymi naleciałościami wschodniosłowiańskimi. Tutaj spotykają się różne pochodzenia, języki i wyznania, ale łączy ich głębokie przywiązanie do tej ziemi. Mieszkańcy dumnie nazywają się „tutejszymi”.

Podczas zwiedzania Krainy Otwartych Okiennic napotkasz wiele wiosek, w których zachowały się historyczne układy zabudowy, zdobione okna, narożniki ścian, dachy. Stąd właśnie wzięła się nazwa krainy – Kraina Otwartych Okiennic, nawiązująca do tej unikalnej tradycji zdobienia domów. W tej pięknej krainie czeka na Ciebie wiele atrakcji. Możesz spacerować po malowniczych wioskach, podziwiać domy i drewniane cerkwie. Szczególnie ta w Puchłach zrobi na Tobie wrażenie. Drewniana, niebieska, majestatyczna zagrała nawet w filmie.

Kraina Otwartych Okiennic to także idealne miejsce dla miłośników przyrody. Odkryć tu można urokliwe tereny wiejskie, zielone pola, bujne lasy i malownicze rzeki. Spacerując po tutejszych ścieżkach odpowiednio wcześnie rano, możesz napotkać dzikie zwierzęta i obserwować bogactwo lokalnej flory i fauny. Dlatego nie zwlekaj dłużej i wyrusz w niezapomnianą podróż do Krainy Otwartych Okiennic na Podlasiu. To magiczne miejsce, gdzie spotkasz serdecznych mieszkańców, odkryjesz bogatą kulturę i historię, oraz zanurzysz się w pięknie zachowanej tradycji.

Wakacje 2023. Podlaskie na rowerze.
Na rozgrzewkę możecie spróbować nowego szlaku w gminie Wasilków.

Wakacje 2023. Podlaskie na rowerze.

Województwo Podlaskie jest idealnym miejscem do zwiedzania na rowerze. To region, który oferuje wiele malowniczych tras rowerowych, piękne krajobrazy i unikalne atrakcje przyrodnicze. Bez względu na poziom zaawansowania rowerzysty, jest tu wiele do zobaczenia.

Jedną z najpopularniejszych tras rowerowych w regionie jest Szlak Green Velo. To jedno z najdłuższych tras rowerowych w Europie, które biegnie także przez piękne zakątki Podlaskiego. Szlak prowadzi przez urokliwe wioski, malownicze pola, lasy, wody, parki narodowe. Podczas podróży można podziwiać przyrodę, zwiedzać ciekawe miejsca i skosztować regionalnych przysmaków. Ale to nie jedyna opcja do wyboru.

Inną atrakcyjną trasą rowerową jest jazda wzdłuż Kanału Augustowskiego. Dobrym pomysłem jest „zaliczenie” wszystkich śluz, z których możecie podziwiać płynących kajakami i innymi jednostkami. Absolutnym hitem będzie Śluza Paniewo, która ze względu na ogromną różnicę poziomów wody, jest podwójna. Trasa wiedzie wzdłuż malowniczych regionów. Trasa jest łatwa do pokonania i doskonała dla rodzin z dziećmi, bo po drodze nie ma zbyt dużego ruchu samochodowego.

Jak Podlaskie rowerem, to też koniecznie można odwiedzić Puszczę Białowieską i spotkać żubry. Możecie na przykład przyjechać pociągiem z Białegostoku do Hajnówki, a dalej ruszyć leśną trasą rowerową do Białowieży. Dobrym pomysłem będzie także jazda wzdłuż trasy kolejki wąskotorowej, którą dojedziecie do miejscowości Topiło. Możecie też wybrać się drogą Narewkowską nad Siemianówkę oraz drogą przez Orzeszkowo w kierunku miejscowości nadburzańskim. Z Hajnówki da się także bezpiecznie rowerem dojechać do Białegostoku. Możliwości są niemal nieograniczone!

