Podlaskie to niewątpliwie region turystyczny. Pracowało na to wiele osób i to inwestycja, która zacznie się w pewnym momencie zwracać. Na razie sytuacja podmiotów turystycznych jest trudna ze względu na napiętą sytuację przy granicy polsko-białoruskiej, covidowe lockdowny i wysoką inflację. Sytuację miał poprawić bon turystyczny, ale póki co wywołał tylko dużo zamieszania.
Tak czy inaczej, mimo ogromnego zaangażowania wielu osób, w Podlaskiem są jeszcze tak zwane „białe plamy” czyli regiony, które także mają potencjał turystyczny, ale są pomijane. Z jednej strony mamy popularne powiaty siemiatycki, hajnowski, białostocki, sokólski, augustowski, suwalski, moniecki, grajewski, łomżyński czy wysokomazowiecki. Z drugiej wspomniane białe plamy to powiaty kolneński, zambrowski czy też bielski.
Choć każdy z nich mógłby bardziej przyciągać turystów, to jakoś specjalnie tego nie robi. Dlaczego?
Co można zwiedzać w Bielsku Podlaskim i jego okolicach? Park, muzeum czy sklep z filmowego Znachora. W powiecie jest jeszcze synagoga w Orli i kolorowe drewniane cerkwie. Brakuje niewątpliwie miejsca, w którym moglibyśmy spędzić czas dłużej.
Podobnie sytuacja prezentuje się w powiecie kolneńskim, który można zwiedzić niejako przy okazji jadąc na Mazury. Powodów, by to tam spędzać urlop brak. Podobnie z powiatem zambrowskim, przez który tylko przejeżdżamy do Warszawy. I to niewiele zobaczymy, bo ekspresówka prowadzi przez obrzeża.
Władze tych trzech powiatów powinny zastanowić się jak mogłyby skorzystać na tym, że Podlaskie jest turystyczne i by turyści chcieli zaglądać także do nich. Jest to o tyle ważne, że za jakiś czas wszystko się unormuje i turyści masowi wrócą. A wtedy profity z tego będą czerpać wszyscy tylko nie Zambrów, Kolno i Bielsk Podlaski.