To prawdziwe wilcze love story! Nie było dla nich szans. Mikołaj i Harda trafili do lasu. Czy przeżyją?

Wilk Mikołjak oraz Wilczyca Harda. Jedno i drugie zwierzę mieli okropne wypadki i trafili na rehabilitację. W efekcie mogli się poznać. Czy stworzą wilczą parę?

 

Brzmi jak wilcze love story. Zarówno Wilk Mikołaj, jak i wilczyca Harda przeżyli niewiarygodne historie. Mikołaj został uwięziony przez ludzi w wąskim pasku lasu jako 4-letni młodziak. Był w takim wieku, by szukać własnej przestrzeni do życia oraz partnerki do założenia własnej watahy.

 

Trwa konkurs na Najlepsze Miasto Województwa Podlaskiego – zagłosuj teraz!

 

Mikołaj chciał się wydostać

Próba wydostania się z lasu skończyła się potrąceniem przez samochód. Znalazł się na drodze krajowej 91 łączącej Toruń i Łódź. Na miejscu pojawili się myśliwi, którzy jedynym pomysłem jaki mieli to było dobicie zwierzęcia. Na szczęście tak się nie stało. Na miejscu pojawił się Pan Marcin Kostrzyński – były myśliwy, miłośnik wilków, który podjął się ratowania zwierzęcia. Nie było to łatwe. Przede wszystkim wokół rannego wilka zgromadziło wiele osób, które nie potrafiły mu pomóc. Myśliwy diagnozował stan zwierzęcia kopiąc go, a następnie chciał strzelać. Policja była bierna. Gdy pojawił się Pan Marcin skłonił mundurowych do pomocy (strasząc prokuraturą, bo wilk jest pod ścisłą ochroną).

 

 

Gdyby nie Pan Marcin, to Mikołaj skończyłby rozjechany przez wiele samochodów jako miazga na krajowej 91. Na szczęście tak się nie stało. Żeby uratować zwierzę Pan Marcin ściągnął specjalistkę od wilków (doktor Sabinę Pierużek-Nowak), która musiała przejechać 425 km do wilka dogorywającego w okolicach Ciechocinka. Na miejscu wilk otrzymał jedynie pomoc doraźną, następnie został przewieziony do Napromka na Mazurach, gdzie istnieje Ośrodek Rehabilitacji Zwierząt. To tam ratuje się wilki. 

Przyszedł z Hardą na smyczy

Wilczyca Harda również miała bardzo trudną historię. Jako dziecko prawdopodobnie została ukradziona przez ludzi ze stada. Pewien mieszkaniec Białegostoku przyszedł z wilczycą na smyczy do siedziby Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska. Twierdził, że zwierzę przypałętało się do niego w mieście, gdy ten spacerował z psem. Następnie mężczyzna założył smycz wilkowi i postanowił oddać „zgubę”.

 

 

Harda również trafiła do Napromka na rehabilitację. Problem z nią był jednak taki, że nie miała szans na przeżycie w lesie, gdyż jako dziecko została z niego zabrana. Wilk Mikołaj to jedyna jej szansa na normalne życie.

 

Oboje zostali już “zapoznani”, a także zrehabilitowani. – Po kilku dniach pomiędzy wilkami przeskoczyła jakaś niewidzialna iskra. Miki gdy zbliżał się do wilczycy poruszał się tak, jakby nie dotykał ziemi. Ona nieustająco biegająca wokół zagrodzenia , zaczęła przystawać , uspokoiła się, podchodziła do Mikiego . Dzieliła ich jedynie cienka siatka, bo Mikołaj rozmontował pastuch elektryczny w miejscu gdzie stykały się obie woliery. Te dwie historie są tak niezwykłe, jedyne wyjaśnienie jakie przychodzi mi do głowy to: One były sobie przeznaczone – czytamy na profilu Facebook Pana Marcina Kostrzyńskiego.

 

Oboje wrócili już do lasu. Wszyscy trzymajmy kciuki, by stworzyli wielką, wilczą watahę.