Pod granicą trwały ćwiczenia żołnierzy. Jak będzie wyglądać wojna na Podlasiu?

Opłacone przez: KKW Trzecia Droga PSL–PL2050 Szymona Hołowni

Trwają militarne ćwiczenia “Anakonda-18”. Jednym z trenowanych epizodów była ewakuacja ludności z Gródka. I w tym miejscu należy sobie zadać pytanie co w rzeczywistości może się wydarzyć, gdyby napadła nas Rosja. Czy nasza skromna 100-tysięczna Armia (która teoretycznie ma być wzmocniona przez NATO) będzie wystarczająca, by obronić się przed napastnikiem? Czy też jak w Powstaniu Warszawskim – wszyscy mieszkańcy staną się żołnierzami? Ćwiczenia sugerują, że tereny przygraniczne mogą być miejscem walk, z których trzeba będzie ewakuować ludzi.

 

We współczesnych czasach ewentualna wojna nie będzie przypominać tej jaką znamy z historii. Przede wszystkim największe mocarstwa dysponują bronią masowego rażenia. Nie będą musieli wysyłać żołnierzy do walk, kiedy będą mogli załatwić sprawę potężnymi bombami. Warto jednak pamiętać, że im większa bomba tym gorsze możliwości jej transportu. Zatem mało realne jest, by ktoś na Polskę zrzucił bombę rozstrzygającą od razu wojnę. Do miniaturyzacji tego elementu zbrojenia jeszcze naukowcy nie doszli. Jednym słowem, nie ma czegoś takiego jak mała bomba atomowa.

 

Należy popatrzeć także na sprawę z drugiej strony. Doktryny wojenne nie zmieniają się zbyt często. Toteż Polska ma doktrynę obronną. Wobec czego należy zadać sobie pytanie czego będziemy bronić, a czego nie. Bo chyba tylko naiwny twierdzi, że będziemy w stanie utrzymać całe terytorium kraju. Kiedyś w sieci był nawet taki artykuł: Kto będzie umierać za Białystok? Z jego treści wynikało, że nikt.

 

Putin kilka lat temu powiedział “W 2 dni zajmę Warszawę”. Czy to zwykłe przechwałki? Nie oszukujmy się, że Polska jest w trakcie zmiany zbrojenia na nowe, które potrwa jeszcze wiele lat. Wiadomo, że na pierwszy ogień pójdzie największy szrot. Kto normalny rzuci co najlepsze na początek, by potem bronić się złomem? Dlatego też konkluzją gródeckich ćwiczeń “Anakonda-18” oraz faktu, że nasza armia nie jest zbyt mocna w porównaniu z rosyjską, powinno być stwierdzenie – że podczas ewentualnej wojny – każdy powinien uciekać z Podlasia – najlepiej na południowy zachód. Tam na wojska wszyscy poczekają na wojska napastnika najdłużej.

 

Na pocieszenie rzucimy tylko, że Rosja niechętnie wychylać się będzie jednak na zachód. Jedyne co może interesować potencjalnego agresora, to dostęp drogą lądową do Kaliningradu (przez przesmyk suwalski) oraz ziemie Ukrainy i Lubelszczyzny, które mają realną wartość rolniczą. Dalsza ekspansja nie ma ekonomicznego sensu. Poza tym Chińczycy tylko czekają by nastąpił odpowiedni moment, by zająć Syberię.