Mieszkańcy mają wybór – albo fatalna komunikacja albo rower. Za nami kolejny sezon BiKeR.

Mieszkańcy mają wybór – albo fatalna komunikacja albo rower. Za nami kolejny sezon BiKeR.

Jedenasty sezon Białostockiej Komunikacji Rowerowej – BiKeR zakończył się 31 października. Od początku sezonu, który wystartował 1 kwietnia, rowery miejskie zostały wypożyczone prawie 375 tysięcy razy. W tym roku do społeczności BiKeRa dołączyło blisko 9 tysięcy nowych użytkowników. To dobry czas na kolejny „kamyczek do ogródka” fatalnej komunikacji miejskiej.

W sezonie 2024 BiKeR oferował mieszkańcom 55 stacji rowerowych w granicach miasta oraz 550 rowerów, w tym: 470 rowerów standardowych, 50 wyposażonych w foteliki dla dzieci, 10 rowerów tandemowych oraz 20 rowerów dziecięcych. Dzięki współpracy międzygminnej, sieć BiKeR objęła również gminy Choroszcz, Juchnowiec Kościelny, Supraśl i Wasilków, które zyskały łącznie 9 stacji oraz dodatkowych 84 rowery.

Użytkownicy sieci BiKeR korzystali z rowerów przez niemal 117 tysięcy godzin, a przeciętny czas jednego przejazdu wyniósł 12,5 minuty. Najpopularniejsze stacje znajdowały się w lokalizacjach Piłsudskiego/Sienkiewicza, Kaczorowskiego/Wyszyńskiego, Składowa/Pogodna, Wiejska/Pogodna oraz Zwierzyniecka/Świerkowa. Rowery były najczęściej wypożyczane w godzinach 15:00–19:00.

Już po tych danych widzimy, że rowery działają jako dodatek do szybkiego poruszania się po centrum. Jednoślady konkurują w tym z hulajnogami elektrycznymi. I na tym w zasadzie koniec zalety systemu rowerowego, który przez białostockich urzędników cały czas, z niewiadomych powodów traktowany jest jako alternatywa dla komunikacji miejskiej. Tymczasem nadal brakuje Szybkiej Kolei Miejskiej (lub Aglomeracyjnej), do której mamy infrastrukturę, a brakuje jedynie woli politycznej Tadeusza Truskolaskiego.

Tak samo nie ma żadnych linii ekspresowych, które łączyłyby obrzeża z centrami przesiadkowymi lub z innymi osiedlami na obrzeżach bez objeżdżania wszystkich osiedli po kolei, niemiłosiernie wydłużając czas przejazdu w porównaniu z samochodem. Kolejna rzecz, która powoduje fatalne działanie komunikacji jest fakt, że musi ona działać w warunkach rynkowych, co jest przepisem na katastrofę. A to dlatego, że za bardzo drogie bilety otrzymujemy bardzo niską jakość. Żaden konsument na coś takiego się nie godzi, szczególnie gdy ma wybór w postaci samochodu.

Te trzy czynniki powodują, że białostoczanie nie mają komunikacji miejskiej tylko muzeum komunikacji miejskiej. Wystarczy spojrzeć na stronę internetową BKM, by wiedzieć, że cała reszta jest tak samo archaicznie zorganizowane. To co działało kiedyś, dziś jest poniżej jakichkolwiek standardów. Wystarczy wyjechać z Białegostoku do innych dużych miast, by zobaczyć różnice. Szczególnym przykładem do podpatrywania i czerpania garściami jest Warszawa.