Robi się ciepło. Uwaga na kleszcze w lasach!

Wystarczy kilka stopni na plusie, by uaktywniły się kleszcze. Szczególnie muszą o tym myśleć ci, którzy kochają chodzić po lasach. Dodatkowo czujni powinni być właściciele psów. Wspólny spacer powinien zakończyć się sprawdzeniem, czy nie ma intruza.

Najbardziej powinniśmy się obawiać kleszczowego zapalenia mózgu i opon mózgowo rdzeniowych. Tydzień po ukłuciu kleszcza może wystąpić gorączka. Jeżeli organizm sam sobie nie poradzi z wirusem, wtedy może dojść do zaburzeń neurologicznych. Cechą charakterystyczną ukłucia jest pojawienie się rozszerzającego rumienia. Podlaskie jest na pierwszym miejscu w Polsce pod względem zapadalności na kleszczowe zapalenie mózgu i boreliozę.

Jak postępować, gdy złapiemy kleszcza? Przede wszystkim niczym nie smarować. Kleszcza należy usunąć. Można zgłosić się do apteki po specjalny przyrząd do tego. Gdy w taki się zaopatrzymy możemy go wyssać albo schwytać jak najbliżej skóry i wyciągnąć. Należy jednak pamiętać – gdy kleszcz napił się już krwi, to jest ona zainfekowana. Wciśnięcie brzucha owada z krwią spowoduje, że wpuścimy do swego organizmu zainfekowaną krew. Dlatego też najlepiej wtedy zgłosić się do lekarza.

Gdy uda się pozbyć intruza, to starannie dezynfekujemy miejsce i myjemy też ręce. Warto też żeby obejrzał nas lekarz, gdy już kleszcza się pozbędziemy. Pamiętajmy jednak, żeby nie odmawiać sobie przyjemności chodzenia po lesie z powodu kleszczy. Te występują wyłącznie na roślinach niskich i liściastych. Dlatego może się zdarzyć, że kleszcze zadomowią się też na łąkach i ogrodach. Jak magnes działają na kleszcze paprocie, mszaki, wysokie trawy, leszczyny, jeżyny, czarny bez, gęste krzewy. Jeżeli chcecie mieć pewność, że kleszczy nie spotkanie to spędzajcie czas wśród takich roślin jak kocimiętka, lawenda, rozmaryn, tymianek, czosnek, eukaliptus, mięta, pelargonie, piołuny, aksamitki.

Podlaskie będzie połączone kolejowo ze wszystkimi krajami bałtyckimi!

Tory istnieją od bardzo dawna, ale pociągów łączących Polskę, Litwę, Łotwę i Estonię nie było. To wszystko zaczyna się powoli zmieniać. Już na wiosnę 2024 będziemy mogli dojechać z Białegostoku pociągami do Tallina – stolicy Estonii, a dalej promem dopłynąć aż do Helsinek.

Od 2022 roku możemy jeździć z Białegostoku (konkretnie to z Krakowa przez Warszawę) do Wilna. Pod koniec 2023 roku ruszył pociąg łączący ze sobą stolicę Litwy ze stolicą Łotwy. Z Wilna do Rygi dojedziemy w 4 godziny nowoczesnymi, klimatyzowanymi pociągami. Naładujemy w nich urządzenia elektryczne, skorzystamy ze strefy ciszy, przewieziemy rowery, kupimy jedzenie. To jednak nie koniec Łotysze przymierzają się do połączenia swojej stolicy z miastem Tartu w Estonii. Te natomiast jest skomunikowane już z Tallinem. A stolica Estonii z Helsinkami w Finlandii (promem). I tak dobrze planując – możemy w tym roku (prawdopodobnie wiosną) bez samochodu, wyjeżdżając z Białegostoku zwiedzić Litwę, Łotwę, Estonię i Finlandię. Możemy też zabrać ze sobą rower, by objechać atrakcje we wszystkich stolicach.

Szacunkowe ceny biletów to:
Białystok – Wilno – 85 zł
Wilno – Ryga – 100 zł
Ryga – Tartu – przypuszczalnie 100 zł
Tartu – Tallin – 50 zł
Tallin – Helsinki – 100 zł

Zatem cała wycieczka wyniesie nas około 900 zł w obie strony. Nie obejdzie się bez noclegów, bo póki co nie da się dojechać. Dlatego póki co, to raczej “zabawa” dla pasjonatów. Warto jednak wiedzieć, że możliwości są.

Featured Video Play Icon

Biebrzański i Narwiański. Parki Narodowe rowerem to wspaniała przygoda!

Za oknem jeszcze leży śnieg, a już wiele osób myśli o rozpoczynaniu sezonu na rower. Wbrew pozorom wystarczy ciepłe ubranie i można jeździć cały rok. W Podlaskiem jednak to jeszcze nie ten etap. W samym Białymstoku dróg rowerowych zimą się nie odśnieża, a jazda ulicami rowerem jest bardzo niebezpieczna, bo kierowcy samochodów nadal są święcie przekonani, że tylko oni mają prawo poruszać się jezdnią, przez co dochodzi do bardzo wielu wypadków i potrąceń – nawet ze skutkiem śmiertelnym. To wszystko pokazuje jak wiele jeszcze musimy zmienić, by rower był przyjemnością całoroczną, bo pogoda to akurat problem najmniejszy.

Wracając do tytułu – dziś mowa będzie o Biebrzańskim i Narwiańskim Parku Narodowym. Oba są cudownym miejscem dla rowerzystów. Szczególnie bezpiecznym, ze względu na drogi rowerowe i praktyczny brak ruchu samochodowego na wiejskich drogach w okolicy. I tak jadąc z Białegostoku możemy drogą rowerową i ogólnie bezpiecznie – drogami wiejskimi dojechać do Narwiańskiego Parku Narodowego. W sezonie – do Śliwna, w którym przeprawimy się pływającymi platformami poprzez kilometrową kładkę do Waniewa. Tu o sukcesie decyduje fakt – czy akurat jest wystarczająco wody w Narwi, by móc tą platformą się przeprawiać. Jeśli nie ma, to w miejscowości Bokiny jest most. Po drodze koniecznie powinniśmy odwiedzić Waniewo (albo od razu z Kładki, albo jadąc z Bokin), a następnie Kurowo – gdzie znajduje się siedziba Narwiańskiego Parku Narodowego i kolejna kładka do zwiedzania. Jest też ośrodek edukacji.

Dalej powinniśmy udać się przez Jeżewo do Tykocina. Tu też czeka nas dogodny dla rowerów dojazd. Następnie trzeba się kierować na miejscowość Tatary, by spokojną wiejską drogą dojechać aż do Strękowej Góry, gdzie podziwiać można wspaniałe widoki. Wiosną będą tam niesamowite rozlewiska. Szczególnie, że zima była mocno śnieżna. Następnie możemy wjeżdżać do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Przed nami podróż Carskim Traktem aż do miejscowości Osowiec-Twierdza, gdzie zwiedzać możemy wspomnianą Twierdzę (z przewodnikiem) oraz kładki i bunkry. Kolejne odcinki drogi to Goniądz – gdzie nie powinniśmy sobie odmawiać wspinaczki na okoliczną górę. Możemy też obejrzeć stary młyn. Potem w Dolistowie Starym przejedziemy po moście nad Biebrzą.

W ostatnim etapie tej wspaniałej podróży pojedziemy wzdłuż rzeki aż do miejscowości Jaminy. Ostatnia prosta to kierunek Białobrzegi i Augustów, z którego można wrócić razem z rowerem – pociągiem do Białegostoku. Wycieczkę można rozbić na 2 dni, bo cała trasa to 160 km. Jeżeli chcecie na spokojnie pozwiedzać i nie spędzić w siodełku całego dnia.

Featured Video Play Icon

Augustów piękny nie tylko latem. Oto, dlaczego warto tam wybrać się także zimą.

Augustów to letnia stolica Polski, w ciepłych miesiącach przeżywa prawdziwe oblężenie. Bardzo popularne są plaża miejska, bulwary, wyprawy statkiem, Kanał Augustowski i wiele innych miejscówek – nad Rzeką Nettą, Jeziorem Białym i innych. Teraz jednak wszystko zasypane jest śniegiem. Czy to oznacza, że nie warto do Augustowa się wybierać? Otóż warto!

Zima całkowicie odmienia oblicze przyrody. Jej biel i cisza dodają scenerii niezwykłej magii. Zamarznięte jeziora, pokryte śniegiem drzewa, a także rzeki płynące leniwie wśród śnieżnych brzegów tworzą krajobrazy, które zapierają dech w piersiach. Spacerowanie po zaśnieżonym lesie czy wzdłuż rzeki, gdzie jedynym dźwiękiem jest skrzypienie śniegu pod butami, to wyjątkowe doświadczenie, które pozwala na chwilę uciec od codziennego zgiełku. Las zimą, choć wydaje się uśpiony, to doskonałe miejsce na piesze wędrówki czy obserwację zwierzyny, która inaczej zachowuje się w chłodniejszych miesiącach.

Zimowy pejzaż nad wodą czy w lesie to raj dla fotografów. Światło odbijające się od śniegu, kontrasty między bielą śniegu a ciemnymi kształtami drzew i krystalicznie czyste, mroźne powietrze sprawiają, że nawet amatorzy mogą uchwycić niepowtarzalne zdjęcia. Również miłośnicy przyrody znajdą coś dla siebie – zimą można zaobserwować ślady zwierząt, ptaki zimujące nad wodą czy zamarznięte formacje lodowe. Miejsca typowe dla letniego wypoczynku zimą oferują unikalną atmosferę spokoju i odosobnienia. Można tu znaleźć ciszę i spokój, nieobecne podczas letniego zgiełku. To idealne warunki do zanurzenia się we własnych myślach. Szczególnie do tego nadaje się sanktuarium w Studzienicznej.

Featured Video Play Icon

Zimowa magia przyrody. Piękna aura jeszcze się utrzyma.

Za oknem panuje typowa zimowa sceneria i nic nie wskazuje na to, by w ciągu najbliższych dwóch miesięcy coś się zmieniło. Przymrozek skutecznie maluje drzewa na biało, a śnieg przykrywa ziemię miękką, cichą kołderką. Według prognoz, ta urokliwa aura zimy będzie trwać do końca lutego. Ale czy zastanawialiśmy się kiedyś, jak przyroda radzi sobie w tych mroźnych warunkach? Dlaczego zima jest tak istotna dla prawidłowego funkcjonowania kolejnych pór roku?

Lasy, które latem były pełne życia, w okresie zimy przekształcają się w miejsce spokoju i ciszy. Drzewa, które wiosną i latem dostarczały cieni i schronienia dla dzikiego życia, teraz odpoczywają. Liście opadły, a gałęzie pokryły się warstwą śniegu, co pomaga w ochronie przed mrozem. Drzewa ograniczają także utratę wody przez transpirację, co jest istotne w sezonie zimowym, kiedy dostęp do wody z deszczu jest ograniczony. Zima jest kluczowym okresem dla lasów, ponieważ pozwala na ich regenerację. Śnieg działa jako naturalna izolacja, chroniąc korzenie drzew i rośliny przed ekstremalnymi temperaturami. Głębszy pokład śniegu to także zasobnik wody, który zasili strumienie i rzeki w okresie wiosennego topnienia.

Rzeki, które płynęły dynamicznie latem, teraz w zimie ulegają przemianie. Przymrozek sprawia, że powierzchnia wód zamarza, tworząc magiczne krajobrazy lodowych formacji. To stanowi wyzwanie dla ryb i innych organizmów wodnych, ale także wpływa na ekosystem rzeczny. W okresie zimy ryby dostosowują się do warunków, zmniejszając swoją aktywność i obniżając metabolizm. Niektóre gatunki, takie jak pstrągi, szukają schronienia w głębszych i mniej zamrożonych miejscach rzeki. W miarę topnienia lodu wiosną, życie w rzekach budzi się do życia, a ryby wracają do aktywności.

Zima to dla dzikich zwierząt czas wyzwań i walki o przetrwanie. Niska temperatura i ograniczone źródła pożywienia sprawiają, że zwierzęta muszą być sprytne i oszczędne w zużyciu energii. Niektóre gatunki hibernują, co pozwala im przetrwać okresy, kiedy pożywienia jest niewiele. Ptaki migrują na cieplejsze tereny, gdzie mogą znaleźć dostęp do pożywienia. Inne zwierzęta, takie jak wilki czy jelenie, zmieniają swoje zwyczaje żerowania, przemieszczając się w poszukiwaniu młodych pędów drzew i innych roślin. Żubry można napotkać na polach rolników.

Featured Video Play Icon

Podlasie zimą. Zamarznięte piękno i dzikie zwierzęta na wyciągnięcie reki.

Zimowy krajobraz Podlasia to spektakularne połączenie surowego mrozu i niepowtarzalnego piękna. Kiedy termometry pokazują 20 stopni poniżej zera, natura przybiera zupełnie nową postać. Wszystko wokół zamienia się w krystaliczny świat, gdzie drzewa pokryte szronem tworzą bajkowe sceny, a pola i łąki zamieniają się w lśniące połacie śniegu.

Warunki zmuszają dzikie zwierzęta do zmiany swoich zachowań. Z lasów na otwarte przestrzenie wyłaniają się liczne gatunki zwierząt w poszukiwaniu pożywienia. Nie brakuje króla podlaskiej kniei – żubra. To idealny czas dla miłośników natury i fotografów, aby podziwiać te dzikie stworzenia w ich naturalnym środowisku. Rano, gdy słońce wschodzi, rozświetlając mroźne krajobrazy, można też zaobserwować sarny, jelenie czy dziki, które ostrożnie przemierzają śnieżne pola. Jeżeli będziemy mieli trochę szczęścia to napotkamy również wilki.

Jeżeli zdecydujemy się na wycieczkę, warto bardzo ciepło się ubrać. Podczas wyprawy w teren odpowiedni strój jest kluczowy. Blisko pól wieje wiatr, a gdy jesteśmy niedaleko rzeki, to zimno będzie spotęgowane od wilgoci. Aby cieszyć się pięknem zimowej przyrody bez ryzyka przemarznięcia, należy pamiętać o kilku warstwach ubioru. Przyda się bielizna termoaktywna, która odprowadzi wilgoć z ciała. Do tego izolująca swetrem czy polarem, a na na to jeszcze wodoodporna kurtka. Ważne jest też mieć czapkę, rękawicę, ciepłe zimowe i wodoodporne buty. Nie ma co też wzgardzać termosem z herbatą i czymś słodkim. Taka wyprawa energię i ciepło będzie z nas wysysać powoli, ale skutecznie. Mimo wszystko dla takich widoków jakie mamy – warto.

Featured Video Play Icon

Powstał nowy dokument historyczny. Śladami Powstania Styczniowego.

To gratka dla fanów lokalnej historii. Powstał film dokumentalny Śladami Powstania Styczniowego. W Polsce niestety dyskusje o historii są zdominowane przez wydarzenia II wojny światowej i w ostatnich latach też trochę mówi się o odzyskaniu przez nasz kraj niepodległości. Tymczasem jest wiele ważnych wydarzeń poprzedzających wybuch I i II wojny światowej, dzięki której nasz znów ma swoje miejsce na mapie i jest podmiotem. Jednych z takich wydarzeń jest Powstanie Styczniowe. Szczególnie upamiętnianie w województwie podlaskim.

Powstanie Styczniowe z 1863 roku było przeciwko Imperium Rosyjskiemu, ogłoszone Manifestem 22 stycznia wydanym w Warszawie przez Tymczasowy Rząd Narodowy. Wybuchło 22 stycznia 1863 w Królestwie Polskim i 1 lutego 1863 na Litwie, trwało do jesieni 1864, zasięgiem objęło ziemie zaboru rosyjskiego, tj. Królestwo Polskie i ziemie zabrane, zyskując także szerokie poparcie wśród ludności litewskiej i częściowe pośród białoruskiej. Było największym i najdłużej trwającym polskim powstaniem narodowym, spotkało się z poparciem międzynarodowej opinii publicznej. Miało charakter wojny partyzanckiej, w której stoczono ok. 1200 bitew i potyczek. Przez oddziały powstania styczniowego przewinęło się około 200 tys. osób, zarówno z rodzin szlacheckich, jak też w mniejszym stopniu z chłopstwa i mieszczaństwa.

Pomimo klęski militarnej powstanie styczniowe osiągnęło część celów politycznych, zwłaszcza długofalowych, jakie stawiali sobie jego organizatorzy. Powstanie przyczyniło się do korzystniejszego niż w dwóch pozostałych zaborach i w etnicznej Rosji uwłaszczenia chłopów, zarówno w Królestwie, jak i na ziemiach zabranych. Konsekwencją był w końcowych trzech dekadach XIX wieku gwałtowny skok demograficzny, niemniej potężny wzrost produkcji przemysłowej, wzrost urbanizacji, podniesienie się stopy życiowej. Tym gospodarczym procesom towarzyszył bujny rozwój czasopiśmiennictwa, literatury pięknej, teatru, malarstwa. Na wsi zaczęło się szerzyć czytelnictwo polskie. W Królestwie Polskim nastąpił progres na drodze kapitalistycznego rozwoju. Zaś podstawową przesłanką tego rozwoju był radykalny charakter reformy uwłaszczeniowej ogłoszonej w 1864 roku.

Po upadku powstania znaczna część patriotów, w tym uczestników powstania zwróciła się ku pracy organicznej, zaś pamięć o powstańcach stała się ważnym motywem w literaturze (np. Bolesław Prus, Eliza Orzeszkowa, Stefan Żeromski) i malarstwie (min. Artur Grottger, Jan Matejko, Maksymilian Gierymski) oraz motywacją dla nowego pokolenia działaczy niepodległościowych (np. skupionych wokół Józefa Piłsudskiego).

Jurowce to jeden z ostatnich punktów, gdzie kierowcy mogą jechać lepszą drogą do Augustowa. Za moment będzie Katrynka i początek mordęgi.

Czy są szanse na nowoczesną drogę z Białegostoku do Augustowa?

Białystok jako stolica województwa jest połączona ekspresówką tylko z Warszawą, ale w stosunkowo niedalekiej przyszłości będzie połączony także ekspresówką z Ełkiem i Lublinem. Z pobliskiego Knyszyna dojedziemy także nowoczesną drogą do Augustowa przez Korycin, a dalej do Suwałk. Gdy spojrzymy na mapę drogową naszego regionu to zauważyć można, że brakuje w tych planach bardziej bezpiecznej drogi łączącej Białystok z Korycinem – a dalej z przyszłą ekspresówką.

Każdy, kto jeździ do Augustowa wie jak w marnym stanie jest obecnie krajowa ósemka. Wspomniany fragment trasy do Korycina jest szczególnie niebezpieczny. Tuż za Katrynką kończy się piękna droga i trzeba razem z TIR-ami jechać starą i zdezelowaną drogą, która ma po jednym pasie w każdą stronę.

Jeżeli dodamy do tego często powtarzające się niebezpieczne zachowania kierowców ciężarówek, idiotyczne wybryki kierowców osobówek – szczególnie dwie niemieckie marki przodują, a do tego krętą drogę i las, to mamy prawdziwy miks niebezpieczeństw czekających na podróżnych. Z tego powodu wiele osób woli nadrobić drogi jadąc najpierw do Sokółki, a dalej nową drogą przez Dąbrowę Białostocką. TIR-ów teraz tam jak na lekarstwo, ogólnie ruch też mniejszy.

