Dawniej produkowano tutaj sukna, kapelusze oraz materiał na płaszcze. Ponad 100 lat później powstawały koce, zaś obecnie jest to świątynia konsumpcjonizmu. To wszystko przy jednej małej niepozornej uliczce w Białymstoku. Augustowska dawniej na osiedlu Nowym, dziś na osiedlu Mickiewicza. To przez nią przewijały się setki osób dziennie przychodząc do pracy w fabryce Chaima Nowika, to tutaj setki osób dziennie przychodziły zarabiać na chleb produkując koce, w końcu to tutaj setki osób dziennie przyjeżdża robić zakupy.
O rozmachu Nowika niech powiedzą liczby. Przed wybuchem I Wojny Światowej produkowano w jego fabryce 12 milionów tkanin i 500 tysięcy koców rocznie. Gdy wojna się zakończyła Nowik zaczął jeszcze bardziej się rozwijać. Żeby to zrobić założył z innymi białostockimi potentatami – Tryllingiem, Cytronem i Behlerem – Związek Białostockiego Wielkiego Przemysłu. Miało to niesamowitą siłę gdyż w Białymstoku w całej branży włókienniczej pracowało 3665 osób! Niestety 21 września 1939 roku do Białegostoku weszły wojska rosyjskie. Agresor wprowadził swoje prawa, a jednym z nich było upaństwowienie wszystkich fabryk. W 1944 roku Niemcy totalnie zniszczyli Białystok – w tym fabryki Nowika.
W PRL powołano Białostockie Zjednoczenie Przemysłu Włókienniczego. 3 stycznia 1946 roku fabryka „Nowik i Synowie” tym razem przez polskie władze została upaństwowiona i przekazana zjednoczeniu. Później w miejsce zjednoczenia pojawiły się Państwowe Zakłady Przemysłu Wełnianego. Gdy nadszedł 1989 rok na mocy porozumień okrągłego stołu Polska przeszła transformację ustrojową. Wiele osób oskarżało ówczesnych polityków, że wyprzedali Polskę. Prawda była dość brutalna. Złotówka nie była warta zupełnie nic. Przeprowadzono denominację złotego oraz zaczęto wyprzedawać „za grosze” wszelkie zakłady pracy. W 1995 roku Państwowe Zakłady Przemysłu Wełnianego zostały odkupione przez Niemca Josefa Aloisa Hora. Były zamówienia, byłą produkcja. Pracę miało 200 osób. Niestety nowy właściciel bardzo szybko zastawił budynki i teren zakładu pod hipotekę. Pomijając wszelkie finansowe „machinacje”, w 2004 roku z dnia na dzień wszyscy pracownicy dowiedzieli się, że zakład upada. Kolejny wielki zakład pracy stał się ofiarą kogoś, kto skorzystał na prywatyzacji i transformacji ustrojowej.
Na ruinach fabryki powstała dzisiejsza Galeria Biała. Wielka świątynia konsumpcjonizmu oraz rozrywki dała pracę wielu osobom oraz zupełnie nową drogę – ulicę Czesława Miłosza. Augustowska natomiast stała się „zapleczem” galerii. Dlatego dziś to spokojna i niepozorna uliczka, przez którą dawniej przewijały się tłumy. Dziś łączy bulwary nad rzeką Białą z ulicą Mickiewicza. Można się nią przejść – obejrzeć wieżę ciśnień, dawną tkalnię oraz wiele starych domów, które jeszcze przetrwały. Można iść i wyobrażać sobie ten gwar i hałas jaki dobiegał dawniej z Augustowskiej.