Warto również wspomnieć o infrastrukturze rowerowej w regionie. Podlaskie jest dobrze przygotowane do przyjęcia rowerzystów, oferując liczne ścieżki rowerowe, miejsca do odpoczynku czy jedzenia. Dłuższe wyprawy wymagają krzepy, a tu nie brakuje solidnej kuchni, która zapełni Wasze brzuchy na cały dzień. Odkrywanie regionu na dwóch kółkach pozwala na bliższe poznanie uroku regionu Podlaskiego i cieszenie się niezwykłymi krajobrazami.

Wakacje 2023. Odkrywamy dziedzictwo kulturowe Podlasia

Wakacje 2023. Odkrywamy dziedzictwo kulturowe Podlasia

Województwo podlaskie kryje w sobie bogate dziedzictwo kulturowe, które warto odkryć, wykorzystując do tego obecnie trwające wakacje. Nasz region znany jest z licznych zabytków, które stanowią świadectwo jego historii i różnorodności kulturowej. Od pałaców po cerkwie i tradycyjne drewniane chaty, Podlaskie oferuje wiele atrakcji dla miłośników historii i architektury.

Jednym z najbardziej znanych zabytków Podlasia jest Pałac Branickich w Białymstoku. Ten okazały barokowy budynek był niegdyś rezydencją rodu Branickich, którzy mieli ogromny wpływ na rozwój regionu, a w szczególności Tykocina, Choroszczy i Białegostoku. Dziś pałac należy do Uniwersytetu Medycznego. W środku możemy oglądać to, co zrekonstruowano po II wojnie światowej, gdy budynek zniszczono w nalotach bombowych. W bocznych pomieszczeniach pałacu jest także Muzeum Farmacji.

Kolejnym niezwykłym miejscem, które warto odwiedzić, są cerkwie prawosławne w regionie. Podlasie słynie z unikalnej architektury kolorowych, drewnianych cerkwi, których nie brakuje, gdy będziemy przejeżdżać przez powiaty bielski, hajnowski czy siemiatycki. Oprócz tego koniecznie trzeba zobaczyć Świętą Górę Grabarkę, czyli jedno z najważniejszych miejsc prawosławia w regionie, a także Monaster w Supraślu, gdzie jest Muzeum Ikon. Warto także wspomnieć o cerkwiach Białymstoku. Pamiętajmy, że każda ze świątyń ma bardzo bogate zdobienia i wystrój, dlatego zawsze, gdy możecie – wchodźcie do środka!

Musimy też koniecznie wspomnieć o Tatarach, którzy żyją między innymi w Kruszynianach i Bohonikach. W obu wsiach znajdują się piękne, drewniane meczety. Warto też wybrać się na mizary (cmentarze). Koniecznie spróbujcie tatarskiego jadła, a przy okazji posłuchajcie ich fascynującej historii.

Meczet w Kruszynianach

Podlasie jest również znane z tradycyjnych drewnianych chat, które są integralną częścią krajobrazu tego regionu. Jeżeli chcecie się dowiedzieć więcej o ich historii, to doskonałym miejscem do odwiedzenia będzie dawne Muzeum Wsi w gminie Wasilków. Dziś ta instytucja nazywa się Podlaskim Muzeum Kultury Ludowej. Na miejscu można podziwiać oryginalne chaty z różnych okresów historycznych i poznać życie wsi podlaskiej sprzed wieków.

Warto też przejechać podlaskie wioski, by zobaczyć stare, drewniane chaty tam gdzie jeszcze stoją. Najlepiej wybrać się w tym celu do Krainy Otwartych Okiennic czyli do Trześcianki, Soc i Puchłów. Warto też obejrzeć wszystkie inne wsie w pobliżu. To naprawdę przepiękne miejsca, które znajdują się po dwóch stronach rzeki Narew.

Tokary, fot. Dorota Ruminowicz / Wikipedia

Podlaskie to region pełen fascynującego dziedzictwa kulturowego. Nasza część Polski oferuje niezapomniane wrażenia dla miłośników historii i kultury. Opisaliśmy tylko kilka miejsc. Warto jednak odkrywać nasz region kompleksowo. W każdym powiecie znajdziecie coś wyjątkowego.

