Nowoczesne średniowiecze
W połowie drogi między Drohiczynem a Mielnikiem można spotkać coś niespotykanego. Podczas gdy inne takie obiekty niszczeją ze starości, ten pięknieje z dnia na dzień. Mowa tu o Koronie Podlasia – zamku budowanym od dziesięciu lat własnymi rękami przez pasjonata. Reportaże o obiekcie swego czasu były emitowane w publicznych mediach.
Krok po kroku
Wszystko zaczęło się od…płotu. Właściciel, Jerzy Korowicki postanowił zbudować ogrodzenie ze słupów z kamienia solnego. Gdy te wyszło nadspodziewanie dobrze, postanowił rzucić się na głębszą wodę. Postanowił spełnić marzenie, tworząc prawdziwą twierdzę. Główny budulec stanowią krzemienie i otoczaki. Wszystkie własnoręcznie obrabiane. Chociaż wnętrza nie są jeszcze wyporządzone, zamek i tak robi już piorunujące wrażenie. W środku odnajdziemy na razie stół rycerski, lecz docelowo powstać ma sala uroczystości kameralnych z prawdziwego zdarzenia. Na samym szczycie zamku dostrzeżemy koronę. Zamek ma nawet własny herb. Jest nim lustrzane odbicie herbu Siemiatycz. Miejsce pokochali nowożeńcy, wybierając je na plener sesji zdjęciowych. Dzięki wieży o wysokości 15 m mogą oni podziwiać malownicze tereny nad Bugiem. Warto wspomnieć, iż na terenie zamku planowano pierwotnie zakład przetwórczy. Na szczęście na planach się skończyło.