Co dalej z zaporą na granicy z Białorusią? Oczywiście nikt nie myśli o jej rozebraniu. Przynajmniej dopóki za płotem rządzi Łukaszenka. Natomiast obserwując wywiady z politykami, którzy potencjalnie będą o tym decydować, można wysnuć pierwsze założenia polityki nowego rządu, który wkrótce powstanie.
Przypomnijmy – sama 5-metrowa zapora to nie wszystko. Jest ona na bieżąco monitorowana kamerami i czujnikami, dzięki czemu czas reakcji na nielegalną migrację jest szybszy. Próby jednak nadal nie ustają. Mało tego, widać też że sam płot łatwo jest pokonać. Dlatego problem nie zniknął.
Jest też druga strona medalu. Na granicy oprócz Straży Granicznej znajduje się także policjanci i wojskowi. Ci pierwsi mogliby zostać oddelegowani do innych zadań, związanych z ich właściwą pracą. Nie ma też potrzeby, by drudzy stacjonowali pod granicą, bo zagrożenia napaścią ze strony Białorusi nie ma żadnego. Natomiast są negatywne konsekwencje przebywania żołnierzy na Podlasiu.
Ostatnio potrącono śmiertelnie żubra ciężarówką w małej przygranicznej wiosce w Puszczy Białowieskiej. W samej Białowieży wiele osób skarży się, że turyści nie mogą swobodnie zwiedzać szlaków. Wielokrotnie mieli być przeganiani przez wojskowych. W ogóle sam fakt przebywania wojska w tym miejscu zabija turystykę i biznes. A to już duzy kłopot, bo turyści przyjeżdżają, zostawiają pieniądze, te potem w podatkach trafiają zarówno do kasy państwa jak i małych gmin Puszczy Białowieskiej.
Z zapowiedzi polityków, którzy będą potencjalnie mieli wpływ na te sprawy można wywnioskować, że policja i wojsko zostaną odesłane. W ich miejsce w przyszłości ma być poszerzona kadra Straży Granicznej. Mówi się nawet o kilku tysiącach etatów. Obecnie jest ich prawie 15 tys. w całym kraju.
Warto jednak wiedzieć, że nie da się tego zrobić zbyt szybko. Zatrudnienie takiej ilości osób to proces na kilka lat. Jeżeli wymiana Wojska, Policji na Straż Graniczną będzie tyle trwało, to w Puszczy Białowieskiej nie będzie już czego zbierać. Albo nie będzie już Putina i Łukaszenki i płotu, albo cały biznes i turystyka wymrze i regionalna gospodarka poniesie straty. A warto wiedzieć, że Podlaska gospodarka dysponuje takim samym budżetem co Albania. Jak wiecie, nie jest to zbyt bogaty kraj. Przykładowo taka niemiecka Bawaria ma budżet jak cała Polska. Zatem zubożanie biednego regionu nie jest dobrym pomysłem. Bo potem ludzie chcą zasiłków. Czyli wszyscy pracujący Polacy będą się musieli składać nie tylko na policję, wojsko, to jeszcze wszystkich tych co stracili pracę i firmy przez obecność tych mundurowych.
Dlatego zanim będziemy mieli na granicy sprofesjonalizowaną służbę, rozbudowaną o tysiące nowych etatów, która zawodowo będzie bronić granicy, a nie doraźnie czyniąc szkody, to potrzebny jest stan pośredni. Nie jest to pomysł nowy, ale taki, o którym odchodząca władza nie chciała słyszeć. Mowa tu o zaproszeniu FRONTEX-u czyli europejskiej straży granicznej.
Problemem dla odchodzącej władzy było to, że obecność FRONTEX-u oznaczałoby koniec z pushbackami i związanym z tą procedurą brakiem pomocy dla tych, którzy przekroczyli granicę, ale utknęli na podlaskich bagnach w Puszczy. Nowi natomiast chcą i z jednym i drugim skończyć. Na pewno jest to rozwiązanie humanitarne, ale warto od razu zasygnalizować, że ośrodki tymczasowe dla migrantów są przepełnione. Dokładanie tam kolejnych ludzi spowoduje ogromny problem. Tworzenie nowych ośrodków spowoduje jeszcze większy problem. Dla nowych rządzących oznaczać to będzie powrót obecnie odchodzących za 4 lata.