Dlatego też w ferworze tych wszystkich ekspresówkowych inwestycji nie można zapominać o potrzebie nowoczesnej drogi z Katrynki do Korycina, tak by samochody osobowe nie musiały gonić do Knyszyna z Białegostoku. Na ekspresówkę szans już nie ma – to jest pewne. Natomiast skoro udało się zbudować nowoczesną drogę do Supraśla, to musi się też udać do Korycina. Szczególnie, że druga do Supraśla powstać w takiej formie nie powinna. Przypomnijmy, że zgłoszono wniosek o dofinansowanie drogi z gigantyczną estakadą przy czubkach drzew. Te kuriozum było potrzebne tylko po to, by dofinansowanie w ogóle dostać. Co ciekawe, gdyby zbudować tą drogę bez estakady – kwota realizacji byłaby podobna do kwoty wkładu własnego.

Gdyby budować ekspresówkę do Korycina to koszt wyniósłby 1,2 mld zł. Bez funduszy rządowych nie ma na to żadnych szans. Natomiast wątpliwe jest, by odchodzący czy nadchodzący rząd taką kasę wyłożył, gdyż pomiędzy Katrynką a Korycinem nie nie ma żadnego miasta, są same wsie. Skoro więc powstanie ekspresówka z Knyszyna, to na łącznik nikt nie wyłoży. Jednak gdyby zbudować drogę taką jak do Łap czy do Supraśla, to koszt by wyniósł około 300-400 mln zł. Jest to około jedna trzecia budżetu województwa podlaskiego. Zatem gdyby Województwo Podlaskie, Powiat Białostocki, Powiat Sokólski, a także Rząd RP zrobili “zrzutkę”, to wtedy szansa na realizację drogi by była.

I tu dochodzimy do sedna sprawy. Politycy nie potrafią się porozumieć nawet co do nazwy ulicy, zatem porozumienie aż czterech podmiotów zakrawa o fikcję. Pamiętać jednak należy, że niedługo wybory, zatem trzeba od nowych kandydatów wymagać i potem twardo rozliczać. Wybory do Parlamentu pokazały jak wielką siłę mamy jako Obywatele.

Co dalej z zaporą na granicy? Wiele się zmieni.

Co dalej z zaporą na granicy z Białorusią? Oczywiście nikt nie myśli o jej rozebraniu. Przynajmniej dopóki za płotem rządzi Łukaszenka. Natomiast obserwując wywiady z politykami, którzy potencjalnie będą o tym decydować, można wysnuć pierwsze założenia polityki nowego rządu, który wkrótce powstanie.

Przypomnijmy – sama 5-metrowa zapora to nie wszystko. Jest ona na bieżąco monitorowana kamerami i czujnikami, dzięki czemu czas reakcji na nielegalną migrację jest szybszy. Próby jednak nadal nie ustają. Mało tego, widać też że sam płot łatwo jest pokonać. Dlatego problem nie zniknął.

Jest też druga strona medalu. Na granicy oprócz Straży Granicznej znajduje się także policjanci i wojskowi. Ci pierwsi mogliby zostać oddelegowani do innych zadań, związanych z ich właściwą pracą. Nie ma też potrzeby, by drudzy stacjonowali pod granicą, bo zagrożenia napaścią ze strony Białorusi nie ma żadnego. Natomiast są negatywne konsekwencje przebywania żołnierzy na Podlasiu.

Ostatnio potrącono śmiertelnie żubra ciężarówką w małej przygranicznej wiosce w Puszczy Białowieskiej. W samej Białowieży wiele osób skarży się, że turyści nie mogą swobodnie zwiedzać szlaków. Wielokrotnie mieli być przeganiani przez wojskowych. W ogóle sam fakt przebywania wojska w tym miejscu zabija turystykę i biznes. A to już duzy kłopot, bo turyści przyjeżdżają, zostawiają pieniądze, te potem w podatkach trafiają zarówno do kasy państwa jak i małych gmin Puszczy Białowieskiej.

Z zapowiedzi polityków, którzy będą potencjalnie mieli wpływ na te sprawy można wywnioskować, że policja i wojsko zostaną odesłane. W ich miejsce w przyszłości ma być poszerzona kadra Straży Granicznej. Mówi się nawet o kilku tysiącach etatów. Obecnie jest ich prawie 15 tys. w całym kraju.

Warto jednak wiedzieć, że nie da się tego zrobić zbyt szybko. Zatrudnienie takiej ilości osób to proces na kilka lat. Jeżeli wymiana Wojska, Policji na Straż Graniczną będzie tyle trwało, to w Puszczy Białowieskiej nie będzie już czego zbierać. Albo nie będzie już Putina i Łukaszenki i płotu, albo cały biznes i turystyka wymrze i regionalna gospodarka poniesie straty. A warto wiedzieć, że Podlaska gospodarka dysponuje takim samym budżetem co Albania. Jak wiecie, nie jest to zbyt bogaty kraj. Przykładowo taka niemiecka Bawaria ma budżet jak cała Polska. Zatem zubożanie biednego regionu nie jest dobrym pomysłem. Bo potem ludzie chcą zasiłków. Czyli wszyscy pracujący Polacy będą się musieli składać nie tylko na policję, wojsko, to jeszcze wszystkich tych co stracili pracę i firmy przez obecność tych mundurowych.

Dlatego zanim będziemy mieli na granicy sprofesjonalizowaną służbę, rozbudowaną o tysiące nowych etatów, która zawodowo będzie bronić granicy, a nie doraźnie czyniąc szkody, to potrzebny jest stan pośredni. Nie jest to pomysł nowy, ale taki, o którym odchodząca władza nie chciała słyszeć. Mowa tu o zaproszeniu FRONTEX-u czyli europejskiej straży granicznej.

Problemem dla odchodzącej władzy było to, że obecność FRONTEX-u oznaczałoby koniec z pushbackami i związanym z tą procedurą brakiem pomocy dla tych, którzy przekroczyli granicę, ale utknęli na podlaskich bagnach w Puszczy. Nowi natomiast chcą i z jednym i drugim skończyć. Na pewno jest to rozwiązanie humanitarne, ale warto od razu zasygnalizować, że ośrodki tymczasowe dla migrantów są przepełnione. Dokładanie tam kolejnych ludzi spowoduje ogromny problem. Tworzenie nowych ośrodków spowoduje jeszcze większy problem. Dla nowych rządzących oznaczać to będzie powrót obecnie odchodzących za 4 lata.

Featured Video Play Icon

Czy zobaczymy jeszcze śnieg zimą? To zależy od nas.

Pełno śniegu oraz temperatura minus 17 stopni. Jeszcze 5 lat temu tak wyglądała podlaska zima. Czy są szanse, że taka pogoda jeszcze wróci?

Zacznijmy od wyjaśnienia marudom, co śniegu nie lubią, jak bardzo ważne jest, by spadło jak najwięcej puchu i poleżało do wiosny. Przede wszystkim każde anomalie pogodowe zaburzają ekosystem. Jeżeli nie spadnie śnieg, namnażać się będą wszelkiej maści owady. A latem odczujemy tego skutek. Ponadto brak śniegu spowoduje, że wiosną nie będzie miało się co rozpuszczać i zasilać gruntów i rzek. Inaczej mówiąc – jeżeli wiosną nie będzie regularnych opadów po zimie, to nastanie susza. Wówczas ceny polskiego jedzenia skoczą do góry i będziemy skazani na importowane, które delikatnie mówiąc nie smakuje zbyt dobrze i jest przepełnione chemią.

Brak śniegu to także więcej gatunków roślin i zwierząt inwazyjnych, które w Polsce normalnie nie występują. Zatem długotrwały brak zim może doprowadzić do całkowitej zmiany naszego ekosystemu. Ostatecznie będzie coraz mniej drzew, zanikną rzeki, a krajobraz w Polsce będzie przypominał taki, jaki mamy w Bieszczadach – czyli niska roślinność i dużo kamieni. Do tego zaadaptowane do takiego klimatu owady i zwierzęta. Czy wyobrażacie sobie Podlaskie choćby bez łosi, które kochają bagna i wysokie trawy?

Należy sobie zadać pytanie czy coś w ogóle możemy zrobić. Ależ owszem, nie tylko nasz region, ale cały nasz kraj powinien obfitować w zbiorniki retencyjne, w których gromadzić będziemy deszcz. Ponadto trzeba naprawić to, co zniszczył PRL – a mianowicie koryta rzek. Otóż wówczas urzędnicy próbując rozwiązać problem powojennego głodu, udrożnili i wyprostowali koryta rzek tak, by woda szybko spływała do morza. W efekcie odsłonięto nowe pola, które mogli zasiać rolnicy. Dziś w XXI wieku, gdy jedzenia nie brakuje – koryta rzek muszą zostać przywrócone, by znów woda w nich mogła powoli meandrować i zasilać szeroko całą okolicę wodą. W efekcie będziemy mieli bujną roślinność w Podlaskiem.

W tamtym roku śnieg zasypał całą okolicę tylko na jeden dzień. Jeżeli chcielibyśmy, by padało dłużej i utrzymywało się wszystko częściej, to musimy przestać emitować tak dużo ciepła jak obecnie. To nie tylko globalny problem, to także trzeba rozwiązywać lokalnie. Wystarczy wziąć termometr i przejechać się z centrum Białegostoku do okolicznych miejscowości, by zobaczyć jak bardzo zabetonowanie stolicy województwa wpływa na temperaturę. Te wszystkie samochody spalinowe, które Unia Europejska chce zlikwidować, nie są winne tego, że urzędnicy wylali miliony ton betonu w Europie. Nawet mocno pro-ekologiczna Kopenhaga, stolica Danii jest mocno zabetonowana. Pozytywnie natomiast można wyrazić się pod tym względem od Wiedniu – czyli stolicy Austrii. Tam kierunek jest odwrotny – nie walczy się z samochodami, tylko betonem właśnie.

Dlatego i my powinniśmy iść drogą Wiednia. Odbetonować Białystok i inne miasta, nasadzić ile się da i gdzie się da oraz poczekać aż cała okolica się schłodzi. Wtedy będzie przyjemnie latem i zobaczymy śnieg zimą.

Wybory w Polsce, foto archiwalne / fot. Lukasz2 / Wikipedia

Rekordowa frekwencja wymiotła ich z Sejmu. Zasiadali tam od wielu lat.

Pamiętam czasy, gdy wystarczyło lekko ponad 2 tysiące głosów, by dostać się do Sejmu. Było to możliwe dzięki bardzo niskiej frekwencji. Dlatego ostatnie wybory, gdy Polacy poszli tłumnie do urn i pobili rekord frekwencji, dosłownie zdmuchnęły ze sceny politycznej tych, którzy przez wiele lat bardzo małym wysiłkiem zostawali posłami. I tak, po raz pierwszy od bardzo dawna nie zobaczymy już na wiejskiej takich parlamentarzystów jak:

Tania pietruszka

Mieczysław Baszko (Zjednoczona Prawica / Partia Republikańska), Robert Tyszkiewicz (KO), Eugeniusz Czykwin (KO). To właśnie ta trójka musiała ustąpić nowym posłom, ze swoich ugrupowań. Po raz pierwszy w Sejmie zobaczymy Sebastiana Łukaszewicza z PiS (dotąd wicemarszałek województwa podlaskiego), Alicja Łepkowska-Gołaś z KO oraz Jacek Niedźwiedzki również z KO. Na razie skupmy się na tych, co właśnie odchodzą. Mieczysław Baszko był posłem dwie kadencje. Nie przemęczał się tam zbytnio. W ciągu ostatnich 4 lat – tylko 16 razy wyszedł na mównicę, złożył 47 interpelacji, wygłosił 6 oświadczeń, i złożył 15 pytań i zapytań. Warto jednak podkreślić, że to tylko liczby. Bywają tacy parlamentarzyści, co nie produkują na papierze, ale są bardzo wpływowi, dzięki czemu region tylko zyskuje.

Baszko jest związany z Sokółką. Czy coś nasz region albo chociaż powiat sokólski zyskały z jego obecności w parlamencie? Na TVN24.pl w styczniu tego roku mogliśmy przeczytać: 14 milionów złotych, czyli ponad połowę z puli dotacji w ramach programu “Sport dla Wszystkich”, otrzyma Krajowe Zrzeszenie Ludowych Zespołów Sportowych, na którego czele stoi poseł Partii Republikańskiej Mieczysław Baszko. Według informacji portalu, w tym samym czasie pełnił funkcję prezesa Krajowego Zrzeszenia Ludowych Zespołów Sportowych od listopada 2021 roku. Baszko zasłynął też w mediach ogólnopolskich udowadnianiem, że inflacja spada, ponieważ potaniała pietruszka.

Podlaski baron

Kolejny przegrany to Robert Tyszkiewicz, zwany przez podlaskie media “podlaskim baronem”. Jemu poświęcimy najwięcej, bo posiadał taką pozycję w Platformie, że mógł zdziałać dla regionu bardzo wiele. Białostoczanin w parlamencie zasiadał przez 5 kadencji. Jeżeli spojrzymy na jego ostatnie 4 lata, to też się nie przemęczał. 123 interpelacje, 8 pytań i zapytań, jedno oświadczenie i 18 wypowiedzi. Warto jednak spojrzeć na tą postać z perspektywy ostatnich 20 lat w Sejmie i tego, że nazywany był “baronem”. To szmat czasu, by coś dobrego dla regionu zrobić. Pierwszą kadencję, przez 2 lata rządził PiS. Jednak kolejne 8 lat – przewodniczący podlaskiej Platformy miał gigantyczne możliwości.

Zarówno w 2007 jak i 2011 w Białymstoku i w Podlaskiem przewijały się w kampanii tematy dróg krajowych nr 8 i 19, obwodnicy Augustowa, lotniska, szybkiej kolei do Warszawy, ale też hali widowiskowej w Białymstoku. Palących problemów było jeszcze więcej. Wszystkie miały wspólny mianownik. W 2004 Polska weszła do Unii Europejskiej, każdy chciał inwestować, ale do niektórych realizacji potrzebne były pieniądze rządowe. Jeżeli porównamy Tyszkiewicza jako barona PO do Jarosława Zielińskiego – barona PiS, to wsparcie za czasów PiS tego drugiego dla Suwałk było widoczne bardzo mocno w porównaniu do wsparcia dla Białegostoku za czasów PO.

Ostatecznie w czasach PO (2007-2015) powstała ekspresówka łącząca Białystok z Warszawą. Tymczasem do granicy z Litwą lepsze są tylko fragmenty, zaś do Augustowa droga fatalna. Krajowa 19 w zasadzie dopiero teraz zaczyna być budowana. Lotniska nie ma. Swoją drogą była szansa na jego powstanie w czasach PO. Gdyby tylko poseł Tyszkiewicz potrafił wylobbować, by pani minister w rządzie Tuska – Bieńkowska nie obcięła kasy unijnej na regionalne lotniska. Chociaż na nasze podlaskie.

Warto też wspomnieć o Rail Baltica. Poseł mógłby przekonać rząd, by przebiegała trasa przez Sokółkę i Augustów (obecnie nie ma tam nawet na trasie elektryfikacji). Tymczasem wariant będzie prowadzić przez Ełk i Olecko. Dopiero z Warmii i Mazur pociąg dojedzie do Białegostoku. A warto wspomnieć, że umowę, która ma realizować inwestycję podpisano już w 2014 roku. Zatem poseł miał bardzo dużo możliwości, gdyby tylko potrafił je wykorzystać w Warszawie.

Zaczynał w PRL

Na koniec został jeszcze Eugeniusz Czykwin – również z KO. Wiele osób o nim zapewne zbyt dużo nie słyszało. Małe liczby wystąpień i interpelacji też niewiele o nim powiedzą. W Sejmie zasiadał przez 8 kadencji – czyli zaczynał jeszcze w czasach PRL. Pochodzi z podbielskiej Orli i w zasadzie od lat koncentrował się na sprawach mniejszości białoruskiej oraz sprawach osób prawosławnych. I to w zasadzie dla nich będzie największa strata.

Swoją drogą w kontekście Czykwina warto przypomnieć jak słowny jest Donald Tusk. “Kto nie głosuje, ten nie kandyduje” – powiedział były premier o posłach, którzy nie potrafili usprawiedliwić swojej nieobecności podczas głosowania za “Lex Czarnek”. W gronie tychże był Eugenisz Czykwin, który dostał w obecnych wyborach wysokie 7 miejsce.

Powstaną nowe ścieżki rowerowe w regionie

Supraśl połączony zostanie z Podsokołdą, a Nowogród ze Zbójną. W Augustowie powstanie kładka dla rowerów nad kanałem, zaś Bielsk Podlaski zostanie połączony z miejscowościami Augustowo i Biała. Warto dodać, że w przyszłości ze Zbójnej trasa rowerowa powiedzie dalej. Będzie to tak zwana Kurpiowska Ścieżka Rowerowa im. Adama Chętnika. Dzięki niej rowerzyści będą mogli jeździć z Mazowsza w Podlaskiem do Kurpi w województwie mazowieckim.

Ważne będzie także połączenie Supraśla z Podsokołdą. Obecnie kierowcy jadący w stronę Krynek lub z tej miejscowości do Supraśla, mijają bardzo wielu rowerzystów. To bardzo duże zagrożenie dla tych drugich. W Polsce kierowcy nie są nauczeni korzystać z dróg razem z rowerzystami. Dochodzi do wielu wypadków z winy kierowców samochodów. Głównym problemem jest brak należytego dystansu przy wymijaniu. Bardzo często zdarza się, że kierowca jednośladu dzieli centymetry od pojazdu. Prowadzący samochody często robią to złośliwie, bo brakuje im rozumu. Inni nie mają umiejętności, bo gdy zdawali egzamin na prawo jazdy, to nie istniało takie zjawisko jak rowerzysta na drodze.

Wszyscy czekają także na ogłoszenie budowy trasy dla rowerów z Hajnówki do Białowieży. Obecnie jezdnia prowadząca pomiędzy dwoma miastami jest bardzo wąska, przez co mijające się samochody robią to bardzo blisko siebie. Jeżeli dodamy do tego jeszcze rowerzystów, to ryzyko wypadku znacząco wzrasta. Na szczęście jest leśna alternatywa dla kierowców jednośladów. Problem polega na tym, że podczas upałów w lasach jest susza, a po deszczu błoto. Wtedy nie da się tamtędy przejechać.

Featured Video Play Icon

Tak wygląda podróż pociągiem na Litwę. Zobacz film.

Dobra wiadomość. Połączenie Krakowa z Wilnem przez Warszawę i Białystok jest popularne. Mowa tu w szczególności o odcinku podlaskim – ze stolicy województwa do Kowna. Czy dużo osób udaje się w dalszą podróż do Wilna, tego nie wiemy. W powyższym filmie możecie zobaczyć jak wygląda taka podróż. Wszystko to jest obiektywne, bo nagrane przez Litwina, zatem zwraca on uwagę na rzeczy, dla które mogą być dla Was standardem.

Podróż zaczyna się w Białymstoku. Zaczyna się od sprawdzenia miejsca odjazdu pociągu. To peron 4. Co ciekawe, nasz podróżnik zwrócił uwagę że dworcowe toalety są darmowe. Kolejna rzecz, którą zauważył to kilka minut opóźnienia pociągu. W końcu pociąg przybywa! Mamy taki oto ciekawy widok – osoby, która śpi na podłodze. Pilnuje jej pies. To wszystko w przedziale rowerowym. Litwin pyta – to tak można? Najwyraźniej widać, że tak.

