To miejsce, które zdaje się mówić ciszej, oddychać spokojniej, żyć swoim rytmem

To miejsce, które zdaje się mówić ciszej, oddychać spokojniej, żyć swoim rytmem

Gdzieś na granicy Podlaskiego – tam, gdzie Bug rysuje krętą linię dzieląc Podlasie na północ i południe, rozciąga się gmina Mielnik. Kamera z lotu ptaka ukazuje falujące wzgórza, przecinane smugami porannej mgły. Tu, na Wysoczyźnie Drohickiej, natura i człowiek od wieków współistnieją w harmonii. To miejsce, które zdaje się mówić ciszej, oddychać spokojniej, żyć swoim rytmem – rytmem Bugu.

Wędrując tutejszymi szlakami, człowiek niepostrzeżenie przenosi się w przeszłość. Wzgórza, jakby wyrwane z innej epoki, skrywają tajemnice geologiczne i historyczne, a śpiew ptaków miesza się z echem dawnych opowieści. Mówi się o nich: Bieszczady Podlasia. I nie bez przyczyny – to właśnie tutaj znajdują się najwyższe wzniesienia na wschód od Warszawy, porośnięte lasami, które zajmują ponad 60 proc. powierzchni gminy. W ich cieniu ukryte są rezerwaty – „Uszeście”, „Grąd Radziwiłłowski”, „Głogi” – chroniące rzadką roślinność i dzikie ostępy Doliny Bugu.

Ale Mielnik to nie tylko raj dla przyrodników. To także teren przesycony historią, która nie zginęła w kronikach, ale wciąż żyje w kamieniach, ruinach i opowieściach. Na wzgórzu – ruiny zamku litewskich książąt, z widokiem, który zapiera dech. W cieniu cerkwi i kościołów XIX i XV wieku – mury, które przetrwały wojny, pożary i zmiany granic. A na skraju miejscowości – unikat: jedyna w Polsce czynna kopalnia kredy, otwarta dla tych, którzy chcą zajrzeć pod powierzchnię ziemi, dosłownie.

Gmina Mielnik to miejsce, które nie krzyczy – ale przyciąga. Nie oferuje hałaśliwych atrakcji, ale pozwala wsłuchać się w siebie. Dla jednych – to weekend z dala od miasta. Dla innych – wędrówka przez czas, naturę i historię. A dla wszystkich – dowód na to, że są jeszcze miejsca, gdzie można po prostu być.

Partnerzy portalu: