Mural z Babcią Eugenią wraca na ul. Skłodowskiej. Urzędnicy obeszli prawo żeby go szybko namalować.

Mural z Babcią Eugenią na budynku “ONZ” przy Skłodowskiej miał być tymczasowy, ale tak przypadł do gustu białostoczanom, że wiele osób nie mogło się pogodzić z tą tymczasowością i gdy musiał zniknąć, to robiono wszystko, by pozostał. Wówczas można było usłyszeć, że Urząd Marszałkowski, który przejął budynek po Uniwersytecie w Białymstoku planuje nałożyć styropianowe docieplenie na elewację. My wówczas pisaliśmy, że by zachować mural – wystarczy docieplić ścianę od wewnątrz budynku. Tymczasem postanowiono, że mural przykryje się styropianem i odmaluje się nowy. Proste? Niekoniecznie.

Tak jak napisaliśmy w tytule – urzędnicy obeszli prawo żeby go szybko po remoncie przywrócić. Ogólnie rzecz biorąc, w planach po remoncie przewidziano logo z żubrem województwa podlaskiego. I żeby to zrobić legalnie czyli zgodnie z planem miejscowym, marszałek musiał wystąpić o pozwolenie od prezydenta.  I taką zgodę uzyskał. I teraz mamy sytuację, że jednak na muralu będzie Babcia Eugenia.

Żeby to zrobić w pełni, zgodnie z prawem, trzeba by było złożyć wniosek o zmianę planu miejscowego. Rozpoczęcie procedur – czyli dokonanie różnych uzgodnień, konsultacji społecznych potrwałoby minimum rok. Ale kto by się tym przejmował, jak niedługo wybory samorządowe. Sukces musi być tu i teraz. Dlatego mural zostanie odmalowany nielegalnie jeszcze w lipcu. A żeby wszystko było “ok”, to żubr też gdzieś pewnie będzie na tej ścianie.

Trzeba sobie jednak zadać pytanie. Czy obchodzenie prawa, żeby szybko namalować to, co się samego zakryło jest w porządku? Tym właśnie w teorii jest ten mityczny zachód, który różni się od ruskiego miru. Mówią nam, że my tym zachodem już jesteśmy. Po tym jak urzędnicy obchodzą prawo żeby było miło na wybory, widać, że my jesteśmy wschodem i do zachodu co najwyżej aspirujemy. Ten wspomniany mityczny zachód jest tymże wysoko rozwiniętym zachodem właśnie dlatego, że wszystkie decyzje zapadają z poszanowaniem procedur. A u nas cały czas wygrywa ruska mentalność, że papier to papier, a w rzeczywistości można robić co się chce.

Sprawa muralu w tym kontekście wydaje się błaha, ale skoro już w takiej błahej sprawie obchodzi się prawo, to potem właśnie palą się drewniane domy w Białymstoku. Ten, kto podpala doskonale wie, że nikt nie kiwnie palcem, bo prawo to tylko papier.