Pociąg rusza w dalszą drogę o 10:39. Jak widać jest sporo rowerzystów, którzy będą zwiedzać Litwę na dwóch kołach lub też wracają ze zwiedzania Polski na Litwę. W pierwszym etapie pociąg jedzie do litewskiej Mockavy (Maćkowo). Tam trzeba będzie się przesiąść na kolejny pociąg do Wilna. Wszystko to na jednym bilecie i jednym peronie. Zanim jednak Mockava, najpierw Sokółka, Augustów i Suwałki. Tutaj będzie dłuższa przerwa na sprzątanie i zmianę kierunku jazdy. Kolejny postój to stara drewniana stacja Trakiszki. Jest ona na granicy z Litwą. Przejazd pomiędzy dwoma krajami dla podróżnego jest niezauważalne. W Mockavie czeka już pociąg do Wilna. Wsiada sporo osób. Nie da się pomylić, bo wystarczy wysiąść i przejść do drugiego stojącego na przeciwko. Przed nami jeszcze stacja Mariampol już w nowym składzie. Ostatni przystanek naszego podróżnego to Kowno. Pociąg pojedzie dalej do Wilna.

Warto dodać, że z Białegostoku można dojechać do Berlina, Wiednia, Pragi, Bratysławy, Budapesztu i Wilna. W każdym z tych przypadków wystarczy tylko jedna przesiadka. W kierunkach zachodnich i południowych – w Warszawie, a na Litwę – w Mockavie. Przed wybuchem wojny hybrydowej na granicy z Białorusią, dawniej można było też dojechać do Grodna. Teraz jest to możliwe tylko przez litewskie Druskienniki.

Mieszkańcy Suchowoli odetchną. Będzie lepsza droga do Augustowa.

Jest pozwolenie na budowę tak zwanej obwodnicy Suchowoli. Niestety, nawet po jej wybudowaniu męka kierowców na trasie Białystok – Augustów nie ulegnie poprawie. Jedynie mieszkańcy Suchowoli i miejscowości w pobliżu odetchną od TIR-ów, które od rana do nocy generują ogromny hałas.

Odcinek drogi ma zaledwie 15 km, ale jest niezwykle kluczowy dla mieszkańców Suchowoli i okolicznych miejscowości. To oni borykają się od dekad z problemem TIR-ów, które niemalże bez przerwy pokonują międzynarodową trasę łączącą kraje bałtyckie z Polską. To wszystko ma zmienić częściowo powstająca Via Baltica, która przebiegać będzie przez Łomżę. Jednak nawet po jej zbudowaniu, ruch jadących na trasie Białystok – Augustów pozostanie.

Obwodnica zaczynać się będzie w miejscowości Kumiała, a kończyć w Głęboczyźnie. Po drodze są takie miejscowości jak Chodorówka Nowa, Krzywa i Suchowola. Przypomnijmy też, że planowana jest nowoczesna droga z Knyszyna do Korycina. Prawdopodobnie będzie się ona łączyć ze wspomnianą obwodnicą. To jednak melodia przyszłości. Warto wspomnieć o pewnym minusie. Otóż z niestety nie ma mowy, by odcinek Białystok – Augustów miał po dwa pasy ruchu. Obwodnica Suchowoli podobnie jak odremontowany odcinek Sztabin – Białobrzegi, będzie miał po jednym pasie ruchu o szerokości 3,5 m z szerokimi poboczami.

Na usprawiedliwienie decyzyjnych powiemy tylko, że zbudowanie ekspresówki pomiędzy Białymstokiem i Augustowem – o co od dekad zabiega wiele środowisk – jest nie tyle co niemożliwe, co bardzo trudne i piekielnie kosztowne. Trasa bowiem wiedzie przez cenne przyrodniczo obszary. Od Jurowiec do Przewalanki mamy Puszczę Knyszyńską, a następnie Biebrzański Park Narodowy z jego otuliną. Na koniec jest jeszcze Puszcza Augustowska.

Featured Video Play Icon

To był udany sezon. Żegluga Augustowska przewiozła prawie 100 000 osób.

Sezon letni dobiegł już końca, a razem z nim wszelkie letnie atrakcje, w tym możliwość pływania po Pojezierzu z Żeglugą Augustowską. Z portu w mieście można było wypłynąć w dziką Dolinę Rospudy oraz Kanałem Augustowskim do sanktuarium w Studzienicznej, mijając wiele przepraw regulujących poziom wody. Z tych możliwości w mijającym właśnie sezonie skorzystało prawie 100 000 osób.

Ciekawym spostrzeżeniem jest również to, że dużo turystów przybywa do Augustowa z Litwy. Obywatele tego kraju wybierają się do Polski na zakupy, ale także, aby korzystać z atrakcji turystycznych.

Kanał Augustowski, zbudowany w XIX wieku, z kilkunastoma śluzami, jest uważany za jedno z najatrakcyjniejszych miejsc w Polsce dla miłośników żeglugi i przyrody. Popularność rejsów statków znacząco wzrosła od momentu, gdy papież Jan Paweł II odwiedził to miejsce w 1999 roku. Teraz jego śladem chce pływać wiele osób. Oczywiście nie tylko to powoduje zainteresowanie pływaniem statkiem. Istotnym czynnikiem jest to, że od upadku PRL Polacy znacząco wzbogacili się i chętniej zaczęli podróżować. Augustów był popularnym miejscem od zawsze, ale nie oznacza to, że dostępnym dla wszystkich tak jak teraz. Obecnie jest tam sanatorium i bardzo szeroka baza noclegowa, gastronomiczna i rozrywkowa. Nadal to letnia stolica Polski, która trzyma poziom jak nigdy.

Ma powstać ekspresówka do Augustowa. Brzmi to jak przedwyborcze bajki.

Wszystkie media zatrąbiły niemalże jednocześnie, że powstanie droga ekspresowa łącząca Knyszyn z Raczkami. Poinformował o tym bardzo wpływowy w Podlaskiem poseł – Jarosław Zieliński. Odcinek ma mieć 90 km i zostanie sfinansowany przez rząd. Jest tu jednak tyle niewiadomych, że zalecamy ostrożność z ekscytacją.

Po pierwsze nie znany jest dokładny przebieg drogi, a to dość istotna kwestia, bo po drodze jest Biebrzański Park Narodowy. Już raz obecna władza chciała budować “na chama” drogę przez cenne obszary przyrodnicze Doliny Rospudy. Zakończyło się to międzynarodowym skandalem, bezużytecznym referendum i stojącym do dziś po drodze do Augustowa – wiaduktem-widmo. Tym razem można było usłyszeć, że “inwestycja jest ważna z punktu widzenia interesu obronnego Polski”. Czyżby to miałaby być “pała” na wszystkich, którzy się zająkną o ochronie przyrody w Biebrzańkim Parku Narodowym? Ponadto nie jest zrozumiałe dlaczego droga nie będzie łączyć Białegostoku z Augustowem tylko Knyszyn. Przecież obecnie planowany jest duży węzeł drogowy w okolicach Wasilkowa, który połączy dotychczasowe drogi z przyszłą ekspresową 19. Łączenie Knyszyna z Augustowem nie brzmi do końca sensownie.

Druga kwestia to pieniądze, a raczej ich brak. Polska jest w poważnym kryzysie gospodarczym, obecnie ma miejsce recesja, kraj jest zadłużony na gigantyczne pieniądze, zaś 90 km odcinek ma kosztować około 5 miliardów złotych! Biorąc pod uwagę obecną, nieopanowaną inflację ta kwota już teraz zwala z nóg, a będzie jeszcze wyższa, gdy dojdzie do przetargów.

I tu mamy kwestię trzecią. Czy do tych przetargów w ogóle dojdzie. Zacznijmy od tego, że za moment mamy wybory. Samo istnienie czegoś “w planie” nie oznacza jeszcze realizacji. Obecnie nic nie wskazuje na to, by obecna władza utrzymała się po wyborach, zatem nowy rząd może plany wyrzucić do kosza. Wtedy nowa “opozycja” będzie krzyczeć – patrzcie chcieliśmy, ale ten nowy, zły wyrzucił nasze wielkie plany do kosza. To, że są one średnio-realistyczne już nikt nie wspomni. Jeżeli będzie jakiś większy konkret niż plan budowy dróg, to wtedy będzie można się do tego jakoś odnieść. Teraz, brzmi to bardziej jako przedwyborcze bajanie.

Featured Video Play Icon

To idealny moment, by odwiedzić Białowieżę!

Nadchodząca jesień to idealny czas, by zajechać do Puszczy Białowieskiej, Puszczy Knyszyńskiej czy Puszczy Augustowskiej. Jest jeszcze ciepło, ale już przyroda zaczyna się zmieniać. Wyjątkowa aura unosi się w powietrzy. To czas, kiedy przyroda przywdziewa swoje najpiękniejsze szaty, a lasy stają się prawdziwym spektaklem barw i dźwięków.

Kiedy myślimy o jesieni, pierwsze skojarzenia to najczęściej spadające liście. Jednak jesień to znacznie więcej. W lasach, drzewa prezentują swoją paletę kolorów, od złotych i pomarańczowych po głębokie bordo i czerwień. To prawdziwa uczta dla zmysłów, gdy liście drzew rozświetlają otoczenie. Warto też pamiętać, że to czas, gdy ptaki przemieszczają się na ciepłe obszary, a w związku z tym można obserwować ich wędrówki i podsłuchiwać koncert. Mimo że liczba ptaków może być mniejsza niż wiosną, to wiele gatunków pozostaje w naszych lasach przez całą jesień. Ich śpiew, choć może być mniej intensywny niż w innych porach roku, nadal stanowi część piękna lasów jesienią. W miarę jak temperatura spada, lasy często pokrywają się poranną mgłą. To piękne zjawisko tworzy tajemniczą aurę i sprawia, że lasy wydają się być miejscem pełnym tajemnic. Wędrując przez mglisty las, można poczuć, że przenosimy się do innego świata, gdzie czas zwalnia, a wszystko staje się spokojne i ciche.

Jesień to także czas obfitości w lasach. To pora roku, kiedy po deszczach wyrastają grzyby w różnych kształtach i kolorach. Grzybiarze wyruszają z wiadrami i koszami w poszukiwaniu pysznych i aromatycznych grzybów, które stanowią doskonały dodatek do wielu potraw. Oprócz grzybów, jesień przynosi obfity plon owoców leśnych, takich jak jagody, maliny i jeżyny. To nie tylko smaczne przysmaki, ale także doskonały pokarm dla dzikich zwierząt. Dlatego spacer w jesiennym lesie to prawdziwa uczta dla zmysłów. Szum liści pod stopami, zapach wilgotnej ziemi, kolorowe dywany liści na ziemi, wszystko to tworzy niezapomniane chwile. To także doskonała okazja do obserwacji dzikich zwierząt, które przygotowują się do zimy.

Featured Video Play Icon

Przesmyk Suwalski to niebezpieczne miejsce? Bzdura! Za to piękne.

Przesmyk Suwalski określany przez dziennikarzy jest jako najbardziej niebezpieczne miejsce na świecie. Jako, że prawdziwe dziennikarstwo już dawno umarło, to tego typu bzdur w internecie nie brakuje. Dlatego postanowiliśmy obnażyć dezinformację, którą kochają siać ludzie publikujący w zdaje się poważnych mediach ogólnokrajowych, którzy straszą, że to miejsce być może będzie już niedostępne dla turystów. Bzdura! To jest miejsce, gdzie możecie bez obaw przyjeżdżać w każdą porę roku i za każdym razem będziecie zachwyceni widokami, solidnie odpoczniecie i być może nie zobaczycie nawet nic związanego z wojskiem (jeśli ten widok Was stresuje).

Dlaczego w ogóle Przesmyk Suwalski określany jest jako niebezpieczny? Ponieważ granica Polski i Litwy stanowi krótkie połączenie państw NATO, rozdzielające obwód królewiecki należący Rosji oraz Białoruś. Czy zatem w każdej chwili może stać się zarzewiem nowej wojny? Oczywiście! Ale jest to tak samo prawdopodobne jak wiele innych miejsc w Polsce. Równie dobrze zagrożone są Białystok, Suwałki, Elbląg, Gdańsk, Gdynia, Sopot, Świnoujście.

Najpierw wytłumaczymy Wam dlaczego nie ma sensu w ogóle atakować Przesmyku Suwalskiego i próbować połączyć w ten sposób Białoruś z Obwodem Królewieckim. A to dlatego, że gdyby tylko jakieś działania wojenne tam się zaczęły, to by skończyło się to krwawą łaźnią dla atakujących. – Trzeba byłoby być szaleńcem żeby tam uderzyć – tłumaczył w jednym z wywiadów gen. Waldemar Skrzypczak. Teren jest zalesiony, pagórkowaty, przepełniony kanałami. Tymczasem obok tereny południowej Litwy są bardzo płaskie. Po co więc przedzierać się terenem piekielnie trudnym?

Warto też dodać, że Litwa, Łotwa i Estonia są tak samo w NATO jak i Polska, a zatem jakiekolwiek działania tam oznaczałyby w praktyce III wojnę światową. Wtedy jednak działania nie skupiałyby się na jednym miejscu, a na wielu. Chyba, że mówimy o eskalacji wojny hybrydowej, która trwa poprzez forsowanie granicy setkami migrantów na granicach. Jeżeli pojawiłyby się tzw. “zielone ludziki”, to na Przesmyku Suwalskim zostaliby wybici co do jednego. Natomiast w wariancie przez płaską Litwę potrzebowaliby czołgów. Jeżeli te zaczęłyby się gromadzić przy naszej granicy, na pewno byłoby to zauważone. Tymczasem obecnie ani na granicy Polski z Białorusią, ani na granicy Białorusi z Litwą, ani na granicy Obwodu Królewieckiego z Polską i Litwą nie dzieje się nic, co mogłoby sugerować przygotowania do napaści. Biorąc pod uwagę, że Rosja na Ukrainie już dawno straciła przewagę, rozpoczynanie kolejnej wojny – tym razem z całym zachodnim światem skończyłoby się tym samym co dla Niemiec II wojna światowa – czyli podzieleniem kraju na 4 strefy i faktycznym rozpadem.

Wracając do pięknego Przesmyku Suwalskiego. Obecnie mamy idealną okazję, by pojechać tam i wykorzystać ostatnie ciepłe dni na pływanie kajakiem, jeżdżenie rowerem, plażowanie, piknikowanie.

Featured Video Play Icon

Nowa ekspresówka w Podlaskiem prawie cała dostępna. Ogromny odcinek gotowy.

Dobra wiadomość dla wszystkich turystów i mieszkańców województwa podlaskiego, którzy często podróżują po regionie. Aż do granicy z Litwą w Budzisku do miejscowości Stawiski (pomiędzy Kolnem a Łomżą) można jechać nieprzerwanie ekspresówką. To ogromny kawałek powstającej Via Baltici. Docelowo droga S61 dojdzie jeszcze do Łomży, a dalej przez Śniadowo połączy się z ekspresową ósemką w Ostrowi Mazowieckiej. Do zamknięcia inwestycji zostały jeszcze tylko te dwa odcinki czyli Stawiski – Łomża oraz Śniadowo – Ostrowia Mazowiecka.

Jeżeli chodzi o podlaskie drogi, to w przygotowaniu będzie jeszcze droga krajowa 16, która zamieni się w ekspresową. Połączy Ełk z Białymstokiem. Te rozwiązanie wyrzuci większość TIR-ów z krajowej ósemki łączącej Białystok z Augustowem. Ponadto będzie jeszcze ekspresowa 19 prowadząca po starodrożu z przygranicznej Kuźnicy do Białegostoku, a dalej zamiast przez osiedle Piasta i Dojlidy jak teraz, pojedziemy przez Dobrzyniewo, Choroszcz, Księżyno, a dalej zupełnie nową drogą w kierunku Plosek i dalej na Bielsk Podlaski, Siemiatycze i Lublin. To jednak melodia dalekiej przyszłości.

W tych wszystkich planach dróg brakuje ekspresowego połączenia Białegostoku i Augustowa. Pierwotnie tędy miała przebiegać Via Baltica, ale politycy tak szarpali się o tę drogę, że ostatecznie wygrało “lobby łomżyńskie”, które skutecznie przekonało kolejne rządy, że jak Via Baltica nie powstanie na zachodniej części Podlaskiego, to będą poszkodowani. Jako, że białostoccy politycy od lat są bardzo nieskuteczni i w kolejnych rządach nigdy nie mieli nic do powiedzenia, to łomżyńscy i suwalscy dla swoich “podregionów” za rządowe pieniądze załatwili bardzo wiele.

I teraz widzimy tego efekty. Białystok w 2023 roku to miasto, do którego można dojechać łatwo i przyjemnie tylko z Warszawy. Dyskusje o lotnisku, a także o nowoczesnym połączeniu z Białegostoku do Augustowa trwają kilka dekad i nic się nie zmienia. Krajowa 19 i krajowa 16 są w przygotowaniu, a to oznacza, że każda kolejna ekipa jaka dojdzie do władzy jesienią – może plany wyrzucić do kosza albo zamrozić na wiele lat. W przetargu jest obecnie mało znaczący odcinek z Sokółki do Białegostoku. O ile, dla mieszkańców ważny, o tyle przejście graniczne z Białorusią w Kuźnicy jest zamknięte do odwołania (zapewne co najmniej do czasu śmierci Łukaszenki), więc tranzyt na tej trasie jest znikomy. Jedyne prace jakie się toczą to budowa węzła w Dobrzyniewie pod przyszłe dwie drogi, które mogą nie powstać jeżeli tak zadecyduje nowa ekipa polityczna. Także budowany jest odcinek od Kuźnicy do Sokółki, który jeszcze bardziej nie ma obecnie znaczenia niż z Sokółki do Białegostoku.

Pod tym kątem perspektywy dla stolicy województwa podlaskiego są rujnujące. Białystok jest w dziesiątce największych miast w kraju, zaś przez zaniedbania i brak mocy sprawczej kolejnych polityków doprowadziło do tego, że obecnie nie ma nawet perspektyw na lepsze życie w mieście, w najbliższych latach. W porównaniu z innymi dużymi miastami, jesteśmy wykluczeni transportowo i będziemy jeszcze przez wiele lat.

Podlaska Granica: Wstrząsający film ze świata nielegalnej migracji.

Nielegalna migracja na granicy polsko-białoruskiej cały czas kwitnie. Dzieje się tak dlatego, że zapora niestety nie działa tak jakbyśmy sobie życzyli. 5-metroyw płot, setki kamer, perymetria – to nie jest aż tak duża przeszkoda dla ludzi pragnących dostać się do Niemiec. Zdarzają się historię, że ktoś umiera z wycieńczenia, bo zgubił się na podlaskich bagnach. Prawdopodobnie dlatego, że starał się dostać na zachód bez pomocy przemytników. Zostawiony na pastwę losu, ze strachu przed pushbackiem nie wezwał pomocy. To jednak marginalne przypadki. Jak oszacowaliśmy na podstawie zestawienia danych polskich i niemieckich – około 60 proc. przekroczeń granicy mimo zapory jest udana. Jak w praktyce dostać się na zachód? Celem migrantów są przede wszystkim Niemcy, Francja i Wielka Brytania.

