Na cmentarz przychodzili głównie zakochani

Wojna polsko-bolszewicka zebrała śmiertelne żniwo. W Białymstoku powstał problem. Bohaterów wojennych trzeba było godnie pochować, ale władze nie mogły wybrać lokalizacji. Powołano więc specjalną komisję. W jej skład wchodzili urzędnicy, na czele z tymczasowym prezydentem Karolem Józefem Puchalskim, wojskowi oraz uznani lekarze.

 

Proponowano aby stworzyć nowy cmentarz w miejscu już istniejącego. Wielu było jednak przeciwnych temu pomysłowi. Jako, że pobliski park odwiedzało wiele osób w poszukiwaniu rozrywki, kolidowałoby to z powagą nekropolii.

 

30 października 1919 r. starosta białostocki dr Cyfrowicz wystąpił z inicjatywą utworzenia komitetu opieki nad żołnierskimi grobami. W następnych dniach zorganizowano kwestę, w której to brały udział piękne żony urzędników i wojskowych. Każdej z nich towarzyszył oficer i szeregowy żołnierz. Uzyskane środki ze sprzedaży żałobnych znaczków miały iść na uporządkowanie cmentarza. Zanim jednak do tego doszło musiały minąć lata. 

 

Na wieść o tym, że cmentarz stał się ulubionym miejscem schadzek zakochanych, wojewoda białostocki powołał następny komitet. Wkrótce powstało Towarzystwo Opieki nad Grobami Bohaterów. Na jego czele stanął ksiądz dziekan Aleksander Chodyko. To dzięki niemu na cmentarzu w Zwierzyńcu wzniesiono w 1932 okazały pomnik.