1 września to historyczny dzień. Od tej daty pociągi z Białegostoku do Warszawy pojadą z prędkością 160 km/h. Co prawda istnienie stacji pomiędzy stolicą Podlaskiego a stolica kraju spowoduje, że podróż nadal będzie trwała 2 godziny, ale jedno połączenie będzie ekspresowe, dzięki czemu do Warszawy dostaniemy się w 1,5 godziny.
Trasa pociągu Intercity nr 1106 Esperanto będzie wyglądać następująco: Białystok, Białystok Zielone Wzgórza, Warszawa Wschodnia, Warszawa Centralna. To wszystko oczywiście efekt budowy Rail Baltica. Obecnie prace jeszcze trwają na odcinku Czyżew – Białystok, w Łapach i samym Białymstoku. Warto też dodać, że to nie koniec modernizacji. Gdy cały projekt zostanie już zrealizowany, to pociągi będą jeździć 200 km/h. Oznacza to, że podróż do Warszawy potrwa około godziny. Warto jednak na to spojrzeć szerzej, bo nie oszukujmy się, 30 minut nikogo nie zbawi, ale biorąc pod uwagę, że podobne modernizacje trwały lub trwają też w innych częściach kraju, to urwanie tych minut na wielu odcinkach znacząco już skraca podróż. A to ważne, by kolej była wybierana jako środek transportu najczęściej.
Tak się stanie, gdy bilety będą tanie, a połączenia szybkie. Dziś ogólnie rzecz biorąc jest całkowicie odwrotnie. Jazda koleją dla rodziny z dzieckiem bądź dziećmi nie jest opłacalna, gdyż na kilkuset kilometrowym odcinku tyle samo co za bilet zapłacą za paliwo (lub mniej). Inaczej się klaruje sytuacja, gdy ktoś jedzie sam. Największe eldorado mają natomiast posiadacze zniżek studenckich, emeryckich i innych.
Warto też jednak dostrzec, że im bardziej zaludniony region tym obłożenie na liniach jest większe. Wielokrotnie można było zaobserwować, że skład jadący do Białegostoku ma wiele wolnych miejsc. Natomiast w trasie na przykład Warszawa – Kraków czy Warszawa – Wrocław to sytuacja rzadko lub prawie w ogóle spotykana. Dlatego nie samą ceną kolej wygra rywalizację, potrzebna jest też prędkość, dlatego modernizacja jak największej liczby odcinków oraz przyłączanie miast odciętych od kolei powinna być priorytetem.