Miasto sprzedało XIX-wieczny zabytek. A mogli zamknąć oczy i poczekać aż spłonie.

Był kiedyś taki żart o Stalinie, o tym jak stał na trybunie i oglądał defiladę. Podbiegło do niego dziecko i krzyczy – Wujku daj cukierka. – Paszoł Won! – odkrzyknął Stalin. A mógł zabić – skomentowano.

I od tego możemy rozpocząć opowieść o Koszykowej 1. Stoi tam kolejny zabytek, który miasto sprzedało. Przypomnijmy, że wcześniej na handel poszła zabytkowa, żydowska szkoła stojąca na zapleczu ul. Lipowej. Miasto zamiast remontować zabytki, sprzedaje je. I tak jak w tym żarcie o Stalinie powinniśmy się cieszyć, bo mogli nic nie robić i poczekać aż spłonie. Wtedy pusta działka byłaby mniej problemowa. Pożarów tego typu domów w mieście było bez liku i miasto za każdym razem ten fakt zupełnie ignorowało. I tak o to powstały blokowiska po pożarach na Bojarach i Przydworcowym. Dom przy Koszykowej też stoi na Bojarach.

Zabytki trzeba ratować, remontować i przeznaczać na działalność publiczną. Gdy zwiedzamy europejskie miasta, to są one przepełnione pięknymi zabytkowymi budynkami, które nie są puste i zniszczone. U nas po prostu je sprzedaje z zastrzeżeniem, że ma być odremontowany w konkretnym terminie. Problemy są dwa.

Jeżeli nowy właściciel nic nie zrobi, to miasto może odkupić nieruchomość (o ile będzie miało pieniądze i chęć zrobienia afery). Przypomnijmy jak to sprzedano zabytkowy pałac na Dojlidach z ogromną bonifikatą na cele Wyższej Szkoły Administracji Publicznej. Szkoła splajtowała, piękny zabytek przez lata niszczał, aż został wykupiony przez osobę prywatną. Miasto mogło go odkupić, ale nie chciało, bo wartość nieruchomości znacząco wzrosła, a do tego wynikłoby że poprzedni prezydent sprzedał pałac za grosze, a drugi odkupuje za miliony.

Drugi problem jest taki, że jeżeli dom na Koszykowej spłonie to automatycznie przestanie być zabytkiem. A zatem ktoś będzie mógł zgarnąć całkiem atrakcyjną działkę i pozbyć się “problemu”. Oczywiście nie należy zakładać złej woli, ale patrząc na to, co się działo dotychczas w Białymstoku, warto być ostrożnym ze sprzedawaniem zabytków. A najlepiej tego nie robić. Szczególnie, że mieszkańcy byli przeciwni sprzedaży domu na Koszykowej i wielokrotnie apelowali do prezydenta by tego nie robił.