Zalane Dojlidy po deszczu

Wojewoda pogrąży Koalicję Deweloperską? Może skasować plan na blokowisko w Dojlidach.

Konflikt interesów, groźby, niewłaściwy sposób procedowania, 10-krotne przekroczenie terminu, nieprawdziwe informacje w dokumentach, inna treść miejscowego prawa konsultowana z obywatelami, a inna przedłożona radzie miasta do głosowania. Te wszystkie ciężkie zarzuty stawiają Prezydentowi Miasta Tadeuszowi Truskolaskiemu i Radzie Miasta Białegostoku społecznicy z Ręce precz od Dojlid. Jeżeli Wojewoda Podlaski uzna je za faktyczne, będzie musiał anulować uchwalone plany na blokowisko w Dojlidach.

Dziwna sprawa

Powiedzieć o sprawie Dojlid “dziwna” to jak nic nie powiedzieć. Urzędnicy niczym konie z klapkami na oczach pędzili do przodu nie patrząc na żadne przeszkody, byleby tylko dogodzić jednemu z białostockich biznesmenów. Mowa o Wojciechu Strzałkowskim, który jest powiązany ze Sportową Spółką Akcyjną Jagiellonia Białystok, a także z Biaform SA (fabryka Sklejek na terenie której ma powstać blokowisko), ma też powiązania z Apartamentami Jagiellońskimi, Hotelem Branicki. To także prezes Podlaskiego Klubu Biznesu i konsul honorowy Chorwacji. O ile żadnych zarzutów do Wojciecha Strzałkowskiego nie mamy – w końcu to biznesmen, więc interesuje go robienie biznesu – o tyle zachowanie urzędników Urzędu Miejskiego w Białymstoku pod wodzą Tadeusza Truskolaskiego jest rażąco poddańcze wobec planów tegoż biznesmena.

Można to porównać trochę do sytuacji, w której przedsiębiorca na swoim terenie chce zbudować kurzą fermę, postawić farmę paneli fotowoltaicznych w Puszczy Białowieskiej czy też zbudować obwodnicę kolejową. Wszystkie te sytuacje w Podlaskiem miały miejsce i wszystkie jak jeden mąż wywołały ogromne protesty. Ich konsekwencją było wycofanie się lub zmiana planów. W przypadku Dojlid jest zupełnie odwrotnie. Niezliczona liczba protestów, pism, posiedzeń radnych. Nic to nie pomogło by choć trochę przytemperować plany biznesmena, który chce budować blokowisko tam, gdzie wywoła to wiele problemów.

Wolą fabrykę niż powodzie

To nie jest tak, że mieszkańcy Dojlid nie chcą mieć widoku na bloki. Ich istnienie w tym miejscu spowoduje ogromne problemy po ulewach. Już teraz dochodzi do potopień posesji. Tak wielki nacisk ciężkich, betonowych bloków na podłoże w okolicy spowoduje jeszcze większą powódź. I tu żadna kanalizacja nie pomoże – co możecie zobaczyć na wyremontowanej ul. Wierzbowej, gdzie jest nowoczesna kanalizacja i powodzie po ulewach. Dzieje się tak dlatego, że rzeka nie płynie tylko w korycie, ale też rozległymi kanalikami pod ziemią – niewidoczna. Ujawnia się właśnie wtedy, gdy spadnie dużo deszczu. Zatem zabudowa Wierzbowej i Jurowieckiej blokowiskami przy samej rzece potęguje powodzie w tych miejscach. Czy na Dojlidach będzie inaczej? No chyba raczej nie.

To jeszcze nie wszystko. Wyobraźcie sobie jak zdesperowani są mieszkańcy, którzy wolą istnienie fabryki niż blokowisk. A to dlatego, że powiększenie się osiedla o tak wielu mieszkańców spowoduje gigantyczne korki, zapełnienie miejsc w okolicznych żłobkach, przedszkolach, szkołach. Spotęguje kolejki do lekarzy. A trzeba wiedzieć, że po wybudowaniu blokowiska – wprowadzi się tam kilka tysięcy nowych osób! Obecnie zamieszkuje osiedle 3 tysiące. Liczba mieszkańców znacząco urośnie!

