Jak uratowano świat czyli Hollywood z wizytą na Podlasiu

Opłacone przez: KKW Trzecia Droga PSL–PL2050 Szymona Hołowni

 Cudze chwalicie…

Na północ od Puszczy Białowieskiej leży pełny uroku Zalew Siemianówka. Jego początki sięgają lat siedemdziesiątych. Na magii tego miejsca poznali się amerykańscy filmowcy, którzy postanowili nakręcić kluczowe sceny filmu fantasy – ”Opowieści z Narnii: Lew, czarownica i stara szafa”.

Przypadki rządzą światem

Producenci wykonawczy superprodukcji o budżecie przekraczającym 200 mln dolarów poszukiwali jeziora umożliwiającego kręcenie scen batalistycznych. Warunek był tylko jeden – zbiornik musiał być zamarźnięty. Jako, że pogoda w Polsce należy do nieprzewidywalnych, ekipa posiadała plan awaryjny. Było to Morskie Oko. Tam też pierwotnie miał być zlokalizowany zamek czarownicy. Na przeszkodzie stanęło zagrożenie lawinowe i brak przejrzystości powietrza. Na szczęście dla Podlasia, lód skuł jezioro w samą porę.

 

O wyborze Zalewu Siemianówka zadecydowały wpierw walory przyrodnicze…. Puszczy Białowieskiej. Reżyser widowiska, Grant Major, przeglądając internet przypadkiem natknął się na tamtejsze masywne dęby. Mimo, że nie miał początkowo pojęcia gdzie jest Podlasie, zdecydował się odnaleźć osobiście majestatyczne okazy. Pierwsza wizyta filmowców miała miejsce w 2001 r. W poszukiwaniu plenerów do sceny na polanie, odwiedzili Biebrzański i Narwiański Park Narodowy. Spacerując nad brzegami rzeki stwierdzili jednak, że trawy miały jednak zbyt ciepły odcień, a brzozy nie były wystarczająco białe.  To nie pasowało do koncepcji krainy skutej lodem.  Przede wszystkim produkcji zależało na odnalezieniu jeziora nieskażonego cywilizacją. Mimo że Siemianówka to sztuczny zbiornik z tama, filmowcy nie mogli wyjść z zachwytu.

Wymogi produkcyjne

Ekipa filmowa posiadała początkowo pewne obawy. Jezioro miało być ”nietknięte”. Wcześniej bowiem w czasie przelotu helikopterem zauważyli ślady opon samochodowych na zamarźniętej tafli. Duży problem stanowiły też dziury po wędkowaniu. Na pomoc przyszli jednak leśnicy. W dniu kręcenia leśnicy pilnowali, aby nikt nie zbliżał się na okoliczne tereny. Na korzyść wyszło również utrzymanie lokalizacji produkcji w tajemnicy. Zapobiegło to przybyciu gapiów czy dziennikarzy. Nad jezioro zawitała cała filmowa infrastruktura. Pojawił się też poduszkowiec, który gwarantował aktorom bezpieczeństwo. Mimo kaprysów pogody udało się nakręcić najbardziej dramatyczną scenę filmu – ucieczkę dzieci przed Białą Czarownicą.