Lotnisko na Krywlanach. Jaka będzie jego przyszłość?

Lotnisko na Krywlanach. Jaka będzie jego przyszłość?

Jak ostatnio pisaliśmy prace budowlane na Krywlanach już się zakończyły. Teraz kilka miesięcy potrwa proces certyfikacji lotniska. W tym czasie dokładnie zostanie sprawdzone czy są przeszkody lotnicze (np drzewa czy słupy) w pobliżu lotniska i dopiero ich usunięcie umożliwi oficjalne jego otwarcie.

Otwarcie czego?

Tutaj właśnie trwa największy spór zwolenników inwestycji z przeciwnikami. Ci drudzy twierdzą, że to tylko pas startowy, drudzy zaś że to lotnisko. Kto ma racje? Zacznijmy od terminologii. Lotnisko jest pojęciem ogólnym. Fachowo mamy do czynienia z portem lotniczym, lądowiskiem czy też lotniskiem miejskim. Zatem przeciwnicy nie mają racji mówiąc o pasie startowym – gdyż jest to tylko część infrastruktury całego obiektu. Wiosną otwarte zostanie w Białymstoku lotnisko miejskie czyli takie, które obsługuje małe samoloty pasażerskie i śmigłowce.

 

Kto będzie latać?

Lotnisko miejskie na Krywlanach będzie mogło obsłużyć samoloty, które zabierają do 50 pasażerów. Polskie firmy oferujące przewóz lotniczy dysponują takimi modelami jak ATR 42, DORNIER 328, FOKKER 50, SAAB340. Są to prywatne firmy oferujące czarter samolotów. Może z tego skorzystać na przykład Jagiellonia, która w sezonie podróżuje na Śląsk, do Małopolski czy do zachodniopomorskiego Szczecina. Od wielu lat w prasie można było przeczytać, że dla zawodników długie podróże autobusem są udręką i wpływają na ogólną formę. Innymi korzystającymi będą prawdopodobnie ośrodki szkoleniowe.

 

Warto dodać, że dzięki Krywlanom będzie można poszerzyć także ofertę kulturalną miasta. Do tej pory zagraniczne gwiazdy omijały Białystok, bo nie mogły tu wylądować, a przy organizacji wielkich koncertów to często warunek konieczny. Teraz będzie to możliwe. Wszystko oczywiście za odpowiednią cenę.

 

Kto nie będzie latać?

Obecnie w swojej flocie nie mają odpowiednich samolotów LOT, Ryanair czy Wizzair. Nie oznacza to, że nic się w tej kwestii nie zmieni. Jeżeli dany przewoźnik wykalkuluje sobie, że mu przewozy z Białegostoku się opłacają, to z pewnością szybko znajdzie odpowiedni samolot. Na to jednak poczekamy, gdyż Białystok do stałej obsługi pasażerskiej potrzebuje przede wszystkim hali odpraw. Jeżeli zainteresowanie Białymstokiem będzie rosnąć, to będzie można dyskutować o wydłużeniu pasa.

 

Nie przyleci do nas także samolotem Prezydent RP, gdyż jego samolot potrzebuje 1800 metrów, pas na Krywlanach ma długość 1450 metrów.

Czy Krywlany mają przyszłość?

Największy orędownik lotniska miejskiego Tadeusz Truskolaski, który przeforsował inwestycję przez niechętną mu Radę Miasta sam popełnił błąd bowiem ograniczył teren rozbudowy lotniska wpuszczając na wolne tereny przy ul. Mickiewicza (i dzisiejszej Kuronia) strefę ekonomiczną. Warto jednak przypomnieć, że robił to w określonych warunkach politycznych – był mocniej związany z Platformą Obywatelską niż dzisiaj. A to właśnie ta partia nie tylko blokowała Krywlany, ale też postanowiła wydać pieniądze na coś innego niż lotnisko regionalne. Dodatkowo, gdy Elżbieta Bieńkowska z Platformy ogłosiła koniec dotacji na lotniska, to podlascy politycy Platformy wykazali się tradycyjnie zerowymi wpływami w Warszawie. Podobnie jak przy wielu innych inwestycjach.

 

Warto jednak przypomnieć grzeszki PiS w tej sprawie. To lokalni politycy tej partii, a konkretnie Jan Dobrzyński chciał na Krywlanach budowy kościoła, zaś lotnisko widział w Topolanach. Chociaż na przykład ówczesny marszałek województwa Dariusz Piontkowski forsował port regionalny właśnie na Krywlanach. Dziś budowa takiego typu lotniska pod Białymstokiem jest już niemożliwa. Jedyne na co jeszcze możemy liczyć to wydłużenie pasa i dobudowanie hali odlotów.

 

Krywlany, to przez najbliższe dekady prawdopodobnie będzie jedyne miejsce, gdzie na Podlasiu wyląduje większy samolot. Mogliśmy mieć lotnisko regionalne, będziemy mieli lotnisko miejskie. Tylko tyle i aż tyle. Wszystko przez polityków-nieudaczników.