fot. skansen.bialystok.pl

Dożynki Centralne w Białymstoku. Doskonały przykład na to, że komunizm nie działa.

2 września 1973 roku w Białymstoku miało miejsce ogromne wydarzenie – Dożynki Centralne. Sama impreza była nie tylko zwieńczeniem żniw, ale też pewnego okresu inwestycyjnego w mieście, po którym niektóre pamiątki zostały do dziś. Białystok w owym czasie przeżył boom inwestycyjny. Upadek Gierka i gigantyczne długi oraz późniejsza zapaść gospodarcza, którą Polsce zafundował towarzysz sekretarz pokazały po raz kolejny, że komunizm nie działa, a inwestycja oznacza – że musi się kiedyś zwrócić, inaczej nie jest to żadna inwestycja.

 

W Białymstoku przed Dożynkami Centralnymi przebudowano Rynek Sienny. Dziś po tej przebudowie nic nie zostało. Do użytku oddano węzeł komunikacyjny u zbiegu ulic Zwycięstwa i Hetmańskiej. Przystanki stoją do dziś, ale trudno nazwać to inwestycją. W ramach przygotowań do Dożynek wybudowano pawilony wystawowe – spodki przy ul. Rocha. Stoją one do dziś i są architektoniczną ciekawostką. Zmodernizowano stadion przy ul. Słonecznej. Dziś stoi tam nowoczesny obiekt, a po starym na szczęście nie ma śladu. Istnieje za to “Central” ze swoim charakterystycznym wyglądem. Choć w środku wiele razy odnowiony, to na zewnątrz jest jak pomnik PRL.

 

Można postawić śmiało hipotezę, że gdyby nie unikalny wygląd to ani Spodków ani Centralu by nie było. W dobie galerii handlowych i zakupów przez internet to cud, że Central jeszcze istnieje. Jeżeli chodzi o Spodki to z ich powodów ostatnio mieliśmy awanturę. Otóż dyrektorka WOAK-u, który swoją siedzibę ma w tych charakterystycznych budynkach chciała prowadzić w nowoczesnym budynku i zmienić nazwę instytucji, której szefuje na Podlaski Instytut Kultury. Z praktycznych względów należy przyznać jej rację, ale sentyment do tych UFO-budynków na to nie pozwala.

 

Najgorsze jest to, że mimo iż komunizm dawno za nami to co raz widać w politykach wszystkich opcji ciągotki do tego, by inwestować kompletnie nie interesując się czy będą z tego zyski. Politycy bowiem traktują te wszystkie inwestycje jako własne pomniki. Może taniej by było gdyby po prostu stawiali sobie takie tradycyjne?