Featured Video Play Icon

Podlaskie to także kraina wielu kolorów! Sami zobaczcie.

Województwo Podlaskie, to prawdziwa perła o niezwykłym pięknie i zróżnicowanej kulturze. Region ten przyciąga podróżników swoim spokojem, kolorytem, rustykalnością i nieskalaną bliskością natury. O tym wszystkim można się przekonać w kolejnym filmie blogerów TraveLOVE, którzy zabrali widzów na niezwykłą podróż po naszym malowniczym regionie, gdzie odkrywali fascynującą mozaikę kulturową i niesamowitą różnorodność kolorów.

Jednym z charakterystycznych elementów krajobrazu Podlasia są bocianie osady, które rozsiane są po całym regionie. Gniazda bocianów na dachach wiejskich chat oraz na wysokich słupach energetycznych stanowią nieodłączny element tego miejsca. Obserwowanie tych majestatycznych ptaków w ich naturalnym środowisku to niezapomniane przeżycie, które dodaje uroku podlaskim pejzażom.

Podlaskie województwo słynie również z malowniczych wiosek, które zachwycają swoim kolorowym charakterem. Drewniane chałupy o jaskrawych barwach tworzą unikalną atmosferę i przypominają o tradycjach ludowych, które są nadal żywe w naszym regionie. Spacerując po tutejszych uliczkach, niekiedy można napotkać mieszkańców, którzy chętnie utną pogawędkę. A to w dzisiejszym „zamkniętym społeczeństwie” prawdziwa wartość.

Nie sposób nie wspomnieć o zabytkowych drewnianych cerkwiach, które stanowią istotny element kultury oraz dziedzictwa Podlasia i przyciągają turystów jak magnes. Ich kolorowe malowidła i architektura przyciągają uwagę odwiedzających, a wnętrza tych świątyń skrywają prawdziwe skarby artystyczne. Cerkwie te są świadectwem wielowiekowej historii i różnorodności wyznań, które kształtowały region.

Województwo podlaskie to również prawdziwe rajskie miejsce dla miłośników przyrody. Liczne parki narodowe i rezerwaty przyrody, takie jak Białowieski Park Narodowy czy Biebrzański Park Narodowy, oferują unikalne możliwości obcowania z dziką przyrodą. Podlaskie jest ostoją dla wielu gatunków ptaków, zwierząt i roślin, a wspaniałe trasy rowerowe i szlaki piesze umożliwiają odkrywanie piękna regionu na własną rękę.

Podczas podróży po Podlasiu warto zatrzymać się również w lokalnych restauracjach i spróbować tradycyjnych potraw kuchni podlaskiej. Region ten słynie z wyjątkowych specjałów, takich jak pierogi, babka ziemniaczana, kartacze, kiszka ziemniaczana czy tradycyjna biała kiełbasa.

Featured Video Play Icon

Czy wiesz jak robi się kartacze? Pilnie strzeżona tajemnica rozwiązana.

Mimo, że kartacze nie są polskim daniem, to na Podlasiu w ostatnich latach robią prawdziwą furorę. Turyści zjeżdżający z całej Polski rozsmakowują się na całego w kartaczach, babkach ziemniaczanych i pierogach. Nie spotkaliśmy innego regionu w kraju, gdzie te dania byłyby aż tak popularne. Dziś skupimy się na samych kartaczach. Jaka jest tajemnica tego dania? Jak je wykonać? Tego wszystkiego dowiecie się w powyższym filmie. Na końcu artykułu przedstawiamy składniki.