Pierwszy przystanek – Turcja

Jeśli jest problem z odtwarzaniem filmu, zjedź na sam dół, by go obejrzeć w alternatywnym odtwarzaczu

Trzeba przede wszystkim wyłożyć pieniądze i w pierwszym kroku dotrzeć do Turcji. Mimo, że kraj ten pobrał od Unii Europejskiej ogromne pieniądze na zatrzymanie nielegalnej migracji, to w praktyce mafia przemytnicza tam kwitnie, która wysyła kilkudziesięcioosobowe grupy na różne Europejskie szlaki. Najpopularniejszy (bo dla najbiedniejszych) to ten znajdujący się w Węgrzech. Aby pokonać tamtejszą zaporę, wystarczą dwie drabiny. Jedna by wejść na płot z drutem kolczastym, druga by zejść. W Polsce ten numer nie przechodzi, bo nie ma tak długich drabin. Niestety i nasza zapora ma słabe punkty.

Do Turcji migranci napływają przede wszystkim obywatele Egiptu, Pakistanu, Afganistanu, Iraku, Iranu czy Syrii. Następnie, po przybyciu do Turcji należy się zgłosić do wybranego punktu. Nie jest to trudne, bo ogłoszeń w internecie na portalach społecznościowych nie brakuje. Ponadto nikt nie wybiera się w taką podróż sam, zwykle to całe rodziny lub znajomi. W kolejnym kroku migranci po sowitym opłaceniu przemytników dowożeni są na granicę z Grecją lub Bułgarią. To akurat najmniej chronione granice, więc z łatwością migranci dojeżdżają aż pod kolejną granicę: Serbsko-Węgierską, gdzie jest podwójna zapora z drutem kolczastym. Mimo, że jest chroniona, to warto wiedzieć, że na Węgrzech jest wysoki poziom korupcji. Ci z najbardziej zasobnym portfelem mogą dostać się do Wiednia, a dalej do Berlina.

Jeśli jest problem z odtwarzaniem filmu, zjedź na sam dół, by go obejrzeć w alternatywnym odtwarzaczu

Z perspektywy nielegalnego migranta taka podróż to prawdziwa mordęga. Przede wszystkim piekielnie upały i prawie 2000 km do przebycia. A ryzyko wpadki jest wielkie, bo do Berlina jest 5 krajów po drodze.

Bogatsi samolotem

Dlatego co bogatsze osoby (lub takie co sprzedały cały majątek) lecą samolotem bezpośrednio z Turcji do Moskwy. Samolot odlatuje nawet co 2 godziny, a czas lotu to 5 godzin. W Moskwie natomiast jest pociąg do białoruskiego Mińska, który jedzie 7 godzin. Zatem w 12 godzin taka osoba co chce do Niemiec łatwo może odbyć pierwszą część wyprawy. Koszt? około 7000 tysięcy złotych – bilety i noclegi. Dla przybyszów ze wspomnianych krajów to jak 2-letnia pensja. A to tylko początek!

Jeśli jest problem z odtwarzaniem filmu, zjedź na sam dół, by go obejrzeć w alternatywnym odtwarzaczu

W kolejnym kroku – należy dotrzeć w okolice zapory. Powyższy film to jedno z wielu ogłoszeń, na jakie mogą z łatwością natrafić nielegalni migranci. Gharnty Game oznacza “wspaniałą zabawę”. Ka sok ze no inbox rabta wakry oznacza, by nie pisać do osoby udostępniającej film w social mediach lecz przetransportować się pod zaporę i czekać. Tak też się dzieje – dziesiątki osób docierają pod polsko-białoruską granicę w Podlaskiem i koczują w lesie. Śpią w śpiworach pod gołym niebem, zdarza się że piją wodę z rzeki. Po drugiej stronie w wyznaczonych miejscach czekają kurierzy, którzy razem z pasażerami docierają do Niemiec lub są łapani przez polskie służby graniczne.

Jeśli jest problem z odtwarzaniem filmu, zjedź na sam dół, by go obejrzeć w alternatywnym odtwarzaczu

Jak wygląda samo przejście przez zaporę? Nie mamy interesu, by ujawniać szczegółowo techniczne minusy tejże inwestycji, lecz należy wspomnieć iż takowe istnieją i są wykorzystywane przez przemytników. W każdym razie, białoruscy pogranicznicy i tamtejsze służby bezpieczeństwa w “odpowiednich” momentach zbierają kilkuosobową grupkę ludzi, następnie w wyznaczonym punkcie trwa przejście przez zaporę. Wygląda to tak jak na poniższym filmie:

Jeśli jest problem z odtwarzaniem filmu, zjedź na sam dół, by go obejrzeć w alternatywnym odtwarzaczu

Teraz migranci muszą biec ile sił w nogach do samochodu kuriera, bo od tego zależy czy zdążą uciec przed polskimi pogranicznikami i bezpiecznie dojechać do Zgorzelca, gdzie przechodzą przez most i mogą rozpłynąć się w tłumie.

Most w Zgorzelcu, którym można swobodnie przejść do niemieckiego Gorlitz.

Alternatywny odtwarzacz:

Część 1:

Część 2:

Gdzie na weekend? 3 wycieczki po regionie, na które warto się wybrać.

Województwo podlaskie to malowniczy region Polski, bogaty w piękne krajobrazy, zabytki historyczne i fascynującą kulturę. Jeśli planujesz spędzić weekend w naszym niezwykłym zakątku, przygotowaliśmy dla Ciebie listę 3 wycieczek, na które warto w regionie się wybrać. Odkryj uroki Podlaskiego i poczuj niepowtarzalny klimat tego regionu!

Serwy pod Augustowem – Relaksująca cisza i możliwości aktywnego wypoczynku

Paniewo

Serwy to doskonałe miejsce dla osób, które pragną oderwać się od miejskiego zgiełku i zanurzyć w harmonii natury. Jezioro Serwy jest prawdziwym rajem dla miłośników wodnych atrakcji. Wypożycz rower wodny, kajak lub łódkę i odkrywaj urokliwe okolice i malownicze wyspy. Dla entuzjastów pieszych i rowerowych wycieczek czeka wiele malowniczych tras, w tym słynny Kanał Augustowski, Dolina Rospudy czy Wigierski Park Narodowy. Możecie też wybrać się trochę dalej, by nie przegapić widoku na Wiadukt w Stańczykach, a nawet możecie z Serw zorganizować wyprawę do Druskiennik, Kowna, Trok czy Wilna. Serwy to idealne miejsce na odprężający weekend wśród natury.

Warto jednak podkreślić, że Serwy słyną przede wszystkim z przepięknych widoków i czystych jak kryształ wód. Możecie też relaksować się obserwując przeprawy na Kanale Augustowskim czy też brać w nich czynny udział pływając wcześniej wspomnianymi kajakami czy rowerkami wodnymi.

Serwy to także Puszcza Augustowska, więc jeżeli nabierzecie ochoty na wędrówki po dzikich lasach, to także będziecie mogli się fantastycznie zrelaksować. Szczególnie, gdy cisza lasu rozbrajana jest odgłosami kukułki czy dzięcioła i podmuchami wiatru w oddali, które przypominają odgłosy morza. To wszystko w połączeniu z zapachami i widokami, a także możliwością przytulania drzew rozbudzi nasze wygasłe od monotonii życia codziennego zmysły.

Tykocin, Biebrzański Park Narodowy, Narwiański Park Narodowy – Historia i natura w jednym miejscu

fot. P. Jakubczyk

Tykocin to urokliwe miasteczko o bogatej historii. Warto odwiedzić tu żydowską synagogę, kościół czy klasztor. Warto też wyjść na spacer po wyjątkowym rynku, a następnie bulwarami nad Narwią poczuć klimat tego miejsca. Ale to nie wszystko, co oferuje okolica. Możecie wyruszyć z Tykocina w podróż do Biebrzańskiego i Narwiańskiego Parku Narodowego, gdzie spotkacie dziką przyrodę i unikatowe ekosystemy. Bagna, rozlewiska rzek stanowią niezwykłe miejsce dla miłośników przyrody. Jeśli czujecie się odważni, możecie zdecydować się na zwiedzanie Twierdzy w Osowcu. Weekend spędzony w Tykocinie i jego okolicach to połączenie historii i wspaniałych przygód w naturze.

A skoro będziemy w okolicy, to koniecznie zobaczmy też Goniądz, który jest położony nad Biebrzą. Jest idealnym miejscem dla miłośników przyrody. To doskonała baza wypadowa do Biebrzańskiego Parku Narodowego, gdzie czeka niesamowity świat bagna i mokradeł. Dla entuzjastów aktywnego wypoczynku przygotowano wiele szlaków pieszych i rowerowych. Goniądz przyciąga także swoją autentyczną atmosferą – małe miasteczko ożywa dzięki lokalnym wydarzeniom i festiwalom. Jeśli szukasz kontaktu z naturą i miejscowej kultury, to będzie idealne miejsce na weekendową wyprawę.

To jednak nie koniec, zupełnie obok znajduje się Strękowa Góra, gdzie czeka Was lekcja historii i malownicze widoki. Wizyta na Strękowej Górze będzie niezapomnianym doświadczeniem. Pomnik mjr Raginisa (awansowany z kapitana pośmiertnie) upamiętniający walki tego regionu to miejsce, które pozwoli lepiej zrozumieć burzliwe dzieje Polski. Jednak nie tylko to przyciąga turystów. Oprócz lekcji historii, Strękowa Góra oferuje przepiękne widoki na rozlewiska Narwi, które zapierają dech w piersiach. To idealne miejsce dla osób poszukujących spokoju i refleksji w otoczeniu pięknej przyrody.

Na koniec tej wyprawy musimy także wspomnieć o Narwiańskim Parku Narodowym czyli Kruszewie, Kurowie, Waniewie, Śliwnie czy Surażu. Te miejscowości i jedno z najmniejszych miast w Polsce oferują przyjezdnym fantastycznie spędzony czas nad rzeką Narew od odpoczywania nad rozlewiskami, po chodzenie kładkami, przeprawy pływającymi platformami po wieże widokowe i pływanie kajakami i łodziami.

Kruszyniany – Wizyta u polskich Tatarów

Meczet w Kruszynianach

Kruszyniany to wyjątkowa wioska, gdzie możesz poznać polskich Tatarów, którzy zamieszkują tę okolicę od wielu wieków. Wybierając się w czasie święta Sabantuj, będziecie mieli okazję uczestniczyć w tatarskich obrzędach, co dostarczy niezapomnianych wrażeń. Możecie także zwiedzić drewniany meczet i mizar oraz delektować się pięknymi okolicami. Kruszyniany to miejsce, gdzie kultura spotyka się z historią i przyrodą.

Podczas wspomnianego Sabantuj, które odbędzie się 29 lipca 2023 w Kruszynianach, będzie można obserwować pokazy, spróbować lokalnej kuchni i ogólnie dobrze się bawić. A po wszystkim w okolicznych Ozieranach można zażyć kąpieli i poplażować.

Podlaskie to fascynujący region, który oferuje mnóstwo atrakcji dla każdego. Od relaksu nad jeziorami, przez wędrówki po rozlewiskach, po spotkanie z historią i kulturą. Mamy wiele do zaoferowania. Dlatego nie zwlekaj, zaplanuj weekendowy wypad i odkryj uroki tego niezwykłego regionu!

Gdzie z dziećmi można spędzić czas? Oto 6 miejsc, w których będą zachwycone.

Gdzie z dziećmi można spędzić czas w województwie Podlaskim? Nasz wyjątkowy rejon Polski, oferuje wiele atrakcji dla rodzin z dziećmi. Bogata historia, malownicza przyroda i unikalne miejsca sprawiają, że podróżujący tutaj mogą spędzić czas aktywnie, ale i edukacyjnie. Przedstawiamy fascynujące miejsca, które warto odwiedzić w Podlaskim z pociechami, tak by pokazać, że place zabaw i ekrany komórek i tabletów to nie jedyne dla nich rozrywki. Zapraszamy do świata, gdzie można eksplorować.

Park Kulturowy Korycin – Milewszczyzna

Park Kulturowy Korycin to miejsce, które przenosi nas w podróż w czasie o tysiąc lat wstecz. Jest to autentyczny pomnik historii, tradycji i dziedzictwa kulturowego naszych przodków. To unikatowe miejsce na skalę kraju, które pozwala poznać dawne zwyczaje i obrzędy regionu. Spacerując po parku, można przenieść się w świat naszych przodków i zrozumieć, jak wyglądało życie w przeszłości. Do dyspozycji mamy wyjątkowy wiatrak i grodzisko. Możemy również spróbować swoich sił w tkactwie. Mniejsze dzieci będą miały gdzie się wybiegać, a starsze czegoś się nauczyć i czymś zainteresować.

fot. milewszczyzna.pl

Podlaskie Muzeum Kultury Ludowej (Muzeum Wsi) w gminie Wasilków

Muzeum Kultury Ludowej to skansen, czyli muzeum na wolnym powietrzu. Dla dzieci będzie to interesujące miejsce z kilku powodów. Przede wszystkim mogą nie być świadomi, że ludzie dawniej tak właśnie żyli. Ponadto, jeżeli oglądają jakieś historyczne lub fantastyczne, to podobne obiekty widzieć mogli na ekranie. Młodsi będą mogli grać w berka i chowanego. Miejsc do ganiania i ukrywania tam nie brakuje. To także miejsce, w którym dzieci mogą poznać tradycje i zwyczaje swoich przodków. Niektóre z budynków można odwiedzić od środka, co stanowi szczególnie interesujące doświadczenie.

fot. Gumisza / Wikipedia

Muzeum-Skansen Kurpiowski im. Adama Chętnika w Nowogrodzie

Skansen Kurpiowski w Nowogrodzie to wyjątkowe muzeum, które prezentuje pierwszy etap rozwoju myśli skansenowskiej w Polsce. Założony w 1927 roku, jest drugim pod względem wieku muzeum budownictwa ludowego w kraju. Usytuowany na stromej nadnarwiańskiej skarpie, skansen zachwyca malowniczym urokiem i jest jednym z głównych atrakcji turystycznych regionu. Przyjeżdżający tu turyści mają okazję nie tylko poznać kulturę kurpiowską, ale także zachwycić się niepowtarzalnym pięknem tego miejsca. I tutaj również nie walor edukacyjny jest najważniejszy. To się wydarzy przy okazji na zasadzie zainteresowania danym tematem. Nasze pociechy na pewno skupią się na naprawdę wyjątkowej architekturze i to w bardzo pięknym przyrodniczo miejscu.

Pokamedulski Klasztor na Wigrach

Ten sakralny kompleks to idealne miejsce dla osób poszukujących duchowego wyciszenia i odnowienia, ale też dzieci, które lubią spacerować po wyjątkowych miejscach, gdzie architektura znacznie różni się od tej w miastach. Klasztor położony jest w malowniczym otoczeniu, wśród przepięknej natury Wigier. To także miejsce o bogatej historii. To wszystko, czego będzie można tam się dowiedzieć w połączeniu z widokami na pewno zainspiruje Was, by zabrać dzieciaki także na wycieczkę po całych Wigrach, kończąc na jakiejś plaży.

fot. Krzysztof Mizera / Wikipedia

Kanał Augustowski

Kanał Augustowski to unikatowe dzieło budownictwa wodnego z XIX wieku, które zachwyca turystów z całej Europy. Wasze dzieci, które będą mogły obserwować obsługę ogromnych, drewnianych śluz będą zachwycone. Jeżeli są większe, to możecie wybrać się kajakami i poczuć to wszystko z poziomu tafli wody. Urok Kanału Augustowskiego tkwi w malowniczym krajobrazie, którym przepływa oraz w fascynującej historii związanej z celami jego budowy. Obecnie Kanał Augustowski pełni funkcję malowniczego szlaku wodnego, idealnego dla miłośników kajakarstwa. Spacerując wzdłuż kanału, można obserwować piękne jeziora i urokliwe krajobrazy.

Kładka Waniewo – Śliwno

Ta ponad kilometrowa drewniana kładka turystyczno-edukacyjna łączy dwie miejscowości: Śliwno i Waniewo oraz prezentuje walory przyrodnicze Narwiańskiego Parku Narodowego. To idealne miejsce na spacer, który pozwala poznać bogactwo fauny i flory regionu. Kładka jest nie tylko atrakcją turystyczną, ale także unikalnym obiektem architektonicznym, dostosowanym do ochrony środowiska. Spacerując po niej, można wspaniale spędzić czas na łonie natury. Największą atrakcją dla dzieci będą 4 przeprawy specjalnymi platformami, które ręcznie trzeba będzie przeciągnąć na drugi brzeg.

Województwo Podlaskie to miejsce, które oferuje wiele atrakcji dla rodzin z dziećmi. Malownicza przyroda, bogata historia i unikatowe muzea sprawiają, że każda podróż tutaj staje się ciekawym doświadczeniem. Dzień spędzony na tych atrakcjach zaliczycie do udanego, a Wasze dzieciaki oderwą się od ekranów i monotonnych placów zabaw. To doskonałe miejsca, aby rodzinnie spędzić czas, odkrywać tajemnice przeszłości i zachwycać się urodą natury. Niezależnie od wieku, w tym regionie każdy znajdzie coś dla siebie.

Wakacje 2023. Pływanie kajakiem przez Podlaskie. Jest tyle możliwości!

Płynąc kajakiem przez malownicze tereny województwa podlaskiego, masz szansę odkryć niezwykłe uroki regionu. Znajdziesz tutaj liczne rzeki, takie jak Bug, Supraśl i Narew, które oferują wspaniałe możliwości dla miłośników kajakarstwa. Ponadto, w regionie znajduje się również Kanał Augustowski oraz jeziora w samym Augustowie, Suwałkach i Sejnach, które zapewniają dodatkowe atrakcje dla pasjonatów takiego, aktywnego wypoczynku.

Rzeka Bug to jedna z najważniejszych rzek w Polsce, która przepływa przez województwo podlaskie. Jej malownicze krajobrazy oraz urozmaicony nurt stwarzają idealne warunki dla pływania kajakiem. Płynąc Bugiem, możesz napotkać urokliwe wsie, otoczone rozległymi polami i lasami, które dodadzą Twojej podróży niezapomnianego uroku. Warto zacząć płynąć od samej granicy i odwiedzić takie miasteczka jak Niemirów, Mielnik, Drohiczyn czy też Granne, które leżą wzdłuż rzeki i oferują ciekawe widoki i atrakcje turystyczne.

Supraśl, to kolejna rzeka w województwie podlaskim, która jest doskonała dla kajakarzy. Płynąc jej nurtami, będziecie mieli okazję podziwiać urokliwe zakola, przepływając przez Puszczę Knyszyńską. Rzeka Supraśl to również doskonałe miejsce dla miłośników przyrody i fotografów, ze względu na bogactwo flory i fauny, które można spotkać wzdłuż jej brzegów. Podróż możemy zacząć na przykład w Surażkowie, by następnie popłynąć do Supraśla, a dalej przez Nowodworce do Wasilkowa.

