Featured Video Play Icon

Przesmyk Suwalski to niebezpieczne miejsce? Bzdura! Za to piękne.

Przesmyk Suwalski określany przez dziennikarzy jest jako najbardziej niebezpieczne miejsce na świecie. Jako, że prawdziwe dziennikarstwo już dawno umarło, to tego typu bzdur w internecie nie brakuje. Dlatego postanowiliśmy obnażyć dezinformację, którą kochają siać ludzie publikujący w zdaje się poważnych mediach ogólnokrajowych, którzy straszą, że to miejsce być może będzie już niedostępne dla turystów. Bzdura! To jest miejsce, gdzie możecie bez obaw przyjeżdżać w każdą porę roku i za każdym razem będziecie zachwyceni widokami, solidnie odpoczniecie i być może nie zobaczycie nawet nic związanego z wojskiem (jeśli ten widok Was stresuje).

Dlaczego w ogóle Przesmyk Suwalski określany jest jako niebezpieczny? Ponieważ granica Polski i Litwy stanowi krótkie połączenie państw NATO, rozdzielające obwód królewiecki należący Rosji oraz Białoruś. Czy zatem w każdej chwili może stać się zarzewiem nowej wojny? Oczywiście! Ale jest to tak samo prawdopodobne jak wiele innych miejsc w Polsce. Równie dobrze zagrożone są Białystok, Suwałki, Elbląg, Gdańsk, Gdynia, Sopot, Świnoujście.

Najpierw wytłumaczymy Wam dlaczego nie ma sensu w ogóle atakować Przesmyku Suwalskiego i próbować połączyć w ten sposób Białoruś z Obwodem Królewieckim. A to dlatego, że gdyby tylko jakieś działania wojenne tam się zaczęły, to by skończyło się to krwawą łaźnią dla atakujących. – Trzeba byłoby być szaleńcem żeby tam uderzyć – tłumaczył w jednym z wywiadów gen. Waldemar Skrzypczak. Teren jest zalesiony, pagórkowaty, przepełniony kanałami. Tymczasem obok tereny południowej Litwy są bardzo płaskie. Po co więc przedzierać się terenem piekielnie trudnym?

Warto też dodać, że Litwa, Łotwa i Estonia są tak samo w NATO jak i Polska, a zatem jakiekolwiek działania tam oznaczałyby w praktyce III wojnę światową. Wtedy jednak działania nie skupiałyby się na jednym miejscu, a na wielu. Chyba, że mówimy o eskalacji wojny hybrydowej, która trwa poprzez forsowanie granicy setkami migrantów na granicach. Jeżeli pojawiłyby się tzw. “zielone ludziki”, to na Przesmyku Suwalskim zostaliby wybici co do jednego. Natomiast w wariancie przez płaską Litwę potrzebowaliby czołgów. Jeżeli te zaczęłyby się gromadzić przy naszej granicy, na pewno byłoby to zauważone. Tymczasem obecnie ani na granicy Polski z Białorusią, ani na granicy Białorusi z Litwą, ani na granicy Obwodu Królewieckiego z Polską i Litwą nie dzieje się nic, co mogłoby sugerować przygotowania do napaści. Biorąc pod uwagę, że Rosja na Ukrainie już dawno straciła przewagę, rozpoczynanie kolejnej wojny – tym razem z całym zachodnim światem skończyłoby się tym samym co dla Niemiec II wojna światowa – czyli podzieleniem kraju na 4 strefy i faktycznym rozpadem.

Wracając do pięknego Przesmyku Suwalskiego. Obecnie mamy idealną okazję, by pojechać tam i wykorzystać ostatnie ciepłe dni na pływanie kajakiem, jeżdżenie rowerem, plażowanie, piknikowanie.