Drewniane domy będą dalej znikać lub płonąć. Jest jeszcze czas na ratunek.

Działania władz z ostatnich lat – o czym już pisaliśmy – spowodowały, że znikły historyczne Bojary, teraz znikają dawne okolice “Bema”. Przypomnijmy – na osiedlu Bojary zaczęły znikać stare drewniane domy, a w ich miejsce pojawiać się zaczęły bloki. Gdy na drodze stał zabytek, to w dziwnych, niewyjaśnionych okolicznościach wybuchały pożary tych domów. Co najciekawsze policja nigdy nie znalazła żadnego podpalacza. Podobne historie zaczynają się dziać na osiedlu Bema. Tutaj też zaczynają znikać drewniane domy, a w ich miejsce buduje się wysokie bloki, które niezależnie czy to kawalerka czy mieszkanie na 8 piętrze – właściciel nazywa apartamentami.

 

Po starym Białymstoku w tych okolicach zostały już resztki. Drewniane domy można zobaczyć na małym fragmencie Grunwaldzkiej, Angielskiej, Młynowej, Kochanowskiego czy Mławskiej. Prawdopodobnie to kwestia czasu, gdy wszystko zamieni się w blokowisko… o przepraszam – apartamentowisko. Warto w tym miejscu podkreślić, to nie jest tak, że każdy może budować wszędzie co mu się podoba. Są plany zagospodarowania przestrzennego i ich trzeba się trzymać. Z tym że urzędnicy plany potrafią zmienić… i tak w miejscu gdzie stoi jakiś stary drewniany dom dopuszczają zabudowę wysokich wieżowców. Tak samo zrobili w ostatnim czasie przy ul. Grunwaldzkiej na fragmencie ulicy między Wyszyńskiego a Sosnowskiego. Los drewnianych budynków w tym miejscu w zasadzie jest przesądzony.

 

Oczywiście nie ma co przesadnie walczyć z blokami, wszak racjonalnie patrząc – ktoś tam mieszka. Zaś drewniane chaty to często pustostany. Zanim jednak je rozbierzemy warto pokusić się o dyskusję w której główne pytanie będzie brzmieć – jak nie zaorać tożsamości miasta?  My stoimy na stanowisku, że warto wrócić do dawnego pomysłu, by wszystkie zabytkowe i inne wartościowe chaty porozbierać i odbudować na specjalnie wyznaczonym do tego terenie. Zbudować drewniane osiedle, ścieżki ułożyć z kocich łbów, a następnie całość potraktować jako muzeum.

 

Warto sobie uświadomić jedno – proces znikania tych chat już jest w zaawansowanej fazie. Za 10-15 lat być może nie będzie już ani jednej. Wtedy tylko obejrzymy je na zdjęciach. Im szybciej pogodzimy się z faktem, że czas tych domów niestety przemija i za późno już na ratunek – czyli na pozostawienie ich na miejscu – tym szybciej zaczniemy je przenosić i realnie ratować.