Narew, to kolejna rzeka, która przepływa przez województwo podlaskie. Jej malownicze krajobrazy i dzika przyroda tworzą doskonałe warunki do pływania kajakiem. Rzeka Narew przepływa przez Narwiański Park Narodowy, który położony jest na przepięknych rozlewiskach. Podczas podróży kajakiem po Narewi, można spotkać wiele gatunków ptaków, zwierząt i roślin, a także cieszyć się pięknymi widokami na rozległe łąki i bagna. Podróż możemy zacząć na przykład w Doktorcach, a dalej płynąć do Suraża, a dalej do Topilca, Waniewa, Kurowa, Złotorii i Tykocina.

Kanał Augustowski to niezwykły szlak wodny, który łączy ze sobą rzeki i jeziora Pojezierza Augustowskiego. Płynąc kajakiem po Kanale Augustowskim, można podziwiać zapierające dech w piersiach krajobrazy, mijając urokliwe mosty i śluzy. Przeprawa na każdej z nich będzie pełna emocji. Szczególnie na podwójnej Śluzie Paniewo. W trakcie podróży warto zatrzymać się w samym Augustowie, gdzie znajduje się wiele atrakcji turystycznych. Można odwiedzić wszystko co położone jest przy Jeziorze Necko. W okolicy znajdują się Serwy, które naszym zdaniem są jednym z piękniejszych miejsc w tamtym rejonie.

Jezioro Wigry jest częścią Wigierskiego Parku Narodowego. Płynąc kajakiem po tym zbiorniku, można podziwiać dziewiczą przyrodę. Jeżeli będzie Wam mało wrażeń na kajaku, to okolica jest przepełniona szlakami turystycznymi.

Wakacje 2023. Podlaskie dla aktywnych!

Podlaskie to doskonałe miejsce dla osób poszukujących aktywnych form wypoczynku. Nasz region oferuje wiele możliwości do uprawiania różnych form rekreacji na świeżym powietrzu. Od turystyki pieszej, jazdę rowerem po pływanie kajakiem i jazdę konną, Kochasz aktywność? Przyjeżdżaj do nas!

Jedną z najpopularniejszych form aktywnego wypoczynku w Podlaskiem jest turystyka piesza. Dlatego region oferuje doskonałe warunki do uprawiania nordic walkingu. Wiele tras i ścieżek zostało specjalnie przygotowanych dla miłośników tej dyscypliny. Nordic walking pozwala na aktywne zwiedzanie regionu, poprawę kondycji fizycznej i cieszenie się pięknem natury. Jeżeli chcecie spróbować swoich sił, to koniecznie odwiedźcie Supraśl, Czarną Białostocką, Tykocin oraz Białystok.

Region nasz jest bogaty w malownicze szlaki turystyczne, które prowadzą przez piękne lasy, pola, jeziora i rzeki. Szlak Papieski, Szlak Narwiański czy Szlak Nadbużański to tylko niektóre z tras, które można odkryć podczas jazdy rowerem czy kajakiem. Dzięki wyborze takiej formy aktywności zwiedzić możemy całościowo Pojezierze Augustowskie, Suwalszczyznę, Ziemię Sejneńską, a także wszystkie piękne zakątki krętej rzeki Narew. Do tego poznać możemy tereny nadburzańskie, gdzie także pięknych widoków nie brakuje – zarówno z poziomu gruntu jak i tafli wody.

Jazda konna to kolejna atrakcyjna forma aktywności. Można wybrać się na urokliwe przejażdżki, a przy okazji nauczymy się podstaw tej szlachetnej sztuki. Na koniu można poczuć się niczym dawny szlachcic. Ośrodki jeździeckie są we wspomnianym Supraślu. To dobre tereny, by opanować jazdę konną. Warto również wspomnieć o możliwościach żeglowania na licznych jeziorach i innych zbiornikach wodnych w regionie. Wbrew pozorom nie tylko Mazury są do tego odpowiednie. Choćby podlaski Augustów jest do tego idealny! Możemy też spróbować swoich sił w Rajgrodzie. To naprawdę przepiękne miejsce. Zresztą nazwa miejscowości nie jest przypadkowa!

Na rozgrzewkę możecie spróbować nowego szlaku w gminie Wasilków.

Wakacje 2023. Podlaskie na rowerze.

Województwo Podlaskie jest idealnym miejscem do zwiedzania na rowerze. To region, który oferuje wiele malowniczych tras rowerowych, piękne krajobrazy i unikalne atrakcje przyrodnicze. Bez względu na poziom zaawansowania rowerzysty, jest tu wiele do zobaczenia.

Jedną z najpopularniejszych tras rowerowych w regionie jest Szlak Green Velo. To jedno z najdłuższych tras rowerowych w Europie, które biegnie także przez piękne zakątki Podlaskiego. Szlak prowadzi przez urokliwe wioski, malownicze pola, lasy, wody, parki narodowe. Podczas podróży można podziwiać przyrodę, zwiedzać ciekawe miejsca i skosztować regionalnych przysmaków. Ale to nie jedyna opcja do wyboru.

Inną atrakcyjną trasą rowerową jest jazda wzdłuż Kanału Augustowskiego. Dobrym pomysłem jest “zaliczenie” wszystkich śluz, z których możecie podziwiać płynących kajakami i innymi jednostkami. Absolutnym hitem będzie Śluza Paniewo, która ze względu na ogromną różnicę poziomów wody, jest podwójna. Trasa wiedzie wzdłuż malowniczych regionów. Trasa jest łatwa do pokonania i doskonała dla rodzin z dziećmi, bo po drodze nie ma zbyt dużego ruchu samochodowego.

Jak Podlaskie rowerem, to też koniecznie można odwiedzić Puszczę Białowieską i spotkać żubry. Możecie na przykład przyjechać pociągiem z Białegostoku do Hajnówki, a dalej ruszyć leśną trasą rowerową do Białowieży. Dobrym pomysłem będzie także jazda wzdłuż trasy kolejki wąskotorowej, którą dojedziecie do miejscowości Topiło. Możecie też wybrać się drogą Narewkowską nad Siemianówkę oraz drogą przez Orzeszkowo w kierunku miejscowości nadburzańskim. Z Hajnówki da się także bezpiecznie rowerem dojechać do Białegostoku. Możliwości są niemal nieograniczone!

Warto również wspomnieć o infrastrukturze rowerowej w regionie. Podlaskie jest dobrze przygotowane do przyjęcia rowerzystów, oferując liczne ścieżki rowerowe, miejsca do odpoczynku czy jedzenia. Dłuższe wyprawy wymagają krzepy, a tu nie brakuje solidnej kuchni, która zapełni Wasze brzuchy na cały dzień. Odkrywanie regionu na dwóch kółkach pozwala na bliższe poznanie uroku regionu Podlaskiego i cieszenie się niezwykłymi krajobrazami.

Karol Okrasa w Tykocinie. Inspiruje gospodynie, a one inspirują się nim.
Karol Okrasa w Tykocinie. Zdjęcie archiwalne / fot. podlaskie.eu

Wakacje 2023. Kulinarna podróż po Podlasiu.

Podlasie to nie tylko piękne krajobrazy i fascynująca historia, ale także bogactwo kulinarnych doznań. Nasz region słynie z wyjątkowych smaków i tradycyjnych potraw, które przykuwają uwagę zarówno miejscowych, jak i turystów. Zapraszamy na kulinarną podróż po Podlasiu!

Podlaskie dania są doskonałym połączeniem smaków polskich, litewskich, białoruskich i żydowskich. Można spróbować kartaczy, pierogów w wielu odmianach, babki ziemniaczanej, a to wszystko z kapustą kiszoną, ogórkami kwaszonymi, wszystko popijając kwasem chlebowym. Do tego zestawu koniecznie spróbujcie śledzia w wielu odmianach. Na przykład w Tykocinie, gdzie pielęgnowana jest pamięć o Żydach. Natomiast tatarskie Kruszyniany pokażą Wam kuchnię zupełnie odmienną. Zasmakujecie tam baraniny i poznacie co to jest pierekaczewnik.

Można spróbować też spróbować słynnej palcówki czyli kiełbasy, która swoją nazwą zawstydza inne regiony kraju niczym słowo “popierdolić” używane w Poznaniu. Warto też zasmakować wędlin. W naszym regionie wytwarza się wiele wysokiej jakości produktów mięsnych. Kiełbasy swojskie, kabanosy, boczek czy suszone mięso to tylko niektóre z mięs, jakie warto spróbować podczas wizyty w regionie.

Podlasie słynie także z wyjątkowych serów, które są produkowane z naturalnego mleka w małych gospodarstwach. Koryciński czy kozi smakują i pachną tak, że nie zapomnicie tego do końca życia. Warto wybrać się na jakiś festyn (których w wakacji nie brakuje), gdzie lokalni wytwórcy prezentują swoje wyroby. Wtedy można posmakować wszystkiego. Ważnym elementem kulinariów Podlasia są również lokalne gospodarstwa ekologiczne, które oferują świeże owoce, warzywa i miody. Truskawki królują w Korycinie, najpyszniejsze ogórki są w Kruszewie, a jak miody to tylko z Puszczy Białowieskiej. A skoro o słodyczach mowa, to koniecznie zasmakujcie Marcina z Hajnówki oraz jagodzianek z Augustowa.

Podlasie to prawdziwy raj dla smakoszy. Wizyta w naszym regionie to doskonała okazja do degustacji unikalnych potraw, które stanowią połączenie różnych tradycji kulinarnych. Zachęcamy do eksploracji podlaskiej kuchni i odkrywania smakowych tajemnic tego pięknego regionu.

Wakacje 2023. Podlaskie Parki Narodowe – raj dla miłośników przyrody

Narodowe Parki w województwie Podlaskim to: Białowieski, Narwiański, Wigierski i Biebrzański. Wszystkie cztery zasługują na osobną uwagę oraz zwiedzanie. Każdy z nich to prawdziwy raj dla miłośników przyrody. Te obszary chronione oferują niezwykłe krajobrazy, różnorodność przyrodniczą i unikalne ekosystemy, które zachwycają odwiedzających. Możemy w nich zwiedzać rozległe obszary leśne, łąki, torfowiska, jeziora, rzeki.

Jednym z najbardziej znanych obszarów w Białowieskim Parku Narodowym jest Puszcza Białowieska, która jest jednym z ostatnich pierwotnych lasów w Europie. To miejsce zostało wpisane na Listę Światowego Dziedzictwa UNESCO i jest domem dla licznych gatunków roślin i zwierząt, w tym słynnych żubrów, dla których przyjeżdżają turyści z całego świata. Warto wybrać się do ścisłego rezerwatu z przewodnikiem, a także przejechać się kolejką wąskotorową z Hajnówki do miejscowości Topiło. Dobrze jest też zasmakować lokalnego jadła, by się posilić, gdyż na tych terenach czeka Was bardzo dużo spacerowania.

Kolejnym fascynującym miejscem jest Biebrzański Park Narodowy. Osowiec-Twierdza, Goniądz, Dolistowo Stare i wiele innych miejscowości to miejsca, które koniecznie musicie zobaczyć. Tak samo nie możecie nie przejść się kładkami na Carskim Trakcie. Dzięki temu może napotkacie łosie! Biebrzański Park Narodowy to jedno z największych i najcenniejszych bagien w Europie Środkowej. To miejsce jest ostoją dla wielu rzadkich i zagrożonych gatunków ptaków, takich jak bielik, żuraw, bocian czarny i orlik krzykliwy. Uważajcie tu na wycieczki piesze, bardzo łatwo jest zabłądzić, więc lepiej sami nie zapuszczajcie się w głąb lasów.

fot. P. Jakubczyk

Narwiański Park Narodowy skupiony jest wokół Kurowa, Kruszewa, Waniewa, Śliwna czy Suraża. Ten ostatni jest jednym z najmniejszych miast w Polsce. Świetnie położony nad Narwią, idealną do pływania kajakiem. Możemy zacząć trasę w Doktorcach, by krętym korytem dopłynąć do miasteczka. Waniewo i Śliwno to miejscowości połączone kładką nad rozlewiskami. Możemy tam się przeprawiać specjalnymi platformami po rzece, a także obserwować przyrodę z wież widokowych. Kruszewo słynie z ogórków oraz zerwanego mostu. A Kurowo jest siedzibą Parku Narodowego, w którym więcej dowiecie się o lokalnej przyrodzie, a także będziecie mogli popływać pychówkami – czyli łodziami z długimi wiosłami.

Wigierski Park Narodowy, mimo że przyciąga swoimi czystymi, polodowcowymi jeziorami, to tak naprawdę w większości składa się z lasów. Dlatego trzeba się nastawiać do wyjazdu zarówno nad jezioro, jak też do Puszczy Augustowskiej. Gdy będziecie już nad jeziorem Wigry, to koniecznie wybierzcie się do klasztoru, z którego będziecie mogli obserwować całe piękno przyrody z góry. Ten Park Narodowy idealnie nadaje się do zwiedzania rowerem. Liczba miejsc, które można objechać jest ogromna. A wszędzie spotkamy wspaniałe widoki.

fot. Krzysztof Mizera / Wikipedia

Granica Polsko-Pruska była fikcją? Już wtedy Polacy jeździli do Niemca, by pracować.

Kiedy patrzy się na dzisiejszy świat, aż trudno jest uwierzyć, że dawniej w jednym miejscu mogły funkcjonować ze sobą wielonarodowe grupy mieszkańców. Jako doskonały przykład podaje się Podlasie oraz Białystok. Tymczasem warto również uwzględnić Gubernię suwalską w czasach Kongresowego Królestwa Polskiego. W XIX wieku była prawdziwym tyglem. Wedle spisu rosyjskiego z 1897 roku, Polacy stanowili tam 23,63 proc. ludności. Litwini i Łotysze – 54 proc., Żydzi – 10,34 proc., Niemcy 5,35 proc., Białorusini – 4,5 proc., Rosjanie 2,08 proc., Ukraińcy 0,03 proc., inne narodowości 0,07 proc. Do tego trzeba jeszcze dodać podział na katolików, prawosławnych, protestantów, wyznawców judaizmu.

Ogólnie granica Polsko-Pruska ciągnęła się od Augustowa po Grajewo, Szczuczyn i Kolno, a życie społeczne płynęło spokojnie. Mamy tu na myśli bierność polityczną mieszkańców, którzy nie tworzyli żadnych związków i organizacji, które napuszczałyby jednych na drugich. Co ciekawe już w tamtych czasach kwitnęła emigrajca do Prus Wschodnich z Polski. Warto podkreślić, że nie była ona legalna. Zaś udało się zbadać – kto na takie podróże się wybierał i po co.

Nielegalny emigrant z Suwalszczyzny to przeważnie młody mężczyzna stanu wolnego, wyznania katolickiego lub ewangelickiego. Emigranci najczęściej udawali się do Prus wiosną i latem, zaś wracali przed zimą. Było to uwarunkowane sezonowością prac polowych, do których najczęściej zatrudniano emigrantów. Polskie władze nie walczyły z tym zjawiskiem, zaś załatwienie formalności związanych z legalną emigracją było skomplikowane i czasochłonne. Oba kraje natomiast gorliwie walczyły z wszelką kontrabandą, co rzecz jasna powodowało uszczuplenia w budżetach.

Życie na granicy przebiegało spokojnie aż do końca lat 30. XX wieku. To nie było tak, że 1 września 1939 roku po prostu, znienacka wybuchła wojna. Groźby i żądania ze strony Hitlera w stronę naszego kraju zaczęły się wcześniej. A tuż za nimi rosła niechęć pomiędzy Niemcami oraz obywatelami Polski.

Dzisiejszy świat wydaje się być bardziej skoncentrowany na jednolitości narodowej, a różnorodność etniczna i kulturowa, która kiedyś charakteryzowała Podlasie czy Suwalszczyznę, została w dużej mierze utracona.

Czy wszyscy zostaliśmy oszukani? Zapora na granicy nie działa. Liczby nie kłamią.

Można się zżymać na rzeczywistość, ale prawda jest okrutna. Zapora na granicy polsko-białoruskiej nie spełnia swojego zadania. Czy wszyscy zostaliśmy oszukani? Nielegalne przekroczenia przez obcokrajowców miały miejsce już od bardzo dawna. Białoruskie służby zaczęły organizować systemowo przemyt ludzi do Polski. Tu odbierał nielegalnych migrantów kurier, który zawoził ich do Niemiec. Przemytnicy zarabiali ogromne pieniądze, migranci chętnie korzystali, bo lądowanie w Mińsku oraz późniejsza droga lądowa jest dużo bezpieczniejsza niż pływanie pontonem po morzu.

Państwo polskie zaczęło głośniej niż wcześniej walczyć z przemytem od sierpnia 2021 roku. To wtedy grupa migrantów rozbiła koczowisko w Usnarzu Górnym na Białorusi, zaś polskie służby uniemożliwiały im dalszej drogi. Doszło do konfrontacji ze służbami białoruskimi, które próbowały przepchnąć migrantów do Polski siłą. W listopadzie 2021 doszło do ogromnej zadymy na przejściu granicznym w Kuźnicy. Służby białoruskie ściągnęły tam z lasów oraz z Mińska wszystkich obcokrajowców, czekających na możliwość przekroczenia granicy. Doszło do masowej próby sforsowania granicy poprzez przejście. Skończyło się oblewaniem zdesperowanych migrantów wodą przez polską policję. Granica została zamknięta. Podjęto również decyzję o budowie fizycznej zapory.

Stalowy, 5,5 metrowy płot z elektroniką, dzięki której można monitorować granicę w czasie rzeczywistym kosztowała 1,6 miliarda złotych. Samorządy oszacowały też zniszczenia w związku z budową tej zapory na dodatkowe 400 milionów złotych. W czasie budowy Polacy nie mieli możliwości zbliżania się do granicy. Na przygranicznych ternach zwiększono kontrole pojazdów – zaglądając do bagażników. W lasach ludzie zaczęli odnajdywać pierwsze zwłoki, wycieńczonych migrantów, którzy złapani na granicy zostawali wypychani z powrotem na Białoruś. “Szczęściarze” wypełniali szpital w Hajnówce, czy ośrodek dla cudzoziemców.

Tymczasem okazało się, że Niemcy mają serdecznie dość nielegalnej migracji z Polski. Osób przyjeżdża tak dużo, że nasz sąsiad przestaje sobie radzić z ich napływem. Obecnie dyskutuje się o przywróceniu stałych kontroli na granicy z Polską. Może to nastąpić nawet w czerwcu 2023 roku! Przypomnijmy, że Polska jako członek Unii Europejskiej, który graniczy z krajami z poza Unii – zobowiązała się do ścisłej ochrony granicy. Stalowy płot miał w tym pomóc. Tymczasem liczby nie kłamią. Zapora zupełnie nie działa.

Jak czytamy w komunikacie Straży Granicznej z 17 maja – W 2023 r. funkcjonariusze z Podlaskiego Oddziału SG odnotowali już ponad 9,5 tys. prób nielegalnego przekroczenia polsko-białoruskiej granicy. Migranci pochodzili z 42 krajów. Oznacza to, że średnio 70 osób dziennie zatrzymuje polska Straż Graniczna. Tymczasem policja federalna Niemiec podaje, że w pierwszym kwartale tego roku odnotowano 15 761 nielegalnych wjazdów do Niemiec. Daje to średnią 130 osób dziennie. Oznacza to, że aż 60 proc. średniej osób odnotowanych na polskiej i niemieckiej granicy – zostaje zatrzymana w Niemczech. To więcej niż połowa!

