Wycieczki z Podlasia jeżdżą do Czarnobyla

Przedwczoraj miała miejsce rocznica tragicznych wydarzeń. Wybuch w elektrowni jądrowej w Czarnobylu zmienił w mgnieniu oka życie setek tysięcy mieszkańców Ukrainy. Chmura promieniotwórczego pyłu przemieściła się niemal po całej Europie. Radioaktywny opad spadł również na tereny Podlasia. Co więcej jego śladowe ilości wykrywane są do dzisiaj. W chwili wybuchu w Białymstoku nie istniały techniczne możliwości sprawdzenie poziomu skażenia w powietrzu. Stacja w Mikołajkach zanotowała zaś, że dwa dni po katastrofie promieniowanie było 550 tys. razy silniejsze niż zazwyczaj. Różnica jest kolosalna.

 

Panika wybuchła głównie wśród kobiet. Zwiększał ją brak rzetelnych informacji na temat katastrofy. Obawa przed urodzeniem niepełnosprawnego dziecka, skłoniła je do licznych aborcji. Był to ogólnoeuropejski trend. W całej Polsce, w tym zwłaszcza na Podlasiu wszystkim poniżej 17 roku życia podawano tzw. płyn Lugola. Zwiększał on zawartość jodu w organizmie do tego stopnia, że nie był on w stanie przyjąć kolejnych dawek radioaktywnych izotopów. Z perspektywy czasu uznano to za dobrą decyzję, choć nadal wiele osób zażycie płynu Lugola przez ”dzieci Czarnobyla” przypisuje do ich problemów z hormonem tarczycy. Nie ma na to jednak bezpośrednich dowodów.

 

Mimo ciągłego niebezpieczeństwa, Czarnobyl cieszy się niemałą popularnością wśród podlaskich miłośników mocnych wrażeń. Tak, to nie żart. Niektórzy bowiem od wylegiwania się na plaży, wolą jechać praktycznie w nieznane. Takie podróże nie są jednak organizowane przez lokalne biura podróży. W sieci nie brakuje firm z innych regionów oferujących nietypową ekspedycję. Z pewnością na miejscu spotkają zwierzęta, gdyż to właśnie one opanowały tamtejszą okolicę. Raczej się ich nie wystraszą. Między bajki należy włożyć niesmaczny dowcip, o tym, że w Czarnobylu jest jak w Disneylandzie. Z tym że dwumetrowa mysz jest prawdziwa. Choć natura rozkwita, nadal to niezwykle przytłaczające miejsce.