Parking pod ziemią, a nad park kulturowy. Jak zagospodarować Plac NZS?

Wielki, pusty i niezagospodarowany. Politycy mają na niego chrapkę, zaś w internecie przewijają się wizualizacje dotyczące zmian. Mowa tu o Placu NZS, a wcześniej Placu Uniwersyteckim w Białymstoku. Choć to jest normalne skrzyżowanie, gdzie panuje zasada prawej ręki, to wiele osób myśli że jest to rondo. I tak od lat setki samochodów dziennie objeżdża go raz tak, raz tak. Na szczęście miejsce nie jest to niebezpieczne, ale chyba każdy widzi w nim większy potencjał.

 

Przed wyborami samorządowymi oczywiście nie zabrakło miejsca na dyskusje także o zagospodarowaniu Placu NZS. Pojawiły się takie pomysły by stworzyć parking podziemny, na górze zrobić prawdziwy plac z ławeczkami. Można było zobaczyć też wizualizację, na której obok placu przebudowane zostanie miejsce tak, by dodać do niego jeszcze pomnik Lecha Kaczyńskiego. Jedno jest pewne, zagospodarowanie tego wielkiego terenu jest konieczne. Jest to zwyczajne marnotrawstwo terenu.

Podziemny parking

Obok mamy wiecznie zatkane dwa małe parkingi – na Suraskiej oraz na Rynku Kościuszki. Niezależnie od pory dnia i pory roku znalezienie wolnego miejsca w ścisłym centrum graniczy z cudem. Nie jest to tylko problem Białegostoku, ale w zasadzie wszystkich dużych miast. Są tacy magicy w rządzie co upatrują rozwiązanie tego problemu w podniesieniu cen za postój do 20 zł za godzinę, jednak to nie o zdzieranie pieniędzy tu chodzi.

 

Nawet gdyby prezydent Białegostoku dostał od rządu możliwość podniesienia cen do tak drakońskich cen (obecnie limit to 3 zł za godzinę), to przecież problem z ilością samochodów by nie zniknął. Zatem skoro każdy chce mieć w dzisiejszych czasach samochód, to trzeba reagować nie walką ale pomocą. Stąd też budowa parkingu podziemnego jest bardzo pożądana. Pytanie tylko – gdzie go zbudować. Wiele lat obowiązywała koncepcja by taki parking wcisnąć między budynkami na tyłach Rynku Kościuszki, Suraskiej i Liniarskiego.

 

Pod ziemią miał być parking, na pierwszym piętrze toalety, zaś na samej górze siedziba Straży Miejskiej. Koncepcja była bardzo ciekawa lecz ostatecznie nic z niej nie wyszło. Nie oznacza to, że nie można do tej lub podobnej wrócić, tyle że przy Placu NZS, gdzie miejsca jest zdecydowanie więcej.

Park kulturowy

Parking rzecz jasna miałby być pod ziemią. A co nad nią? Przede wszystkim plac jest otoczony z każdej strony ulicą, więc trzeba by było stworzyć do niego bezpieczne dojście. Malowanie pasów dla przechodniów to raczej pomyłka. Sensowna by była kładka nad jezdnią prowadząca od strony parku, dzięki czemu, na plac wchodziłoby się właśnie z parku. Sam teren placu zaś można by było zagospodarować jako park kulturowy, pokazujący jak dawniej wyglądało nasze miasto. Przeniosłoby się tam wszystkie wartościowe drewniane domy, których nie zdążyli spalić… sami wiecie kto. Oprócz tego wszystkie uliczki ułożyć by można z kocich łbów, a nad drewnianym mini-osiedlem zawiesić dawne latarnie. Wszystkie domy powinny być otwarte, tak by można było wejść do środku i poczuć klimat sprzed 100 lat.

 

Takim rozwiązaniem byśmy nie tylko sensownie zagospodarowali plac, lecz także pozbylibyśmy się problemu drewnianych domów rozrzuconych pojedynczo po całym dawnym mieście.

Tylko nie pomnik

Obserwując propozycje Budżetu Obywatelskiego można zauważyć, że każdego roku mieszkańcy mają ciągoty by postawić jakiś pomnik. Na Rynku miał stać pomnik św. Floriana, teraz propozycja jest by pojawiła się ławeczka z Franciszkiem Karpińskim. A to Lech Kaczyński przy Placu NZS własnie. I tak ciągle jakieś pomniki. Dlatego przy dyskusji o zagospodarowaniu Placu NZS na pewno nie zabraknie zaraz głosów, by stawiać także tam jakiś pomnik.

 

My tradycyjnie jesteśmy przeciwni, gdyż pomników u nas jest już wystarczająco dużo.