„Młynowej już nie ma”. Deweloperzy zrównują z ziemią dawne czasy.

„Młynowej już nie ma”. Deweloperzy zrównują z ziemią dawne czasy.

Jeżeli ktoś wybrałby się na spacer w okolice Młynowej, a dawno tam nie był, to może być w ciężkim szoku. Opera i Filharmonia Podlaska przy Odeskiej to na tyle atrakcyjne miejsce, że wokół deweloperzy budują całe osiedle „apartamentowców”. Charakterystyczne piękne domy przy Młynowej, które mogłyby być zabytkami zostały zrównane z ziemią. Restauracja Camelot już nie istnieje i właśnie jest rozbierana. Można tylko się domyślać co powstanie w jej miejsce. Po sąsiedzku stoi pustostan i inny charakterystyczny budynek mieszkalny. Biorąc pod uwagę jak bardzo białostoccy urzędnicy, policjanci i prokuratorzy – z konserwatorami zabytków włącznie mają gdzieś liczne podpalenia starych domów, w zasadzie można tylko odliczać do pożaru na Młynowej wszystkich przybytków, które przeszkadzają.

„Młynowej już nie ma” – skomentował przechodzący starszy pan, który przechodził obok podczas robienia przez nas zdjęć, gdy widział intensywne prace budowlane przy tej ulicy. Podobny los spotkał Kijowską, która jest po sąsiedzku. Dawna okolica kompletnie się zmieniła. To cud, że po jednej stronie odtworzono zabytek, a po drugiej stoi i czeka od lat na remont inny zabytek w kolejce (ciekawe czy się doczeka). Na szczęście, duży obszar Kijowskiej zajmuje parking Opery. Gdyby nie wymóg posiadania tego parkingu, bez którego obiekt byłby zamknięty, to jeszcze większy teren byłby właśnie zabudowywany.

Deweloperzy przejęli tereny Młynowej, Kijowskiej, Sosnowskiego, Grunwaldzkiej, Angielskiej i wszystkich uliczek w okolicy. Zrównują z ziemią dawne czasy. Może się wydawać, że to dobrze że Białystok aż tak się rozwija. Prawda jest taka, że ta agresywnie powstająca mieszkaniówka nabija kieszenie tylko deweloperom i bankom. Wiele młodych małżeństw zadłuża się na długie lata, by móc spokojnie ułożyć sobie życie. Intensywna zabudowa w centrum powoduje gigantyczne problemy dla całej reszty mieszkańców i nie daje żadnych korzyści.

Po pierwsze ogromny przyrost mieszkańców w jednym skupisku spowoduje gigantyczne korki, po drugie coraz bardziej intensywne deszcze będą zalewać całą okolicę, gdyż woda nie będzie miała jak wsiąkać w zabetonowane podłoże. Po trzecie istnienie tylu wielkich budynków w jednym obszarze powoduje powstawanie wysp ciepła. Czym one są? To zjawisko, w którym obszary miejskie doświadczają wyższych temperatur niż otaczające je tereny wiejskie. Wynika to głównie z gęstej zabudowy, asfaltowych powierzchni, braków zieleni oraz emisji ciepła z pojazdów i klimatyzatorów. Negatywne skutki tego zjawiska to problemy zdrowotne takie jak nasilenie chorób układu oddechowego i sercowo-naczyniowego, wzrost zanieczyszczenia powietrza, bo wyższe temperatury sprzyjają tworzeniu się smogu, a także przyspieszenie zmian klimatycznych – dodatkowa emisja gazów cieplarnianych.

Owszem okolica przed zabudową pozostawiała wiele do życzenia, ale problemem jest gęsta zabudowa blokowiskami tych terenów, a nie nieestetyczny wygląd. Ten zawsze można było uporządkować, a stare nienadające się do remontu domy wymienić na nowe o takiej samej wysokości, by nie zwiększać zabudowanej przestrzeni. Bo to jak jest teraz wygląda okropnie. Jak wyżej wspomnieliśmy – niszczy ludziom zdrowie i ich warunki życiowe.