Kartacze na Podlasie i Suwalszczyznę przywędrowały z Litwy i to właśnie na pograniczu były najbardziej popularne. Dopiero później rozszerzał się ich zasięg występowania. Ciasto na kartacze robi się z surowych ziemniaków. W Polsce najbardziej podobnym daniem były wielkopolskie pyzy. To, co różni kartacze od pyz, to przede wszystkim kształt. Pyzy są małe i okrągłe, a kartacze przypominają duże jajko. Inny jest też farsz w środku. W przypadku kartaczy jest on bardziej pikantny, mocniejszy, czosnkowy. Pyzy są łagodniejsze w smaku.

składniki:
1,2 kg obranych surowych ziemniaków
120g ziemniaków ugotowanych
400g surowego mięsa karkówka
2 duże cebule
1 łyzka majeranku
sól,pieprz do smaku
boczek lub słonina na okrasę

Featured Video Play Icon

Oto najpopularniejsze miejscówki Podlasia. Warto je zwiedzać regularnie.

Jeżeli ktoś kocha Podlasie, powinien podróżować po nim regularnie. A to dlatego, że nasz region słynie z przepięknej natury, która nieustannie się zmienia. Dlatego zupełnie inaczej jest wiosną, latem, jesienią czy zimą. Warto też podkreślić, że pory roku też wyglądają różnie. Czasem zimą mamy wszystko zasypane, a czasem śniegu w ogóle nie ma. Lata potrafią być gorące lub bardzo umiarkowane. A to wszystko wpływa później na ostateczny krajobraz, który możemy podziwiać.

Dlatego warto sobie obejrzeć powyższy film. Pokazuje on Podlasie w pigułce – czyli nie wszystkie, ale wiele najważniejszych atrakcji naszego regionu, które przyciągają turystów. To nie tylko Białystok i jego okolice, ale też Narwiański Park Narodowy, Puszcza Białowieska, bielsko-hajnowskie zakątki regionu, czy Puszcza Knyszyńska. Warto podkreślić, że wiele na tym filmie też jeszcze brakuje. To oczywiście Rzeka Bug i jej wiele ciekawych okolic, to Biebrzański Park Narodowy oraz Augustów ze swoimi rzekami i jeziorami. Nie ma też na filmie nic o tatarskich tradycjach regionu – pięknych, orientalnych Bohonik czy Kruszynian.

Dlatego też, jeżeli macie nadal wolne w trwającą majówkę, to warto jeszcze co nie co zwiedzić. Szczególnie, że pogoda cały czas dopisuje.

Majówka 2023. Mamy dla Was 10 propozycji na długi weekend!

Majówka 2023. Mamy dla Was 10 propozycji na długi weekend!

Na majówkę będziemy mieli 30 stopni. 10 w poniedziałek, 10 we wtorek i 10 w środę. Jeszcze tydzień temu taki scenariusz był bardzo realny. Na szczęście realne prognozy są lepsze. Ma być pomiędzy 14 – 18 stopni. W sam raz żeby wyjść na zewnątrz i trochę się poruszać, ciut za mało żeby gdzieś dłużej posiedzieć. Dlatego też nasze majówkowe propozycje będą uwzględniały aktywność. Dużo aktywności! W tym roku majówka ułożyła się tak, że zaczyna się w piątek 28 kwietnia po południu, a kończy pomiędzy 4 a 7 maja – w zależności czy mamy jakieś urlopy, które możemy wykorzystać. Co zatem robić 10 dni w Podlaskiem? Trzeba skorzystać z naszych 10 propozycji.

Pociągiem do Walił

Wycieczka pociągiem do Walił i powrót do Białegostoku przez Supraśl to doskonała propozycja dla wszystkich tych, którzy planują trochę porowerować lub cały dzień chodzić pieszo. Łączna trasa wynosi 35 km. Zajeżdżamy wpierw pociągiem do Walił, następnie idziemy na Sianożątka i Wyżary, gdzie podziwiać będziemy przepiękne bagna i sztuczny zbiornik w lesie. Potem wędrujemy leśnymi drogami przez Sofipol, Kuberkę i Przechody do Królowego Mostu. Następny przystanek to Kołodno i wieża na Wzgórzach Świętojańskich. Kończymy w Supraślu, z którego linią 500 możemy wrócić do Białegostoku.