Wniosek jest prosty. Zapora niestety nie działa. Wydano 1,6 miliarda złotych z naszych podatków na barierę, która zatrzymuje tylko 40 proc. osób. Na zakończenie damy cytat wiceszefa MSWiA Macieja Wąsika dla Portalu Samorządowego z 1 lipca 2022 roku: – Jestem przekonany, że ta zapora już spełnia swoją funkcję, a będzie zupełnie szczelna, kiedy założymy urządzenia perymetryczne – podkreślił Wąsik.

Przy okazji możecie też zobaczyć jak wyglądają “push-backi” (3 minuta 54 sekunda filmu)

Featured Video Play Icon

Augustów jak Hollywood. Tu nagrano aż 27 filmów!

Augustów z racji swojego przepięknego położenia, to nie tylko miejsce, gdzie ludzie przyjeżdżają wypoczywać czy kurować się w sanatorium. Tutaj także nakręcono mnóstwo filmów. I to był przyczynek do powstania dokumentu pt. “W Augustowie się kręciło”. Jest to nostalgiczna opowieść o filmach, które nagrywano w letniej stolicy Polski. Dlaczego wybierano akurat to podlaskie miasteczko? Jak się tu pracowało? Co zrobić by ekipy filmowe znów chętnie tu wracały? Jakie wspomnienia zostawili filmowcy? Gdzie znajdują się miejsca uchwycone w kadrach? Na te pytania odpowiadają świadkowie, mieszkańcy i aktorzy. Wszystko to okraszone fragmentami filmów i współczesnymi zdjęciami z miejsc ich kręcenia.

Pierwszy film, który powstał w Augustowie, wyreżyserował Eugeniusz Cękalski w 1938 roku. Miał on tytuł “Strachy”. Trzeba przyznać, że była to dość interesująca historia. Opowiadała ona o pewnej Teresce, biednej dziewczynie z warszawskiego Powiśla, która występowała w rewii “Strachy na lachy”. Nawiązuje romans z Zygmuntem (którego zagrała gwiazda przedwojennego kina – Eugeniusz Bodo). Warszawski teatr źle jest zarządzany przez kierownika Fensterglassa zostaje jednak zamknięty. Tereska wraz z kilkoma dziewczętami z zespołu otrzymuje angaż w prowincjonalnym teatrzyku, który po śmierci głównego aktora, starego baletmistrza Dubenki, również upada. Sikorzanka wraca do Warszawy i dzięki wstawiennictwu Modeckiego otrzymuje pracę w teatrze “Złota kurtyna”. Wkrótce zaczyna odnosić sukcesy…

Bardziej znany film, który powstał w Augustowie – to kultowe – bo debiutanckie dzieło Romana Polańskiego – Nóż w wodzie (1961). W 1982, 1985, 1987, 1989 roku w Augustowie nagrywano różne odcinki do 07 zgłoś z Bronisławem Cieślakiem jako dzielnym porucznikiem Milicji Obywatelskiej – Sławomirem Borewiczem. W 2018 roku stacja TVN realizowała w Augustowie (i Kolnie) serial Chyłka. Zaginięcie.

Pełna lista zawiera 27 produkcji filmowych! Dokument na ten temat (do obejrzenia powyżej) zrealizował Rafał Rowiński.

Featured Video Play Icon

Na zapleczu Augustowa. Jeżeli szukasz ciszy i spokoju – to właśnie tam.

Okres letni to czas, gdy szukamy wypoczynku nad wodą. Augustów w Podlaskiem jest jednym z najpopularniejszych miejsc w Polsce, do którego przyjeżdżają całe rzesze turystów. Wiadomo, że w tak dużym tłumie nie każdy potrafi wypoczywać. Czy zatem letnią stolicę Polski należy omijać? Ależ nie! Janusz Laskowski o Beacie z Albatrosa śpiewał, że poznał ją nad Neckiem. To właśnie te jezioro znajduje się najbliżej centrum miasta i to tam spotkamy najwięcej ludzi. Tymczasem zupełnie obok mieści się Jezioro Białe. To prawdziwe zaplecze, ciche, spokoje i bardzo piękne.

Co więcej, nad Jeziorem Białym jest wiele miejsc, które oddzielą nas od tłumów, ale też nie odetną zupełnie od cywilizacji. A to ważne, gdy potrzebujemy mieć dostęp do bieżącej wody, sklepów, prądu. Pierwsze miejsce znajduje się przy ul. Turystycznej. W pobliżu mieści się bardzo popularna smażalnia ryb, a zupełnie obok ciche i spokojne miejsce do plażowania. Jeżeli chcielibyśmy mieć jeszcze więcej prywatności, to niedaleko od smażalni znajduje się hotel z prywatną plażą. Warto też wybrać się Szlakiem Orła Białego, a po drodze zaliczać kolejne miejscówki do plażowania.

Kolejnym interesującym miejscem na skraju jeziora Białego jest Przewięź. Położona obok Augustowa miejscowość z charakterystyczną plażą zwaną Patelnią. Jest tam także jedna ze śluz Kanału Augustowskiego. Z mostu nad nią można podziwiać przepływające statki, łodzie i kajaki. Po drugiej stronie (północnej) Jeziora Białego jest za to mnóstwo miejsc do biwakowania. Jeżeli więc lubicie nocować pod namiotem, to tam znajdziecie sporo campingów.

Jako ciekawostkę dodamy, że na dnie jeziora znajdują się dwa wraki drewnianych łodzi. Jedna z nich to prawdopodobnie płaskodenna barka o długości ok. 20 m. Druga mogła być barką służącą do przewozu turystów po jeziorze.

Featured Video Play Icon

Czy wiesz jak robi się kartacze? Pilnie strzeżona tajemnica rozwiązana.

Mimo, że kartacze nie są polskim daniem, to na Podlasiu w ostatnich latach robią prawdziwą furorę. Turyści zjeżdżający z całej Polski rozsmakowują się na całego w kartaczach, babkach ziemniaczanych i pierogach. Nie spotkaliśmy innego regionu w kraju, gdzie te dania byłyby aż tak popularne. Dziś skupimy się na samych kartaczach. Jaka jest tajemnica tego dania? Jak je wykonać? Tego wszystkiego dowiecie się w powyższym filmie. Na końcu artykułu przedstawiamy składniki.

Kartacze na Podlasie i Suwalszczyznę przywędrowały z Litwy i to właśnie na pograniczu były najbardziej popularne. Dopiero później rozszerzał się ich zasięg występowania. Ciasto na kartacze robi się z surowych ziemniaków. W Polsce najbardziej podobnym daniem były wielkopolskie pyzy. To, co różni kartacze od pyz, to przede wszystkim kształt. Pyzy są małe i okrągłe, a kartacze przypominają duże jajko. Inny jest też farsz w środku. W przypadku kartaczy jest on bardziej pikantny, mocniejszy, czosnkowy. Pyzy są łagodniejsze w smaku.

składniki:
1,2 kg obranych surowych ziemniaków
120g ziemniaków ugotowanych
400g surowego mięsa karkówka
2 duże cebule
1 łyzka majeranku
sól,pieprz do smaku
boczek lub słonina na okrasę

Featured Video Play Icon

To dopiero film! Białystok i Suwałki nagrane w 1991 przez turystę!

Taki film to prawdziwa skarbnica wiedzy. Pokazuje codzienne życie Polaków w 1991 roku czyli po transformacji ustrojowej. To nie tylko szybka wycieczka w przeszłość z okna samochodu, jak na innych starych filmach z tamtego okresu. To prawdziwa podróż – widziana oczami osoby, dla której nasz kraj po transformacji był czymś bardzo egzotycznym. Bowiem w 1991 roku zachód od wschodu Europy różnił się diametralnie – szczególnie pod względem rozwoju. Tam skala zniszczeń po II wojnie światowej nie była tak gigantyczna jak u nas, tam nie było też komunizmu tylko pierwowzór Unii Europejskiej – wspólnoty, która była zainteresowana wyłącznie rozwojem gospodarczym. Dlatego autor filmu zwracał uwagę na zupełnie inne rzeczy i sprawy, niż robiłby to ktoś “stąd”. Jaki był tego efekt?

Film zaczyna się w Suwałkach. Autor w tle opowiada o tym jak próbował się dostać do Wilna, ale nie został wpuszczony na Litwę. Nagranie zostało zrealizowane 7 września 1991 roku, a to oznacza, że ZSRR jeszcze istniało. Natomiast Litwa ogłosiła niepodległość 11 marca 1990 roku. Co ciekawe, dzień przed omawianym nagraniem ZSRR oficjalnie uznało deklarację Litwy. Czy to był powód przyjazdu turysty? Nie wiadomo, natomiast jedno jest pewne. Gdy jeden kraj się rozpada, a drugi odradza na nowo – to o żadnych podróżach turystycznych nie ma mowy. I takim to sposobem Manfred Ziegenhagen zamiast Wilna nagrał bardzo długi film o Suwałkach i Białymstoku. Po drodze są też Migawki z Augustowa, gdzie zobaczyć możemy słynny Albatros.

Oprócz różnych, charakterystycznych miejsc, które są turystycznymi atrakcjami, możemy zobaczyć między innymi wieki bazar przy ul. Bema. I tam obserwujemy scenę. Ludzie handlują, zaparkowana jest policyjna nyska, a w tle buduje się obecna siedziba ZUS z charakterystycznym spadzistym dachem, z którego robiono sobie żarty, że nadaje się na skocznię narciarską. Podczas wycieczki Manfreda, możemy też zobaczyć bardzo wiele starych pojazdów i domów. Cały film trwa kilkadziesiąt minut. Wspaniała, historyczna podróż.

Majówka 2023. Mamy dla Was 10 propozycji na długi weekend!

Na majówkę będziemy mieli 30 stopni. 10 w poniedziałek, 10 we wtorek i 10 w środę. Jeszcze tydzień temu taki scenariusz był bardzo realny. Na szczęście realne prognozy są lepsze. Ma być pomiędzy 14 – 18 stopni. W sam raz żeby wyjść na zewnątrz i trochę się poruszać, ciut za mało żeby gdzieś dłużej posiedzieć. Dlatego też nasze majówkowe propozycje będą uwzględniały aktywność. Dużo aktywności! W tym roku majówka ułożyła się tak, że zaczyna się w piątek 28 kwietnia po południu, a kończy pomiędzy 4 a 7 maja – w zależności czy mamy jakieś urlopy, które możemy wykorzystać. Co zatem robić 10 dni w Podlaskiem? Trzeba skorzystać z naszych 10 propozycji.

Pociągiem do Walił

Wycieczka pociągiem do Walił i powrót do Białegostoku przez Supraśl to doskonała propozycja dla wszystkich tych, którzy planują trochę porowerować lub cały dzień chodzić pieszo. Łączna trasa wynosi 35 km. Zajeżdżamy wpierw pociągiem do Walił, następnie idziemy na Sianożątka i Wyżary, gdzie podziwiać będziemy przepiękne bagna i sztuczny zbiornik w lesie. Potem wędrujemy leśnymi drogami przez Sofipol, Kuberkę i Przechody do Królowego Mostu. Następny przystanek to Kołodno i wieża na Wzgórzach Świętojańskich. Kończymy w Supraślu, z którego linią 500 możemy wrócić do Białegostoku.

Czeremchowa Tryba

Kolejna wycieczka, którą możemy zwiedzić przepiękne tereny Puszczy Knyszyńskiej, to trasa z Czarnej Białostockiej do Supraśla. Do tej pierwszej miejscowości można dojechać i pociągiem i autobusem. Z tej drugiej wrócicie do Białegostoku linią 500. Po drodze możemy zahaczyć o Wiatę pod Dębami, gdzie można legalnie palić ognisko. Po trasie zwiedzimy między innymi Czeremchową Trybę – przepiękne bagna. Wystarczy trzymać się starej linii kolejki wąskotorowej, którą znajdziemy zaraz za zajazdem w Czarnej Białostockiej.

Kładka Śliwno-Waniewo wraca po remoncie

Narwiański Park Narodowy to nadal atrakcyjne miejsce. Oprócz sławnej Kładki, która w pełnej okazałości wraca po remoncie, będzie także nowa wieża widokowa, z której można będzie podziwiać ptaki przez lornetkę. Pamiętajcie, by nie skupiać się wyłącznie na Waniewie i Śliwnie, ale także odwiedzić Kruszewo – gdzie również jest wieża widokowa (prywatna) oraz Kurowo, gdzie znajdują się kolejne piękne tereny do zwiedzania na terenie siedziby Narwiańskiego Parku Narodowego. Do tego warto zajechać do jednego z najmniejszych miast w Polsce – Suraża. Tam również nie braknie Wam pięknych widoków.

Jak majówka to Augustów!

Letnia stolica Polski intensywnie się zmienia. W ostatnich latach powstało tam mnóstwo nowych terenów do spacerowania i odpoczywania. Koniecznie wybierzcie się więc na plażę, z której możecie spory kawałek wędrować wzdłuż jeziora Necko. Oprócz tego grzech nie popływać statkami nad Rospudę oraz Kanałem Augustowskim do Studzienicznej. Samo centrum miasta też oferuje wiele atrakcyjnych miejsc, gdzie można pochodzić, zjeść i odpocząć. Jeżeli przyjedziecie rano, to być może załapiecie się na słynne jagodzianki.

Białowieża ciągle żywa

Piękny, ścisły rezerwat przyrody można zwiedzać wyłącznie z przewodnikiem. Ci czekają w gotowości, w okolicach wejścia do Białowieskiego Parku Narodowego. Dlatego oprócz samego parku, dobrze jest przejść się także w najbardziej dziką część Białowieży. Nie odpuszczajcie sobie także stacji kolejowej Białowieża Towarowa. Tam również jest bardzo klimatycznie a i atrakcji nie brakuje.

Hajnówka też ma ofertę!

Kolejka wąskotorowa z Hajnówki do Topiła to wspaniała atrakcja akurat na majówkę, niezależnie jaka będzie pogoda! Do tego koniecznie zasmakujcie regionalnego jadła, a na deser koniecznie zjeździe sławnego Marcinka!

Nadbużańskie tereny czekają!

Rzeka Bug i górzyste tereny w okolicy to doskonały plan na dłużą wycieczkę od Niemirowa po Mielnik, Drohiczyn, Grabarkę. W okolicę możecie dojechać pociągiem. Gdy tylko wysiądziecie, to bardzo blisko znajduje się Kasztelik – prywatny, kamienny zamek, wybudowany rękoma jednego człowieka.

Dalej możecie się kierować do rzeki Bug, do której jest 4 km. Droga wzdłuż brzegu do przygranicznego Niemirowa to około 30 km.

Halo Biebrza!

fot. P. Jakubczyk

Biebrzański Park Narodowy to także miejsce, które ma wiele do zaoferowania. Nieustannie zachwyca wycieczka z Osowca-Twierdzy, gdzie dojedziecie pociągiem do Suchowoli, z której wrócimy autobusem. Jeżeli 40 km to za dużo na Wasze nogi, to rozbijcie wycieczkę na dwa dni. Po drodze w Dolistowie Starym warto jest przenocować nad Biebrzą. Po drodze będzie też Goniądz, który warto również zwiedzić.

Jeżeli preferujecie jazdę rowerem, to najbliższy pociąg jest w Dąbrowie Białostockiej – 20 km od Suchowoli.

Piękna przyroda w okolicach Łomży

Łomżyński Park Krajobrazowy Doliny Narwi to piękne tereny, którymi można spacerować cały dzień. Po drodze przyroda pokaże nam naprawdę wiele – szczególnie teraz, gdy wszystko rozkwita!

Tutaj też przyda się rower albo samochód, bo przejście dookoła Parku jest zbyt ciężkie na 1 dzień. Kółko wykonane z Łomży to ponad 55 km. Chyba, że także rozbijecie wszystko na 2 dni. Wtedy będzie przyjemnie. Warto jednak pokusić się o jakiś środek lokomocji, bo w okolicy można też dodatkowo zwiedzić Grądy-Woniecko, Wiznę, Ruś czy Górę Strękową. Wtedy mamy drogę otwartą na Biebrzański Park Narodowy.

Wycieczka wschodnią ścianą

Przepiękne i dzikie tereny na wschodniej ścianie doskonale nadają się do tego, by je objechać przez cały dzień samochodem. Z Niemirowa do Wiżajn przez Hajnówkę, Białowieżę, Siemianówkę, Jałówkę, Kruszyniany, Krynki, Sokółkę, Dąbrowę Białostocką, Lipsk, Giby i Szypliszki będzie doskonałą odskocznią dla tych, którzy uwielbiają czas spędzać za kierownicą samochodu oraz lubią szybkie zwiedzanie na zasadzie “zaliczania punktów”. Wszystkie wymienione miejscowości oferują ciekawe atrakcje, doskonałe jadło i piękne widoki.

Featured Video Play Icon

Przepiękne rozlewiska zdobią całe Podlaskie. Zobaczcie te widoczki!

Wiosna w Podlaskiem tuż za rogiem, a to oznacza przepiękne widoki. Budząca się natura do życia zachwyca, jednak nim pierwsze pąki pojawią się na łąkach, krzewach i drzewach potrzeba wody i słońca. Tak się składa, że i jednego i drugiego u nas ostatnio nie brakuje. W efekcie możemy podziwiać niesamowite rozlewiska, które wystąpiły przy rzekach. Możecie podziwiać te widoki przy pomocy filmów lub osobiście, na żywo! Najlepszy efekt będzie bladym świtem, gdy tylko wyjdzie słońce.

Na powyższym filmie zobaczyć możemy Narew w Tykocinie i Surażu. I chociaż widoki są wykonane przy pomocy drona, to gdy będziemy na miejscu – możemy skorzystać z punktów widokowych. Możecie skorzystać z poniższego linka, gdzie jest mapa podlaskich wież widokowych.

http://podlaskie.cyfryzacja.eu/wieze-widokowe-na-podlasiu/

Jeżeli chcecie podziwiać wiele miejsc, to możecie to robić z mostów na rzekach. Piękne widoki zastaniecie choćby w Złotorii.

Zwiedzanie rozlewisk warto także połączyć z obserwacją dzikich ptaków. Tych akurat ostatnio nie brakuje. Najlepiej wybrać się do Biebrzańskiego Parku Narodowego. Będziemy mogli naszych latających przyjaciół podglądać w okolicach Goniądza, Dawidowizny, Wrocenia czy Dolistowa Starego. Możemy też jechać wzdłuż Biebrzy w stronę Augustowa. Alternatywnie warto wybrać się w okolice Strękowej Góry, gdzie Biebrza z Narwią tworzą jedność. Podobnie – dobrym pomysłem będzie odwiedzenie Wizny i Grądów-Woniecko. W tej ostatniej miejscowości charakterystycznym miejscem jest cienki pas drogi pomiędzy rozlewiskami.

Nie może w tym zestawieniu również zabraknąć Bugu, który wylał obficie w tym roku.

 

 

Featured Video Play Icon

Dobre informacje. Pełno wody w podlaskich rzekach!

Przedwiośnie idzie pełną parą, zaś podlaskie rzeki i ich rozlewiska są pełne wody. To bardzo dobre informacje nie tylko dla środowiska, ale także dla ludzi, którzy bez tego środowiska nie mogli by żyć.

