Białystok się wyludnia. Te dane porażają!

Białystok się wyludnia. Te dane porażają!

Białystok, największe miasto w północno-wschodniej Polsce, zmaga się z zauważalnym spadkiem liczby mieszkańców. Jak wynika z najnowszych danych statystycznych, pod koniec 2024 roku miasto zamieszkiwało nieco ponad 267 tysięcy osób. W porównaniu z końcem 2023 roku, kiedy populacja wynosiła ponad 270 tysięcy, to wyraźny spadek. Jeszcze bardziej uderzające są dane z 2020 roku, kiedy w Białymstoku mieszkało aż 298 tysięcy osób.

Na koniec ubiegłego roku na pobycie stałym w Białymstoku zameldowanych było 261 907 osób, a na pobycie czasowym 5 739 osób. Dane te pokazują, że część mieszkańców miasta wybiera meldunek tymczasowy lub opuszcza miasto na stałe. Urząd Statystyczny w Białymstoku natomiast podaje, że liczba ludności w dniu 30 czerwca 2024 r. wynosiła – 290 900 osób. Skąd zatem ta rozbieżność? Zapewne 24 000 osób mieszka w Białymstoku – ale bez meldunku. Czy ta liczba jest prawdziwa? Jeżeli doliczymy do zameldowanych – liczbę studentów, Białorusinów, Ukraińców to mogłoby się okazać, że jest nas tu ponad 300 000. Co prawda wszyscy napędzają gospodarkę miasta, ale podatki płacą gdzie indziej. Dlatego teza, że Białystok się wyludnia – jest jak najbardziej uprawniona.

Wyludnienie Białegostoku to nie tylko problem demograficzny, ale także wyzwanie gospodarcze i społeczne, które wpływa na rozwój regionu. Przyczyn spadku liczby mieszkańców można upatrywać w wielu czynnikach, takich jak migracja młodych ludzi do atrakcyjniejszych miast takich jak Warszawa, Kraków, Gdańsk, Wrocław czy Poznań. Tam w poszukiwaniu lepszych perspektyw zawodowych, z dużo lepszymi zarobkami, rozwiniętą kulturą i nauką.

Wbrew ogólnemu trendowi spadku liczby mieszkańców, w Białymstoku w 2024 roku więcej osób się urodziło niż zmarło. W białostockim Urzędzie Stanu Cywilnego zarejestrowano 4 570 aktów urodzenia, podczas gdy aktów zgonu było 3 651. To może być zafałszowany obraz, bo nie wszystkie urodzone dzieci w Białymstoku – są białostoczanami. W stolicy województwa podlaskiego rodzą się dzieci, które mieszkają także w całej okolicy.

Spadek liczby mieszkańców powinno stanowić wyzwanie dla władz miasta, które muszą znaleźć sposób na zatrzymanie mieszkańców i przyciągnięcie nowych. Obserwując jednak poczynania włodarza i jego ekipy można odnieść wrażenie, że ten problem w ogóle go nie interesuje. Ważnym elementem, który mógłby wpłynąć na wybór Białegostoku jako miejsca do życia może być rozwój rynku pracy, by zarobki nie były jedne z najgorszych w kraju. Ponadto należy intensywnie pracować, by studenci mieli co robić w Białymstoku po zajęciach. Tymczasem u nas rozrywki ograniczają się głównie do chodzenia po knajpach. Jeżeli już są jakieś godne uwagi koncerty, to bilety albo rozchodzą się w kilka minut albo ich cena jest gigantyczna i zdecydowanie nie na studencką kieszeń. W mieście jest też malutka oferta teatralna. Kino w czasach serwisów VOD to także nie jest atrakcja. Baseny są przepełnione, a inne miejsca rozrywek – można policzyć na placach jednej, może dwóch rąk. Wszystkiego jest za mało.

Kolejny problem to komunikacja miejska, która pod kątem rozwoju jest na takim dnie, że można by było napisać o tym książkę. Wystarczy pojechać do Warszawy, by zobaczyć jak tamtejsza komunikacja wyprzedza nas o epokę. W zasadzie to stolica wysysa z Białegostoku mieszkańców – oferując większe zarobki, znakomitą komunikację, ofertę kulturalną i miejsca rozrywek. Nie chodzi o to, by dorównać stolicy, ale by w ogóle podjąć wyzwanie – i choć trochę być atrakcyjną alternatywą dla ogromnej Warszawy. Jeżeli nadal będziemy udawać, że wszystko jest ok, to problem wyludniania jeszcze bardziej się pogłębi, co wpłynie jeszcze bardziej negatywnie na nasz region.

Partnerzy portalu: