Ta komiczna kamienica z Centrum jest zabytkowa. Urzędnicy nie mogli zakazać takiego koloru.

Ocieplona styropianem, a następnie pomalowana na fioletowo. Tak wyglądająca kamienica przy Częstochowskiej 3 jest… zabytkowa. Wybudowana w XIX wieku wyglądała zupełnie inaczej. Była z żółtej i czerwonej cegły. Obecny jej wygląd zawdzięcza oczywiście pomysłodawczyni oraz głupocie urzędników, którzy prawie 10 lat temu na to pozwolili.

 

Według ewidencji miejskiej kamienica powstała w 1859 roku. Na temat budynku, a także jego historii zachowało się niewiele. Można jednak przypuszczać, że była to typowa kamienica czynszowa, gdzie białostoczanie wynajmowali pokoje. Kto był jej właścicielem nie wiadomo. Ale to cud, że budynek przetrwał II Wojnę Światową, gdyż Białystok był większości zniszczony. Z zachowanych archiwów wiemy jednak, że w 1945 roku – czyli od razu po wojnie nieruchomość była opuszczona oraz przekazano ją Idzie Mines. Być może miała coś wspólnego z Mendelem Szejną Minesem – białostockim kupcem, który mieszkał przy Wileńskiej 5 (przesmyk między Suraską a Rynkiem Kościuszki na tyłach Hotelu Cristal – dziś już nie istnieje tam ulica).

 

W 1952 roku kamienica przy Częstochowskiej 3 stała się własnością Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych, które dziś jest Zarządem Mienia Komunalnego. I tego właściciela nie zmieniła do dziś. W 2011 roku postanowiono budynek ocieplić. Zwrócono się więc do jednej architekt ze zleceniem projektu potrzebnego do wykonania remontu elewacji. Ta natomiast popuściła wodzę fantazji. Zamiast zrobić ocieplenie od środka, to po prostu na cegły nałożono styropian zaś elewację pomalowano na fioletowo. Mało tego. Architektka postanowiła dodać “coś od siebie”. Na przykład klamry w nad oknami, których w oryginale nie było. Tylko przez litość nie będziemy wymieniać nazwiska pani, która wpadła na te “genialne” pomysły. Dodamy tylko, że ocieplono budynek od zewnątrz tylko dlatego, by było taniej. Zaś kiczowaty kolor był po to, by nie było zbyt monotonnie. No to już nie jest.

 

Ale, że ktoś się na to zgodził? Okazało się, że ZMK projekt zmian przyjęło bez mrugnięcia okiem. Zgłoszono więc wszystko do konserwatora zabytków. Ten jednak nic nie mógł zrobić. Kamienica mimo, że jest zabytkowa to tak naprawdę zabytkowa nie jest. Taki paradoks prawny. Kamienica jest wpisana do gminnej ewidencji zabytków, lecz jednocześnie nie znajduje się w rejestrze zabytków. Oznacza to, że nie można kamienicy rozbudować czy nadbudować, ale zmienić elewację owszem. Zatem wojewódzki konserwator zabytków nie mógł nic zrobić, zaś Urząd Miejski wobec zgody konserwatora zezwolił na ocieplenie. I tak piękną ceglaną kamienicę zamieniono w fioletowe g… Historii tej bocznej komicznej dobudówki nie znamy. Podczas ocieplenia budynku już była.