Czeremchowa Tryba

Kolejna wycieczka, którą możemy zwiedzić przepiękne tereny Puszczy Knyszyńskiej, to trasa z Czarnej Białostockiej do Supraśla. Do tej pierwszej miejscowości można dojechać i pociągiem i autobusem. Z tej drugiej wrócicie do Białegostoku linią 500. Po drodze możemy zahaczyć o Wiatę pod Dębami, gdzie można legalnie palić ognisko. Po trasie zwiedzimy między innymi Czeremchową Trybę – przepiękne bagna. Wystarczy trzymać się starej linii kolejki wąskotorowej, którą znajdziemy zaraz za zajazdem w Czarnej Białostockiej.

Kładka Śliwno-Waniewo wraca po remoncie

Narwiański Park Narodowy to nadal atrakcyjne miejsce. Oprócz sławnej Kładki, która w pełnej okazałości wraca po remoncie, będzie także nowa wieża widokowa, z której można będzie podziwiać ptaki przez lornetkę. Pamiętajcie, by nie skupiać się wyłącznie na Waniewie i Śliwnie, ale także odwiedzić Kruszewo – gdzie również jest wieża widokowa (prywatna) oraz Kurowo, gdzie znajdują się kolejne piękne tereny do zwiedzania na terenie siedziby Narwiańskiego Parku Narodowego. Do tego warto zajechać do jednego z najmniejszych miast w Polsce – Suraża. Tam również nie braknie Wam pięknych widoków.

Jak majówka to Augustów!

Letnia stolica Polski intensywnie się zmienia. W ostatnich latach powstało tam mnóstwo nowych terenów do spacerowania i odpoczywania. Koniecznie wybierzcie się więc na plażę, z której możecie spory kawałek wędrować wzdłuż jeziora Necko. Oprócz tego grzech nie popływać statkami nad Rospudę oraz Kanałem Augustowskim do Studzienicznej. Samo centrum miasta też oferuje wiele atrakcyjnych miejsc, gdzie można pochodzić, zjeść i odpocząć. Jeżeli przyjedziecie rano, to być może załapiecie się na słynne jagodzianki.

Białowieża ciągle żywa

Piękny, ścisły rezerwat przyrody można zwiedzać wyłącznie z przewodnikiem. Ci czekają w gotowości, w okolicach wejścia do Białowieskiego Parku Narodowego. Dlatego oprócz samego parku, dobrze jest przejść się także w najbardziej dziką część Białowieży. Nie odpuszczajcie sobie także stacji kolejowej Białowieża Towarowa. Tam również jest bardzo klimatycznie a i atrakcji nie brakuje.

Hajnówka też ma ofertę!

Kolejka wąskotorowa z Hajnówki do Topiła to wspaniała atrakcja akurat na majówkę, niezależnie jaka będzie pogoda! Do tego koniecznie zasmakujcie regionalnego jadła, a na deser koniecznie zjeździe sławnego Marcinka!

Nadbużańskie tereny czekają!

Rzeka Bug i górzyste tereny w okolicy to doskonały plan na dłużą wycieczkę od Niemirowa po Mielnik, Drohiczyn, Grabarkę. W okolicę możecie dojechać pociągiem. Gdy tylko wysiądziecie, to bardzo blisko znajduje się Kasztelik – prywatny, kamienny zamek, wybudowany rękoma jednego człowieka.

Dalej możecie się kierować do rzeki Bug, do której jest 4 km. Droga wzdłuż brzegu do przygranicznego Niemirowa to około 30 km.

Halo Biebrza!

fot. P. Jakubczyk

Biebrzański Park Narodowy to także miejsce, które ma wiele do zaoferowania. Nieustannie zachwyca wycieczka z Osowca-Twierdzy, gdzie dojedziecie pociągiem do Suchowoli, z której wrócimy autobusem. Jeżeli 40 km to za dużo na Wasze nogi, to rozbijcie wycieczkę na dwa dni. Po drodze w Dolistowie Starym warto jest przenocować nad Biebrzą. Po drodze będzie też Goniądz, który warto również zwiedzić.

