Pomnik w Mońkach. fot. Henryk Borawski / Wikipedia

Jak to się stało, że w Chicago jest tyle osób z Moniek? Odpowiedź może zaskoczyć.

11 listopada 2019 roku będzie nie tylko 101 świętem polskiej niepodległości. Będzie to data historyczna również dlatego, że tego dnia Polska zostanie włączona do ruchu bezwizowego ze Stanami Zjednoczonymi. Z tej okazji postaramy się wyjaśnić dlaczego akurat z Moniek około 2 tysięcy osób wyjechało do Chicago. Odpowiedź nie jest prosta, ale na pewno ciekawa i zaskakująca.

 

Skojarzenie Moniek i Chicago zaczyna się oczywiście od kawału z brodą o tym, że za każdym razem kiedy samolot z Warszawy miał już startować do Chicago, to pilot pytał czy na pokładzie są Mońki. Nigdy nie byliśmy w samolocie do tego amerykańskiego miasta więc nie wiemy czy tak rzeczywiście jest, jednak zaczęło nas nurtować jedno – dlaczego akurat Mońki, a nie na przykład Grajewo, Kolno, Augustów, Łomża, Suwałki albo Białystok.

 

To nie jest tak, że z innych miast nikt nie jeździł. Jednak żeby móc wyjechać do USA trzeba było posiadać wizę. Ktoś więc z jakiegoś powodu tę wizę dawał właśnie mieszkańcom Moniek. Dlaczego im? Odpowiedź jest banalna. Do późnych lat 90-tych, a może i nawet dłużej decydujący o tym czy ktoś dostanie wizę czy nie był fakt, czy ubiegający się posiada zaproszenie od kogoś stale i legalnie zamieszkującego w USA.

 

Skąd się wzięli jednak pierwsi moniecczanie w USA i to jeszcze legalnie? Tutaj odpowiedź już nie jest taka prosta. Cofnijmy się w czasie. W 1881 roku otwarto linię kolejową Białystok – Królewiec (dziś Obwód Kaliningradzki – eksklawa Rosji). Jedna ze stacji została wybudowana w Mońkach. Przez kolejne lata liczba ludności stale rosła. Nie wynikało to jednak z samego faktu wybudowania stacji. Otóż w 1861 roku zniesiono pańszczyznę czyli przymus darmowej pracy chłopów na rzecz właściciela ziemi w zamian za udziały w gruntach. Skutkiem tej decyzji był bunt chłopski gdyż pańszczyzna została zamieniona na wysoką opłatę pieniężną. Wiele ludzi w tym czasie migrowało w miejsca słabo zaludnione, by uciec przed wyzyskiem. Tak mała osada w Mońkach z biegiem lat zaczęła się rozrastać. Duży przyrost liczby mieszkańców spowodował, że w Grajewie pojawiła się agencja rekrutująca migrantów. Chłopom oferowano transport i pracę w Ameryce. Z tej propozycji skorzystało wielu z nich. I tak chętni wyjeżdżali ze monieckiej osady pociągiem do Królewca, gdzie wsiadali na statek i płynęli do Ameryki. Masowa emigracja trwała aż do lat 30-stych XX wieku.

 

W tym czasie w Mońkach niewiele się działo. Dopiero gdy Polska odzyskała niepodległość w 1918 roku, to w Mońkach kościół. Dzięki temu wioseczka stała się siedzibą parafii. Po II Wojnie Światowej wszystko w Polsce zaczęło układać się na nowo. W 1953 roku podjęto decyzję, że nie historyczne miasta – Knyszyn, nie Goniądz tylko Mońki właśnie będą siedzibą powiatu. Rozpoczęto wielką rozbudowę. Powstały drogi, budynki i cała infrastruktura. W 1965 roku Mońki uzyskały prawa miejskie. Jednak niedługo po tym straciły prestiż, bo w 1975 roku weszła reforma administracyjna, która zlikwidowała powiaty.

 

Tymczasem w Polsce robiło się coraz gorzej. PRL trwał w “najgorsze” W latach 70-tych Polska zaczęła popadać w kryzys gospodarczy. Emigranci z USA korespondowali z rodzinami w Mońkach. Przesyłali im paczki i pieniądze. A później również zaproszenia. A ktoś kto je otrzymał miał jedyną możliwość otrzymania paszportu i wizy. I tak zaczęła się fala ucieczek z polskich Moniek za lepszym życiem do USA. Sami mieszkańcy uczynili z wyjazdów biznes. Otóż niezależnie czy ktoś miał rodzinę w USA czy nie zaproszenie mógł kupić. To mocno ułatwiło kolejne wyjazdy. W latach 80. w Mońkach największym pracodawcą był zakład Montażu Elementów Dyskretnych “Unitra – Cemi”. Jednak transformacja ustrojowa zabiła ten twór powodując ogromne bezrobocie. Wiele osób miało wówczas wybór – albo wyjazd do USA albo wejście na wolny rynek czyli handel czym popadnie.

 

I tak chłopi z monieckiej ziemi w XIX wieku przetarli nowe szlaki, które potem były wykorzystywane przez kolejne pokolenia. W Chicacgo rozwinęła się bardzo duża polonia. Małe Mońki w Chicacgo mają nawet własną ulicę. “Ziemia Moniecka Way”. Jest ona na skrzyżowaniu ulic Milwaukee i Belmont. Od czasu gdy Polska jest w Unii Europejskiej mało kto do USA wybiera się by pracować. Mońki i nie tylko one wolą zarabiać w Euro niż w dolarach. A my wcale im się nie dziwimy.