Skandal w Białymstoku! Lokalne prawo zachęca do podpalenia! Spalony zabytek stoi na działce dewelopera.

Skandal w Białymstoku! Lokalne prawo zachęca do podpalenia! Spalony zabytek stoi na działce dewelopera.

Spalony zabytek z 1905 roku przy ul. Sosnowskiego stał na działce dewelopera. Mało tego, urzędnik sprytnie ukrył w miejscowych przepisach sformułowanie, które wręcz zachęcało do podpalenia! A radni to uchwalili. Czy byli świadomi co zrobili? Tą sprawą powinien zająć się prokurator!

 

Jeżeli próbowalibyście przeczytać uchwałę Rady Miasta Białystok nr XXVI/417/16 z 24 października 2016r. to prawdopodobnie niewiele byście zrozumieli. Jest napisana rzecz jasna urzędowym i zawiłym językiem, przerzucając „czytelnika” po gąszczu przepisów. Dzięki takiej konstrukcji bardzo łatwo coś ukryć przed tymi, którzy „nie są w temacie”. Powiedzmy sobie szczerze czy przeciętnego białostoczanina obchodzi plan zagospodarowania przestrzennego? O ile nie chce urządzać przestrzeni w mieście to nie. Plan jest dla tych, którzy budują w mieście budynki – a tak się składa, że w ostatnich latach bardzo aktywnie budują wszelkiej maści deweloperzy. Wpychają swoje „apartamenty” gdzie się da. Generalnie nie ma co im się dziwić, jest to żyła złota, bo w Polsce brakuje 2 milionów mieszkań, a ten deficyt stale rośnie. Zainteresowanie mieszkaniami nie maleje.

Warto wrócić do sformułowania „gdzie się da”. Otóż deweloper może budować na swoich działkach, które aktywnie odkupuje od chętnych. Gdy już ma tyle skrawka ziemi ile potrzebuje, to może zacząć zajmować się formalnościami. Czy deweloperzy kupują wszystkie działki? Ogólnie rzecz biorąc te, na których mogą powstać mieszkania. Co może powstać na konkretnej działce reguluje plan zagospodarowania przestrzennego. I tu przechodzimy do sedna.

Wyżej wymieniana uchwała XXVI/417/16 dotyczy miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego części osiedli Centrum i Przydworcowe (rejon ul. Młynowej i Cieszyńskiej). W ten rejon wpisuje się ul. Sosnowskiego, gdzie w ostatnim czasie spalił się piękny drewniany dom wielorodzinny z 1905 roku. Poprzedni właściciel starał się o jego rozbiórkę. Zamiast tego urzędnicy objęli go ochroną. Budynek wpisano do ewidencji zabytków. Mimo to nieruchomość, na której się znajduje została odkupiona przez firmę deweloperską. Należy do niej również działka obok. Razem stanowią wielki obszar. Tylko co z tym zabytkiem?

 

Generalnie, gdyby ten zabytek został w jakiś sposób zniszczony np. podpalony, to powinien zostać odbudowany do tej samej formy. Oczywiście nie można nikogo zmusić do remontu, chodzi o to, że nie można by było zbudować czegoś innego. I tu wracamy do uchwały XXVI/417/16.

Jest w niej napisane „Tereny oznaczone na rysunku planu symbolami 3.1U,MW i 3.2U,MW przeznacza się pod zabudowę usługową i mieszkaniową wielorodzinną”. Działka przy, której stoi spalony zabytek jest oznaczona symbolem 3.1U, MW jak i wiele innych. Później już robi się trochę mniej jasno, bo musimy wrócić 13 stron by odnaleźć rozdział 3 uchwały, który wylicza co można a czego nie można zrobić z zabytkiem. Między innymi jest zakaz docieplania go z zewnątrz i trochę nakazów. Następnie uchwała XXVI/417/16 wymienia w jaki sposób można zabudować działki 3.1U,MW. Jedną z ważniejszych informacji – szczególnie dla dewelopera – jest dopuszczalna wysokość zabudowy. W tym przypadku maksimum wynosi 18 metrów. Zatem jest to około 6-7 pięter. Tyle tylko, że gdyby deweloper chciał budować blok obok drewnianego zabytku, to jego wysokość mogłaby by wynosić maksymalnie 12 metrów czyli ledwo 4 piętra.

 

Uchwała XXVI/417/16 ma jednak przepis, którego istnienie trudno logicznie uzasadnić, a który daje pewną zachętę – nie będzie zabytku to nie będzie problemu. Chodzi o sformułowanie „dopuszcza się (…) w przypadku zdjęcia formy ochrony budynku (…) stosowanie na części terenu (…) maksymalnej zabudowy jak dla pozostałego terenu„. Zacytowanie tego fragmentu w całości sprytnie ukrywa sedno sprawy.

Zatem jesteśmy oto świadkami takiej oto sytuacji. Otóż urzędnik przygotowujący treść uchwały sformułował taki sprytny przepis. Radni przegłosowali plan i tym samym uchwalili sytuację, w której jeżeli dojdzie do przypadku, że zabytek zostanie zniszczony to można budować 6 a nawet 7-piętrowy blok. Okazało się, że przypadek nastąpił 4 lata po uchwaleniu planu zagospodarowania przestrzennego. Na marne pocieszenie dodamy, że Miejski Konserwator Zabytków złożył do prokuratury zawiadomienie o uzasadnionym podejrzeniu popełnienia przestępstwa, polegającego na zniszczeniu w wyniku podpalenia i pożaru zabytku. Prokurator powinien się także zainteresować sformułowaniem „w przypadku zdjęcia formy ochrony budynku” w uchwale. A raczej jak ono tam się znalazło i po co.