Jeżeli preferujecie jazdę rowerem, to najbliższy pociąg jest w Dąbrowie Białostockiej – 20 km od Suchowoli.

Piękna przyroda w okolicach Łomży

Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi to piękne tereny, którymi można spacerować cały dzień. Po drodze przyroda pokaże nam naprawdę wiele – szczególnie teraz, gdy wszystko rozkwita!

Tutaj też przyda się rower albo samochód, bo przejście dookoła Parku jest zbyt ciężkie na 1 dzień. Kółko wykonane z Łomży to ponad 55 km. Chyba, że także rozbijecie wszystko na 2 dni. Wtedy będzie przyjemnie. Warto jednak pokusić się o jakiś środek lokomocji, bo w okolicy można też dodatkowo zwiedzić Grądy-Woniecko, Wiznę, Ruś czy Górę Strękową. Wtedy mamy drogę otwartą na Biebrzański Park Narodowy.

Wycieczka wschodnią ścianą

Przepiękne i dzikie tereny na wschodniej ścianie doskonale nadają się do tego, by je objechać przez cały dzień samochodem. Z Niemirowa do Wiżajn przez Hajnówkę, Białowieżę, Siemianówkę, Jałówkę, Kruszyniany, Krynki, Sokółkę, Dąbrowę Białostocką, Lipsk, Giby i Szypliszki będzie doskonałą odskocznią dla tych, którzy uwielbiają czas spędzać za kierownicą samochodu oraz lubią szybkie zwiedzanie na zasadzie „zaliczania punktów”. Wszystkie wymienione miejscowości oferują ciekawe atrakcje, doskonałe jadło i piękne widoki.

Featured Video Play Icon

Bielsk Podlaski był planem filmowym Znachora. Proszę Państwa, wysoki sądzie. To jest profesor Rafał Wilczur…

12 kwietnia 1982 miała miejsce premiera filmu Znachor. Dziś to dzieło kultowe, gdy krytycy go zobaczyli po raz pierwszy, nie mieli o nim zbyt dobrego zdania. Warto dodać, że to ulice Bielska Podlaskiego były planem zdjęciowym filmu. Mimo ponad czterech dekad, jakie minęły od premiery – film nadal jest bardzo chętnie oglądany przez Polaków, dlatego też wiele razy emitowany jest w telewizji.

Znachor jest ekranizacją powieści Tadeusza Dołęgi – Mostowicza, która opowiada o losach chirurga, sławnego kardiochirurga Rafała Wilczura, który zostaje porzucony przez żonę. Ta znika z ich córeczką. Zrozpaczony profesor zatapia smutki w alkoholu. Okradziony i pobity traci pamięć. Kolejny raz aresztowany, kradnie dokumenty tożsamości w celu uniknięcia więzienia. Znajduje pracę i schronienie na wsi u młynarza. Tam udanie zoperował kalekiego syna młynarza, a potem sklepikarkę Marysię po wypadku. Zazdrosny miejscowy lekarz oskarżył go o kradzież narzędzi chirurgicznych i nielegalne praktyki. Antoni Kosiba czyli prof. Rafał Wilczur staje przed sądem.

Sklepik, w którym sprzedawała Marysia stoi w Bielsku Podlaskim do dziś. Można tam śmiało zachodzić i zwiedzać. Łatwo go rozpoznacie, bo widnieje na nim ogromny szyld z napisem „Znachor”. Sklep mieści się w pobliżu budynku ratusza.

Możemy też zwiedzić ul. Sienkiewicza w Bielsku, którą przemierzał motocyklem hrabia Leszek Czyński, ukochany Marysi. Niektóre elementy dekoracji czy budynki na ulicach miasteczka zostały stworzone przez ekipę filmową, zatem nie ma ich tu w rzeczywistości.

Zdjęcia do filmu realizowano jeszcze w pałacu w Radziejowicach, młynie wodnym w Skolimowie, Piekarach (gmina Piątek) oraz w Łodzi.