fot. XoRiK / Wikipedia

Czy znajdzie się jakiś biznesmen, co uratuje ten piękny zabytek?

Czy 5 milionów złotych to jest dużo? Zależy dla kogo. Dla przeciętnego obywatela na pewno, ale czy dla białostockich biznesmenów? Co cóż, oczywiście palcem pokazywać nie będziemy, ale każdy dobrze wie, że w mieście jest pewne, wąskie grono ludzi, którzy mogą sobie pozwolić na wydatek takiej kwoty niezależnie czy im się to zwróci czy nie. Nazywa się to filantropią. Piszemy o tym, bo jest pewien budynek do uratowania. Stoi opustoszały od wielu lat i niszczeje, a to przepiękny zabytek. Mowa o Pałacu Lubomirskich na Dojlidach.

 

Ostatnie czasy są bardzo dziwne – biznesmeni się bogacą, ale wszystkie inwestycje przeprowadzają samorządy, które robią to na kredyt bez kalkulacji czy to się opłaca. Ci którzy po upadku PRL się dorobili na różnych biznesikach dziś mają spore majątki i nie przestali ich pomnażać. Oczywiste jest, że swoje ciężko zarobione pieniądze mogą wydawać na co chcą i nikt im nie będzie kazać, jednak można ubolewać iż mimo istnienia różnych stowarzyszeń biznesmenów w Białymstoku, żadne nie chce ratować białostockich zabytków lub innych miejsc, wartych uratowania.

 

Jednym z takich przykładów jest właśnie wspomniany wyżej Pałąc Lubomirskich. W 1998 roku za tylko 155 tysięcy złotych WSAP odkupiło od miasta pałac. Ówczesne władze uczelni dostały od magistratu aż 80 proc zniżki. Już w 2013 roku uczelnia próbowała sprzedać budynek za ponad 7,3 mln zł. Zabytku sprzedać się nie udało, ale przeprowadzono w nim gruntowny remont. W 2016 roku podjęto kolejną próbę sprzedaży za 6,9 mln zł. Wówczas pałac miał stać się hotelem. Ostatecznie nic z tego nie wyszło. Najważniejsze w tej historii jest pytanie dlaczego ówczesne władze miejskie (Krzysztof Jurgiel) nie sporządziły bardziej korzystnej umowy dla siebie, skoro była 80 procentowa bonifikata. Skoro miasto oddało pałac za grosze, to powinno mieć możliwość również odkupienia go za grosze. Korzyści jakich zażądały ówczesne władze były wręcz śmieszne:

– Bezpłatne udostępnienie raz w miesiącu pomieszczeń budynku wraz z pokojami gościnnymi

– 50 proc. zniżki przy częstszym udostępnianiu

– W przypadku sprzedaży przed upływem 10 lat utrata zniżki – 620,5 tys. zł

– Prawo pierwokupu

Nikt nie wpadł na to, by utworzyć łatwą drogę odzyskania nieruchomości po niskiej cenie? Skoro jest wysoka bonifikata to i powrót również z takową powinien nastąpić. Z perspektywy czasu widać komu transakcja się bardziej opłacała. Po 10 latach okazały zabytek był warty dużo więcej. Szczególnie, że już po 15 latach był na sprzedaż. Należy jednak tutaj zaznaczyć, że WSAP również zainwestował w nieruchomość. Nim nastąpiła pierwsza próba sprzedaży, to wydano 4,6 mln zł. Warto też przypomnieć, że WSAP dysponuje działką (do 2038 roku) wokół Pałacu – 11 tys. m2.

 

Dziś, w 2020 roku majątek WSAP jest we władaniu syndyka, który go zlicytuje już 26 listopada. Pałac Lubomirskich może być sprzedany za około 5 milionów złotych. Naturalne jest, że powinien odkupić to prezydent miasta, by piękny zabytek wrócił do wszystkich mieszkańców. Niestety nie ma co na to liczyć, bo wybitny ekonomista ze Słonimskiej wydawał pieniądze na potęgę, ale potem przyszedł zły rząd, który obniżył podatek co uderzyło finansowo w miasto. Potem przyszedł jeszcze gorszy Covid i w ogóle stało się finansowo nieciekawie. Wybitny ekonomista nie przewidział, że trzeba odkładać trochę pieniędzy na czarną godzinę i mamy to co mamy. Potrzebujemy filantropa.

 

Piękny zabytek na pewno nie zasługuje by po prostu niszczał. Po co ludziom pieniądze, skoro nie używają ich do takich spraw? Oczywiście nie wszyscy. Warto tu podać również i pozytywne przykłady jak przepiękna dawna synagoga przy ul. Pięknej, kamienica na rogu Sienkiewicza i Rynku Kościuszki, Astoria czy wkomponowana w galerię Alfa – dawna fabryka Beckera. Tymczasem w mieście jest pełno zabytków z potencjałem. Dlaczego niszczeją?

 

Odpowiedzi może być wiele. Oczywiście decydują tu pieniądze, bo oprócz odkupienia budynku trzeba zrobić jeszcze remont. I nie można go zrobić tradycyjnie, tylko trzeba zrobić go z zaleceniami konserwatora zabytków. A powiedzmy sobie szczerze wielu chciałoby pójść na łatwiznę. A w ratowaniu zabytków nie o to chodzi, bo działań z dobrego serca nie wolno przeliczać na pieniądze. Zabytek to dziedzictwo naszego miasta. Ktoś kto zarabia wiele milionów, ratując taki budynek, dając mu drugie życie, stawia sobie pomnik.

 

Pałac Lubomirskich, a wcześniej Krusensternów i Rüdigerów zbudował Aleksander Krusenstern w połowie XIX wieku. Podczas II wojny światowej była to główna siedziba naczelnika okręgu Prus – Ericha Kocha. W 1944 roku budynek został spalony razem z innymi budynkami w mieście (o czym pisaliśmy wczoraj). Pałacyk został odbudowany w latach – 1956-1957. Wokół budynku roztacza się XIX-wieczny park.