Przypomnijmy, że w ciągu ostatnich 5 lat – przez trzy miała miejsce susza, dopiero zmieniło się wszystko w tamtym roku, gdy na wiosnę nie brakowało wody i rozlewisk. W tym roku również sytuacja jest dobra. Mimo, że śniegu nie było zbyt wiele – padało obficie i powoli, nawadniając ziemię. Już wkrótce będą tego pierwsze efekty. Gdy tylko w końcu wyjrzy słońce na dłużej, a temperatura podniesie się jeszcze wyżej niż obecnie – wszystko pięknie się zazieleni.

graf. hydro.imgw.pl (na żółto i na pomarańczowo zaznaczone wysokie stany rzeki Bug, Biebrzy oraz Narew.

Ale nie o walory estetyczne tu tylko chodzi. Jeżeli wszystko się zazieleni, natychmiast pojawią się wszelkiej maści owady. To natomiast przyciągnie ptaki. To nasi sprzymierzeńcy w walce z komarami. To jednak nie wszystko. Brak suszy to idealny czas dla rolników, którzy mogą cieszyć się później bogatymi zbiorami. A to już ma wpływ na ceny żywności w sklepach. Im więcej jej trafi tym ceny są niższe.

Mokradła, które powstają po zimie to także utrzymywanie lasów przy życiu. Wspominane wyżej 3 lata były bardzo trudnym czasem, ciągłego zagrożenia pożarowego. Pamiętamy też jak spłonął kawał Biebrzańskiego Parku Narodowego, zaś trudna akcja gaśnicza trwała przez wiele dni na rozległym, trudno dostępnym obszarze. Nasze kolejne dobro narodowe Puszcza Białowieska także doświadczyła pożarów, które na szczęście szybko zostały zduszone, nim wyrządziły ogromne straty. Zasilenie wodą lasów spowoduje, że zarówno ich korzenie będą nawodnione jak i ściółka. Jeżeli nikt nie będzie przeszkadzać bobrom, to i one dodatkowo zabezpieczą lasy.

Dlatego też wysokie stany w rzekach to bardzo dobra informacja dla przyrody i dla człowieka.

Featured Video Play Icon

Jakie miejsca będą popularne w Podlaskiem w 2023 roku?

Tykocin, Białystok, Siemianówka, Odrynki, Trześcianka, Puchły, Supraśl, Krynki, Kruszyniany, Grabarka, rzeka Bug – te wszystkie miejsca odwiedził pewien mieszkaniec Łodzi, który zabrał ze sobą drona. W efekcie powstał długi i piękny film, pokazujący jak wspaniały jest nasz region. Przy tej okazji postanowiliśmy poruszyć temat kierunków turystycznych na 2023 rok. Na filmie nie zabrakło zamku w Tykocinie, Pałacu Branickich, zalewu, kolorowych cerkwi, meczetu czy Krainy Otwartych Okiennic. Można powiedzieć, że to już niemalże “zestaw obowiązkowy” każdego przyjeżdżającego. Aż dziw bierze, że przyćmiona została nawet Białowieża czy Augustów, które dawniej były odwiedzane przez ogromne liczby osób.

Białowieża przegrywa

Augustów jest uzdrowiskiem, więc znajdują się tam sanatoria, zaś latem mają niezliczoną liczbę miejsc, gdzie można wypocząć. Tam przyjezdnych brakować nie będzie. Natomiast widać jak bardzo ucierpiała Białowieża. Po pierwsze dojazd tam jest fatalny. Torów nikt nie chce remontować, przez co nie ma bezpośredniego połączenia kolejowego. Jezdnia jest bardzo wąska i w dość kiepskim stanie. Ze względu na ochronę przyrody nikt poszerzać jej raczej nie będzie. Aczkolwiek warto wiedzieć, że istnieją takie zakusy. Swoje dołożyła też pandemia i stan wyjątkowy. Białowieża jednym słowem przegrywa w ostatnich latach walkę o turystę, bo nie zawsze jest w tym “zestawie obowiązkowym”. Podobnie Augustów – tam przyjeżdża zupełnie inny turysta niż do Tykocina, Supraśla czy Trześcianki.

Białowieży nie pomaga też fakt, że rządzi nią od lat ten sam człowiek. Wójt Albert Litwinowicz ostatnio zasłynął tym, że wydał pozwolenie pracownikowi urzędu, aby ten jako przedsiębiorca mógł zbudować w Puszczy Białowieskiej farmę fotowoltaiczną. Prawdziwe odklejenie od rzeczywistości. Dodajmy do tego brak pomysłów na przyciągnięcie turystów i mamy przepis na katastrofę. Mieszkańcy Białowieży powinni się skrzyknąć i czym prędzej odwołać swego włodarza. Bo jeszcze trochę czasu i nie będzie co ratować.

Augustów cały rok na topie

Augustów stale pięknieje. W ostatnim czasie oprócz świetnego zagospodarowania plaży pojawiły się nowe ścieżki spacerowe, którymi możemy podziwiać zbiorniki wodne w Augustowie. Jest wygodnie nie tylko dla zwykłych turystów, ale też dla emerytów z sanatorium czy dla młodych rodzin z dziećmi. Każdy tam znajdzie coś dla siebie.

Tykocin staje się powoli drugim Kazimierzem Dolnym. Odwiedzając oba miasta możemy zobaczyć wiele podobieństw. Prawosławne miejsca jak Odrynki, Trześcianka czy Puchły przyciągają wszystkich tych, dla których kolorowe i drewniane cerkwie to egzotyka, którą chcą zobaczyć na własne oczy. Dlatego, mimo że to małe miejscowości – nie muszą specjalnie rozwijać się turystycznie. Wystarczy dbać o to co mają. Podobnie Grabarka czy Kruszyniany, tyle że tam przyciąga się wyjątkową górą krzyży czy meczetem.

Supraśl jak Zakopane

Kiedy przyjedziemy do Supraśla, to możemy poczuć się trochę jak w Zakopanem. Tylko zamiast gór będzie Puszcza Knyszyńska. Swoją drogą okolice Supraśla również są górzyste. Siemianówka przyciąga najczęściej tylko z jednego powodu – jest tam ogromny zbiornik wodny, gdzie wiele osób jedzie, bo jest po trasie Green Velo. Szlak rowerowy jest bardzo popularny, mimo że trasa mogłaby być dużo lepsza i ciekawsza. Magia promocji jednak działa.

A Białystok to Białystok. Przyciąga tych, którzy na koniec dnia, po zwiedzaniu Podlasia chcą zaczerpnąć jeszcze wielkomiejskich rozrywek. Rynek Kościuszki i jego okolice to doskonale rozwinięta baza gastronomiczno-rozrywkowa. Przy okazji można coś zwiedzić.

Jakie kierunki w 2023 roku?

Nie mamy wątpliwości, że słabe dane gospodarcze spowodują ten sam efekt, który spowodowała pandemia. Będzie mniej wyjazdów za granicę, więcej podróży po Polsce. Na tym zyska również Podlaskie. Jednym z miejsc, które będzie atrakcyjny dla turystów będzie Białystok i to z trzech powodów.

Przede wszystkim ma bardzo dobrą bazę noclegową w porównaniu z innymi miastami. Nie każdy bowiem chce korzystać z agroturystyki. Hotele oferują konkretny standard i różnorodne śniadanie. Bez wątpienia jest to wygoda, z której ludzie chcą korzystać. Rano wstać, umyć się, zjeść i wyruszać na cały dzień w region by zwiedzać. Liczba hoteli w regionie (nie licząc Białegostoku) jest niska i nic nie powoduje, by rosła. To ciężki biznes dla dużych graczy. Natomiast ludzie z pieniędzmi wolą budować bloki a nie hotele.

Drugim powodem będzie Rynek Kościuszki, który w sezonie letnim żyje intensywnie całe noce – jeszcze bardziej niż w dzień. Skoro już ktoś przyjedzie, to będzie chciał się dobrze bawić. W innych miasteczkach nie znajdzie tego, co w centrum Białegostoku.

Ostatnim powodem, dla którego Białystok będzie wyborem turystów jest skomunikowanie kolejowe. Trzeba z dumą powiedzieć, że naprawdę zmieniło się na lepsze. Regionalnie można dojechać nie tylko do większości miast Podlaskiego, ale też można dojechać do malowniczych Walił, by pół dnia zwiedzać Puszczę Knyszyńską. Można też z Białegostoku dojechać do Kowna i Wilna. A to również będzie przyciągać tych, którzy nie lubią zagrzewać w jednym miejscu zbyt długo.

Czy tylko Białystok będzie przyciągać? Bynajmniej nie jest to najważniejszy punkt dla turystów. Dlatego też znów będzie odgrywany “zestaw obowiązkowy”.

fot. Straż Graniczna

Coraz więcej zwłok przy polsko-białoruskiej granicy. To nielegalni migranci.

Najpierw młoda obywatelka Etiopii, a ostatnio także kobieta i mężczyzna o tożsamości nieustalonej z powodu znaczącego rozkładu zwłok. To tylko ostatnie ofiary rosyjsko-białoruskiej wojny hybrydowej prowadzonej przeciwko Polsce. ZBiR (Związek Białorusi i Rosji) reklamuje się na Bliskim Wschodzie, w Afryce i Azji – zachęcając kolejne naiwne osoby do przyjazdu do Mińska lub Moskwy. Według przekazów stąd już bliska do Niemiec. Następnie zachęcone osoby lądują w stolicy Rosji lub stolicy Białorusi i  tak zaczyna się ich koszmar. To śmiertelna pułapka bez wyjścia.

Migranci są zwożone przez białoruskie służby pod polską granicę. Dalej muszą radzić sobie sami. Do sforsowania mają 5,5 metrowy stalowy płot lub przejście przez rzekę. Alternatywnie mogą próbować przez bagna. Zatrzymani przez Straż Graniczną – trafiają z powrotem na Białoruś. Niestety, nie mają możliwości zrezygnowania. Będą uparcie trafiać pod płot do skutku. Albo im się uda albo zginą. Ile osób trafia tym szlakiem do Niemiec? Oficjalnie nie wiadomo. Musi to być jednak na tyle duża ilość, że migranci cały czas próbują. Bo to nie jest tak, że ciągle przyjeżdżają zachęceni reklamą ZBiR-u. Ci co dotarli do Niemiec, chwalą się w mediach społecznościowych, wrzucają filmiki. Chwalą się, że dostali pomoc od aktywistów na granicy polsko-białoruskiej. Dają złudną nadzieję, że to bezpieczne.

Tymczasem zwłok w podlaskich lasach ciągle przybywa. Tylko w ostatnim czasie ujawniono aż 3 martwe osoby. Nie brakuje też chętnych kurierów, którzy spod granicy przewiozą tych, którzy mają jeszcze jakieś pieniądze. Tylko w tym roku (a mamy dopiero luty) Straż Graniczna odnotowała ponad 2000 prób przekroczenia granicy. Jak widać – popyt na transport jest ogromny, stąd też chętnych na nielegalny interes nie brakuje.

Niestety zarówno końca wojny na Ukrainie jak i końca wojny hybrydowej wymierzonej w Polsce nie widać. Wszyscy cierpliwe czekają na jakieś zmiany w Rosji. Bez wątpienia musi skończyć się era Putina. Wtedy jak domek z kart zawali się ta cała układanka, której częścią jest też białoruski dyktator, który to rękami swoich ludzi organizuje po stronie białoruskiej próby przemytu ludzi.

Featured Video Play Icon

Wyprawił się przez wszystkie podlaskie Puszcze. Cel? Wypić piwko z żubrami. Jak mu to wyszło?

Gdyby jeszcze istniała, to Łukasz Waszkiewicz trafiłby do galerii ludzi pozytywnie zakręconych Teleexpressu. W ostatnim czasie postanowił wypić piwo spoglądając na dziko żyjące żubry. Mało tego – nie pojechał po prostu na miejsce, wybrał się na długą wędrówkę przez wszystkie trzy puszcze Podlaskiego: Białowieską, Knyszyńską i Augustowską. Po drodze nocował w lesie. Jak to wyglądało? Można zobaczyć na filmie powyżej.

Warto dodać, że we wszystkich tych kompleksach leśnych są żubry. Najmniej jest ich w Puszczy Augustowskiej, bo tam dopiero kilka lat temu założono nowe stado, by trochę wymieszać zwierzęta. Żubr jest cały czas pod ochroną od czasów, gdy po II wojnie światowej prawie wszystkie zostały wybite przez człowieka. Dziś zwierząt jest całkiem sporo, ale nie są to jakieś zawrotne liczby. W Polsce żyje niecałe 2500 osobników.

Dlatego też dobrze, gdy stada się mieszają, bo wtedy unikamy wsobności – czyli rozmnażania się zwierząt z jednej rodziny, co mocno osłabia geny. W ostatnim czasie pisaliśmy, że w okolicach Puszczy Białowieskiej połączyło się kilka stad, dzięki czemu powstało stado złożone ze 170 żubrów. Taka zawrotna liczba bardzo pomoże w rodzeniu się zdrowych zwierząt. Trzymamy kciuki!

Featured Video Play Icon

Podlaskie kapliczki. Nieodzowny element regionu.

Podczas zwiedzania Podlaskiego można niejednokrotnie napotkać kapliczki. Stoją samotnie wśród pól, przy drogach, na wsiach. Niekiedy wiszą na drzewach. Jedno jest pewne, bez nich krajobraz naszego regionu nie byłby taki sam. Ba! Niektóre kapliczki mają status podwójnie kultowych. W religijnym znaczeniu każda z nich taka jest, ale też niektóre są bardzo dobrze znane ludziom jako obiekty architektoniczne.

Najbardziej znany przykład to kapliczka z plakatu filmu U Pana Boga za piecem, która to stoi po drodze z Krynek do Sokółki. Inna też w tamtych okolicach była użyta w scenie tego filmu, gdy komendant modlił się do “pagera”. Równie ciekawą kapliczką jest konstrukcja z miejscowości Brody. Została obfotografowana przez całą rzeszę ludzi. Nie sposób nie wspomnieć o kapliczce, która stoi na szczycie górki w Goniądzu. A to tylko kilka bardziej znanych. Inne, równie ciekawe można obejrzeć na powyższym filmie.

Autorem jest Szczepan Skibicki, autor wspaniałego filmu krajobrazowego Go Podlasie. Film został wykonany techniką time-lapse. Czyli fotografowano obiekt w równych odstępach czasowych, a następnie złożono to w ruchome dzieło. Tak jak kiedyś tworzono kreskówki – rysowano klatka po klatce sceny, a następnie szybko je przewijano. Tak też jest i przy time-lapse. Pięknie się to ogląda.

200 lat temu rozpoczęto budowę Kanału Augustowskiego

Z tej okazji przez cały 2023 rok będą odbywały się wydarzenia z Kanałem Augustowskim w roli głównej. Między innymi będą konferencje, wystawy, ale też wydarzenia sportowe, jak rajdy, wycieczki czy konkursy. Zaplanowano spływ z udziałem 200 kajaków, spływ tratwami i malowanie muralu upamiętniającego budowę kanału. Punktem kulminacyjnym roku jubileuszowego będzie otwarcie na przełomie kwietnia i maja sezonu żeglugowego. Uhonorowany zostanie też gen. Ignacy Prądzyński – wybitny inżynier, autor projektu Kanału Augustowskiego (w swoich pamiętnikach określił go jako „arcydzieło”), a także znakomity oficer i strateg wojenny, uczestnik powstania listopadowego.

Mierząca ponad 100 kilometrów długości droga wodna jest właściwie siecią sztucznych kanałów łączących uregulowane koryta rzeczne Netty, Czarnej Hańczy i jeziora augustowskie. Jednym z najciekawszych punktów Kanały jest Śluza Paniewo. Jest ona bowiem podwójna, bo różnica w wysokości terenu jest naprawdę duża. Dlatego najpierw wszystkie statki i łodzie wpływają do pierwszej komory, a następnie jeszcze do drugiej. Dopiero po przeczekaniu aż woda wypełni obie – można płynąć dalej.

Budowa Kanału Augustowskiego jest łączona z planem uzdrowienia gospodarczej sytuacji Królestwa Polskiego. Miał on łączyć Wisłę przez Narew z Niemnem i dalej biegiem rzek Dubyssy i Windawy (Venty) z portem bałtyckim w Windawie, co (w jęz. łotewskim Ventspils). Ta droga wodna miała umożliwić transport towarów z zależnego od Rosji Królestwa Polskiego. Zaplanowana część drogi wodnej Wisła – Niemen – Bałtyk, tak zwany Kanał Windawski, pomiędzy biegiem Dubissy i Windawy, nigdy nie została ukończona – wyjaśnia dr Maciej Ambrosiewicz z Muzeum Wigier w Wigierskim Parku Narodowym.

Featured Video Play Icon

Podlaskie zimą jest przepiękne. Ten film to dobitnie pokazuje!

Prawosławne, drewniane cerkwie, synagoga, ruiny kościoła, Dolina Narwi, Kraina Otwartych Okiennic, Suwalszczyzna i Wigierski Park Narodowy, Kanał Augustowski – to niektóre tylko atrakcje, jakie można zobaczyć zimą w Podlaskiem. Gdy tylko spadnie trochę śniegu, atmosfera natychmiast robi się magiczna!

Tym razem możemy zobaczyć nasz wspaniały, piękny region na najnowszym filmie kanału YouTube – Gdzie los poniesie. Autorzy pokazują tam najciekawsze ich zdaniem miejsca, warte do zobaczenia zimą. Nie brakuje pięknych widoków i atrakcji. Warto dodać, że to co widzimy na filmie jest tylko wycinkiem Podlaskiego. Takich miejsc jest dużo dużo więcej. Żeby tak objechać wszystkie trzeba by było objeżdżać region intensywnie co najmniej przez tydzień.

Podlaskie, różni się od innych regionów tym, że jest bardziej dzikie. Mamy tu ogromne bogactwo przyrodnicze. Natura może się u nas rozwijać bez skrępowania właśnie dzięki temu, że nasze ziemie nie są tak zaludnione jak inne. Tam gdzie mało człowieka – dużo natury.

Wojewoda wprowadził nielegalny zakaz? Przy granicy możecie stać!

W ostatnim czasie można było przeczytać komunikat, że dwie osoby w Białowieży dostały 500 złotowe mandaty za to, że weszły pod sam płot na granicy Polski z Białorusią, zaś to rzekomo jest zakazane. Problem polega na tym, że zakaz może być nielegalny.

Zakaz wydał Wojewoda Podlaski Bohdan Paszkowski na “całej długości” podlaskiego odcinka pasa drogi granicznej. Przypomnijmy tylko, że Białoruś została oddzielona od Polski płotem, więc bez powodu nie można zakazywać Polakom (i obywatelom Unii Europejskiej) chodzić po polskim terytorium. Tak samo jak możecie nagrywać i fotografować wszelkie obiekty (oprócz tych, które służą do zapewniania bezpieczeństwa państwa).

Ustawa o ochronie granicy państwowej reguluje, że pas drogi granicznej jest obszarem szerokim na 15-metrów. A jeżeli wynika to z potrzeb ochrony granicy, wojewoda może wprowadzić tam zakaz przebywania. Cały szkopuł w tym, że w ustawie jest wyraźnie napisane “na niektórych odcinkach pasa”. Tymczasem zakaz obowiązuje na całym podlaskim odcinku.

Niestety stan polskiego państwa pod względem prawa jest koszmarny. Przypomnijmy sobie czasy pandemii, gdy nielegalnie karano ludzi mandatami za wychodzenie z domu, nasyłano policję na legalnie działające biznesy, bezprawnie zabierano z konta po 30 000 zł. To wszystko uchylały później sądy. Problem w tym, że te są kompletnie zatkane, więc na sprawiedliwość się czeka bardzo długo. Za bezkarność urzędnicy odpowiedzialności nie ponoszą. Ktoś odbierze Wam pieniądze, czas i nerwy, a na koniec nawet nie przeprosi.

