Zobaczyć wilka. Nocna wyprawa do Puszczy Knyszyńskiej to prawdziwa przygoda!

Za dnia piękny, barwny – szczególnie jesienią i działający uspokajająco. Nocą zaś bardzo jednolity, czarny i wzbudzający strach. Mowa tu niemal każdym lesie. Jeżeli człowiek czegoś dobrze nie widzi, to wyobraźnia mu pomaga ukazać resztę. To prawdopodobnie dlatego tak bardzo boimy się chodzić nocą do lasu. Żeby poczuć na własnej skórze jak to jest, postanowiliśmy spędzić noc w Puszczy Knyszyńskiej. To jak sobie wszystko wyobrażaliśmy, a jak się okazało – ostatecznie bardzo nas zaskoczyło.

 

Początkowy cel był zupełnie inny. Pełnia księżyca i bezchmurne niebo było doskonałą okazję by obserwować zamieszkujące Puszczę Knyszyńską wilki. Niestety tak dobra pogoda spowodowała, że myśliwi rozochocili się na strzelanie do dzików i pozajmowali wszystkie ambony. Dlatego musieliśmy zmienić plany i na punkt obserwacyjny wybraliśmy wieżę widokową na Wyżarach. Żeby tam się jednak dostać trzeba było najpierw przejść bagiennym terenem około 1,5 km. (jest kładka i luźno położone deski).

 

Na miejscu pojawiliśmy się około północy. Pełny i wielki księżyc oświetlał zbiornik wodny i okolicę tak dobrze, że nie było potrzebne żadne oświetlenie. Widok można było porównać do tego, jaki możemy zastać godzinę przed świtem. Kiedy weszliśmy do lasu już tak jasno nie było. Uruchomiliśmy latarki i przemierzaliśmy leśną drogą, następnie kładką w stronę wieży. Po drodze najedliśmy się sporo strachu… jednak było to spowodowane działalnością człowieka. Po drodze znajduje się galeria rzeźb drewnianych. Wystająca z ziemi wielka ręka, a także leżąca postać – w nocy przypominająca zwłoki jelenia naprawdę spowodowała, że chcieliśmy uciekać. Na szczęście zimna krew i przyjrzenie się odkryciu z bliska trochę nas uspokoiło.

 

Później trzeba było iść bagnistym terenem, na którym leżały luźno deski. Jeden fałszywy krok i można było utopić buta. Później jeszcze kawałek drogą leśną i w końcu udało się dotrzeć do wieży z widokiem na polanę. Na miejscu rozłożyliśmy karimaty, śpiwory i wyczekiwaliśmy tego co się będzie działo na polanie. Mijały kolejne godziny, a na polanie… nic się nie działo. Nie wyszło żadne zwierzę. Nie ich słychać nawet z oddali. A w pobliżu mieszkają żubry, jelenie i wilki. No cóż, mieliśmy tego dnia pecha.

 

Kiedy tak mijały kolejne godziny w lesie, cały czas panowała wręcz przeszywająca, głucha cisza, przerywana hukiem silników, przelatujących wysoko samolotów. Wyprawa obserwacyjna do lasu to zajęcie dla osób bardzo cierpliwych. Przede wszystkim żeby zwierzęta nas nie wyczuły musimy być maksymalnie ubrani, minimalizować wydzielanie zapachów, trzeba też się ukryć i w zasadzie nie ruszać. Niestety i to nie zawsze to pomaga.

 

Jednak takie wyprawy w nocy do lasu kształtują charakter, bo dzięki nim możemy przełamywać kolejne bariery wewnętrznego strachu, który nakazuje nam siedzieć w domu i nie narażać się na niebezpieczeństwa świata zewnętrznego.