Dawny Białystok znika. Miasto niewiele robi

Kijowska 2, to wielowymiarowy symbol upadku moralnego Białegostoku. Urzędnicy od lat rozkładają bezczynnie ręce patrząc jak XIX wieczny zabytek zanika po kawałku. Znika też wiele innych cennych budynków. Nikt nic nie robi z serią tajemniczych pożarów w mieście. Kolejne zabytki płoną jak zapałki.

 

W 2013 roku pojawił się inwestor, który miał przywrócić dawny blask kamienicy przy ul. Kijowskiej 2. Odkupił ją od miasta za 400 tys. zł. Sam fakt, że miasto handluje zabytkami składa się na wyżej wspomniany moralny upadek. Minęło kilka lat, a po inwestorze słuch zaginął. Kamienica przy Kijowskiej zaczęła coraz bardziej znikać, cegła po cegle.

 

Kolejna składowa symbolu upadku Białegostoku, to fakt, że urzędnicy bezradnie rozkładają ręce. Miejski konserwator zabytków nie ma kompetencji by zająć się sprawą. Nadzór budowlany nie prowadzi żadnego postępowania, a zatem jeżeli rozbiórka postępuje to nielegalnie i po cichu. Ostatnia składowa upadku – to szersze spojrzenie na dawne Chanajki. Jeżeli przejdziemy ul. Młynową, a także wszystkimi bocznymi uliczkami, to zobaczymy, że przez lata zgadzano się na coraz większą degradację tego rejonu miasta. Deweloperzy postawili tam bloki, stara nawierzchnia została wymieniona na nową, zaś resztki budynków zostały porozbierane.

Wiele lat temu popełniono błąd. Dawne Chanajki to łakomy kąsek. Bowiem grunty w centrum miasta są bardzo dużo warte. Zatem nie ma co się dziwić, że deweloperzy wykupili wszystko co się da. Przez wiele lat i tak nie było pomysłu na rewitalizację tego miejsca. Przed modernizacją ulicy kocie łby pamiętały czasy żydowskiej dzielnicy, wszędzie było pełno błota i dziko rosnących krzaków. Można było pójść w dwie strony – zaorać wszystko i postawić nowe osiedle – czego właśnie jesteśmy świadkiem – lub przywrócić dawny blask Chanajkom.

 

Biorąc jednak pod uwagę, że przed wojną mieszkał tam przeważnie margines społeczny, to być może nikt nie chce o tej dzielnicy już pamiętać.