Zatem jeżeli chcielibyście choćby dotknąć płotu na granicy, to wiedzcie że zakaz wojewody najprawdopodobniej nie jest legalny, ale bardzo prawdopodobne jest to, że dostaniecie mandat, gdy wejdziecie na pas drogi granicznej. Jeżeli tak się stanie, to nie przyjmujcie go. Niech to sąd rozstrzyga czy kara była słuszna. Chyba, że spotkanie z wymiarem sprawiedliwości to nie na wasze nerwy. Wtedy trzymajcie dystans. Zupełnie jak za czasów pandemii.

Featured Video Play Icon

Ten film koniecznie musicie zobaczyć. “Kisić przed świętami, bo po trupem będzie śmierdzieć”.

“Kapustę trzeba kisić przed świętami, bo po świętach trupem będzie śmierdzieć”. Taki argument na rzecz kiszonek trudno odrzucić. My dodajmy od siebie jeszcze lepszy. Przetrwanie zimy bez chorób jest możliwe tylko z kiszonkami. W słynnym filmie “U Pana Boga za piecem” możemy zobaczyć taką oto scenę, gdzie to komendant nogami ugniata w beczce kapustę. Czy tak właśnie wygląda jej kiszenie? Ten film, będący pewną inscenizacją, na to pytanie odpowie.

Najpierw do ukiszenia kapusty potrzebne jest doborowe towarzystwo. Potrzebna będzie także beczka. Koniecznie namoczona. Na jej dnie trzeba umieścić wianuszek żeby wszystko było smaczniejsze i chrupiące. Cały proces może być także okazją do flirtów towarzyskich, a także do tego by popić, potańczyć i pośpiewać. Dziwić się tylko, że dzisiejsza młodzież woli spędzać czas z nosem w telefonie. Mogliby tak jak ich przodkowie – kisić kapustę.

Wróćmy jeszcze do samego filmu. Warto na nim zwrócić uwagę nie tylko na pokazywane zwyczaje, ale także na język jakimi posługują się odgrywające swoje role osoby. Jest tam wiele regionalizmów, których nie tylko nie usłyszymy w innych regionach kraju, ale też które już zanikły i na Podlasiu, bo młodzież tak nie mówi. Jeżeli przejechalibyśmy się po podlaskich wioskach i rozmawialibyśmy ze starszymi ludźmi, to byłaby szansa jeszcze to usłyszeć.

Featured Video Play Icon

Czy bariera na granicy w ogóle działa? Minister już się chwali, a to dopiero się okaże.

Jeszcze do niedawna granica polsko-białoruska w Podlaskiem była miejscem, gdzie zagrodzone były tylko drogi. Od wielu lat służby graniczne zatrzymywały w okolicy granicy ludzi wielu narodowości. Byli to nielegalni migranci, który próbowali dostać się do Unii Europejskiej, także do Polski. Wielokrotnie wpadali oni w okolicznych lasach czy też po kontroli busów, gdzie próbowali się chować. Szczerze powiedziawszy nigdy to nie wywoływało jakichś emocji. Pewnego dnia jednak białoruski dyktator “zwęszył” interes. Postanowił rękami swoich ludzi zorganizować płatny dojazd wszelkim migrantom z lotniska w Mińsku (stolicy Białorusi) oraz z dworca kolejowego, na którym wysiadali przybysze z dalekich krajów uprzednio lądując w Moskwie.

Przed kryzysem na granicy, ogrodzone były jedynie drogi

Opłata za przerzut waha się od kilku do kilkunastu tysięcy dolarów amerykańskich, wnoszona jest w całości lub części jeszcze w kraju początkowym. Ludzie, którzy wybierają się na podróż do Europy często oddają cały majątek. Przed dojazdem do granicy z Polską odbierane są im wszelkie dokumenty, by utrudnić polskim służbom ustalenie tożsamości osób zatrzymanych. Celem ostatecznym najczęściej są Niemcy. Z internetowych relacji, arabskich społeczności, które są w tym kraju dobrze zorganizowane wynika, że wielu osobom wszystko się udało. Liczba migrantów próbująca w jednym czasie przekroczyć granicę zaczęła bardzo mocno rosnąć. Komunikaty Straży Granicznej pojawiały się już nie raz na jakiś czas, ale codziennie.

Zemsta za sankcje

w 2020 roku odbyły się wybory prezydenckie na Białorusi. Niedługo przed samym dniem wyborów wsadzono do więzienia białoruskiego blogera, który był silnym, demokratycznym rywalem dla dyktatora. Wszystko wskazywało na to, że Siarhiej Cichanouski miał wysokie poparcie, bo udało mu się dotrzeć także do tych, którzy niezależnie od okoliczności głosowali na Łukaszenkę. Ostatecznie w wyborach wystartowała żona Siarhieja – Swiatłana. Po wyborach wszystko wskazywało na to, że wybory wygrała, ale dokonano fałszerstw na podstawie których ogłoszono, że kolejny raz rządzić będzie Łukaszenka. Takich wyników wyborów nie tylko nie uznano w wielu krajach, ale także Unia Europejska nałożyła sankcje na Białoruś.

Aleksander Łukaszenka w zemście zapowiedział, że “od teraz” będzie przepuszczać wszystkich nielegalnych migrantów do Unii Europejskiej, a wcześniej miał rzekomo kraje wspólnoty przed tym “chronić”. Do sytuacji kryzysowych zaczęło dochodzić w pod koniec lipca 2021 roku. Wtedy próby przekroczeń zaczęły iść w tysiące! Postanowiono wysłać do pomocy na granicę żołnierzy.

Swiatłana Cichanouska fot. Roman Kubanskiy / Wikipedia

Show na granicy

8 sierpnia 2021 po białoruskiej stronie granicy niedaleko wsi Usnarz Górny pojawiła się grupa ok. 60 osób uchodźców m.in. z Iraku i Afganistanu, z czego część z nich – głównie kobiety po kilku dniach wycofała się na terytorium Białorusi, pozostawiając na miejscu grupę 32 osób, której powrót zaczęli uniemożliwiać funkcjonariusze białoruskiej straży granicznej. Po polskiej stronie natomiast zabraniali dalszej drogi funkcjonariusze polskiej Straży Granicznej. W niektórych mediach kłamliwie przekazano, że osoby te utknęły na “ziemi niczyjej”. W rzeczywistości osoby te znajdowały się na terytorium Białorusi. Przeciągająca się patowa sytuacja stała się przedmiotem ożywionej debaty politycznej. Najgorsze co mogło się wydarzyć to obecność polskich polityków na granicy, którzy dla tej 30-osobowej grupy przywieźli śpiwory i jedzenie. Zaraz za nimi zaczęli się zjeżdżać inni politycy. Na nieszczęściu ludzi, którzy utknęli na białoruskiej granicy – zaczęli robić show.

Prawdopodobnie te głupie występy zadecydowały o wprowadzeniu 2 września stanu wyjątkowego na granicy. W praktyce oznaczało to, że nikt oprócz służb nie mógł zbliżać się do granicy. Dodatkowo osoby, które nie mieszkały w przygranicznych gminach – nie mogły do nich wjeżdżać. Całkowicie zatrzymało to nielegalną migrację, bo nawet jeżeli ktoś się przedostał to nie był w stanie wyjechać dalej. Przy granicy zaczęło dochodzić do wielu zgonów migrantów, dla których polskie warunki atmosferyczne były zbyt surowe, by koczować przez wiele dni w lesie. Wiadomo było, że stan wyjątkowy nie załatwi sprawy, bo niedługo się skończy, a problemy powrócą. Wtedy zadecydowano o budowie fizycznej zapory.

Sytuacja się uspokoiła

Najpierw ustawiono zaporę tymczasową, której pilnowali żołnierze, policja i straż graniczna. Zaczęło dochodzić do starć na granicy pomiędzy migrantami a polskimi funkcjonariuszami. Najgłośniejsze było wydarzenie w Kuźnicy, gdzie znajduje się przejście graniczne. 16 listopada zebrani wcześniej masowo migranci, zwiezieni z całej Białorusi i ze wszystkich granic doprowadzili do starć. Polska policja użyła armatek wodnych. Służby białoruskie, żeby nie doprowadzić do masowego wychłodzenia osób, które przebywały na ich terenie – umieściły wszystkich w tymczasowym magazynie, gdzie mogły się ogrzać. Następnie sytuacja się uspokoiła, bo koczowania w lesie zimą migranci nie przeżyliby.

Obecnie wzdłuż całej granicy stoi 5-metrowy płot. Na całej długości bariery zakładane są urządzenia elektroniczne. Dopóki ich nie będzie na całej długości granicy, nie dowiemy się czy inwestycja za miliardy złotych w czymś pomogła. Z relacji funkcjonariuszy i żołnierzy, którzy pracują na granicy wiemy, że sytuacja bardzo się uspokoiła względem roku 2021. Próby nielegalnych przekroczeń jednak nie ustały.

Przez rzekę i bagna

W najnowszym komunikacie Straż Graniczna informuje, że elektroniczny system działa już na odcinku 37 km. To zaledwie 17 proc. całej granicy, a tymczasem minister spraw wewnętrznych i administracji Maciej Wąsik zdążył się już pochwalić, że na tym odcinku nie dochodzi do żadnych prób przekroczenia. Skoro są łatwiejsze miejsca, to jest to całkiem logiczne. Obecnie najpopularniejszym sposobem jest forsowanie granicy przez rzekę Swisłocz, gdzie nie ma płotu. Drugie takie miejsce to białowieskie bagna. Tam jednak jest bardzo niebezpiecznie. Czy bariera naprawdę spełnia swoją rolę dowiemy się dopiero, gdy 100 proc. granicy będzie zabezpieczone płotem z elektroniką. Wtedy nie będzie miejsc łatwiejszych i trudniejszych, ale wspomniana rzeka czy bagna będą łatwe do upilnowania.

Docelowo bariera elektroniczna ma zabezpieczyć około 206 kilometrów. Na cały system składać się będzie ok. 3 tysięcy kamer dzienno-nocnych i termowizyjnych, 400 km kabli detekcyjnych oraz 11 kontenerów teletechnicznych.

Będzie można dojechać pociągiem z Krakowa przez Białystok do Wilna! Jest już data.

Bardzo długo o tej sprawie było cicho, ale nareszcie coś się ruszyło. Przypomnijmy od kilku lat planowano połączyć kolejowo Warszawę z Wilnem (przez Białystok). Na początku plany pokrzyżowała pandemia, później okazało się, że dosyć sporym problemem jest różnica szerokości torów. Na terenie dawnego ZSRR, czyli także na Litwie budowano tory szersze niż w Polsce i innych krajach Europy zachodniej. Oczywiście PKP dysponuje pociągami, które mogą jeździć po różnej szerokości torów, ale nikt nie chce ich na co dzień eksploatować. Traktowane są bardziej jako zapasowe.

W tym roku podawaliśmy już informację o tym, że połączenie z Warszawy do Wilna ruszy jeszcze w tym roku z jedną przesiadką. Wiadomo już więcej o szczegółach tego połączenia. Obecnie do Suwałk dojeżdża pociąg “Hańcza” z Krakowa. Po zmianie rozkładu jazdy w grudniu 2022 nastąpi wydłużenie jego trasy 40 km. Oznacza to, że Wilno zostanie skomunikowane z wieloma polskimi miejscowościami. Pasażerowie dojadą najpierw do litewskiej Mockavy (Maćkowo). Tam będzie na nich czekać skład, którym dojadą do Wilna przez Kowno.

Jest jeszcze jeden problem na tej trasie. To elektryfikacja, której nie ma. Dlatego obecne połączenie jest jeszcze tymczasowe. Będzie obowiązywać do czasu aż strona litewska zapewni lokomotywę spalinową, która mogłaby przejąć prowadzenie polskiego pociągu na odcinku litewskim. Gdy tak się stanie, to docelowo aż do Kowna będzie dojeżdżać pociąg “Nałkowska”, który kursuje na co dzień na trasie Białystok – Wrocław. Później z Kowna będzie można dojechać pociągiem do Wilna. Tylko ten odcinek wynosi zaledwie 90 km.

Podlaskich bocianów jest coraz mniej. Mogą zupełnie zniknąć!

Być może dla niektórych będzie to pewien szok, ale nie w całej Polsce można latem obserwować bociany. Pod tym względem województwo podlaskie jest jednym z niewielu miejsc, gdzie jest ich bardzo dużo. Niestety w ostatnich latach populacja tego ptaka zmniejszyła się o 20 proc.! Niestety to nie koniec złych wieści, za kolejne 20-30 lat może ich w Podlaskiem w ogóle nie być.

Jednym z najpopularniejszych tekstów na naszym portalu jest ten o bocianach, gdzie gruntownie tłumaczymy, dlaczego te piękne ptaki wylatują do ciepłych krajów i po co wracają. Szczegółowo przeczytacie poniżej, zaś w skrócie napiszemy tak: bociany wylatują do dalekich krajów Afryki za jedzeniem. Gdy u nas mróz skuje wszystko wokół, to w Dorzeczu Kongo bociany mogą wybierać i przebierać w pożywieniu. Ptaki wracają zaś, bo w czasie naszej wiosny i lata, w Afryce rozpoczyna się pora sucha, co utrudnia zdobycie pożywienia. Zaś u nas w tym czasie jak w stołówce. W menu każdego ptaka są pasikoniki, dżdżownice, ślimaki, gryzonie, małe ryby, żaby, węże, krety, łasicie, gronostaje, a nawet pisklęta ptaków i młode zające!

Problem w tym, że zmiany klimatu powodują, że w polskich rzekach ubywa wody. Nasz region niestety nie jest wyjątkowy pod tym względem. Puste cieki nie zabiją od razu ludzi, bo korzystamy ze źródeł głębinowych, natomiast ptaki odczują braki jako pierwsze. W efekcie nie będą wracać po zimie do Podlaskiego tylko tam, gdzie będzie dobry dostęp do wody i optymalne warunki do rozmnażania. Obecnie królestwem bociana są Doliny Biebrzy, Narwi i Bugu. To właśnie tam zaobserwowano 20 procentowy spadek populacji ptaka. W zachodnich rejonach kraju jest jeszcze gorzej, bo populacja miejscami zmniejszyła się o połowę! W kraju żyje łącznie około 43-45 tys. par lęgowych. Około jedna czwarta z nich mieszka w naszym regionie.

Featured Video Play Icon

Jak nauczyć się zbierać grzyby? Wybrać dobry las na początek.

Internet zalewany jest od lat zapytaniami “gdzie zbierać grzyby”. Wynika to z faktu, że osoby, które dopiero chcą zacząć przygodę z tymi leśnymi przysmakami nie mają jeszcze swoich “miejscówek”. Warto dodać, że nie wolno się zniechęcać na początek. Nawet, gdy dobrze już wytypujemy las, to może ogarnąć nas frustracja, bo niestety u nas tradycja jest taka, że grzybiarze nie zbierają po prostu koszyka, ale czyszczą lasy z grzybów jak szaleni. Swoje też robi fakt, że istnieją skupy grzybów, które nieco napędzają gospodarkę zbieracką.

Ale zostawmy już te niuanse. Podlaskie na szczęście ma 3 okazałe puszcze i mnóstwo mniejszych lasów. Miejscówek u nas tyle, że jest w czym przebierać. Wystarczy tylko bardzo wcześnie wstać, bo niestety “czyściciele” grasują od bladego świtu. Zatem jeżeli nie chcemy oglądać resztek, to musimy do tego swoistego wyścigu dołączyć. Pamiętajcie, żeby nie zabierać ze sobą żadnych plastikowych reklamówek. Najlepszy będzie kosz wiklinowy. Grzyb uduszony w torbie to grzyb bezużyteczny. Pamiętajcie też o nożyku. Wyrywanie grzyba z korzeniami to głupota. Trzeba odcinać.

Co radzi ekspert z filmu? Po pierwsze przemieszczać się z lasu do lasu, dużo chodzić po rozmaitych lasach z młodnikami, zwłaszcza świerkowymi, po lasach mieszanych z świerkami – jeśli myślimy o prawdziwkach i podgrzybkach – można tez zahaczyć o rydza. – zachęca autor filmu. Kiedyś jak pytałem dziadka, gdzie rosną grzyby, odpowiadał – pod choiną.

Na koniec ważna uwaga. Kiedy uda się Wam już coś nazbierać, to poproście kogoś doświadczonego o sprawdzenie każdego grzyba po kolei. Zjedzenie trujących “owoców leśnych” może się skończyć bardzo ciężkimi powikłaniami, od uszkodzenia wątroby po śmierć włącznie.

Featured Video Play Icon

Piękne obrazy Podlasia. Wspaniały film je ukazuje!

Lato ma to do siebie, że natura ubrana jest w wiele kolorów, a słońce jeszcze podbija efekt ich odbioru. Do tego panuje taka idylliczna atmosfera, czas wije się powoli, a jednocześnie po cichu zasuwa jak zawsze. I tak oto mamy koniec wakacji, zaś Podlasie szykuje się jesień. Nim to się stanie, warto raz jeszcze spojrzeć na letnie obrazy.

Powyższy film pokazuje Puszczę Białowieską, żubry, Krainę Otwartych Okiennic, a także Pojezierze Augustowskie. Wszystko to przeplecione jest tęsknotą za latem, które przemija. Obrazy można oglądać w kółko i rozmyślać czy to o jeżdżeniu kolejką wąskotorową czy też pływaniu kajakiem. Na szczęście inne pory roku też mają na Podlasiu urok, więc nie trzeba tylko rozmyślać, można też przyjechać i zwiedzać. Atrakcje które mamy nigdy się nie nudzą.

Featured Video Play Icon

Tak było na Podlasiu. Za budowę ganku, potrafili zniszczyć dom.

Wschodniopodlaskie, zachodniopodlaskie, szlacheckie, drobnoszlacheckie, a także trojaki czy dwojaki. Te wszystkie terminy dotyczą podlaskiego budownictwa ubiegłych stuleci. Do dziś przemierzając nasz region możemy dostrzec jeszcze strzępki tego jak dawniej budowano drewniane domy. Jeżeli będziecie zwiedzać nasz region, to zwróćcie uwagę na stare konstrukcje. Dzięki powyższemu filmowi będziecie mogli wiedzieć, kto dawniej mieszkał w danym budynku.

Dla przykładu ganek to domena drobnoszlachecka. Jeżeli ktoś chciał sobie taki przy domu zbudować, a nie miał odpowiedniego statusu społecznego, to narażał własne mieszkanie na zniszczenia. Pozostali pilnowali bowiem, by szlachty nie udawać. Ciekawie przedstawia się także to, co we wnętrzach. W domach chłopskich w ramach jednego budynku był podział na część mieszkalną i część gospodarczą. Natomiast w wyższych stanach już nie.

Charakterystyczne jest również to, że we wnętrzu centralnym punktem była kuchnia. Natomiast są też takie domy, gdzie był tak zwany “zapiecek” czyli pomieszczenie na tyłach kuchni. Niekiedy występowały również domy, gdzie były dwie osobne kuchnie i izby. Dziś nazywamy to “bliźniakami”.