Ostatnie takie osiedle w Białymstoku. Wąskie uliczki i drewniane domy. Za kilka lat może tam być już zupełnie inaczej.

Przechodziliśmy tamtędy setki razy. Zarówno z jednej jak i drugiej strony nic nie wskazywało, że coś tam się zmienia. Dziś postanowiliśmy zajrzeć do środka i byliśmy w szoku. Połowy dawnego osiedla już nie ma. Zostało wyparte przez nowe budownictwo. Mowa tutaj o drewnianej części os. Przydworcowego – bardzo wąskie uliczki między Młynową a Bema dawniej wypełnione drewnianymi domami. A dziś… no cóż zostało już niewiele.

 

Na wstępie trzeba obiektywnie przyznać. Wartość historyczna tego miejsca nie jest zbyt wielka. Skrupulatnie sprawdzaliśmy. Jest dosłownie kilka domów jeszcze sprzed I Wojny Światowej. Nawet dwa z XIX wieku! Jednak większość to budynki, które powstały przed samą II Wojną Światową. Nie ma co tego miejsca porównywać do Bojar, ale można do Chanajek. Jak wiadomo te słynęły z wąskich uliczek, przy których stały drewniane domy i kamienice. Zupełnie jak właśnie na Toruńskiej, Angielskiej, Kieleckiej, Kurpiowskiej czy Kochanowskiego czyli drewniane Przydworcowe. Z tym, że w ostatnich latach te drewniane domy zaczęły znikać. W ich miejsce pojawiły się nowoczesne domy, a ostatnio także bloki. Nie mamy wątpliwości, że przyszłość tego miejsca jest już przesądzona. Jednak póki jeszcze istnieje to zachęcamy wszystkich bez wyjątku do spaceru tamtymi uliczkami. Poczujecie się dokładnie tak jakbyście byli na przedwojennych Chanajkach. Podczas naszego spaceru byliśmy zachwyceni domami, które napotkaliśmy. Mają w sobie niezwykły urok. Szczególnie, gdy idziemy bardzo ciasną i cichą uliczką. Czasem tylko jakiś pies zaszczeka.

Ta część Białegostoku zaczęła się rozwijać stosunkowo późno. Studiując dawne mapy widać, że najpierw było dzisiejsze centrum z Pałacem Branickich, ulicą Kilińskiego i ratuszem na czele. Później miasteczko zaczęło się rozwijać na północ. To tam powstawać zaczęły jedna przy drugiej fabryki. Pierwsze domy oddalone od centrum i to w sporych odległościach od siebie powstawały na początku XX wieku przy Angielskiej, Grunwaldzkiej, Sosnowej czy Młynowej. Dopiero w kolejnych 40 latach czyli do II Wojny Światowej ulice te zaczęły się zagęszczać domami. Wtedy też pojawiać się zaczęły domy przy wspomnianych ulicach Kieleckiej, Toruńskiej, Kochanowskiego, Kurpiowskiej, Mohylowskiej i Witebskiej oraz Angielskiej, Młynowej czy Bema.

 

Za kilka lat z pewnością będzie już tam zupełnie inaczej. Pojawiły się pierwsze bloki przy Młynowej. Ogólnie całe os. Przydworcowe obecnie mocno wypiera drewniane domy. W okolicy prowadzonych jest kilka budów. Dźwigi rozstawione są co krok. Cóż, zawsze powtarzamy że miasto jest tkanką dynamiczną, która się rozwija i zawsze nowe będzie wypierać stare (byleby z rozsądkiem). Warto zwrócić uwagę, że w tych nowych blokowiskach uchował się jeden dom – przy Angielskiej 2. Cała jego okolica dosłownie znikła na rzecz blokowisk właśnie. Oby ten drewniany dom pozostał jak najdłużej. Wybudowano go bowiem w 1885 roku. Warto dbać o taką perełkę.

Dźwigi na os. Przydworcowym to obecnie bardzo częsty widok. Można je spotkać na każdym kroku. Powstaje wiele nowych bloków w miejscu, gdzie dawniej stały drewniane domy. Na zdjęciu widok z ul. Młynowej na bloki powstające w okolicy Angielskiej i Wyszyńskiego.