Pocztówka z Białegostoku. Ta fotografia przypomina mroczne czasy miasta.

Powyższe zdjęcie jest pocztówką jaką przesyłać mogli żołnierze niemieccy oraz obywatele niemieccy przebywający w Białymstoku podczas okupowania Polski w czasie II wojny światowej. Jedno niepozorne zdjęcie, lecz gdy się skupimy na jego poszczególnych częściach, to znajdziemy na nim wiele interesujących szczegółów, które dla odbiorcy pocztówki były w zasadzie neutralne, a nam po latach przypomnieć mogą o tym jakie piekło zgotowali Niemcy polskim obywatelom oraz o mrocznych czasach Białegostoku podczas okupacji niemieckiej.

Obowiązek noszenia Gwiazdy Dawida

Przyjrzyjmy się z bliska zdjęciu, ale nie z pozycji żołnierza, nie z frontu, tylko z pozycji mieszkańca. Jest słoneczny dzień. Stoimy właśnie na skrzyżowaniu Adolf Hitler Strasse (Lipowa) z Gumienną. Po lewej stronie stoi niemiecki nazista, który pilnuje prowizorycznej bramy do getta, która będzie zamknięta. Kobieta na środku jest Żydówką. Wiemy to, bo ma na plecach Gwiazdę Dawida. Z rozkazu niemieckiego okupanta, Żydzi musieli je nosić od 1 września 1941 roku. “Czarny zarys sześcioramiennej gwiazdy wielkości dłoni na żółtym tle z napisem Jude naszywać w sposób widoczny i nosić na piersi po lewej stronie ubrania”. Zarządzenie to w myśl ustaw norymberskich obowiązywało wszystkich obywateli żydowskich od szóstego roku życia. Żydom nie wolno było pokazywać się publicznie bez gwiazdy. Każdy, kto usiłował schować ją pod szalem lub torbą czy teczką musiał liczyć się z ostrymi karami gestapo, które pilnie nad tym czuwało. Żydzi jeszcze nie wiedzieli, że to wstęp do Holokaustu.

 

Co ciekawe, na fotografii wyraźnie widzimy, że gwiazda jest z tyłu. Nie wiemy co znajduje się z przodu. Jednak bardzo możliwe, że i tam również naszyta jest Gwiazda Dawida z napisem Jude. Po prawej stronie zdjęcia widzimy 3 kobiety. Ta stojąca przodem, w białym płaszczu właśnie wychodzi ze sklepu tekstylnego Willy’ego Bensona. Niezależnie czy zrobiła zakupy czy nie, nie kieruje się do Getta, nie jest oznaczona Gwiazdą Dawida, nie jest Żydówką.

Co można było kupić u Willy’ego?

Warto też zwrócić uwagę na samą nazwę sklepu: Textilhaus Willy Benson. Napis jest w języku niemieckim i oznacza “dom tekstylny. Można było w nim kupić materiały, konfekcję, towary płócienne, wyroby wełniane, pasmanterię, biżuterię, wyroby skórzane, kapelusze, odzież partyjną (cokolwiek to było), rzeczy wojskowe, ordery i odznaczenia. Natomiast Willy jest zdrobnieniem od niemieckiego imienia William. O jegomościu Bensonie w zasadzie nic nie wiadomo. Mało prawdopodobne, by pochodził z Białegostoku. Można uznać, że przyjechał tu wraz z okupantem jak wiele innych Niemców, którzy byli potrzebni do różnych prac od księgowości do prowadzenia sklepów właśnie. Aczkolwiek to tylko przypuszczenia. Warto jednak zwrócić uwagę iż Niemcy mieli zakaz korzystania z targu dla Polaków.

 

Wracając do zdjęcia… Tuż za prowizoryczną bramą widać zupełnie inny świat. Na ulicy tłum. Gdy się przyjrzymy, to stoi tam wóz, na który coś jest ładowane. Do Getta właśnie wchodzi młody chłopak z torbą i pakunkiem pod pachą. Po prawej stronie za bramą stoją starsze kobiety, a na głowie mają chusty. Wszyscy ludzie, którzy stoją za tymi deskami prawdopodobnie niedługo zginą. Później ul. Gumienna zostanie połączona z Kupiecką i zostanie tylko ta druga nazwa. Następnie ulica zmieni nazwę na Icchoka Malmeda – ku pamięci żydowskiego bohatera, który rozpoczął powstanie w Gettcie oblewając kwasem solnym policjanta, który prześladował Żydów.

Czego nie widać?

Warto dopowiedzieć to, czego na zdjęciu nie widać. Jeżeli popatrzymy w lewo, zobaczymy wąską ulicę, wysadzoną lipami. W oddali widzimy niedawno wybudowany kościół Św. Rocha, który góruje nad innymi budynkami. Za plecami mamy natomiast cerkiew św. Mikołaja, która stoi już od XIX wieku. W oddali za plecami mamy ruiny spalonej synagogi, gdzie Niemcy zagonili i uwięzili około 600 Żydów z pobliskich Chanajek oraz Schulhof, a następnie podpalili budynek. Patrząc w prawo widzimy dalszą część Adolf Hitler Strasse, a w oddali budynek ratusza oraz górującej nad innymi budynkami katedry. Przy naprawdę dobrym wzroku dostrzeżemy jeszcze hotel Ritz w oddali.

Spacerując po mieście w tamtą stronę doszlibyśmy wpierw do drogowskazu przy fontannie. Tuż obok wielka tablica z mapą i ze swastyką oraz napis Berlin, Rzym, Tokio – walka o szczęście świata. Na drogowskazie zaś kierunek na Lomscha – 83 km, Warschau – 188 km, Baranowicze – 203 km. Idąc dalej, w pobliżu katedry zauważylibyśmy kawiarnię Antrakt (dawne Archiwum Państwowe), w której czas spędzali wyłącznie Niemcy. Jeżeli znaleźlibyśmy się na placu Pałacu Branickich, to dostrzeglibyśmy nazistowską flagę powiewającą na maszcie umieszczonym przed budynkiem.

 

Wszystko to zamieni się w gruzy, gdy wojska radzieckie zniszczą nalotami część śródmieścia, zaś uciekający Niemcy podpalą za sobą wiele budynków. Następnie zakończy się II Wojna Światowa, zaś Białystok zostanie odbudowany zupełnie od nowa, dla nowych mieszkańców – przyjezdnych do pracy w PRL-owskich fabrykach z okolic miasta.