Zamek strawił ogień. Był to akt zemsty.

Zamek strawił ogień. Był to akt zemsty.

Według skromnych zapisków historycznych pełnił rolę strażnicy przy przeprawie na Narwi. Stanowiła ona przed laty granicę między Mazowszem a Litwą. Doniesienia o zamku w Waniewie zostały zweryfikowane dopiero w 2009 r.

 

Co się stało z budowlą? Wszystko rozpoczęło się od sporu miedzy rodami Gasztołdów i Radziwiłłów. Dowódca zamku waniewskiego doprowadził do spalenia fortyfikacji w Tykocinie. Litewski możnowładca Olbracht Gasztołd cudem wyszedł bez szwanku z tego zajścia. Postanowił się zemścić. Rok później dokonał najazdu na Waniewo odpłacając pięknym za nadobne. Most i zamek strawiły płomienie. Tego drugiego nigdy nie odbudowano.

 

Prace archeologiczne rozpoczęte w 2009 skupiły się na kładce po środku Narwi. Tam bowiem widoczna była kępa. Dwa wykopy potwierdziły istnienie twierdzy obronnej. Odnaleziono kafle płytowe z herbem Radziwiłłów, naczynia czy rzadko używane dawniej szyby. Zamek zbudowany był z drewna, a cały gród prawdopodobnie miał wielkość 1 ha.