Rozkład jazdy MPK Białystok

Suwałki po raz kolejny biją na głowę Białystok. Potrafią lepiej zorganizować transport.

W ostatnim czasie Suwałki rozwijają swoje możliwości transportowe szybciej i dużo lepiej niż Białystok. Przypomnijmy na pewno tam wystartuje szybciej lotnisko niż w Białymstoku. Planowane zakończenie certyfikacji jest na I kwartał tego roku i póki co nie ma żadnych nieprawidłowości, które by to opóźniły. Tymczasem w Białymstoku Tadeusz Truskolaski postanowił liczyć drzewa. Może w 2021 coś u nas w końcu wyląduje. Ale to nie wszystko. Białostocka Komunikacja Miejska to dramat od wielu lat. Funkcjonowała źle jeszcze zanim Tadeusz Truskolaski obejmował magistrat. Problem w tym, że od 2006 roku – gdy został wybrany – niewiele się zmieniło. Oczywiście z miasta poznikały rozpadające się ikarusy i jelcze, a bilety stały się elektroniczne ale w zasadzie można powiedzieć, że na tym zakończono.

 

W wielu dużych miastach, gdzie jest problem z punktualnością autobusów likwiduje się szczegółowe rozkłady jazdy, a zamiast nich wiemy że autobus kursuje w danej godzinie na przykład “co 10 minut”. U nas natomiast rozkłady jazdy nadal są bardzo konkretne zaś autobusy mają “fory” w korkach, bo mogą jeździć buspasami. Problem w tym, że buspasów nie tworzono u nas tam, gdzie rzeczywiście byłyby potrzebne lecz tam, gdzie remontowano drogi i trzeba było brać dotacje (a bez buspasów by nie dali). W efekcie buspasy najczęściej stoją puste. W Suwałkach buspasów nie ma, a wyremontowane drogi są. Kolejną sprawą jest paliwo. W Suwałkach autobusy będą na gaz CNG, dzięki czemu utrzymanie autobusów będzie dużo niższe. W Białymstoku natomiast postanowiono podwyższyć ceny biletów, by zrekompensować straty jakie przynosi komunikacja.

 

Ostatnią kwestią są rowery miejskie. W Białymstoku zajmuje się tym firma, która wygrała przetarg. Jakość rowerów pozostawia wiele do życzenia. Mimo, że są serwisowane na bieżąco to niemalże przy każdej stacji stoi kilka popsutych rowerów. Oczywiście wiemy, że rowery psują użytkownicy, ale warto dodać, że najłatwiej popsuć tandetę. Jeździliśmy białostockimi rowerami i nie mamy żadnej wątpliwości, że to tandeta – w dodatku za astronomiczną cenę. W Suwałkach poszli krok do przodu w stosunku do Białegostoku.

 

Tam rowery miejskie dopiero będą. Będzie 12 stacji rowerowych, w każdej po 10 sztuk rowerów. Oprócz tego będą 3 stacje na rowery elektryczne, których będzie 10 sztuk. Jest to miły gest w stosunku do ludzi starszych, dla których jazda rowerem elektrycznym jest niemalże bez wysiłku (szczególnie, gdy trzeba jechać pod górę). W rowerze takim również trzeba pedałować, jednak nie jest to w żaden sposób męczące, zaś jazda równie przyjemna jak na zwykłym rowerze. W Białymstoku mamy natomiast nikomu niepotrzebne tandemy (podwójne rowery), które przez to że są takie długie i mają utrzymać dwie osoby – są niestabilne i niebezpieczne.

 

Białystok jest miastem dużo większym niż Suwałki, ma większy budżet i większe możliwości. Tymczasem nie potrafi sobie poradzić od lat z lotniskiem, komunikacją miejską zaś rowery miejskie to bardziej prowizorka aniżeli dobra usługa. Akurat za brak lotniska należy obwiniać wszystkich polityków po kolei, którzy najpierw kłócili się latami gdzie ono będzie. Najpierw miało być pod Zabłudowem w Topolanach, potem wbijano szpadel na Krywlanach, by następnie zmienić lokalizację na Saniki (pod Tykocinem). Później zamiast budować postanowiono, że kasa jednak pójdzie na drogi, bo lotnisko niepotrzebne. Gdy wrócono do lotniska pod Tykocinem, zrobiono bardzo drogą dokumentację to minister Bieńkowska ogłosiła, że więcej unijnej kasy na lotniska rozdawać nie będzie. Politycy PiS gdy byli w opozycji huczeli, że wybudujemy za własne pieniądze lotnisko regionalne. Jednak gdy są obecnie u władzy – milczą.

 

Tadeusz Truskolaski będąc w opozycji do rady miasta przeforsował budowę lotniska w Krywlanach na raty – najpierw pas, potem wieża i stacja paliw, a na koniec terminal. I gdy udało się już wybudować, to nagle prezydent Białegostoku zaczął robić dziwne ruchy. Mianowicie robić wszystko, by lotnisko na Krywlanach ruszyło jak najpóźniej – najpierw próbując szukać innego organu do wydania decyzji o wycince lasu, potem postanowił liczyć drzewa i tak czekamy nie wiadomo na co, a lotnisko mimo że gotowe nie może funkcjonować i dalej się rozwijać.

 

Komunikacja Miejska o tym jak jest zła to temat na książkę. Jednak najgorsze jest to, że po stosunkowo małym Białymstoku autobusy jeżdżą jak na wycieczce krajoznawczej. Ktoś się kiedyś uparł, że mieszkaniec nie musi dotrzeć jak najszybciej tylko musi dotrzeć jednym autobusem. Bardzo długo nawet bilety czasowe nie pozwalały na przesiadki. Takich kretynizmów można by było wymieniać bardzo dużo, lecz te które wymieniliśmy najbardziej bolą. Drogie bilety, autobusy jeżdżące bardzo długimi trasami i puste buspasy. Do tego jeszcze tandetne rowery miejskie i brak Białostockiej Kolei Miejskiej (mimo że mamy możliwości) to kompletna porażka komunikacyjna naszego miasta.