Warto też spojrzeć na Dojlidy jako miejsce historyczne. Są tak piękne zabytki, wspaniały park. Istnienie blokowiska zmieni charakter osiedla na zawsze z pięknego, kameralnego, będącego świadectwem dawnych czasów. To wszystko tylko dlatego, że obecnie jest popyt na mieszkania. Nie liczy się nic innego jak pieniądze. Tylko, że kosztem innych mieszkańców one trafią do kieszeni biznesmena. Ci będą tylko stratni. A co mają do tego urzędnicy, że tak ochoczo na wszystko co chciał biznesmen się zgodzili? A Radni Miejscy Białegostoku – tworząc Koalicję Deweloperską (Platofrma + PiS) to zatwierdzając?

Warto też dodać, że nowy plan oznaczać będzie przymus likwidacji fabryki. O ile jest to zbieżne z planami biznesmena, o tyle co innego mieć plan, a co innego być do tego przymuszonym prawnie. Zatem nic nie stoi na przeszkodzie, by teraz właściciel Sklejek – czyli Biaform SA zażądało od miasta pieniędzy. Potem za te pieniądze można będzie zbudować blokowisko i sprzedać ludziom. Czysty zysk. Czy o tym wszystkim nie wie Prezydent Truskolaski? Trudno kogoś, kto tyle lat zajmuje stołek, podejrzewać że nie zna prawa. Zatem nie ma tutaj mowy, by działo się to poza jego świadomością.

Dlaczego Wojewoda powinien unieważnić plany Truskolaskiego?

Mimo, że Koalicja Deweloperska to politycy Platformy i PiS, a Wojewoda Podlaski jest związany z PiS (a jego następca, który zmieni się zaraz z rządem będzie zapewne z PO), to będzie musiał podjąć decyzję zgodną z prawem. A ta może być tylko jedna – weto – dla planów uchwalonych z tak wieloma rażącymi naruszeniami. My tu nie mówimy o jakichś kruczkach prawnych. Ustawy i dotychczasowe wyroki sądów mówią wprost – że tego typy działania są po prostu bezprawne.

Jeden z radnych – Rafał Grzyb – nie powinien w ogóle brać udziału w głosowaniu. To asystent trenera Jagiellonii. Tej samej, której radzie nadzorczej przewodniczy Wojciech Strzałkowski. Rafał Grzyb zgodnie z Kodeksem Postępowania Administracyjnego jako radny jest pracownikiem Organu. Głosując w sprawie Wojciecha Strzałkowskiego, podejmował decyzję dotyczącą swojego przełożonego. A to mówi art. 24 KPA: Pracownik organu administracji publicznej podlega wyłączeniu od udziału w postępowaniu w sprawie – w której jest stroną albo pozostaje z jedną ze stron w takim stosunku prawnym, że wynik sprawy może mieć wpływ na jego prawa lub obowiązki.

Do tego warto przytoczyć też jedno z posiedzeń komisji radnych, gdy jeszcze debatowano o planach. Wówczas prezes Biaformu (Fabryki sklejek) Bartosz Bezubik stwierdził, że spółka może uniemożliwić miastu odprowadzanie wód opadowych i gruntowych, które swój naturalny bieg mają przez teren Sklejek. Zadeklarował też gotowość do porozumienia z miastem, by docelowo rozwiązać problem zrzutu wód i w ramach kompromisu pozwolić wykorzystywać urządzenia kanalizacyjne na terenie nieruchomości. W kontekście wydania pozytywnej decyzji na blokowiska można uznać takie stwierdzenia jako niedopuszczalne.

Warto też przypomnieć, że społecznicy broniący Dojlid zgłosili uwagi do planu. Do nich Tadeusz Truskolaski odniósł się poprzez nieuwzględnienie żadnej z uwag, a do tego przekroczył ustawowy termin 10-krotnie. Mało tego, Radni powinni debatować nad każdą z uwag osobno. Takie coś nie miało miejsca. Po prostu je zupełnie zignorowano. Wszystkie je odrzucono w jednym głosowaniu bez debaty. Wojewódzki Sąd Administracyjny w Łodzi (sygn. II SA/Łd 704/18) orzekł, co następuje: Z przepisów u.p.z.p. wynika, że uwzględniając indywidualny charakter uwag, oczekiwać i wymagać należy indywidualnych rozstrzygnięć w stosunku do poszczególnych uwag. Rozstrzygnięcie rady ma charakter merytoryczny i towarzyszy mu ocena zasadności uwagi, w której wyniku konkretna uwaga może zostać uwzględniona lub odrzucona.

Te i inne argumenty społeczników bez żadnej wątpliwości powinny zostać uwzględnione przez Wojewodę. Uchwała radnych, przygotowana przez urzędników Tadeusza Truskolaskiego pozwalająca na blokowisko została przyjęta z rażącymi naruszeniami prawa i nie powinna wejść w życie.